Rozdział 15
Rozdział przetłumaczony przez Amras_Vardamir ❤️
Ethan's POV
Po całym zajściu ze szpitalem wróciłem do loży, gdzie czekała na mnie moja drużyna. Lucille chciała wrócić do domu sama, a ja jej na to pozwoliłem, mimo iż bałem się o nią. Chciałem odpowiedzi. Czy było z nią okej? Była chora, a może zmęczona? Powinienem zapytać doktora, ale to nie miałoby sensu. Nie jestem jej chłopakiem, nie miałem prawa wiedzieć. Ale, do cholery! Martwiłem się! Chciałem być przy niej, pomagać i dbać. Ale ona wolała... Axela'.
- Hej! Co tam? - Zapytał od razu, kiedy usiadłem na swoje miejsce.
- Jest spoko. - Odpowiedziałem.
- Gdzie byłeś? Wszystko dobrze z tą laską? - Kontynuował zadawanie pytań.
- Wydaje mi się, że wszystko z nią dobrze. - Powiedziałem niepewnie. Nie wiedziałem wystarczająco, aby powiedzieć, iż było.
- Cześć! - Powiedziała Bianca, która wyłoniła się zza moich pleców z wielkim uśmiechem na swojej twarzy.
- Cześć, Bianca. Myślałem, że jesteś już poza miastem.
- Nie. Nie bez drinka, którego mi obiecałeś.
- Prawda. Totalnie zapomniałem. - Odpowiedziałem ze sztucznym uśmiechem.
- Oczywiście nie powinieneś. Pomijając, jak czuje się Lucille? Widziałam, że nie wyglądała najlepiej.
- Um, wszystko z nią dobrze.
- W takim razie gdzie ona jest? - zapytała.
- Pojechała do domu.
- Dobrze. - Odpowiedziała z uśmiechem.
- Dobrze?
- Tak. Teraz nie musimy się nią przejmować. Jeżeli zapytasz, była dzisiaj jakaś spięta.
Zdziwiłem się. Mówiła o Lucille, jakby ją znała, kiedy tak naprawdę tak nie było. Wtedy przypomniałem sobie, że potrzebowałem jej pomocy, żeby dowiedzieć się, kto rozdzielił mnie i Lucille. Będę ją pytał, dopóki Luce do mnie nie wróci.
- Bianca, mogę Cię o coś zapytać?
- Jasne, Ethan. Jestem tu po to, żeby odpowiadać na Twoje pytania. - Odpowiedziała, po czym upiła trochę swojego drinka.
- Ty nie znasz Lucille, prawda?
- Jeżeli masz na myśli ten dzień, kiedy spotkałam Was razem, po czym ona uciekła, to nie.
- Jesteś pewna?
- Tak. - Odpowiedziała z tajemniczym uśmiechem, przez co trochę nabrałem podejrzeń o to, czy mówi prawdę. Posłałem jej podejrzane spojrzenie, ale zakończyłem to zwykłym: "Okej"
- Ok? - zapytała zdziwiona.
- To nic, po prostu byłem ciekawy.
- Wow, co to Lucille, o której tyle gadacie? - Zapytał Nick, wskakując pomiędzy mnie a dziewczynę, po czym objął ją ramieniem.
- To ta dziewczyna, której pomógł Ethan, kiedy poczuła się gorzej. - Odpowiedziała z zirytowana Bianca, po czym wzięła kolejnego łyka swojego drinka.
- Oh, w takim razie kim ona jest? Czy Bianca powinna ją znać? - Pytał Nick.
- Nie mam pojęcia. Czy Bianca powinna ją znać? - Zapytałem.
Spojrzałem na Biancę, ale ta unikała kontaktu wzrokowego. Podsuwała mi coraz więcej podejrzeń, kiedy zadawałem jej to pytanie. Ale chciałem pytać dalej, potrzebowałem więcej informacji. Nie było możliwości, żeby Lucille pomyliła Biancę z kimś innym. Nie kogoś, kto zepsuł naszą relację.
- Wszystko w porządku? - Zapytał Nick zmieszany całą sytuacją.
- Tak, wszystko dobrze. Ja już pójdę. - Powiedziałem i opuściłem lożę. No drodze stanął mi Mike, który mnie zatrzymał.
- Witaj, Ethan? - Zapytał mężczyzna.
- Um, hej. Mike, prawda?
- Tak. Wiesz, co z Lucille? Widziałem jak wychodziłeś z nią z lokalu.
- Wszystko z nią dobrze. Nie czuła się za dobrze, odwiozłem ją do domu.
Nie chciałem martwić go wieścią, iż była w szpitalu.
On oraz kobieta która obok niego stała, westchnęli z uglą.
- Powinienem jej posłuchać kiedy mówiła, że nie czuje się za dobrze. Wydaje mi się, że została w łazience, ponieważ wymiotowała. - Powiedziała kobieta.
- Wymiotowała? - Zapytałem.
- Tak. Musiałam być poważna, ale cieszę się, że może na Ciebie liczyć.
Posłałem jej słaby uśmiech/
- Pani kim jest?
- Amelia. Pracuję z Mike'iem i Lucille. Prawdopodobnie mnie nie widziałeś. Jestem raczej po stronie dziewczyn. - Odpowiedziała z uśmiechem, po czym podała mi swoją rękę, którą uścisnąłem.
- Powinieneś ją odwiedzić, kiedy poczuje się lepiej. Martwię się.
- Jasne, odwiedzę ją w najbliższym czasie. - powiedziałem, na co Amelia się uśmiechnęła.
Odpowiedziałem na "dobranoc" po czum udałem się do apartamentu. Nie miałem ochoty na świętowanie, kiedy wiedziałem, że Luce nie czuje się dobrze.
Lucille's POV
Przez resztę wieczoru zostałam w domu, myśląc o nowym życiu rozwijającym się w moim brzuchu. Byłam jeszcze studentką, czy mogłam sobie pozwolić na dziecko? Powinnam zostawić studia? Co powinnam zrobić? Powiedzieć Axel'owi? Nie, znienawidzi mnie. Chociaż, w ostatnich dniach wydawał się jakiś inny. Co w takim razie z Ethan'em? To było w końcu jego dziecko. Miałam w głowie jeden wielki bałagan, czułam się zagubiona. Chciałam się po prostu zwinąć w kłębek, i cofnąć w czasie. Powinnam porozmawiać o tym z mamą, ale wiem, co by powiedziała. Nie tylko ona była już wystarczająco rozcarowana Ethanem. Była tylko jedna osoba, z którą mogłabym porozmawiać. Wzięłam telefon do ręki, i zadzwoniłam. Bardzo się bałam.
- Halo?
- April?
- Tak, to ja. - Odpowiedziała.
- Tu Lucille. - Powiedziałam ze strachem. Byłam przerażona. Z trudnością powstrzymywałam łzy, ale wiedziałam, że jedyną osobą która mnie wysłucha i uspokoi była ona. April.
- Co się stało, Luce? - Odpowiedziała z zaniepokojeniem.
Nic nie odpowiedziałam, nie dałam rady. Łzy popłynęły po moich policzkach, pomagając mi uwolnić się z małej części stresu, który we mnie siedział. Chwilę później uspokoiłam się, po czym wzięłam głęboki oddech.
- Lucille, mów do mnie. Porzebujesz żebym przyleciała do Nowego Yorku?
Potrząsnęłam głową, pamiętając, że nie może mnie zobaczyć.
- M-m-am kłopoty. - Odpowiedziałam z zająknięciem.
- Co? Co się stało? Masz kłopot z dealer'em narkotyków, czy co?
Zaśmiałam się.
- Nie!
- W takim razie nie wiem. To coś związanego z Axel'em?
Nie odpowiedziałam.
- W takim razie... Nieee. Nie chodzi o Ethan'a, prawda? - Zapytała.
Nadal nic nie odpowiedziałam. Siedziałam cicho, ale ona znała mnie zbyt dobrze. Z niepokoju zagryzłam wargę.
- Lucille James! Co się stało?
- Nie mogę powiedzieć, jeszcze nie teraz.
- Lucille, powiesz mi teraz, albo przylecę do Ciebie i wszystko z Ciebie wyciągnę.
Zaśmiałam się, ale wiedziałam, że mówi poważnie.
- Mogłabyś? - Zapytałam pełnym nadzieja głosem.
- Oh, Luce. - Odpowiedziała łagodnym tonem.
- A co jeżeli potrzebuję Cię tutaj, w tej chwili?
- Kochana... tak bardzo bym chciała.
- Proszę... czuję się bardzo samotna. - Powiedziałam. Czułam, że moje policzki robią się coraz bardziej mokre.
- Wiesz, że możesz mi powiedzieć. Co się stało?
- J-jestem w cią-ąży...
- Czy to dziecko Ethana?
- Skąd wiedziałaś?
- Jestem Twoją najlepszą przyjaciółką, Lucille. Wyczuwam to bez odczuwania tego.
- To nie ma sensu! - Zaśmiałam się. April wie, jak mnie rozśmieszyć, pomimo tego, iż łzy dalej płynęły po mojej twarzy.
- Ale, bądźmy poważne. Powiedziałaś mi, że nigdy nie spałaś z Axel'em, a tłumaczysz, że problem ma związek z Ethan'em. To może być tylko on, prawda?
Znowu usiadłam na kanapie, podciągając kolana pod brodę.
- Jestem najgorszą osobą na tej planecie, prawda?
- Oczywiście, że jesteś. Ale tak czy siak bardzo Cię kocham.
Uśmiechnęłam się lekko. Wzięłam głęboki oddech, czując wielką uglę. Czuję się o wiele lepiej wiedząc, że mam April. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby nie ona. Nie wiedziałabym kogo innego poprosić o pomoc.
- W takim razie... Co powinnam zrobić?
- Lucille, zostaniesz matką. Wydaje mi się, że wiesz, co powinnaś zrobić. Nieważne jaką decyzję podejmiesz, nieważne co się stanie, dziecko które się w tobie rozwija, będzie Cię bardzo kochać. Mogę ci to zagwarantować. Będziesz wspaniałą matką. Obiecaj mi też, że będę chrzestną matką.
- Wiedz sobie, że będziesz. Dziękuję Ci, April.
- Najlepsze przyjaciółki na zawsze! Niedługo przyjadę Cię odwiedzić.
- Obiecujesz?
- Obiecuję.
Powiedziałyśmy sobie nawzajem do widzenia. Próbowałam przeciągnąć to jak najdłużej, nie miałam ochoty się rozłączać. Ale w końcu zrobiłam to. Wdech, wydech. Wdech, wydech. Położyłam ręce na swoim brzuchu. April miała rację. Będę matką. Moje dziecko będzie na mnie liczyć. Już wiedziałam, jaką decyzję podjąć.
- Nieważne co, będziesz mnie kochać, prawda?
...
Zadzwoniłam do biura, że nie przyjdę dzisiaj do pracy. Wstałam z uczuciem mdłości. Szkoła znów się zaczęła, musiałam przygotować się do lekcji, ale mając w głowie, że zostaniesz mamą no cóż... nie pomaga. Rano stanęłam przed lustrem, mając na sobie tylko bieliznę. Brzuszek był prawie niezauważalny. Czy byłam w ciąży 5 tygodni?
- Przepraszam. - Powiedziałam powoli przesuwając po nim ręką. - Twoja mamusia nie wiedziała, że tutaj jesteś...
Mamusia...
Pewnego dnia, moje dziecko będzie tak na mnie mówić. Pomimo zmartwień, ta myśl sprawiała, że czułam się spokojniesza, ale także bardziej podekscytowana.
Sprawdziłam mój telefon. Było prawie południe. Nie poszłam do szkoły, ale nie mogę nie iść do pracy. Wybrałam bluzkę oraz dżinsy, a także wzięłam swoje inne rzeczy przed tym, jak opuściłam mieszkanie.
- Lucille!
Odwróciłam się, słysząc głos Axela. Ten podbiegł do mnie, mając na twarzy lekki uśmiech.
- Cześć kochanie. - Powiedział z uśmiechem przed tym, jak mnie pocałował. Odpowiedziałam na pocałunek, ale nie czułam się dobrze, robiąc to.
- Hej... - Odpowiedziałam.
- Wczoraj nie byłem w stanie do Ciebie dotrzeć. Wszystko w porządku?
- Um, tak. Po prostu byłam zmęczona. Wyszłam na chwilę ze swoimi współpracownikami, zapomniałam Ci powiedzieć.
- Jesteś pewna?
Nic nie odpowiedziałam, po prostu pokiwałam głową.
Ten jednak nie wyglądał na przekonanego, jednak o nic nie pytał. Po prostu kiwnął.
- Ok. Chciałabyś iść ze mną na zakupy po Twoich zajęciach?
- Jasne. - Odpowiedziałam z uśmiechem.
- Super! Widzimy się później!
Kiwnęłam głową.
Pocałował mnie w czoło, po czym odszedł w drugą stronę. Znowu poczułam się źle - ale to nie była wina dziecka. Powinnam powiedzieć Axel'owi, zanim ta sprawa przerodzi się w coś gorszego. Nie wiedziałam jak mu to powiedzieć. Jak ktoś mówi komuś innemu o takich rzeczach?
________________________________
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro