Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Mój budzik zadzwonił o 7 rano. Szybko uderzyłam w guzik, który skutecznie wyłączył alarm. Podniosłam się i zaczęłam ubierać, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. W połowie obudzona poszłam je otworzyć. A tam, stał Axel z dwoma kubkami kawy i muffinkami.

- Dobry - powiedział. Uśmiechnęłam się w zaskoczeniu.

- Dobry... - odpowiedziałam. Dotknęłam swoich włosów, które były wciąż w nieładzie - Kurka, wyglądam okropnie. Powinieneś mnie uprzedzić - Zaśmiałam się cicho.

- Oh wybacz, poczekam przed drzwiami aż się wyszukujesz i znowu zapukam - powiedział żartobliwie.

Zachichotałam - Nie odważyłabym się zostawić mojego chłopaka na zewnątrz. Ktoś mógłby cię ukraść - również zażartowałam.

- To dobrze, miałem nadzieję usłyszeć taką odpowiedź - stał z szerokim uśmiechem i podał mi kubek z cieczą. Stał naprzeciw mnie i schylił się by skraść mi pocałunek. Był o głowę wyższy ode mnie. Powinnam się do tego przyzwyczaić. Mój uśmiech zmalał gdy uświadomiłam sobie jak to brzmiało. Jego usta spotkały się z moimi i Odwzajemniłam pocałunek. Odsunął się po chwili i ruszył do mojej kuchni.

- Muffinke? - spytał wyjmując jedną z opakowania.

- Za chwilkę. Muszę się wyszykować. Mam niedługo zajęcia - powiedziałam pospiesznie. Ale zatrzymałam się jeszcze by zadać jedno pytanie - Jak w ogóle dostałeś się do budynku? - spytałam z uśmiechem.

Wzruszył ramionami.

- To sekret - to jedyne co powiedział. Uśmiechnęłam się na jego odpowiedź i popędziłam do swojej sypialni.

Uśmiechnęłam się do siebie w lustrze łazienki gdy miałam już na sobie ubrania. Czułam się dobrze. Mam chłopaka, który z rana przynosił mi muffinki. Minęło jedynie pół roku odkąd jesteśmy razem, ale przy nim czuję się świetnie. Ten prawidłowy mężczyzna. Jedyny, którego potrzebowałam w życiu. Poznaliśmy się na lekcji historii. Jestem naprawdę słaba w te klocki, a on nieźle się na tym wszystkim zna. Był pomocny i jakoś tak wyszło. Jeśli mam przyznać.

Skończyłam poranną toaletę i wróciłam do kuchni.

- No nareszcie! Już myślałem, że więcej nie zobaczę swojej przepięknej dziewczyny - westchnął.

Zaśmiałam się, a on podał mi muffinkę.

- Gotowa na lekcje moja piękna pani?

- Zawsze! - Przytaknęłam.

Sięgnęłam po płaszcz i ruszyliśmy do Uniwersytetu. Budynek Uniwersytetu znajdował się niedaleko mojego mieszkania przez co wygodnie było mi iść tam na piechotę.

- Tak poza tym, Lucille.

- Tak? - spytałam z delikatnym uśmiechem.

- Będzie impreza sylwestrowa, której organizatorem są moi znajomi, chciałabyś ze mną tam pójść? - spytał.

- Impreza sylwestrowa? - dopytałam.

- Owszem, mnóstwo darmowego alkoholu i szalonych ludzi. Pomyślałem, że może chciałabyś pójść - uśmiechnął się.

- Hmm, cóż, jeśli będą tam przystojni faceci to z chęcią bo muszę znaleźć sobie nowego chłopaka - próbowałam się nie zaśmiać z jego miny.

Zatrzymał się kładąc rękę na piersi jakby właśnie go postrzelono.

- Ałć, to bolało! - powiedział nieźle udając.

Zaśmiałam się. Przestał na co ja przestałam się śmiać.

- Wiem, że nie przepadasz za takimi imprezami, ale obiecuję, że będzie fajnie - powiedział uspokajająco.

- Muszę się ubrać elegancko? - spytałam.

- Tylko trochę - odpowiedział uśmiechając się niepewnie.

- Okej! I tak chciałam założyć na siebie jakąś ozdobną suknię - powiedziałam z szerokim uśmiechem.

Podskoczył jak małe podekscytowane dziecko - Tak! Dziękuje piękna - wykrzyknął, po czym mnie pocałował.

Sylwester

Głośna muzyka rozchodziła się w głośnikach. Mogłam nawet poczuć wibracje na ciele. Pomieszczenie nie było zbyt wielkie, jednak znajdowało się tam mnóstwo ludzi. Byli tam głównie ludzie z naszego Uniwersytetu. Jednak większości z nich nie znałam. Axel i ja zaczęliśmy tańczyć do puszczanej tam muzyki.

- Wyglądasz zjawiskowo. Mówiłem ci już to? - powiedział głośno Axel by przebić się przez muzykę.

- Dziękuje, może jakieś 20 razy - odkrzyknęłam.

- Bo naprawdę tak wyglądasz - wyszczerzył się. Posłałam mu delikatny uśmiech. Dzisiejszego wieczoru komplementował mnie bardzo często przez co cały czas chichotałam. Był niezłym flirciarzem.

W pewnym momencie się odsunął.

- Chcę żebyś kogoś poznała! - powiedział ciągnąc mnie za sobą.

Podeszliśmy do jakiejś brunetki. Spojrzałam zmieszana na Axela. Muzyka teraz nie była aż tak głośna, bo przenieśliśmy się do innego pomieszczenia.

- Lucille, to Cecilia. Jest moją przyjaciółką z liceum. Cecilia, to Lucille, moja dziewczyna - Axel przedstawił nas sobie.

Posłałam jej ciepły uśmiech i uścisnęłam jej dłoń.

- Miło w końcu poznać dziewczynę, za którą lata mój dziwny przyjaciel - zażartowała.

Uniosłam kącik ust - Ciebie również, chociaż Axel zapomniał wspomnieć o tym, że ma tutaj przyjaciół z liceum - powiedziałam zerkając kątem oka na Axela.

- Nie jestem stąd. Jestem tu ze względu na znajomego. Też tu mieszka. Wtedy przypomniało mi się, że Axel uczęszcza tutaj na Uniwersytet - powiedziała radośnie.

Przytakiwałam gdy ona mówiła. Ax uśmiechał się do mnie.

- Właśnie sobie coś przypomniałam... Chciałabym żebyś kogoś poznał - Cecilia kontynuowała.

- Kogo? - spytał zaciekawiony Axel.

- Mojego znajomego... o, tam jest...

Ax i ja odwróciliśmy się w stronę mężczyzny z szerokimi ramionami i wysoką posturą, który szedł w naszym kierunku. Pomachała mu. Gdy tylko podszedł bliżej, mój uśmiech zniknął. Z mojego ciała odpłynęła krew, a mnie wmurowało.

- Axel to Ethan, Ethan, to mój przyjaciel Axel i jego dziewczyna Lucille - powiedziała przedstawiając nas sobie.

Spojrzał na mnie. Jego uśmiech zmalał na sekundę, po czym pojawił się tak samo szeroki jak gdy przyszedł. Uścisnął moją dłoń... jakby w ogóle mnie nie znał. Sama udawałam jakbym go wcale nie znała.

- Miło mi cię poznać - powiedział.

- Jest zawodowym graczem w Baseballa. Nie jesteś ze mnie dumny, Ax? Koleguje się teraz szychą - zaśmiała się Cecilia.

Gdy Cecilia rozmawiała z Axelem, Ethan stał z boku uśmiechając się sztucznie. Jakby udawał.

- Lepiej na niego uważaj - powiedział żartobliwie Axel wskazując na niego. Spuściłam wzrok na podłogę. Poczułam jak moje poliki się czerwienią.

- Wszystko w porządku kotku? - spytał Axel - kotku...? - powtórzył.

Podniosłam na niego wzrok. W tym samym czasie zauważyłam smutny uśmiech Ethana gdy na mnie spojrzał.

- Oh tak, wszystko w porządku. Wybacz. Po prosu jest tu trochę za gorąco. Idę się przewietrzyć - powiedziałam. Przytaknął lekko zmartwiony, ale ja szlam dalej.

Wzięłam głęboki wdech gdy wyszłam na balkon. Poczułam mroźne, orzeźwiające powietrze w płucach.

Minął rok odkąd widziałam ostatni raz Ethana. Wszystkie uczucia wracają ze zdwojoną siłą i bolą jeszcze bardziej.

- Lucille... - usłyszałam męski głęboki głos, który znałam zbyt dobrze. Odwróciłam się i wcale się nie myliłam, wpatrywaliśmy się w siebie gdy wszystkie wspomnienia zaczęły wracać...

_______________________________

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro