Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

Lucille's POV

Po tym jak dowiedziałam się o zadaniu do wykonania, następnego dnia z samego rana wzięłam się za poszukiwania nowego modela do sportowego czasopisma. Nie mogłam stracić najważniejszych praktyk, na które kiedykolwiek udało mi się dostać. To moja ostatnia szansa by udowodnić sobie i Jan, że zasługuje na pracę z magazynami. Wysłałam setki E-maili oraz wykonałam paręnaście telefonów do różnych agencji i drużyn sportowych. Czekałam nieco zniecierpliwiona na odpowiedzi, gdy czułam, że skontaktowałam się ze wszystkimi możliwymi agencjami. Jednakże unikałam drużyny Ethana za wszelką cenę. Nie mogłam pracować z nim, ani z jego drużyną. To by oznaczało, że musiałabym przebywać długi czas w jego otoczeniu, a nie mogłam do tego doprowadzić. To nie jest dobry okres w moim życiu bym otaczała się jego towarzystwem, szczególnie po tych incydentach, które miały z nim miejsce.

- Lucille, nie pokażesz mi trochę Nowego Jorku? - spytała mnie mama.

Sprawdzałam E-maila więc nie skupiałam uwagi na tym co mówi.

- Luce! - podniosła nieco głos. Odwróciłam się do niej.

- Przepraszam mamo. Po prostu —— mam do zrobienia bardzo ważną rzecz.

- Lucille, o co chodzi? Wyglądasz na zestresowaną.

Widziałam jak na jej twarzy zagościł smutek.

- To nic takiego, mamo.

- Lucille, powiedz mi... jestem tu dla ciebie.

Minęło naprawdę sporo czasu odkąd miałam z nią ostatnią poważną rozmowę, więc to co mi zaproponowała wydawało się po prostu dziwne.

Zamknęła laptopa, który leżał przede mną przez co zmusiła mnie, żebym na nią spojrzała.

- Luce...

- To tylko... moje praktyki... mogą mnie zwolnić jeśli nie pokaże czego potrafię przy tym zadaniu - odpowiedziałam jej.

- Skarbie, przestań się tak tym stresować jak robiłaś to przez całe liceum. Oderwij się na chwilę, złap świeżego powietrza, będzie dobrze.

W tym momencie, poczułam ciepło rozlewające się po wnętrzu mego ciała, cieszyłam się, że mogła być tu razem ze mną w Nowym Jorku. Jej matczyne ciepłe słowa spowodowały, że na chwilę się odprężyłam, a tego właśnie potrzebowałam. Naprawdę brakowało mi postaci mamy w życiu.

- Dzięki, mamo...

Uśmiechnęła się do mnie co Odwzajemniłam.

- Gdzie chcesz dzisiaj pójść? Zabiorę cię tam - powiedziałam.

- Oh, jeśli gdzieś mnie zabierasz, więc co powiesz na coś bardziej szalonego? - zażartowała. Uśmiechnęłam się i Przytaknęłam.

- Może zaprosimy Axela na kolacje? Chciałabym poznać go lepiej.

Zgodziłam się z nią.

Wyruszyłyśmy w miasto i pokazałam mamie wszystkie popularne miejsca, w którym sama bywałam. Zrobiłyśmy zakupy, zjadłyśmy lody i sporo zwiedzałyśmy. Ulice były zatłoczone, jak zawsze, ludzie spieszyli się jakby od tego zależało ich życie. Zderzałyśmy się z ludźmi więc złapałam swoją mamę za rękę by nas nie rozdzielono. Cieszyłam się, że mogłam teraz zwiedzić Nowy Jork z mamą. Zawsze chciałam to zrobić.

- Jestem szczęśliwa, że mogę tu z tobą być, Lucille. Naprawdę jestem - powiedziała do mnie, w którymś momencie.

- Ja też mamo.

Zatrzymała się na środku zatłoczonego chodnika i spojrzała mi prosto w oczy.

- Lucille, chcę tylko żebyś wiedziała, że nigdy nie chciałam zepsuć naszej więzi. Po prostu dążyłam do tego, żeby cię uświadomić, że Ethan nie był dla ciebie dobry. Jedyne co wniósł do twojego życia to ból, ja, jako twoja mama, nie mogłam na to patrzeć. Zawsze będę twoją mamą, a chłopcy tacy jak on, nie zawsze będą wybierać kogoś takiego jak ty. Cieszę się, że sama to zauważyłaś. Jestem z ciebie dumna...

Wymusiłam bardzo delikatny uśmiech, gdy usłyszałam to co powiedziała.

Tak, Lucille. Twoja mama jest z ciebie dumna, więc też bądź dumna, że zostawiłaś Ethana. Wmawiałam to sobie.

- To będą cudowne dwa tygodnie spędzone razem w Nowym Jorku. - kontynuowała.

Weszłyśmy do niewielkiej, nowoczesnej restauracji na kolacje. Znajdowały się tam stoliki ze skórzanymi kanapami, inaczej boxy. Spojrzałyśmy do bogato wypisane menu.

- Dzwoniłaś może do Axela?

- Tak, powiedział, że jest już w drodze.

Zamówiłyśmy napoje oraz główne danie.

- Więc jakie zadanie ci powierzono? - spytała upijając w międzyczasie wodę ze szklanki.

Uderzałam delikatnie palcami w szkło swojej szklanki.

- Coś małego...

Posłała mi podejrzliwe spojrzenie.

- No dalej, powiedz. Co to takiego?

- Muszę znaleźć modela.

- To nie brzmi na "coś małego". Jakiego rodzaju modela?

- Męskiego sportowca... - wybełkotałam niechętnie.

- Że co?

- Męskiego sportowca - powtórzyłam, tym razem nieco głośniej.

Zmrużyła brwi.

- Nie myślisz o spytaniu osoby, o której ja myśle, prawda?

- Oczywiście, że nie. Nigdy bym... poza tym nie mogę.

- Dobrze, Lucille. Cieszę się, że nie naruszasz tego co wydarzyło się w przeszłości. Cokolwiek między wami zaszło, dobrze, że się stało. W końcu z nim skończyłaś.

Moje ciało lekko zesztywniało na jej słowa. Zwróciłam swoją uwagę na szklankę z wodą. Raczej nie do końca wiedziała co zaszło między mną, a Ethanem. Jednak smuci mnie to, że jest zadowolona z tego, iż cierpię.

- Witam drogie Panie - Axel wszedł w połowie naszej intensywnej konwersacji. Ucałował mnie w policzek, po czym wcisnął się na kanapę obok. Kątem oka widziałam, jak mama uśmiecha się do niego z aprobatą.

- Axel, dobrze cię znowu widzieć.

- Panią również, pani James. Więc co dzisiaj jemy? - spytał.

- Zamówiłam ci makaron, może być? - spytałam.

- Kocham makaron - wyszczerzył się. Odwzajemniłam zaraźliwy uśmiech. Moja mama, po drugiej stronie stołu, dalej wpatrywała się w niego z zachwytem.

Czy naprawdę jest zadowolona z tego, że nie jestem z Ethanem bo myśli, że jest dla mnie nieodpowiedni? Albo może była zadowolona z tego, że ona miała rację, a ja się myliłam? Wyrzuciłam z głowy te durne myśli. Jest moją mamą. Chce dla mnie wszystkiego co najlepsze. Nic innego. Każda matka chciałaby, żeby ich dziecko spotykało się z jak najlepszą osobą byłoby to możliwe. A teraz, to Axel jest właśnie dla mnie najlepszy. Długi czas nie rozmawiałam ze swoją mamą, ale w końcu mamy czas by odbudować córko-matczyne więzi.

Zjedliśmy kolacje i Axel podrzucił nas do mojego mieszkania. Gdy weszłyśmy do środka, od razu dopadłam do laptopa by sprawdzić czy ktoś odpisał na mojego meila w sprawie modelingu. Nie było żadnej zwrotnej wiadomości ze zgodą na ofertę, za to była masa odrzuceń. Wszyscy wypisywali, że odrzucają oferty z powodu praktyk i przygotowań do zawodów. Opadłam na krzesło. Jak mam teraz znaleźć jakiegokolwiek modela, gdy praktycznie wszyscy mi odmówili? Jan pozwoliła mi zachować te praktyki, tylko ze względu na to zadanie i żebym je wykonała w całości. A każda odmowa powodowała, że byłam coraz mniej pewna zachowania kontraktu.

Ziewnęłam w pewnym momencie i sprawdziłam godzinę na zegarku. Jest parę minut po północy.

- Lucille! Nie mówiłam ci przypadkiem żebyś się nie stresowała? A jedyne co robisz to się stresujesz wpatrując w ekran laptopa. Do łóżka, natychmiast! - odezwała się dobitnie moja mama.

Spojrzałam na wszystkie E-maile ostatni raz, po czym zamknęłam laptopa.

~~~

Następne trzy dni spędziłam ze swoją mamą. Byłyśmy ze sobą bliżej niż kiedykolwiek wcześniej. Miałam wrażenie, jakby ten rok rozłąki nigdy nie miał miejsca. Czułam jakby przez ten cały czas mieszkała ze mną tu, w Nowym Jorku. W połowie naszej córko- matczynej randki, dostałam pilny telefon od swojego szefa, Mikea.

Ruszyłam pędem do biura, gdy tylko się rozłączył. Prawie wyzionęłam ducha. W końcu dotarłam pod drzwi sali konferencyjnej. Stanęłam przed nimi na chwilę by złapać oddech i wyprasowałam rękoma ubrania. Weszłam do środka.

- Lucille! Cieszę się, że cię widzę - powiedział Mike z uśmiechem. Jan, po drugiej stronie stołu, nie wyglądała na zbytnio zadowoloną. Jej wyraz twarzy mówił, że nie dawała mi szansy na znalezienie jakiegokolwiek modela. Zignorowałam to i uśmiechnęłam się miło. Jedyne co miało teraz znaczenie to to, że zachowam swój kontrakt. Taki miał być właśnie zamysł.

- Usiądź - kontynuował Mike. Przytaknęłam i usiadłam przy stole z resztą zespołu.

- Dziękuje wszystkim za przybycie na to krótkie spotkanie. Jestem niesamowicie podekscytowany, że mogę w końcu ogłosić, iż byliśmy w stanie znaleźć nowego modela na naszą okładkę z pomocą panny Lucille. Nie mam pojęcia jak to zrobiła, ale w ciągu paru dni udało jej się!

Wszyscy wykrzykiwali rozradowani. Uśmiechnęłam się do wszystkich zgromadzonych, choć jeśli mam być szczera to nie wiem kto jest tym nowym modelem. Mike dzwoniąc do mnie, napomniał jedynie, że idealny kandydat się zgodził. Sprawdziłam swoją skrzynkę pocztową w telefonie by upewnić się, czy nie przeoczyłam żadnej wiadomości, ale nic nie było. Byłam zbyt podekscytowana chwilą by pytać kto to, więc po prostu cieszyłam się ze wszystkimi.

- Ma niedługo się pojawić by poznać zespół. Proszę, okażcie mu trochę ciepła, wsparcia i docenienia... o już jest!

Odwróciłam głowę w stronę drzwi, w których ujrzałam... Ethana wchodzącego do sali spotkań.

Szczęką opadła mi na stół.

- Poznajcie proszę wszyscy, oto Ethan Collins. Najnowszą wschodzącą gwiazdę baseballa i naszego nowego okładkowego modela!

Po sali rozniosły się głośne oklaski. Biła od niego pewność siebie. Miał na sobie koszulę z podwiniętymi rękawami i spodnie w kolorze khaki. A ja, byłam zbyt zszokowana by ruszyć rękoma. To nie mogła być prawda. Czy ja znowu śnię? Powoli próbuję ogarnąć tę dziwną sytuację i jak do tego doszło. Jestem pewna, że nie wysłałam ani do niego, ani do jego drużyny żadnego E-maila. To było wręcz niemożliwe, żeby on był tą właśnie gwiazdą.

- Dzień dobry wszystkim. Dziękuje za skontaktowanie się ze mną i pozwolenie mi na bycie na okładce waszego nowego magazynu. Zrobię wszystko co w mojej mocy by wasze wydawnictwo sportowe wypadło jak najlepiej. W szczególności chciałbym podziękować pani James, że zaproponowała mi coś takiego. Czekam niecierpliwie, aż będę mógł z wami wszystkimi zacząć pracować.

Wpatrywałam się w niego ze zmrużonymi oczami. W myślach ukatrupiłam go już parę razy.

Każde spojrzenie przeniosło się na mnie. Wcięło mnie. Uśmiechnęłam się zakłopotana lecz kątem oka widziałam jak Ethan szczerzy się zwycięsko.

Mike i Jan postanowili zrobić jeszcze malutkie spotkanie z samym Ethanem. Ruszyłam za Ethanem gdy widziałam jak opuszcza budynek wydawnictwa. Podbiegłam do niego i złapałam za ramię.

- Ethan!

Odwrócił się do mnie z uniesioną brwią.

- Panno James...

- Możesz już przestać udawać, Ethan. Jakim cudem się tutaj znalazłeś?

- Jestem graczem baseballa, Lucille. Jestem wszędzie.

- Skąd w ogóle wiesz, że odbywam tu praktyki? Nawet nie kontaktowałam się z twoimi ludźmi.

- Cóż, ktoś się jednak skontaktował. Więc teraz tu jestem, prawda?

- Oczywiście, że wiedziałeś, że tu pracuje. Wspomniałeś o mnie, gdy ja nawet nie wiedziałam, że się zjawisz.

- Przypuśćmy, że podsłuchałem rozmowę jednego kolesia o tym i takim sposobem się tu znalazłem.

- Ethan...nie może cię tu być.

- Niby dlaczego?

Ton jego głosu się nasilił co delikatnie wstrząsnęło moim ciałem. Zniżył po chwili głos do szeptu i powiedział - Boisz się, że Axel dowie się o tym co zrobiliśmy?

Zmarszczyłam brwi tak, aż prawie się zetknęły.

- Ethan, nie...

- Nie, co? Jeśli chcesz abym udawał, że nic się nie wydarzyło, to będę.

- To był błąd, nie powinno to dojść do skutku.

- Nie martw się. Nie pozwolę, aby nasz mały sekret wyszedł na światło dzienne... jeszcze przez jakiś czas - dopowiedział szeptem drugą część.

- Ethan, proszę, odrzuć ofertę.

Zrobił krok w moją stronę - Jeśli wypowiesz moje imię jeszcze raz, będę musiał się upewnić, że podczas tego robisz też inną rzecz - odsunął się i wpatrywał intensywnie w moje oczy. Nie odezwałam się przez chwilę.

- Tak właśnie myślałem. Cieszę się na pracę z panią, panno James. Oh i spróbuj się tak nie ekscytować, chyba nie chcemy żeby nasza przeszłość nas nawiedzała.

Puścił mi oczko i odszedł. Tak po prostu.

Co do cholery on próbuje zrobić?

Wróciłam pędem do budynku i pobiegłam w stronę gabinetu szefowej. Zapukałam mocno do drzwi.

- Wejść - odezwała się Jan. Wzięłam głęboki wdech wchodząc do środka.

- Jan...

- Tak, Lucille?

- A propos Ethana Collinsa...

- Co z Ethanem Collinsem?

Zagryzłam dolną wargę i pozbierałam szybko myśli.

- Rzecz w tym, że...

Wpatrywała się we mnie oczekując odpowiedzi.

- Mogę nam znaleźć nowego modela... gracza piłki nożnej, może? Gracza koszykówki?

- A co złego jest z baseballem?

- Nic... tyko ——

- Lucille, to ty znalazłaś Ethana Collinsa, prawda?

- No tak, poniekąd... cóż, niekoniecznie...

- Według mnie jest idealny. Dobra robota, Lucille. Oby tak dalej, może wtedy zmienię o tobie zdanie.

Uniosłam delikatnie kąciki ust nie będąc w pełni zadowolona z tego co powiedziała. Nie podobał mi się obieg tej sytuacji, ale mogłam zatrzymać swój staż... na razie.

Wyszłam z jej gabinetu i spotkałam się z Mikiem.

- Mike...

Uśmiechnął się.

- Lucille, wiedziałem, że zdołasz to zrobić.

- Cóż, rzecz w tym, że...

- Hm?

Pomyślałam chwilę nad tym co miałabym mu powiedzieć. Mogłabym stracić swój staż gdybym napomniała, iż to nie ja znalazłam Ethana by był dla nas modelem. Nie mam pojęcia jak udało mi się tutaj dostać, ale ratuje mi tyłek... nawet jeśli tego nie chciałam.

- Nic takiego. Po prostu chciałam podziękować... za wiarę we mnie.

Uśmiechnął się ciepło i poklepał delikatnie moje ramię.

Poradzę sobie z Ethanem. Potrafię być profesjonalistką. Wszystko dla pracy. Nie popełnię z nim drugi raz tego samego błędu... potrafię, prawda? Oczywiście, że tak, kocham Axela.
Kocham... Axela...?

________________________________
Tęskniliście?!
Wow! Nie było mnie tu wieki :o

Mam nadzieję, że nie zapomnieliście o przygodach Ethana i Lucille.

Postaram się dodać kolejny przetłumaczony rozdział za jakiś czas, nie jestem w stanie określić dokładnego czasu, ale wkrótce.

A więc, do zobaczenia!
❤️❤️❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro