Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 20

***

- Kochanie, obiad! - zawołałam z kuchni wyłączając płomień pod garnkiem.  Postawiłam wszystko na stole poprawiając talerze, tak żeby wszystko wyglądało idealnie. Odsunęłam się przyglądając się arcydziełu i uśmiechnęłam pod nosem zadowolona. 

-  Już idę - usłyszałam z góry głos swojego mężczyzny, a w tle śmiech synka. 

- Tato puszczaj - po domu rozniósł się głośny dziecięcy śmiech, na którego dźwięk od razu poprawiał się humor. 

Po chwili na dole pojawiły się dwa osobniki. Obaj uśmiechnięci od ucha do ucha. 

- Co jest takie zabawne, hm? - spytałam patrząc na nich. Sama nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu. 

- Tatuś mnie łaskotał - powiedział wyszczerzając się. Cudownie wyglądał z tymi małymi ząbkami. Moja mała pociecha.

Pokręciłam głową całując go w główkę.

- Siadajcie, zaraz wystygnie - wskazałam na stół nakładając im wszystkiego po trochu na talerze...

***

- Panno James - kilka razy słyszałam swoje nazwisko, ale brzmiało jakby z innego wymiaru. Otworzyłam powoli oczy mrużąc je od nadmiaru światła. Nade mną stały cztery osoby przyglądając się mi uważnie. Co to "Mam Talent"? 

- Co...? - wydusiłam siadając powoli. Dwie z osób pomogły mi się podnieść z ziemi. Dopiero wtedy zorientowałam się, że jestem przed szpitalem, że to co przed chwilą się wydawało się piękną prawdą to durny sen. 

I dopiero wtedy, dotarło do mnie to co stało się chwilę temu. Ethan mnie nie pamięta, a Axel...a Axel ze mną zerwał. 

Zachwiałam się znowu na to wspomnienie. Głowa mi pulsowała, miałam ochotę zapaść się pod ziemię i już nigdy stamtąd nie wyjść. Wszystko spieprzyłam. 

 Uprzejmi ludzie pomogli usiąść mi na ławce przed budynkiem. Ktoś przyniósł wodę i coś słodkiego, żeby wyrównał mi się cukier w organizmie. 

- Dziękuję - szepnęłam biorąc butelkę i odetchnęłam - naprawdę nic mi nie jest - zapewniłam ich upijając kilka łyków wody. 

- Może jednak zaprowadzę Panią do środka, ktoś by Panią zbadał - odezwała się jakaś kobieta. Nie chcę tam wracać bo w ostatnim czasie za często bywałam w szpitalu i nie wychodzi z tego nic dobrego. Najpierw informacja o ciąży, następnie wypadek Ethana, jego amnezja, a na domiar wszystkiego zerwała ze mną jedyną osobę, która była dla mnie zawsze dobra. Zawsze był gdy go potrzebowałam, gdy źle się czułam. Ja za to wybrałam nieodwzajemnioną miłość. 

- Nie trzeba - pokręciłam głową - Dziękuję, już sobie poradzę - dodałam wstając powoli. Naciągnęłam bardziej rękawy na dłonie i owinęłam się ramionami mijając wszystkich i ruszyłam w stronę mieszkania. Czekał mnie długi spacer, dzięki czemu miałam czas żeby wszystko na spokojnie przemyśleć. 

Czy Kocham Ethana? Oczywiście, że go kocham. Nigdy nie przestałam mimo tego co mi zrobił. Nie można od tak zapomnieć swojej pierwszej miłości, szczególnie, że wiązało nas dużo różnych wspomnień. Był dla mnie ważny, cholernie ważny... w sumie to dalej jest. 

Wróciłam do swojego mieszkania. Axel zdążył już zabrać kilka swoich rzeczy, które u mnie trzymał. W większości były to ubrania. 

Zrobiłam sobie herbatę i usiadłam na kanapie by chociaż przez chwilę odetchnąć. Włączyłam w telewizji coś odmóżdżającego i tak spędziłam resztę dnia.

* 2 miesiące później *

Ethan wciąż nie odzyskał pamięci. Sama starałam się mu tym pomóc. Przynosiłam jakieś zdjęcia za czasów liceum, pokazałam mu filmiki z różnych imprez, na których razem się bawiliśmy. Wszystko mu też opowiadałam mając nadzieję, że to pomoże, ale nic z tego. 

Często u niego bywałam, czasem pięć razy w tygodniu, czasem i codziennie. Chciałam sprawdzać jego poprawę i po prostu towarzyszyć mu w tym trudnym czasie. Widziałam, że nie było mu łatwo. Starał się przypomnieć sobie cokolwiek, nawet najmniejszy szczegół ze swojego życia, ale jedynie się denerwował jak nic nie wychodziło. 

Wspomniałam już, że nie powiedziałam mu o ciąży? Ach więc...nie powiedziałam. Chłopaka jeszcze bardziej by to załamało. W sumie o ciąży wiedziałam tylko ja i tamten lekarz. 

Zaczęłam nosić nieco luźniejsze ubrania bo dół brzucha powoli zaczął się uwypuklać i wzbudziłby u wszystkich zainteresowanie. Oczywiście mogłabym wszystko zrzucić na to, że się przejadłam. Ale słabo mi wychodzi kłamstwo, każdy to po mnie poznaje. 

Mijały kolejne dni, tygodnie. Już powoli traciłam nadzieję, że kiedykolwiek jego pamięć wróci. Na szczęście pozwolili mu wyjść po takim czasie ze szpitala. Rodzice chcieli zabrać go do rodzinnego domu, żeby mieć na niego oko. Zaproponowałam jednak żeby został tutaj. Tu są jego znajomi, może jak nie ja to ktoś inny pomoże odzyskać mu pamięć. Po dłuższych namowach zgodzili się. 

- Mam jedzenie - powiedziałam wchodząc do jego mieszkania z torbą  z najlepszej tajskiej restauracji w mieście. Położyłam ją na kuchennym stole i przeszłam do salonu gdzie siedział Ethan - Jak się czujesz? - spytałam siadając obok. 

- Cześć Lucille - odpowiedział zerkając na mnie - dalej nic - westchnął kręcąc głową - chyba już nigdy mi się nic nie przypomni...

- Hej - położyłam dłoń na jego ściskając ją lekko - trzeba szukać też pozytywów, jeśli nie wrócą stare wspomnienia to stworzysz nowe. 

- Tak, ale jednak wolałbym wiedzieć jakie było moje dzieciństwo i przypomnieć sobie, że byłem z taką piękną dziewczyną jak ty - zacisnął usta w cienką linię odkładając album ze zdjęciami. 

Chrząknęłam cicho nic nie mówiąc. Tak również mu nie wspomniałam o tym, że mnie zdradził. Nie potrzebuje na razie tak wrażliwych informacji. 

- Chodź, zjesz coś. Na pewno jesteś głodny - powiedziałam wstając i wróciłam do kuchni. Ethan poszedł w moje ślady i zjedliśmy wspólnie obiad. 

Wieczorem pojawiła się również Cecilia, żeby sprawdzić jak postępy. Posiedziała kilka godziny rozmawiając z nim, w sumie to opowiadając mu o tym co się teraz dzieje w świecie i u ich wspólnych znajomych.

- Jeśli coś się będzie działo, albo będziesz czegoś potrzebować... dzwoń - powiedziałam zbierając swoje rzeczy.

- Tak tak, wiem - odpowiedział - nic mi nie będzie - odpowiedział odprowadzając mnie do drzwi. Pełna sprawność jeszcze mu nie wróciła więc kulał. 

- Dobranoc Ethan - pocałowałam go lekko w policzek i wyszłam od niego.

Ethan's POV

Gdy Lucille wyszła poszedłem położyć się spać. Nie bardzo miałem jeszcze siły cokolwiek robić innego. 

Przebrałem się i położyłem do łóżka odpływając po kilku minutach. 

*** 

Wszystko zaczęło przychodzić falami. Ten dzień kiedy prawie ktoś zrobił jej krzywdę gdy wychodziła z pracy. Nasz układ. Potajemne schadzki, to jak się z nią drażniłem bo mi się podobała. Nasze wieczne kłótnie nie wiadomo o co. Heather, która próbowała ją skrzywdzić. Moje zdobycie stypendium, wyjazd. To... że przestała się do mnie odzywać i zniknęła z mojego życia bez wyjaśnienia i coś co miałem jej powiedzieć... 

Że to nie mnie widziała wtedy w łóżku!

Obudziłem się cały spocony siadając.

- Lucille... - spojrzałem przed siebie oddychając szybko.


______________________________________________________________________

Cześć Kochani

Staram się trochę rozkręcić akcję, bo nie ukrywam, dążymy powoli do końca opowiadania z Lucille i Ethanem.

Po tylu latach wypadałoby to zakończyć.

Trzymajcie się i spokojnego tygodnia wam życzę!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro