Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18

Szpital Skontaktował się z rodziną Ethana, aby powiadomić ich o wypadku. Trochę czasu im zajmie, zanim do nas dotrą. Dlatego przez ten cały czas siedziałam obok jego łóżka szpitalnego, aby dotrzymać mu towarzystwa. Wiem, że nie zdaje sobie nawet z tego sprawy, że tu jestem. Ale czułam, że chociaż tyle jestem mu winna.

Cecilia musiała wrócić do domu. Więc zostałam z nim sam na sam. Dopiero gdy wychodziła, zorientowałam się, że jest już po trzeciej w nocy. Westchnęłam ciężko patrząc znowu na śpiącego Ethana, wyciągnęłam ku niemu dłoń muskając delikatnie opuszkami palców jego policzek, przyglądając mu się dłuższą chwilę.

- Jestem tu - szepnęłam - wyjdziesz z tego, zobaczysz - mówiąc to na głos, bardziej chciałam przekonać samą siebie niż kogokolwiek dookoła.

Odsunęłam dłoń po czym wcisnęłam się bardziej w oparcie krzesła. Patrzyłam na niego i nie wiedząc kiedy, usnęłam.

- Mój Synek... - usłyszałam znajomy głos gdzieś w oddali. Otworzyłam powoli oczy mrugając kilka raz, żeby przywyczaić wzrok do panującej jasności. Przy łóżku szpitalnym stała mama Ethana wraz z mężem.

- Pani Collins - wstałam z krzesła owijając się ramionami i podeszłam do nich - tak mi przykro... - nie wiedziałam co więcej mogę jej powiedzieć.

- Witaj Lucille - spojrzała na mnie i posłała mi pokrzepiający uśmiech - dziękuje ci, że tu jesteś... to dla nas dużo znaczy - przytaknęła. Tata Ethana stał po drugiej stronie łóżka sprawdzając coś na ekranie maszyny monitorującej funkcje życiowe.

- Przyjechałam tu jak tylko się dowiedziałam - dopowiedziałam - lekarze są dobrych myśli.

- Tak, rozmawiałam z nimi, najważniejsze jest czekanie - przełknęła głośno gulę w gardle tak, że mogłam to wyraźnie usłyszeć.

Było mi ich szkoda. Widać było, że oboje nie przespali nocy, do tego jego mama miała całe zapuchnięte oczy od płaczu, ale nie dała nic po sobie poznać. Trzymała się twardo, dla niego.

- Lucille, doceniam to, że tu jesteś, ale powinnaś wrócić do domu - odezwała się po kilku minutach - wyspać się. Poinformuję cię, kiedy coś się zmieni. Chcemy z nim pobyć sami.

Przytaknęłam powoli.

- Oczywiście. W razie czego jestem pod telefonem - spojrzałam na nią - miło było państwa zobaczyć... szkoda tylko, że w takich okolicznościach - spojrzałam po nich. Jego ojciec nawet nie zwracał na mnie uwagi odkąd się obudziłam. O co mu chodzi?

- Trzymaj się, Lucille - dodała na koniec pani Collins.

Spojrzałam ostatni raz na Ethana i opuściłam jego salkę.

Wyszłam przed szpital i wyciągnęłam telefon z kieszeni patrząc na ekran. 10 nieodebranych połączeń od Axel. Krzyczał ekran telefonu. Niech to szlag, zapomniałam mu zostawić jakąkolwiek notkę, że wychodzę. W sumie to kto by o tym myślał.

Wcisnęłam zieloną słuchawkę na wyświetlaczu chcąc do niego oddzwonić. Niestety przywitała mnie poczta głosowa. Cudownie.

Poszłam na przystanek autobusowy i wróciłam do mieszkania. Odłożyłam kluczyki na komodę i zdjęłam buty wchodząc do salonu. Usiadłam na kanapie wypuszczając z ust ciężkie westchnienie.

- Luce? To ty? - zza pleców usłyszałam głos Axela.

- Jestem w salonie - odpowiedziałam nieco głośniej pocierając zmęczone oczy. Od płaczu i ledwo przespanej nocy.

- Gdzie ty do cholery byłaś? - wyrósł przede mną patrząc na mnie z góry z mało zadowolonym wyrazem twarzy. Chyba pierwszy raz usłyszałam z jego ust jakiekolwiek przekleństwo i to jeszcze skierowane do mnie.

- Jestem zmęczona, porozmawiamy później, okej? - zacisnęłam usta. Nie chciałam o tym rozmawiać.

Wiem, że należało mu się jakiekolwiek wytłumaczenie na wszystko co ostatnio się dzieje, ale chyba nie potrafiłam skleić zdań w sensowną całość. Bo wiesz Axel, ogółem to okłamywałam cię przez cały ten czas i Ethan był kiedyś moim chłopakiem. Potem mnie zdradził, więc uciekłam, ale twoja przyjaciółka musiała go przyprowadzić w sylwestra i wszystkie uczucia wróciły, poszliśmy do łóżka, potem zemdlałam i okazało się, że jestem z
nim w ciąży. A nie było mnie całą noc bo siedziałam w szpitalu ze swoim byłym chłopakiem bo miał wypadek. Niespodzianka!! Zdecydowanie nie brzmiało to najlepiej. Wręcz żałośnie. Od czasów liceum lubię się wpieprzać w jakieś sytuacje bez wyjścia.

- Nie. Nie będziemy rozmawiać później, załatwimy to teraz - powiedział dobitnie - dzwoniła do mnie Cecilia...

Schowała twarz w dłoniach. Nie znałam zbyt długo Cecilii, natomiast wiedziałam, że jemu na pewno wszystko wygadała.

- Chcesz mi powiedzieć, że przesiedziałaś całą noc w szpitalu z tym... Eli...Ethanem? - zmrużył brwi - nawet go nie znasz.

- Mylisz się, Axel - odezwałam się po chwili podnosząc na niego zmęczone spojrzenie i wstałam - znam go... - przymknęłam na chwilę oczy wypuszczając powietrze z ust. Spojrzałam na niego ponownie po kilku sekundach - znaliśmy się już przed sylwestrem... w zasadzie to długo przed.

- Co? - spytał zbity z tropu cofając się o krok.

- Byliśmy ze sobą w liceum - wsunęłam palce włosy przejeżdżając po całej długości i ciągnąc za końcówki.

- I mówisz mi to dopiero teraz? - podniósł głos - Co jeszcze przede mną ukrywasz?

Oj wiele rzeczy, Axel. Ale nie mogę ci jeszcze powiedzieć. Pomyślałam.

- Przepraszam, okej? Nie sądziłam, że kiedykolwiek go jeszcze zobaczę. Poza tym to już przeszłość - zapewniłam go. Od kiedy tak łatwo przychodzi mi kłamać? - Jak dowiedziałam się, że miał wypadek, musiałam się upewnić czy wszystko z nim w porządku. Niczego więcej nie ukrywam...

Podeszłam do niego o krok wtulając się delikatnie w jego tors. Nie potrafiłam mu spojrzeć w oczy. Raniłam go, a wcale na to nie zasługiwał. Nawet nie wiedział, co tak naprawdę się dzieję, a ja nie potrafiłam wydusić z siebie prawdy.

- Idę się przespać. Jestem zmęczona - szepnęłam odsuwając się po kilku minutach. Zostawiłam go w salonie i skierowałam się w stronę sypialni. Zrzuciłam z siebie ciuchy, które przesiąkły zapachem szpitala. Ubrałam się w piżamę i wskoczyłam pod kołdrę zapadając w głęboki sen.

~ następny dzień ~

Któryś raz słyszę dźwięk dzwoniącego telefonu. W końcu otwieram oczy i odbieram.

- Halo? - mruknęłam zaspana siadając powoli.

- Lucille? Z tej strony mama Ethana - usłyszałam głos po drugiej stronie słuchawki. Poczułam jakby ktoś chlusnął we mnie kubłem zimnej wody. Od razu się wybudziłam.

- Dzień Dobry Pani Collins - powiedziałam pospiesznie zsuwając nogi z łóżka. - Wszystko w porządku? - spytałam.

- Ethan się wybudził...

____________________________________

Musicie mi wybaczyć za takie opóźnienie. Ale z weną jest tak, że albo jest, albo jej nie ma.

Pozwólcie, że będę dodawać nieco krótsze rozdziały. Następny dodam niedługo.

Czekajcie cierpliwie.

Do następnego!

Kisski

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro