Rozdział 10 [1/2]
- Mam dla ciebie nowe zadanie Lucille - odezwał się Mike.
Stoję przy jego biurku przodem do niego i zastanawiam się co znowu wymyślił. Mam wrażenie, jakbym miała pełne ręce roboty, przez to, że Ethan będzie modelem w miejscu, gdzie odbywam praktyki. Co oznacza, że będzie przychodził w miejsce, w którym pracuję. Będzie miał do czynienia ze wszystkimi osobami, z którymi ja współpracuję. Co najważniejsze, będę widywała go częściej, niż tego chciałam. Chyba nic mnie nie już zdziwi. Wszystko może się wydarzyć. Nigdy nie pomyślałam, że kiedy zacznę praktyki, ja i Ethan będziemy znów blisko siebie. Sądziłam, że jak znajdę sobie jakiejś zajęcie to odetnę swoje myśli od Ethana na dobre. Niestety stało się zupełnie odwrotnie.
Mike obszedł biurko i wręczył mi teczkę z plikiem kartek.
- Kolejne zadanie? - dopytałam.
- Nie chcesz go?
- Nie, znaczy tak, chcę go. Nie sądziłam, że dostanę nowe zadanie tak szybko. Co to takiego?
- Zajrzyj do środka.
Otworzyłam teczkę, którą mi wręczył. W środku na pierwszej kartce znajdował się zestaw pytań napisany małą czcionką. Wyjęłam kartkę.
- Do czego te pytania?
Przeskanowałam je powoli wzrokiem.
- Co o nich myślisz?
Podniosłam na niego wzrok.
- Przeprowadzę z kimś wywiad?
Przytaknął.
- Ethan Collins nie może być tylko modelem dla naszej okładki do magazynu. Musimy zadedykować mu parę stron, w których muszą być zawarte informacje o jego życiu i sporcie.
- Zaczekaj... ja nie mogę, Mike.
Uniósł brwi.
- Niby dlaczego nie możesz?
- Ja--
Gdyby był to inny sportowiec, nie ma problemu, podjęłabym się tego wyzwania. Skakałabym z radości i wytuliłabym Mikea. To była okazja jedna na tysiąc dla kogoś takiego jak ja, jednak nie był to jakiś przypadkowy sportowiec. To był Ethan Collins. Chłopak, który złamał moje serce. Serce, które tyle czasu próbowałam poskładać w całość i w końcu mi się udało. Niestety, gdy za każdym razem na niego patrzyłam, małe fragmenciki znowu odpadały. Nie potrafiłam wytłumaczyć tego Mikeowi, za dużo tłumaczenia, a za mało słów.
- Sądzę, że macie lepsze osoby, które mogłyby przeprowadzić z nim wywiad - wybrnęłam.
- Myślisz, że tego nie wiem jako wspólnik Sports Famous?
- Nie o to mi chodzi, miałam na myśli, że jestem w końcu tylko na stażu. Powinnam roznosić kawę i kopiować dokumenty.
- Możesz być też byłą stażystką jeśli nie podejmiesz się tego zadania. Lucille, nie proszę cię żebyś to zrobiła, ja cię o tym informuje, że masz to zrobić. Nasza spółka nie zatrudnia stażystów po to, aby nauczyli się jak poprawnie nalewać kawę albo robić ksero. Chcemy, by nasi stażyści odnosili sukcesy i wnieśli coś do firmy zanim odejdą. Macie coś wnieść, nie ważne czy dużego czy małego. Daje ci tą okazję, żebyś udowodniła, że potrafisz. Nie każdemu przytrafia się taka okazja więc to twój wielki dzień. Oczywiście masz wybór, ale zadam ci jedno pytanie, chcesz pokazać Jan, że się myliła czy miała rację?
Stałam prosto i czułam jak ciężar mojego ciała coraz bardziej wciska szpilki w wypolerowaną podłogę. Palce u dłoni zacisnęłam ciaśniej na kartce papieru. Ma rację. Podjęłam się tego, ponieważ chciałam się czegoś nauczyć i poszerzać horyzonty po to, aby później robić to co chcę. Nie pozwolę by jakiś były chłopak to zrujnował. Miałam tę ogromną okazję, która nie pojawiła się bez wysiłku. Ethan nie powinien być ważniejszy. Jest częścią przeszłości. Powinnam skupić się na poważniejszej sprawie, takiej jak utrzymanie stażu. Nie powinnam martwić się Ethanem zostawionym w przeszłości, jestem szczęśliwa z Axelem.
Posłałam Mikeowi delikatny uśmiech.
- Nie odejdę póki nie udowodnię, że tu należę.
Mike odwzajemnił uśmiech.
- Nie zawiedź mnie Lucille.
Wyszedł z pokoju zostawiając mnie tam z własnymi myślami szalejącymi pod kopułą czaszki.
- Bym zapomniał, Pan Collins niedługo do nas dołączy, aby przejrzeć jego harmonogram i ustalić kiedy będzie miał czas na sesję zdjęciową oraz wywiad. Bądź gotowa - powiedział głośniej tak, żebym go usłyszała.
- Świetnie - odpowiedziałam od razu. Odpowiedź z moich ust wyszła niespodziewanie, nieco zmartwionym tonem mimo, że chwilę wcześniej tłumaczyłam sobie w myślach, że muszę po prostu się z tym pogodzić.
Obróciłam kartkę, którą trzymałam w ręku i przeczytałam kilka pytań.
Od kiedy zaczęła się twoja przygoda z baseballem?
Kto był twoim autorytetem gdy dorastałeś?
Dla pań, jaki jest twój status?
- Cudownie. Jest tu wszystko co powinnam o nim wiedzieć - mruknęłam do siebie z ironią w głosie.
Po krótkim spotkaniu z Mikiem poszłam do swojego biurka, żeby wypełnić papiery. Po pół godzinie zostałam wezwana do sali konferencyjnej gdzie miało odbyć się spotkanie z Ethanem.
- Lucille, jesteś w samą porę - powiedział do mnie Mike, gdy weszłam do pomieszczenia. w ręku trzymałam kawę dla pracowników, jak to na stażystę powinno przystać. Mike całą swoją uwagę przeniósł na mężczyznę po drugiej stronie sali, ja uczyniłam to samo.
- Panie Collins, to jest nasza stażystka, którą poznał pan kilka dni temu. Przeprowadzi z panem wywiad do strony poświęconej pana osobie. Proszę znaleźć dla niej jakąś wolną chwilę by mogła to zrobić. Gdyby miał pan jakieś pytania, proszę się nie krępować i przychodzić do mnie.
- Nie sądzę, żebym jakieś miał. To będzie przyjemność z mojej strony dać tej pani możliwośc przeprowadzenia wywiadu - na jego ustach pojawił się łobuzerski uśmieszek, który skierował ku mnie. Postawiłam przed nim kawę, starałam się unikać jego wzroku. Odsunęłam się stając obok, a w ręku trzymałam podstawkę od kawy.
- Lucille? - zawołała mnie Jan.
Podniosłam szybko głowę - tak?
- Reszta spotkania musi zostać omówiona w prywatności.
- Przepraszam?
Kiwnęłam głową w stronę drzwi pokazując tym, żebym opuściła salę.
Przytaknęłam rozumiejąc co ma na myśli i wyszłam.
Odłożyłam tackę na stół gdy weszłam do małej kuchni dla pracowników. Oparłam się o blat i przymknęłam na chwilę oczy.
- Została dla mnie chociaż śmietanka?
Odwróciłam się na obcasie i spotkałam się z Ethanem twarzą w twarz, stał ode mnie oddalony o raptem kilka centymetrów. Odsunęłam się, żeby nie być tak blisko niego. Niestety odwrócił się znowu w moim kierunku.
- Co ty robisz? - spytałam w końcu.
- Potrzebuję śmietanki. Kawy ze śmietanką, chyba, że masz na myśli inną śmietankę.
Wywróciłam oczami i sięgnęłam do lodówki po karton.
- Mogłeś kogoś poprosić żeby ci przyniósł. Klienci nigdy nie przychodzą do kuchni po śmietankę.
Wręczyłam mu to o co prosił, jednak zamiast kartonu złapał mnie za nadgarstek.
- Więc jestem klientem? Nie wydaje się, żebyś traktowała mnie jak jednego z nich, takie zachowanie jest dozwolone?
Wyrwałam rękę z jego uścisku, odwróciłam głowę i miałam zamiar opuścić kuchnię, ale położył dłoń na moim ramieniu zatrzymując mnie tym. Podszedł do mnie i uklęknął.
Byłam tym naprawdę zaskoczona i zrobiłam krok w tył. Jednak on miał inne zamiary i podsunął się do moich stóp. Złapał za wstążkę, która wcześniej była owinięta wokół mojej kostki, teraz swobodnie leżała na posadzce. Zawiązał ją sprawnie po czym upewnił się, że więcej już się nie rozplącze. Wstał i pochylił się do mojego ucha.
- Chyba nie chcielibyśmy żebyś się potknęła i wpadła w moje ramiona po raz kolejny. Axelowi by się to nie spodobało, prawda? - wyszeptał. Odsunął się od mojego ciała na wyciągnięcie ramion, kątem oka zauważyłam jak kąciki jego ust wędrują ku górze. Wpatrywałam się w niego tępo. Wyciągnął rękę w stronę mojej twarzy by jej dotknąć, uchyliłam się uniemożliwiając mu tę czynność.
- Muszę już iść... - chrząknęłam cicho. Odwróciłam się i jak najszybciej opuściłam pomieszczenie. Wyszłam na pusty korytarz. Z ust wypuściłam głośno powietrze. Oparłam się plecami o ścianę i odchyliłam głowę przymykając na chwilę oczy. Czułam jak głowa zaczyna mi pulsować. Nie mogę pozwolić by coś zaszło między mną, a Ethanem. Nie mogę.
Poszłam spotkać się ponownie z Mikiem, gdy udało mi się w końcu wymazać uczucia.
- Chciałbym, żebyś najpierw przeprowadziła wywiad, później będzie sesja. To ważne. Musimy wypuścić tekst jak najszybciej to możliwe. Trzymaj się dokładnie reszty planu - powiedział z powagą w głosie.
- Oczywiście, że będę!
- Dobrze, w takim razie widzimy się później.
Po rozmowie poszłam na lunch. Gdy opuściłam budynek poczułam jak po moim ciele przechodzi zimny dreszcz, czułam włosy na rękach stają mi dęba.
- Lucille! - usłyszałam damki głos.
Odwróciłam głowę w stronę, z którego on dochodził. Zobaczyłam Cecilie idącą w moją stronę z szerokim uśmiechem.
- To ty! Co tutaj robisz? - spytała w momencie, gdy do mnie dotarła.
- Cześć Cecilia. Odbywam tutaj praktyki, a ty?
- Czekam na Ethana. To magazyn dla... czekaj, Ethan będzie modelem do wydawnictwa, w któym pracujesz?
Jej usta otworzyły się szeroko w niedowierzaniu.
- Taaa... zabawne, jak mogło się to stać? - zagryzłam nerwowo wargę.
Uśmiechnęła się do mnie.
- To naprawdę czadersko! Ethan był z tego powodu podekscytowany ostatnimi czasy. Jaki ten świat jest mały. Poza tym... jak twoja kostka? Mam nadzieję, że lepiej.
- Tak, dziękuję. A jak wycieczka? Pewnie ci ją zrujnowałam tym, że Ethan odwiózł mnie do domu, przepraszam.
- Jest okej... i tak bawiłam się świetnie z resztą znajomych. Tego dnia zachował się jak prawdziwy gentelman, pewnie to wyjaśnia dlaczego jestem w nim aż tak bardzo zadurzona, niestety tego nie widzi - powiedziała ze spuszczoną głową. Położyłam dłoń na jej ramieniu i poklepałam je lekko. Podniosła głowę i znów na mnie spojrzała.
- Na pewno niedługo zauważy, bądź cierpliwa, ten typ faceta taki jest.
Moje usta wykrzywiły się w krzywy uśmiech. Oczy Cecilie od razu się rozszerzyły.
- Masz rację. Cały czas była u jego boku, nie zaboli zaczekać nieco dłużej, prawda?
Przytaknęłam.
- Oh, Ethan przyszedł!
Pomachała osobie za moimi plecami. Odwróciłam się i spojrzałam na Ethana idącego w naszą stronę.
- W zasadzie to muszę już iść, ale niedługo się zobaczymy. Może uda nam się wyskoczyć gdzieś z Axelem?
- Byłoby wspaniale.
Szybko odeszłam w przeciwną stronę zanim Ethan do nas dotarł. Spojrzałam na tę dwójkę przez ramię i zauważyłam jak głowa Ethana odwraca się w moją stronę, Cecilia nie zwracała na to uwagi i była wpatrzona w niego jak w obrazek. Szybko odwróciłam głowę i odeszłam.
- Luce! - po chwili w oddali zobaczyłam kobietę idącą w moją stronę. Dopiero po chwili zorientowałam się, że była to moja mama.
Moje oczy otworzyły się nieco szerzej.
- Mamo!
Podbiegłam do niej.
- Co tutaj robisz?- spytałam.
- Przyszłam cię odwiedzić. Chciałam zobaczyć miejsce, które wywołuje u ciebie tyle stresu.
- Mogłam załatwić sobie jeszcze jeden dzień, żeby z tobą pobyć.
-Niepotrzebnie, chciałam tu przyjść sama i zobaczyć jak pracujesz.
Zmrużyła po chwili oczy i jej wzrok powędrował za mnie.
- Czy to Ethan?
Odwróciłam się szybko i zobaczyłam jak Ethan i Cecilia idą w naszym kierunku, cholera.
- Nie mamo, to nie on. Dlaczego miałby? - wydukałam nerwowo.
Pochyliła się i zmrużyła bardziej oczy by lepiej widzieć.
- To jest Ethan. Co on tu robi?
- Nie wiem, mamo. Pierwszy raz go tutaj widzę - skłamałam.
- Lucille, nie kłam.
- Nie robię tego.
Kolejne oczywiste kłamstwo.
- Wydawało mi się, czy mówiłaś, że nie będzie on opcją do magazynu. Powiedziałaś, że nawet upewnisz się żeby nie był. W takim razie co robi w tym samym budynku gdzie ty masz praktyki?
- Właściwie to idę teraz na lunch, chcesz się do mnie dołączyć?
Próbowałam zmienić temat. Nie słuchała mnie, jak zwykle.
- Lucille, mówiłam ci żebyś zostawiła przeszłość w przeszłości. Nie powinnaś pracować w jego towarzystwie. Jakie mogło być prawdopodobieństwo, że wylądujecie w tym samym miejscu o tym samym czasie?
- Nie kontaktowałam się z nim, mamo, a poza tym, to tylko praca. Nie masz się o co martwić.
- Lucille, powinnaś dać sobie z nim spokój.
- Tak właściwie, to dlaczego jesteś tak negatywnie do niego nastawiona? - wykrzyknęłam bez chwili namysłu.
- Naprawdę mnie o to pytasz? - wydusiła.
- Po prostu chcę wiedzieć. Ja i on, nawet nie jesteśmy razem więc dlaczego jesteś dla mnie taka niemiła w jego otoczeniu?
To pytanie powinnam zadać samej sobie. Dlaczego mam go unikać skoro nic dla mnie nie znaczy? Ponieważ wiem... wiem, że w jego otoczeniu uczucia znowu wrzą. Strach przed miłością chcę bym go unikała. Moje serce chciało być blisko niego, ale mój rozum, jak najdalej od tej sytuacji.
Pokręciłam głową.
- Nie... przepraszam mamo. Nie powinnam tego mówić. Nie myślę teraz trzeźwo, mam po prostu sporo spraw na głowie, przepraszam. Możemy już iść, proszę? Postawię ci lunch.
Odciągnąłem ją od budynku. Nie wyglądała na zadowoloną, ale nie protestowała.
Następnego ranka odwiedził mnie Axel, przed tym jak wyszłam z domu.
Zapach świeżo parzonej kawy rozniósł się po całym mieszkanku. Oparłam się o blat w kuchni z kubkiem ciepłej cieczy w dłoniach. Axel stał do mnie plecami i nalewał kawy do swojego kubka.
- Gdzie twoja mama?
- Jest na śniadaniu w Nowym Jorku z klientem.
- Rozumiem... Cecilia powiedziała mi, że wczoraj się widziałyście - odparł.
- Oh tak... wpadłyśmy na siebie gdy wychodziłam na lunch - odpowiedziałam ostrożnie wpatrując się ślepo w ciepłą ciecz.
Axel odwrócił się do mnie twarzą.
- Nic mi nie mówiłaś...
- Musiało wypaść mi to z głowy... - szepnęłam.
- Wspomniała też, że Ethan jest nowym modelem do waszego magazynu...
Podniosłam powoli na niego wzrok.
- Taaa...
- O tym też mi nie wspomniałaś.
- Jak widać o tym też zapomniałam.
Uniósł wysoko brwi.
- Coś tak wielkiego i wypadło ci to z głowy?
- Mhmm...
- Lucille...
Odłożył swój kubek na blat i stanął ze mną twarzą w twarz. Położył dłonie na mych biodrach.
- Wiem, że masz teraz sporo na głowie w związku z praktykami, jednak chcę żebyś mówiła mi o takich rzeczach, dobrze?
Przytaknęłam.
- Dobrze, przepraszam - odpowiedziałam.
Axel złożył delikatny pocałunek na moim czole i objął mnie mocno. Oparła głowę na jego piersi, w dłoniach dalej trzymałam kubek z kawą co lekko oddzielało nas od siebie. Odczucie, że byłam winna spływało po moim ciele zimnymi falami. Nie mogłam go przytulić i nie była to kwestia kubka. No dobra, może trochę była, nie chciałam go zalać gorącym napojem. Odsunął się i ucałował moje czoło jeszcze raz po czym złapał za kubek.
- Wnioskuje, że teraz częściej będziesz widywała się z Ethanem...
Spuściłam wzrok.
- Tak, tak sądzę...
- Uważaj na niego. Słyszałem parę rzeczy od Cecilii. Jest miłym facetem, a ja nie chcę cie stracić. Okej, Lucille?
Jego słowa trochę zbiły mnie z tropu. Zmrużyłam czoło i spojrzałam mu w oczy.
- Co masz na myśli?
- Nic takiego. Chodź, podrzucę cię.
Wciąż byłam ciekawa tego co powiedziała mu Cecilia, szybko pozbyłam się tych myśli i wyszłam za Axelem z mieszkania.
W końcu zebrałam się na odwagę i wzięłam się za układanie harmonogramu by móc przeprowadzić wywiad z Ethanem, udało mi się go wcisnąć na następny dzień. Mówiąc o odwadze miałam na myśli wybranie jego numer i napisane do niego. W tym wypadku nie musiałam go słuchać i patrzeć na jego twarz przed wywiadem. Mogłam też poprosić Axela, żeby przekazał to Cecili, a ona przekazałaby to Ethanowi, ale nie chciałam się w to bawić po wczorajszym. To w jaki sposób Axel powiedział, że słyszał rzeczy o Ethanie trochę źle na mnie oddziaływało. Co dokładnie słyszał? Czy to było coś o mnie? Coś się stało? Nawet nie wspomniałam mu o tym, że mam wywiad z Ethanem, a przecież obiecałam, że będę mówić mu wszystko. Co najważniejsze, nie wspomniałam o tym mamie. Chyba wpadłaby w szał.
- Kawa? Romantycznie - pierwsze słowa wypowiedziane w moją stronę przez Ethana.
Podniosłam na niego wzrok i zobaczyłam jak kroczy w moim kierunku. Miał na sobie materiałową koszulkę, która opinała się na jego muskułach oraz granatowe dżinsy. Usiadł naprzeciwko mnie z tym swoim czarującym uśmieszkiem.
- Jesteś pewna, że to tylko wywiad? - próbował flirtować.
Zignorowałam jego idiotyczny komentarz.
- Mam kilka pytań, na które musisz odpowiedzieć, później każdy z nas rozejdzie się w swoją stronę.
- Pytania. Uwielbiam je. Dzięki nim w końcu ze mną porozmawiasz.
Nie słuchałam go. Zebrałam wszystko do kupy i zaczęłam.
- Okej, pytanie pierwsze. Kto/co spowodowało, że zainteresowałeś się baseballem...?
- Polubiłem Baseball dzięki mojemu ojcu... narzucił mi propozycję bym zrobił z tym coś więcej i to pokochałem, ale to pewnie już wiesz.
Chrząknęłam cicho. Zapisałam jego odpowiedź na swoim laptopie.
- Możesz za mnie dokończyć pytanie? - spytał nieoczekiwanie.
Spojrzałam na niego zaskoczona po czym wróciłam szybko wzrokiem na ekran.
- Dlaczego niby miałabym znać odpowiedź? - spytałam.
- Bo wiem dobrze, że znasz.
Nie odpowiedziałam. Usłyszałam tylko jak bierze głęboki wdech.
- Mogę zadać ci pytanie? - spytał po chwili.
Nie przerywałam wstukiwania tekstu na klawiaturze.
- Czy wciąż mnie kochasz?
Jego pytanie wzięło mnie z zaskoczenia. Przestałam pisać i wpatrywałam się pusto w ekran. Co miałam niby odpowiedzieć? Spojrzałam powoli na jego twarz. Zmrużył delikatnie oczy wpatrując się we mnie ciągle.
- Nawet cię nie znam, więc jak miałabym cię kochać? - przełknęłam ślinę.
- Ale tęsknisz za mną? - dopytywał.
- Ethan! - syknęłam.
Kątem oka zauważyłam jak kilka osób zwraca na nas uwagę.
- Przestań - powiedziałam z zaciśniętymi zębami.
- Nie jestem dziennikarzem. Po prostu pytam z ciekawości jako nowa twarz okładki.
- W takim razie dlaczego zadajesz tyle pytań?
Pochylił się do mnie i położył splecione dłonie na stole.
- Dlaczego jesteś taka uparta? Po prostu powiedz mi co zrobiłem źle, wtedy moglibyśmy to naprawić.
Wpatrywałam się w niego przez dłuższą chwilę desperacko szukając odpowiedzi. Odpowiedzi, której nie mogłam mu dać. Jeśli odpowiem, moje starania bycia twardą pójdą na marne, moje sklejone serce znowu rozpadnie się na milion kawałeczków....
TO BE CONTINUED...
________________________________________________________________________________
Musiałam rozdzielić ten rozdział, ponieważ był za długi żeby przetłumaczyć go na raz, a chcę byście mieli co czytać.
Resztę postaram się dodać jakoś pod koniec miesiąca.
Kisses :*
Zapraszam na snapa wattpadowego!
-> singlelvdie <-
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro