Rozdział 16
Pomoc przy rozdziale jula8911
Lucille's POV
-Wow, naprawdę lubisz jedzenie w tym miejscu -mówi do mnie Axel z rozbawioną twarzą.
-Hmm?- pytam, patrząc z nad mojego talerza. Axel siedzi naprzeciwko mnie z uśmiechem na twarzy.
-Ten makaron wygląda naprawdę dobrze- mówi.
Spoglądam na swój talerz i zdaję sobie sprawę, że już ponad połowę swojego makaronu zdążyłam pochłonąć, a minęła zaledwie minuta, odkąd przynieśli nam jedzenie. Axel zabrał mnie do włoskiej restauracji w pobliżu naszej szkoły po zakończeniu zajęć. Powoli odłożyłam widelec i wytarłam usta serwetką, zdając sobie sprawę, jak szybko zjadłam.
-Przepraszam, dzisiaj nie jadłam lunchu.
-Możesz zjeść jeszcze moje. Wszystko w porządku?- mówi, przesuwając swój talerz w moją stronę.
Oczywiście, że nie. Nic nie jest w porządku.
Przytakuję.
- Tak, trochę jestem przytłoczona stażem, a teraz jeszcze szkołą, znowu zaczęły się wykłady.
- Cóż, nie stresuj się, cokolwiek to jest, dasz sobie radę.
Uśmiecha się do mnie.
-Pamiętasz, kiedy po raz pierwszy przyszliśmy razem w to miejsca?
Odpowiadam skinieniem głowy.
- Tak- mówię.
-Boże, byłem tak zdenerwowany, że bałem się, że mnie nie polubisz - chichocze.
Patrzę na niego, gdy mówi i ten dzień znów wraca do moich wspomnień.
Axel i ja przyszliśmy dokładnie do tej włoskiej restauracji na naszą pierwszą wspólną randkę. Siedzieliśmy razem na lekcji historii. Najpierw ze mną rozmawiał. Był taki słodki i naprawdę pomógł mi uczyć tego wszystkiego, ponieważ cóż, słabo szło mi zapamiętywanie dat. Wiem, że nie chodziło tylko o historię, ale nie byłam nim zainteresowana. Axel i ja tylko rozmawialiśmy na zajęciach, aż pewnego dnia poprosił mnie, abym spędzała z nim wolny czas. Nie myślałam o nawiązaniu kolejnego związku po wydarzeniach między mną a Ethanem, ale z Axelem ... Czułam się dobrze. Uświadomił mi, że nadal zasługuję na szczęście. Był dla mnie taki dobry i nadal taki jest ... więc dlaczego nie czuje się tak szczęśliwa, jak powinnam?
Opuszczam swoje myśli i wracam do słuchania Axela.
... a potem tak głośno parsknęłaś, naprawdę nie mogłem przestać się śmiać tej nocy.
Kontynuował z tak szczęśliwym uśmiechem, nie mogłam już dłużej tego słuchać znając prawdę. Czuję się winna. Jestem okropną osobą, która ukrywa przed nim tajemnice. Musiałam mu to wyznać. Musiał wiedzieć. Teraz.
Odetchnęłam.
-Axel.
-Tak?- spytał zaskoczony.
Biorę głęboki oddech. Mięśnie w brzuchu spięły się i znów poczułam, że robi mi się niedobrze.
-Ja--
Nie rób tego, powiedział głos w mojej głowie. Jeszcze nie. Nie teraz.
Patrzę na uśmiechniętą twarz Axela. Wyglądał teraz na tak szczęśliwego. Nie mogłam mu tego zrobić. Nie mogłam zniszczyć jego uśmiechu, który był taki szczery i szczęśliwy, który był ze mną przez cały czas. Byłam też zbyt wystraszona. Ledwo dowiedziałam się o tym dziecku. Może to zbyt wcześnie, aby powiedzieć prawdę.
- Jestem po prostu szczęśliwa, że mogliśmy znowu razem spędzić czas, mam wrażenie, że nie mieliśmy tego od dłuższego czasu,- mówię z uśmiechem.
Po prostu się uśmiecha i łapie mnie za rękę.
-Ja też jestem szczęśliwy, czas, który spędzam z tobą, jest wszystkim, czego naprawdę potrzebuję- mówi.
Nerwowo się uśmiecham.
Odwracam wzrok od niego. Nie mogłam spojrzeć mu w oczy, wiedząc, że go okłamuję. Zrobiłam coś złego w moim poprzednim życiu. Sytuacja, w której się znajdowałam, ja między Axelem a Ethanem, była jak kara.
Co ja robię? Nie chciałem skrzywdzić Axela, ale jest już za późno.
Ethan's POV
Przebrałem się w swoje normalne ciuchy w szatni drużynowej razem z resztą chłopaków. Dzisiaj był krótki trening, ponieważ trener czuł, że potrzebujemy odpoczynku. Też to czułem. Moja głowa była wypełniona tylko myślami o znalezieniu prawdy dla Lucille. Ledwo mogłem spać. Przemyślałem wszystkie możliwe sposoby udowodnienia Lucille, że to, co wydarzyło się tej nocy w Chicago, nie miało miejsca.
- Stary, reszta drużyny wybiera się w weekend na drinka, dołączasz się?- Nick powiedział, podchodząc do mnie, wyrywając mnie z moich myśli. Rozejrzałem się dookoła i zdałem sobie sprawę, że wszyscy już się przebrali i tylko ja i Nick zostaliśmy.
-Tak, tak, pewnie- mówię wkładając mój strój do szafki i pakując resztę rzeczy do torby.
-Fajnie, zgadamy się pózniej - klepnął mnie w ramie i odwrócił się z zamiarem wyjścia z szatni, ale przed tym jak wyszedł przypomniało mi się coś z nocy w Chicago. Nick był tamtej nocy z Biancą w Chicago. Musi coś wiedzieć. Mógłby mi pomóc znaleźć prawdę i udowodnić Lucille o tym, co naprawdę się stało.
-Poczekaj, Nick- zatrzymuję go.
-Co jest stary?- odwraca się.
- Mogę cię o coś spytać?
-Pewnie.
-Cóż, Chodzi o Biancę.
-Tak, a co z nią?
- Spotykacie się , prawda?
Przechyla nieco głowę zaskoczony pytaniem.
-Można to tak nazwać, dlaczego pytasz?
-Ja tylko---
Nie byłem pewien, jak to sformułować. Patrzę na podłogę, żeby szybko zebrać myśli.
Nick patrzy na mnie z zakłopotaniem.
- Bo pamiętasz ten bankiet, który odbył w Chicago po naszej pierwszej dużej wygranej?
-Tak, pamiętam, to była dobra noc, to właśnie tam spotkałem Biancę.
- Cóż, czy coś się wydarzyło między tobą a Biancą tej pierwszej nocy?
Uśmiecha się.
-Oczywiście. Jak myślisz, dlaczego jesteśmy razem?- zachichotał
-No dobra, tak, a tamtej nocy ... co ze mną? Byłem pijany, prawda?
- Cholernie pijany, zarzygałeś wszystkie moje ubrania, musiałem iść do twojego pokoju by się przebrać, bo zgubiłem klucz do swojego.
I wszystko stało się jasne. W końcu składałem to do kupy. Taka była prawda. Teraz wystarczy to udowodnić. Lucille nigdy mi nie uwierzy, chyba że ja to zrobię. Potrzebuję Biancę, żeby jej to przyznała.
-Więc ... zostałeś w moim pokoju?
-Tak, naprawdę byłeś sponiewierany tej nocy. Ciągle powtarzałeś: "Gdzie jest Lucille? Gdzie jest moja kochana, Lucille?" Musisz zrozumieć, że trzeba upić tych, którzy są nowi.
-Tej nocy ... ty i Bianca zrobiliście to w moim pokoju i byłeś w moich ubraniach?- Dopytałem.
-Prawdopodobnie odleciałeś w saloniku, nie wiem stary. Dlaczego tak nagle pytasz?
-Nic takiego, po prostu w końcu wszystko zaczyna mieć sens, dzięki za pomoc stary, do zobaczenia jutro.
Łapię za moją torbę i wybiegam z szatni z przyklejonym uśmiechem do twarzy.
Przebiegam przez ulicę i jestem tak podekscytowany, że zapominam sprawdzić czy ktoś nie nadjeżdża. W oddali widzę pojawiające się jasne światło jadące w moim kierunku. Moje ciało zamarło. Wiem, że samochód nie zdąży zatrzymać się na czas. Próbuję uciec i zejść mu z drogi, ale nie jestem na tyle szybki. Samochód zderza się z moim ciałem. Upadam na ziemię i jedyne co czuję to przeszywający ból. Obraz zaczyna się rozmazywać i wszystko powoli zachodzi czernią...
Nie ... jeszcze nie. Muszę odzyskać Lucille.
_______________________________
Mam nieco smutną wiadomość, ponieważ autorka znowu wstrzymała dalsze pisanie książki i jest to na razie ostatni rozdział. Mam nadzieję, że w krótkim czasie będzie to kontynuować, ponieważ sama jestem ciekawa jak potoczą się losy naszych bohaterów.
Więc jak na razie, trzymamy kciuki za Ethana, żeby nic poważnego mu się nie stało
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro