Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2. Tylko to mi pomaga.

Od nieudanej misji minął tydzień. Leo, Donnie i Raph zawsze gdy mają okazje jak jesteśmy sami to albo mnie biją lub krzyczą. Dzisiejszy wieczór był jednym z takich. Siedziałem obecnie na łóżku w swoim pokoju. Trzymałem w ręku sztylet. W szufladzie miałem schowane kulka opakowań bandaży, wody utlenionej, plastrów i gaz. Już od kilku dni się samookaleczam. Tylko to sprawia, że mój ból i łzy znikają. Odwinąłem stary bandaż i zdjąłem gazę. Schowałem je do pudełka które trzymałem pod łóżkiem. Wkładam tam zużyte gazy i bandaże. Jakbym wrzucił je do kosza od razu wszyscy by się dowiedzieli o tym co robię za ich plecami. Gdy skończyłem bandażować oba nadgarstki. Następnie poszedłem do kuchni. Zrobiłem sobie coś do jedzenia i zacząłem jeść.

-Michelangelo? Wszystko w porządku?- Spytał się mój ojciec. Spojrzałem na niego.

-Tak dlaczego pytasz?- Zapytałem się wyrzucając pusty kubeczek po jogurcie.

-Od tygodnia dziwnie się zachowujesz synu. Jeszcze te bandaże. Coś się dzieje synu?- Spytał się zmartwionym głosem mistrz Splinter. Uśmiechnąłem się lekko.

-Wszystko w porządku ojcze. Jak będzie się coś działo powiem.- Powiedziałem idąc w stronę wyjścia z kuchni. Jednak wieczorem poszedłem z braćmi, siostrą i przyjaciółmi na patrol. Miałem patrolować z Raphem. Na samą myśl co mi zrobi to miałem ciarki. Gdy byliśmy oddaleni od Rapha ten zaczął mocno mnie bić. Po czym przyszpilił mnie do muru dzielącego budynki i zaczął mnie dusić. Byłem na prawdę przerażony. W pewnej chwili wziął swoje sai do rąk i zrobił mi rany na rękach. Kiedy wytarł ostrza od mojej krwi zrobił przerażoną minę.

-Mikey!- Krzyknął udawanym strachem. Po chwili przybiegli pozostali. Raph wcisnął im bajkę, że Shredder mnie tak urządził bo się go nie pilnowałem. Miałem ochotę teraz się rozpłakać i wykrzyczeć wszystko.

-Mikey powinieneś pilnować się Rapha.- Powiedział Leo gdy Iris opatrywała moje rany.

-A-Ale...- Nie dokończyłem bo Leo mi przerwał.

-Lepiej oszczędzaj się bracie.- Powiedział i zaczęliśmy wracać do domu. Gdy Iris dokładnie opatrzyła mi rany odetchnąłem z ulgą, że nie zauważyła ran które sam sobie zrobiłem. Kiedy była już około północ znowu to zrobiłem. Sprawiłem by moje łzy i ból odeszły. Opatrzyłem swoje nadgarstki nowymi opatrunkami, a stare włożyłem do pudełka. Następnie poszedłem spać.

(Perspektywa Tygrysiego Pazura)

Widziałem całe zdarzenie. Niezłych tych Hamato synków wychował. Biją najsłabszego. Poszedłem złożyć raport mistrzowi. Miałem nadzieję, że spodoba się mu to co powiem. Po wejściu do siedziby od razu poszedłem do sali tronowej mistrza. Po podejściu do mistrza ukłoniłem się.

-Mistrzu mam wiadomość która ciebie bardzo zainteresuje.- Powiedziałem patrząc na mistrza.

-Mów Pazurze.- Odparł mistrz Shredder. Opowiedziałem mu jak widziałem jak Raphael znęcał się nad bratem.- Masz obserwować Michelangela. Jak jego bliscy go tak zrujnują będzie chętny do zemsty, a wtedy będę mógł go przeciągnąć na swoją stronę.- Powiedział mistrz Shredder na końcu się śmiejąc upiornie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro