Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Lucille's POV

Jestem uwięziona w pociągu własnych myśli, cały czas wspomniałam wczorajszy wieczór z Ethanem. Jestem naprawdę okropnym człowiekiem. Hipokrytka. Zostałam zraniona przez Ethana w przeszłości, a teraz to ja ranię Axela. Muszę mu wyznać prawdę. Zrobiłoby go to bardziej, gdyby dowiedział się o tej całej sytuacji pózniej. Mogłabym mu po prostu wytłumaczyć co zaszło. Wytłumaczyć co? Ethan cię pocałował, a ty wskoczyłaś mu w ramiona, Odwzajemniłaś pocałunek i przespałaś się z nim, karcił mnie cichy głos w głowie. Cholera, miało rację. Nie ma na to żadnego wytłumaczenia. Poniosło mnie i całując znowu Ethana spowodowało, że serce zabiło mi szybciej bo brakowało mi jego dotyku...

⁃Lucille! - moja szefowa, Jan, zawołała mnie wyrywając mnie tym samym z myśli. Spojrzałam na nią zaskoczona.

O nie, wpadłam w tarapaty.

⁃Tak? - odwróciłam się do niej.

⁃Co do cholery robiłaś? Wolałam cię chyba z trzy razy - powiedziała nieco zdenerwowana.

⁃Przepraszam.

⁃Trzymaj. Weź je i pogrupuj.

Wręczyła mi stos papierów. Zrobiłam krok w tył ze względu na to, że było to tak ciężkie.⁃I Lucille.Podniosłam na nią wzrok.

⁃Przestań bujać w obłokach. Nie zatrudniliśmy cię do tego. Plakaty pół nagich mężczyzn powinny cię rozbudzić.

Gdyby tylko bujanie w obłokach było moim problemem, poczułabym się zapewne lepiej.

Odeszła po tym jak mnie skarciła.

Westchnęłam ciężko trzymając stertę papierów w rękach. Podniosłam wzrok na plakaty z półnagimi atletami. Załatwiłam sobie praktyki w sportowym magazynie. Nie znałam się za bardzo na sportach, No oprócz baseballu przez Ethana, ale miałam inne zdolności, które mogłam im zaprezentować, jak pisanie. Pamiętam dzień, w którym dostałam się tu na praktyki. Gdy zobaczyłam e-maila byłam tak podekscytowana jak jeszcze nigdy. Uznałam to jako znak by zacząć wszystko od nowa. Ethan usunąłby się z mojego życia na zawsze, a ja zmieniłabym je na lepsze. Bardziej dorosła, coraz lepsza Lucille. Byłabym nową Lucille, po której nikt by nie poznał, że jest zraniona. Przestałam gapić się na plakaty i ruszyłam do gabinetu

. Skończyłam segregować dokumenty gdy usłyszałam czyjąś konwersacje.

⁃Nie przepadam za nią, Mike. Zawsze siedzi zamyślona. Nigdy nie robi niczego dobrze. Mogliśmy znaleźć lepszą praktykantkę w innym miejscu. To był głos mojej szefowej, Jan. Nie wspomniała mojego imienia, ale brzmiało to jakby mówiła właśnie o mnie.

⁃Sądzę, że radzi sobie wspaniale. Za bardzo przesadzasz. Daj jej trochę więcej czasu - powiedział drugi głos, który brzmiał jak Mike, mój drugi szef.

⁃Więcej czasu? Wydaje mi się, że dałam jej go wystarczająco. Może i jesteś moim partnerem, ale tym razem to ja będę musiała podjąć konkretne działania.

Byłam zszokowana tym co usłyszałam. Schowałam się za drzwiami by mieć pewność, że nikt mnie nie zauważy. Wyszłam na korytarz gdy było już pusto. I pomyśleć, że mogłoby być jeszcze gorzej, mogę wylecieć z praktyk za parę dni... usiadłam w łazience na podłodze w czasie swojej przerwy i siedziałam tam tak tylko patrząc pusto w ścianę. Dlaczego to wszystko się dzieje w momencie kiedy myślałam, że moje życie toczy się jak należy?

Po skończeniu praktyk wróciłam od razu do domu. A tam, zderzyłam się z Axelem stojącym w drzwiach i uśmiechającym się od ucha do ucha. Odwzajemniłam powitanie delikatnym uśmiechem, ale w środku, czułam się winna. Widząc jego szczęśliwą minę miałam ochotę zapaść się pod siebie. Chiałabym nie pobiec wtedy do lasu i nie skręcić kostki. Nie chciałam pocałować Ethana. I chciałabym nigdy go nie spotkać. dlaczego to Axel nie mógł pojawić się jako pierwszy w moim życiu? Wzięłam głęboki wdech. Nieważne co się stanie, muszę mu powiedzieć teraz o tym co zrobiłam. Zasługuje na to. Jest za dobry dla mnie bym mogła go tak ranić. Muszę...

Podeszłam do niego i zatrzymała się, stojąc z nim twarzą w twarz.

- Hej - powiedział. Jego uśmiech się powiększył i zobaczyłam ekscytację w jego oczach.

- Hej...

Owinął mnie swoimi silnymi ramionami i pocałował w usta.

- Tęskniłem za tobą...

- To były tylko dwa dni...

- I tak tęskniłem. Jak twoja kostka?

- Dobrze. Opuchizna powoli schodzi.

- Cieszę się.

- Jak było na pozostałej części obozu?

- Dobrze. Wejdźmy do środka i porozmawiajmy. Tak się składa, że jest coś co chciałbym ci powiedzieć.

- Ja też... - odpowiedziałam.

Odsunął się w bok, tak bym mogła otworzyć drzwi kluczem. Weszliśmy do mieszkania i znowu objął mnie swoimi ramionami.

- Ledwo przeżyłem w tym lesie bez ciebie obok.

Jego zachowanie powodowało, że czułam się jeszcze bardziej winna.

- Axel... - powiedziałam odsuwając od siebie jego ręce i odwróciłam się do niego twarzą.

- Zaczekaj, najpierw daj mi powiedzieć to co muszę.

Posłałam mu spojrzenie mówiące, że czekam.

- Cóż... Wiem, że nie mogłaś polecieć w zimę do domu z czego się cieszę bo miałem cię tlyko dla siebie, ale mam dla ciebie niespodziankę...

Przechyliłam lekko głowę próbując zrozumieć co powiedział.

- Kupiłem bilet dla twojej mamy by przyleciała cię odwiedzić! - powiedział podekscytowmy.

- Moja, mama...?

- Tak! Przylatuje jutro!

Zapomniałam języka w buzi i przetwarzałam wszystko co do mnie powiedział.

- Nie jesteś podekscytowana? Ciężko było mi to uchować w tajemnicy przed tobą. Wiem, że minęło trochę czasu odkąć się widziałaś z mamą...

Przytaknęłam ze sztucznym uśmiechem. Przyciągnął mnie do swojego ciała i przytulił.

- Chcę po prostu żebyś była szczęśliwa.

Odchylił głowę by spojrzeć mi w oczy.

- Więc co takiego chciałaś mi powiedzieć? - spytał.

Chcę mu powiedzieć, ale to nie jest najlepszy moment. To na pewno nie jest dobry moment.

Pokręciłam głową.

- Nic ważnego, nie teraz... dziękuje, za to co zrobiłeś Axel - szepnęłam.

Uśmiechnął się szeroko i wrócił do przytulania mnie.

- Dla ciebie wszystko...

Minęło szmat czasu odkąd ostani raz widziałam się z mamą. Nie wiedziałam jak się czuć z tego powoda. Cieszyć się? Smucić?

...

Następnego dnia

Przez całą noc nie mogłam zmrużyć oka wiedząc, że mama przyjeżdża w odwiedziny. Chciałam się z nią zobaczyć, ale wiedziałam, że jak tylko to się to stanie... od razu tego pożałuję. Kocham ją, ale od tego co zaszło na lotnisku nasze relacje się pogorszyły. Nie wspiera mnie już. Zostawiła mnie w Nowym Jorku po czym wróciła. Była na mnie zła. Wciąż jest. Nie mogła uwierzyć w to, że wróciłam do Ethana po tym jak obieciałam jej, że go zostawię. Dystans spowodował, że oddaliłyśmy się jeszcze bardziej. Jest zajęta dodatkowo pracą. I oczywiście bilety lotnicze są drogie, ale zadzwonienie do mnie już nie. Wtedy zdecydowałam, że poddam się z kontaktowaniem z nią więc zrobiła to samo. Czasem czułam  jakbym nie miała mamy.

Z niepokojem wpatrywałam się na wyjście z lotniska. Wzięłam głęboki wdech.

- Wszystko w porządku? - Spytał Axel.

Przytaknęłam.

- Tak... po prostu minęło trochę czasu.

- Wiem... - odpowiedział.

Przyciągnął mnie do swojego torsu i ucałował w czubek głowy.

- Lucille...

Podniosłam wzrok i ujrzałam swoją rodzicielkę, nawet nic nie poczułam, miałam wrażenie, że jest to obca osoba.

- Mamo...

Uśmiechnęła się.

Podeszłam do niej i przytuliłam ją.

- Tęskniłam za tobą, Lucille. Jak się miewasz?

- Dobrze. A ty?

- Też dobrze - odpowiedziała. Odsunęłyśmy się od siebie, a pomiędzy nami wytworzyło się dziwne napięcie. Wpatrywałyśmy się w siebie.

- Dzień dobry, jestem Axel - Axel przerwał niezręczną ciszę.

- Axel? Ten ,który się ze mną kontaktował?

Pokiwał głową.

- W końcu miło mi cię poznać osobiście - powiedziała z uśmiechem - Nawet nie wiesz jak bardzo jestem wdzięczna, że udało ci się nas ze sobą zobaczyć, nawet jeśli na tak krótko.

- Może pojedziemy do mnie? - zasugerowałam.

Mama się zgodziła i odjechaliśmy z lotniska. Axel podrzucił nas pod mieszkanie, bo sam miał trochę pracy do zrobienia. Więc zostałam sama, z moją mamą w apartamencie.

- Więc jak się wiedzie twoje życie w Nowym Jorku?

- Dobrze mamo. Kocham to miejsce...

- Cieszę się...

- A co z Ethanem?

Byłam zszokowana tym, że o niego spytała.

- A co miałoby z nim być?

- Kiedy w końcu mnie posłuchałaś i go zostawiłaś?

- Mamo!

- Po prostu mówię, postąpiłaś słusznie. Axel wydaję się być dobrym mężczyzną.

- Bo jest... Jestem z nim szczęśliwa - powiedziałam, bardziej to brzmiało jakbym sama siebie przekonywała.

- Mam nadzieję, że już więcej nie spotkałaś się Ethanem.

- Mamo, ja i on to koniec. Nie musisz się już o niego martwić.

- Okej, mam taką nadzieję... Jestem zmęczona i potrzebuję prysznica. Łazienka jest na lewo, tak?

Pokiwałam głową. Uśmiechnęła się delikatnie i weszła do mojej sypialni by zanieść bagaże. Wpatrywałam się w okno. Niebo było niebieskie i słońce pięknie świeciło, czemu mój humor nie mógł być taki sam?

Mój telefon w którymś momencie zaczął dzwonić więc szybko go odebrałam.

- Halo?

- Lucille? Tu Mike.

Odsunęłam telefon od ucha by sprawdzić numer. To był Mike, mój drugi szef. Przyłożyłam znowu telefon do ucha.

- Oh, cześć Mike, jak tam?

- Świetnie, Lucille. Chciałem wiedzieć czy jesteś teraz wolna. Wiem, że nie masz dzisiaj praktyk, ale mam kilka spraw, które chciałbym z tobą omówić

- Teraz? - spytałam.

- Tak, teraz. Jeśli nie możesz--

Wcięłam mu się w zdanie - Mogę. Oczywiście, że mogę. Spotkamy się w biurze?

- Tak, w takim razie widzimy się tam za niedługo - powiedział po czym się rozłączył.

Musiałam powiedzieć mamie, że mam ważną sprawę do załatwienia w związku z praktykami, ale była pod prysznicem. Nie mogłam czekać aż skończy, więc zostawiłam jej małą notatkę i wybiegłam z domu pędząc na spotkanie z Mikiem.

- Co to za pilna sprawa do omówienia? - spytałam Mike'a gdy się spotkaliśmy, wiedziałam co się święci. Zdawałam sobie sprawę z tego, że chcę wylać mnie z praktyk. W zasadzie, to przez przypadek wszystko usłyszałam. Wpatrywałam się na niego z wyczekiwaniem na to co miał powiedzieć.

- Lucille... byłaś wspaniałą praktykantką. Naprawdę, jednak ja i Jan mamy odmienne zdania co do tego. Jan ma ochotę cię zwolnić i znaleźć kogoś kto zdoła sprostać zadaniom spółki i magazynu - powiedział.

Patrzyłam na niego z lekkim rozczarowaniem. Nie nim, tylko sobą. Myślałam, że dobrze wykonywałam swoją pracę, jednak okazało się, że byłam w błędzie skoro jesteśmy w tym punkcie. Głowa zaczęła mi pulsować, a oddech stał się płytszy.

- Ale...

Tylko to jedno słowo dało mi nadzieję.

- Udało mi się zawrzeć układ z Jan. Obiecała dać ci jeszcze jeden miesiąc pod warunkiem, że znajdziesz nam nowego modela do magazynu.

Moje oczy otworzyły się szeroko.

- Modela?

- Tak, szukamy od jakiegoś czasu nowego reprezentanta magazynu, jednak nikt nie jest wystarczająco dobry. Chcemy wysokiego, przystojnego sportowca, który jest dobrze zbudowany. Mogłabyś znaleźć kogoś takiego?

Szybko przytaknęłam.

- Obiecuję. Zrobię wszystko co w mojej mocy by znaleźć nowego modela. Nie zawiodę cię. Dziękuję ci, Mike.

Przyjął podziękowanie kiwnięciem głowy.

- Wierzę w ciebie, Lucille. Naprawdę, ale ja nie będę tym, który podejmie ostateczną decyzję. Udowodnij Jan, że jest w błędzie. Wiem, że to potrafisz.

Posłał mi pocieszający uśmiech i zostawił mnie samą. Wypuściłam powietrze z ust, które wstrzymywałam wystarczająco długo.

Wysoki, przystojny sportowiec, który jest dobrze zbudowany.

Znam tylko jedną osobę, która pasowałaby do tego opisu. i nie mogłam jej spytać.

________________________________

Przepraszam za błędy :(
Poprawię jutro!

A dodatkowo zapraszam na snapa dla wattpadowiczów: singlelvdie 🙈

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro