Rozdział 11
- Lucille zaczekaj! - usłyszałam za plecami. Przyspieszyłam kroku.
Ethan złapał mnie za nadgarstek tym samym mnie zatrzymując.
- Coś nie tak? Czemu uciekasz? - spytał trzymając mocno moją rękę. Szarpałam się próbując wyrwać z jego uścisku, ale nie przynosiło to skutku. Wspomogłam sobie drugą ręką próbując wygiąć jego palce.
- Puść mnie - powiedziałam nadzwyczajnie spokojnie.
Wyraz jego twarzy złagodniał. Powoli zmniejszył uścisk i w końcu mnie puścił.
- Co się właśnie stało? Dopiero co mnie przytulałaś, a teraz uciekasz? - spytał sfrustrowany nie bardzo rozumiejąc co zaszło.
- Co się stało?! Cały czas wpadam w twoje pułapki, Ethan. To się stało.
- O czym ty mówisz?
- Chciałeś tego, prawda? Pewnie powiedziałeś tej dziewczynie, żebym to ja przyniosła ci koszulkę bo chciałeś zobaczyć jak bardzo jestem bezbronna. Pocieszałeś mnie czekając w tym czasie na Biance, która zrobiła wielkie wejście i uderzyła mnie prosto w twarz. Cóż, wielkie dzięki Ethan. Cholernie tego potrzebowałam.
- Mogłabyś na chwilę przestać i powiedzieć mi gdzie tu jest sens?
- Gdzie tu jest sens? Nie, mam dość. Przyszłam do ciebie zapłakana bo pokłóciłam się z matką o twój tyłek, ale nie, zabawmy się z Lucille, z jej uczuciami i zaprośmy Biancę!
- Co? Pokłóciłaś się z mamą... o mnie? Chwila, zwolnij. Skąd niby znasz Biancę?
- To nie ma znaczenia. Między nami koniec. Mam dosyć. Nie pozwolę ci tak traktować mojego życia - powiedziałam wściekła na niego i na tą całą sytuację. Zrobiłam krok w tył.
- Ethan Collins! Czas na twoją sesję! - krzyknął ktoś z wnętrza budynku.
- Lucille...
- Idź, wzywają cię... Panie Collins - powiedziałam jego nazwisko tak jakby był mi obcy.
Pokręcił od razu głową.
- Nie, nie pójdę dopóki nie porozmawiamy. Nie pozwolę ci w kółko uciekać!
Zrobił krok w moim kierunku.
- Ja już skończyłam. Nie podchodź do mnie.
Zerknęłam ostatni raz na jego twarz. Odwróciłam się i odeszłam jak najdalej od niego.
Po kłótni z Ethanem poszłam prosto do mieszkania Axela. Stałam przed drzwiami wpatrując się w ich brązowy kolor. Na początku Zawahałam się, nie wiedziałam czy zapukać, ale po chwili otarłam szybko łzy i zapukałam do drzwi. Axel po paru minutach je otworzył. Miał na sobie szarą koszulkę z dekoltem w kształcie V i dżinsowe nieco podarte spodnie. Gdy tylko ujrzał moją minę, jego uśmiech zmienił się w zmartwiony grymas.
- Luce, co się dzieje? - spytał mrużąc brwi.
Nic nie odpowiedziałam, w zamian za to podeszłam do niego i rękoma oplotłam go w pasie, a głowę ułożyłam na piersi.
Jego ramiona objęły moje malutkie ciało i próbował dodać mi otuchy głaszcząc mnie po plecach. Objęłam go mocniej. Nie chciałam żeby na mnie patrzył, jestem winna wszystkich zarzucanych mi czynów.
Odchylił się i złożył kilka delikatnych pocałunków na mym czole. Weszliśmy do mieszkania i zamknął za nami drzwi.
- Dobrze się czujesz?
Przytaknęłam. Opowiedziałam mu jedynie o tym jak pokłóciłam się z mamą i o niczym więcej. Nie mogłam zdradzić mu reszty. Poczułby się zraniony gdyby dowiedział się, że pierwszą osobą do jakiej pobiegłam był Ethan.
Skończyło się na tym, że noc spędziłam u Axela, nie w swoim mieszkaniu.
- Lucille, twoja mama dzwoni, chcesz odebrać? - spytał Axel. Leżę skulona na czarnej kanapie. Odpowiadam mu przez nakrycie się bardziej kocem i pokręceniem głowy.
- Nie chcę z nią rozmawiać - mówię po chwili.
- Lucille, przepraszam.
Podniosłam na niego powoli wzrok.
- Za co? To nie twoja wina.
Usiadł na krawędzi kanapy, położył dłoń na moich plecach głaszcząc je kciukiem.
- To ja zaprosiłem ją do Nowego Jorku, więc czuję się winny. Ale, może... jeśli z nią porozmawiasz jeszcze raz i lepiej się zrozumiecie ——
- Jestem zmęczona. Chcę po prostu pójść spać - wtrąciłam się w pół jego zdania zanim mógł dokończyć. Westchnął nic już nie mówiąc. Nie kłamię. Jestem zmęczona... tym całym dniem.
Zamknęłam oczy i ułożyłam się wygodnie.
Axel przytaknął i pochylił się całując mnie w czoło. Wstał zostawiając mnie w spokoju. Zapadłam w głęboki sen mając nadzieję, że po wybudzeniu ta cała sytuacja okaże się jednym wielkim koszmarem.
Następnego ranka Axel zawiózł mnie do mojego mieszkania. Ku naszemu zdziwieniu, mężczyzna o szerokich barkach stał u progu mych drzwi. Kiedy się odwrócił mogliśmy zobaczyć kim dokładnie był.
- Ethan? - spytał zaskoczony Axel - Co ty tu robisz?
- Muszę porozmawiać z Lucille - odpowiedział z chrypką w głosie, miałam wrażenie jakby nie spał przez całą noc.
- Lucille? - Axel spojrzał na mnie nie rozumiejąc o co chodzi. W jego oczach mogłam odczytać, że czeka na wyjaśnienie. Nie mogłam mu go dać. Przeniosłam wzrok na Ethana.
- Dlaczego musisz z nią porozmawiać? - dopytywał Axel.
- Muszę ją o coś spytać - tłumaczył.
- Nie mam ci nic do powiedzenia - odparłam. Minęłam go, podeszłam do drzwi wsuwając kluczyk do zamka.
- Lucille! - Ethan podniósł głos. Ton jego głosu spowodował, że na chwilę się zatrzymałam. Nie weszłam do środka. Próbował do mnie podejść, lecz Axel go zablokował.
- Woah, Ethan. Chłopie, co jest?
- Nie twój interes. To z Lucille muszę porozmawiać.
- Wybacz, ale to mój interes. Lucille jest moją dziewczyną i słyszałeś ją, nie ma ci nic do powiedzenia, więc lepiej już pójdź - odrzekł Axel przytrzymując Ethana.
- Lucille, proszę... - nie spojrzałam na niego. Z jego ust wydobyło się ciche westchnienie.
Ethan próbował zrobić krok w moją stronę, lecz Axel mu na to nie pozwolił.
- Co jest do cholery? Nie chce z tobą rozmawiać. Spierdalaj od mojej dziewczyny! - wykrzyczał mu prosto w twarz i odepchnął go.
- Dobra, rób co chcesz, Lucille - odwrócił się i zniknął za rogiem. Weszłam do mieszkania odkładając kluczyki do miski na komodzie. Axel podążył za mną.
- O co chodziło? - spytał.
- O nic... - odparłam cicho.
- Musi być coś na rzeczy...
- Naprawdę, to nic takiego - zapewniłam go.
Odwróciłam się by na niego spojrzeć.
Podszedł do mnie pare kroków bliżej.
- Lucille, nie wiem co właśnie się stało i nie rozumiem dlaczego Ethan miałby z tobą rozmawiać w taki sposób, ale obiecałaś mi, że nie będziesz nic przede mną kryć. Proszę, utrzymaj tą obietnicę.
Na jego twarzy malował się strach oraz nuta złości, po raz pierwszy widzę go w takim stanie. Poczułam jak po moim ciele przechodząc zimne dreszcze. Uniósł brwi czekając na odpowiedź, lecz nie mogłam mu jej dać, jeszcze nie.
- Nic przed tobą nie ukrywam, nie mam czego - powiedziałam po chwili.
Nie wyglądał na przekonanego, ale odpuścił temat rzucając ciche - Dobra.
Poszedł do kuchni i siegnął po butelkę z wodą. Z ust Wypuściłam głośne powietrze stojąc cały czas w tym samym miejscu.
Ethan's POV
Po nieudanej rozmowie z Lucille wróciłem do siebie. Usiadłem na kanapie i wpatrywałem się w czarny ekran telewizora. Ciężko było to zauważyć, ale mój umysł był dokładnie taki sam, zamglony, czarny, nic ciekawego nie pozostało. Zamknąłem na chwilę oczy. Byłem zmęczony, fizycznie i psychicznie. Sfrustrowany i zmieszany. Nie mogłem usnąć po tym, jak Lucille zostawiła mnie samego przed budynkiem. Coś zaszło między nią, a Biancą, a ja nie wiedziałem co. Za każdym razem kiedy próbuję się do niej zbliżyć, odpycha mnie, zamyka w sobie. Chciałbym, żeby w końcu powiedziała mi jak się czuje. Chciałbym dowiedzieć się co ją tak zraniło, a w szczególności dowiedzieć się dlaczego zostawiła mnie tamtej nocy. Bez żadnego słowa łamiąc mi serce. Pamiętałem ten dzień dobrze.
To był dzień bankietu w Chicago. Sobota. Pamiętam to, ponieważ mieliśmy wielki mecz w piątek, a następnego dnia świętowaliśmy wygraną. Pamiętam to tak dokładnie bo... tego dnia mijał rok odkąd byliśmy razem.
Na bankiecie wystawiono elegancką kolację. Mężczyźni byli ubrani w garnitury, a kobiety w suknie wieczorowe. Pamiętam piękną Lucille w długiej, ciągnącej się do ziemi czerwonej sukni. W momencie gdy ją ujrzałem, wiedziałem, że była najpiękniejszą kobietą chodzącą po ziemi. Wiedziałem, że nigdy nie przestane jej kochać. Przedstawiłem ją wszystkim zawodnikom, żeby wiedzieli, że przyszła tu ze mną i jest moja. Tego wieczoru... naprawdę dobrze się bawiliśmy. Nie widzieliśmy się przez długi czas, więc staraliśmy się nadrobić tą nieobecność. W większości po prostu wpatrywałem się w nią zastanawiając się ‚, czym sobie na nią zasłużyłem?". Niestety nie trwało to długo. Koledzy z drużyny chcieli skoczyć po drinki do baru. Wciąż byłem nowym graczem, więc nie mogłem odmówić. Nie miałem jeszcze 21 lat, ale gdyby barman miałby jakiś problem, drużyna by się za mną wstawiła. Obiecałem Lucille, że wrócę do niej po paru drinkach, okazało się, że te pare drinków przeobraziło się w za dużo. Następną rzeczą jaką pamiętam było to, że wszyscy śpiewaliśmy nosząc nasze baseballowe koszulki. Po jakimś czasie urwał mi się film i obudziłem się w swoim apartamencie sam, miałem na sobie tylko bokserki. Głowa pulsowała mi z bólu, ale jedyne o czym mogłem myśleć to Lucille. Chciałem do niej zadzwonić, niestety trener mnie wyprzedził i kazał mi zejść na trening. Więc nie zadzwoniłem do niej. Postanowiłem, że zadzwonię do niej po treningu i to był błąd, powinienem zrobić to od razu po przebudzeniu. Pózniej nie mogłem się do niej dzwonić, od tamtej pory nie widziałem jej ani razu... aż do teraz.
Czułem się bezradny. Straciłem ją wtedy i straciłem też teraz. Co powinienem zrobić? Mam się poddać? To naprawdę koniec? Czy miała rację? Jesteśmy tylko szkolnym wspomnieniem. Powinienem się poddać, ale nie mogłem się na to zebrać. Nie mogłem poddać się bez walki.
- Hej...
Otworzyłem oczy i odwróciłem głowę. Bianca.
- Cześć. Przepraszam, nie wiedziałem, że tu jesteś.
- Ale jestem - uśmiechnęła się.
Poprawiłem się na kanapie.
- Wszystko w porządku? - spytała siadając obok mnie.
- Ta... wszystko w porządku.
- Nie słychać żeby tak było.
- W zasadzie to sam nie wiem...
- Chcesz skoczyć na drinka?
- Jest 10 rano.
- Ale 17 w innym miejscu - wzruszyła ramionami.
Pokręciłem głową z cichym śmiechem, ale wtedy sobie przypomniałem. Lucille wybiegła z garderoby w momencie, gdy zobaczyła Biancę. Przestałem się śmiać i spojrzałem na nią.
- Mogę cię o coś spytać?
- Jasne.
- Znasz Lucille?
Zamilkła na chwilę po czym odpowiedziała.
- Tą dziewczynę z wczoraj?
- Tak. Znasz ją?
- Nie. Założyłam, że mówisz o niej bo wybiegła wczoraj tak szybko. Wystraszyłam ją? Ponieważ często mi się to zdarza.
Pokiwałem powoli głową smutniejąc.
- Więc kim jest ta dziewczyna?
- Kimś.
- Kimś ważnym?
- Nie rozmawiajmy o tym. Tak właściwie to co tutaj robisz?
- Cóż, odwiedzam Nicka.
- Więc co robisz u mnie?
- Odwiedzam też ciebie, poza tym wisisz mi drinka - uśmiechnęła się łobuzersko próbując ze mną flirtować i podsunęła się bliżej. Odsunąłem się.
- Muszę już, ale czuj się jak w domu. Jesteś tu na kilka dni więc wieczorem wyskoczymy na jakiegoś drinka - uśmiechnąłem się sztucznie. Odwzajemniła uśmiech i pokiwała głową.
- Brzmi nieźle, Ethan.
Zostawiłem ją samą i udałem się na trening.
________________________________
SURPRAJS
Wiem, jesteście tak samo zaskoczeni nowym rozdziałem tak szybko jak ja, ale stwierdziłam, że zrobię to dla was.
Więc jak zdążyliście już zauważyć, autorka wznowiła pisanie swojej książki, będzie więcej rozdziałów 😍😍😍
Nie chcę też wam obiecywać dokładniej daty dodania kolejnego rozdziału.
Śledźcie snapa - singlelvdie - tam od czasu do czasu dodaję więcej informacji.
Kisses
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro