Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

Rozdział przetłumaczony przez @wikaczek @Victoria_Wilson7

Lucille's POV

-Jest dobrze... - mówię Axelowi, który klęczy przy mnie, gdy ja siedzę na drewnianej ławce. Axel wygląda na  zdesperowanego i nie opuszcza mnie na krok.

-Przepraszam, powinienem był ciebie szukać. Myślałem, że bawiłaś się z innymi dziewczynami. Nie wiedziałem ...

-Wszytko w porządku, to nie twoja wina, Ax- tłumaczę  z uśmiechem.

-Wiem, ale...

-Nie ma żadnego ale, wszystko jest w porządku.

Chwytam go za rękę i ściskam.

-Lucille, powinnaś jechać do domu. To skręcona kostka, a jeśli się nią nie zajmiesz, opuchlizna może się powiększyć - mówi Cecilia po spryskaniu mojej kostki środkiem chłodzącym.

-Tak! Totalnie się zgadzam, zabiorę cię do domu- powiedział Axel szybko zrywając się z miejsca.

- Nie, nie chcę psuć wam wyjazdu - mówię.

-Nie obchodzi mnie to, Lucille. Musisz o siebie zadbać a inni to zrozumieją.

-Ax...

- Zabiorę ją z powrotem - wtrącił nagle Ethan.

Wszyscy odwróciliśmy się w jego kierunku nieco zaskoczeni.

- To przyjaciele twoi i Cecilii, prawdopodobnie dużo dla was zaplanowali - kontynuuje Ethan.

Po prostu patrzę na Ethana. Nie wiem co powiedzieć. Ostatnią rzeczą, którą chciałam zrobić, jest zostanie sam na sam z Ethanem.

- Nie, Lucille jest moją dziewczyną, zajmę się nią- Axel utrzymuje się w obronie.

Nie chciałam się zgodzić  na towarzystwo Ethana, ale miał rację. Nie chciałam zrujnować zabawy wszystkim innym, zwłaszcza Axelowi. To moja wina, że ​​działałam głupio, uciekając do lasu, nawet jeśli było ciemno. Nie chciałam, żeby Ethan mnie zabrał, ale naprawdę musiałam zregenerować kostkę.

- Mogę po prostu wezwać Ubera czy coś? - zaproponowałam.

- Jak to zrobisz? Wątpię, czy Uber tutaj przyjedzie, w szczególności, że jest słaby zasięg- mówi Alex.

Wzdycham. Jest to bardziej skomplikowane niż myślałam.

- Ma rację! Axel, pozwól żeby Ethan ją zawiózł  i upewnił się, że jest bezpieczna - Cecilia wreszcie kończy rozmowę.

Axel nie chce się zgodzić. Waha się nad puszczeniem mnie z nim, wzdycha ciężko i zgadza się.

- Dobrze, zadbaj o nią, Ethanie. To będzie dwukrotnie dziś wieczorem. - powiedział nieszczęśliwie Axel.

Axel podchodzi do samochodu Ethana i usadza mnie na siedzeniu w samochodzie.

- Jeśli nie pozwolisz sobie bym cię zawiózł, to chyba nie mam wyboru tylko zapytać Ethana. Wrócę za dwa dni- powiedział dobitnie.

-Będzie dobrze. Dziękuję. Ciesz się resztą czasu ze swoimi przyjaciółmi. Pewnie długo się z nimi nie zobaczysz.

Pocałowałam jego w policzek. On mnie przytulił i ucałował moje czoło przed zamknięciem drzwi. Ethan podszedł od strony kierowcy i wszedł do środka. Włączył silnik i ruszył. Macham do Axela i Cecilii. Ich sylwetki powoli stają się coraz mniejsza. Wyprostowałam się i zerknęłam na Ethana. On jest skupiony  na ciemnej drodze. Odwracam wzrok i zaglądam przez okno.

W samochodzie panuje cisza.

-Przykro mi - Ethan przełamuje lody, gdy znów jesteśmy w mieście.

Patrzę na niego przez chwilę, ale nic nie mówię. Odwracam się i opieram głowę o szybę.

- Nie powinienem na ciebie krzyczeć.

Wciąż nie odpowiadam. Dlaczego wydaje się, że nawet wtedy, gdy staram się zignorować i go unikać,  wszystko, co robię, kończy się patrzeniem na niego jeszcze bardziej? Widzę w lusterku jego odbicie i jak na mnie zerka. Odwraca się, gdy zdaje sobie sprawę, że nie chcę na niego patrzeć. Docieramy do miejscowego szpitala. Odpinam pas i otwieram drzwi.  Ethan szybko wychodzi w tym samym czasie i biegnie na moją stronę auta. Wyciąga rękę, ale ignoruje to. Wstaję, żeby się wydostać, ale przypadkiem wywarłam nacisk na moją skręconą kostkę. Syknęłam cicho przez przeszywający ból. Ethan złapał mnie w idealnym momencie, zanim upadłabym na chodnik.

-Nie próbuj tak jej nadwyrężać. Nie zamierzam cię skrzywdzić, Luce - szepcze Ethan.

Wchodzimy do szpitala, gdzie lekarze mają opatrzyć moją kostkę.

- Powinna teraz dać radę iść. Dopilnuj, aby nie obciążała nogi, a szybko dojdzie do siebie- powiedział doktor Ethanowi.

— Masz szczęście, że masz takiego chłopaka jak on — zwrócił się do mnie.

— On nie jest...

— Dziękuję — przerwał mi Ethan, ze swoim bezczelnym uśmiechem na twarzy. Podał rękę lekarzowi, który po chwili wyszedł z sali.

— Powiedział, że masz duże szczęście, mając takiego chłopaka jak ja. Muszę się z tym zgodzić - zaśmiał się Ethan.

Wywróciłam oczami i  już miałam zeskoczyć z wysokiego siedzenia, gdy Ethan stanął przede mną zatrzymując mnie.

- Miałaś nie wywierać żadnej presji na kostce.

Otoczył ramionami moją talię, a ja jego ramiona. Lekko uniósł mnie z siedzenia i wciąż kurczliwie mnie trzymając wyszedł ze szpitala. Nie mogłam się temu sprzeciwić ze względu na moją nogę.

Wróciliśmy do samochodu i pojechaliśmy do mojego mieszkania. Zaparkował samochód i podbiegł do drzwi po mojej stronie, aby je otworzyć, lecz wyprzedziłam go i zrobiłam to samodzielnie.

- Mogę iść stąd sama — powiedziałam.

- Pozwól mi po prostu — podszedł do mnie i ponownie chciał wziąć mnie na ręce, lecz w porę się odsunęłam.

- Powiedziałam, że mogę zrobić to sama — krzyknęłam na niego.

Zaskoczony moim nagłym wybuchem, wziął krok do tyłu.

Zrobiło mi się przykro, zachowałam się podle, ale musiałam, zanim stałoby się coś czego nie chciałam. Zatopiłam się w jego słodyczy. Tęskniłam za nim i chciałam go ponownie. Zapomniałam nawet o przyczynie swojego wyjazdu. Zanim stało się cokolwiek co miałam na myśli, zignorowałam jego zaskoczony wyraz twarzy i uciekłam od niego wzrokiem.

— Dlaczego się tak zachowujesz, Luce? Nie ma tu nikogo oprócz mnie i ciebie! — krzyknął za mną, a ja bezgłośnie kontynuowałam swoją przechadzkę.

- Oh, wiem! To wszystko dlatego, że nadal mnie kochasz tylko jesteś z Axel'em, tak? — zapytał.

Jego słowa sprawiły, że na chwilę się zatrzymałam. Przygryzłam swoje wargi i powstrzymałam się od odpowiedzi. Usłyszałam jego kroki za sobą, ale moje stopy jakby przykleiły się do podłoża. Nie mogłam się ruszyć i to nie dlatego, że mam skręconą kostkę. Powoli zwróciłam się do niego.

— Dlaczego po prostu nie odejdziesz, Ethan?

— Dlaczego  ciągle każesz mi iść?

— Przestań mi zadawać te głupie pytania!

— Więc na nie odpowiedz, do cholery!

W pewnej chwili przestałam myśleć. Krzyknęłam bez zastanowienia:

— Bo boję się że będę znowu za tobą tęsknić idioto!

Zawiesił się i był oniemiały.

Moja twarz zrobiła się czerwona, a oczy mokre. Co ja powiedziałam? Zamknęłam oczy i łzy zaczęły spływać po mojej twarzy.

— Co powiedziałaś? — spytał cicho.

— Nic... — wzięłam głęboki oddech, otworzyłam oczy i odwróciłam się.

— Nie, wyraźnie powiedziałaś, że boisz się stracić mnie ponownie.

— Skoro tak usłyszałeś, to po co pytasz? — zapytałam pod nosem.

— Więc tęsknisz za mną...

— Nienawidzę cię. Dlaczego miałabym za tobą tęsknić?

— Tęsknisz za mną...

— Nie chcę za tobą tęsknić... Przestań robić wszystko, żeby tak się stało... — niemal wyszeptałam ostatnie zdanie.

Zrobił krok do przodu i położył dłonie na moich policzkach.

— Nie... Nie zamierzam przestać. Będę robić wszystko, żebyś tęskniła za mną tak, jak ja za tobą. Tęsknij za mną, Luce... Wiem że to jest w porządku.

Oboje na siebie spojrzeliśmy. Chwycił delikatnie za błąkający się kosmyk włosów i zarzucił go z dala od mojej twarzy. Stałam tak i nie mogłam się ruszyć. Pochylił się i przybliżył swoje usta do moich. Spojrzał ponownie w moje oczy, a następnie mnie pocałował. Na początku nie odwzajemniłam pocałunku, ale powoli moje usta zaczęły idealnie współgrać z jego.

To jest to, czego się obawiałam. To jest to, czego obawiałam się najbardziej, gdy zobaczyłam go po roku.

_______________________________

Tym razem rozdział przetłumaczony nie przeze mnie!
Jak wrażenia po rozdziale?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro