Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

Kolejny dzień, kolejna kłótnia, kolejne odgłosy walki. To od pewnego czasu rutyna w moim domu. Odkąd ojciec awansował na wyższe stanowisko, zachowuje się jak opentany. Matka daje mu się poniżać. Przez niego straciła prace. Codziennie przesiaduje w domu, by nikt nie zauważył jej siniaków, śladów pobicia. Nawet nie wpuszcza nikogo do domu pod nieobecność tego potwora. Moja młodsza siostra boi się nawet wychodzić do szkoły, a co dopiero wracać do tego domu wariatów. Staram się ją bronić kiedy tylko mogłam, starałam się być przy niej w każdej chwili, jednak nie zawsze mi się to udawało. Przyjmowałam jej kary na siebie przez co w szkole tłumaczyłam się wypadkami albo też, że uczęszczam na różne kursy samoobrony. Niektórzy w to wierzyli inni nie.
Wracałam właśnie ze szkoły i na moje nieszczęście wpadłam na mojego byłego chłopaka.

- O przepraszam Maja, nic ci się nie stało ?

- Spoko, nic mi się nie stało.

- On znowu ci to zrobił ?

- Niby co ?

- Znowu Cię pobił. Przecież widzę te ślady na twoich rękach.. przedemną ich nie ukryjesz.

- Robert przestań, to nic takiego... zresztą muszę już iść... dozobaczenia.

Powiedziałam i odeszłam z tamtąd jak najszybciej. Powinnam być w domu już jakieś 20 minut temu. Pewnie ten tyran już wrócił i wyżywa się na matce. Kiedy byłam już przed domem wszystko wydawało się być normalne. Kochająca żona wita swojego męża w progu drzwi. Nie złe przedstawienie dla sąsiadów. Na moje nieszczęście zobaczyła mnie siostra i machała do mnie swoją malutką rączką. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Podeszłam do nich i wzięłam Zuzie na ręce.

- Spóźniłaś się - powiedział ze sztucznym uśmiechem ojciec.

- Robert mnie zatrzymał.

- Czego znowu chciał ? - warknął.

- Niewiem. Pytał czy pójde z nim do kina, ale odmówiłam- skłamałam.

- I dobrze zrobiłaś - odrzekł już opanowany.

                                 ***

Jedliśmy już kolacje, która odziwo przebiegała spokojnie. Jednak do czasu. Zuzia chciała napić się wody po posiłku, ale gdy odkładała szklanke do połowy napełnioną, która nie trafnie przewróciła się podtapiając kremowy obróz.

- Ja posprzatam - odrzekła ze strachem mama i szybko pobiegła do kuchni prawdopodobnie po ręcznik papierowy.

- Co ty narobiłaś smarkulo !! - ojciec krzyczał na małą.

- Przepraszam tatusiu nie chciałam- odpowiedziała ze łzam w oczach.

- Nie chciałaś tak - wstał ze swojego miejsca i podszedł do Zuzi jednak nie udało mu się do niej dobrać, bo ja stanęłam między nim, a siedmiolatką.

- Odsuń się !

- Nie !

W tym momencie dostałam w twarz od swojego ojca. Nie płakałam nawet nie miałam łez w oczach, nie złapałam się za piekący policzek tak jak to robiłam zawsze. Mama i siostra zapłakane przyglądały się tej sytuacji. Ojciec nieco się zdziwił, gdy zauważył, że na mojej twarzy nie pojawiła się nawet jedna łza.

- Marsz do pokoju!

- I tak nie miałam zamiaru tu siedzieć - odpowiedziałam i udałam się do pokoju. Nie słyszałam już żadnych krzyków dochodzących z jadalni. Postanowiłam uciec z domu do innego miasta, a najlepiej do innego kraju by nikt nie mógł mnie znaleźć. Napisałam list do mamy by mnie nie szukała i broniła Zuzie w miare jej możliwości. Spakowałam swoje ubrania do walizki. Spakowałam też kilka drobiazgów do podręcznej torby. Przeliczyłam jeszcze szybko pieniądze, które oszczędzałam przez wiele lat. Czekałam na odpowiedni moment by wymknąć się z domu. Wkońcu ten moment nadszedł. Było nie co po 2 w nocy, udałam się pod drzwi wejściowe ostatni raz spoglądając na wnętrze domu, po chwili jednak szybko i sprawnie wyszłam z tego domu. Udałam się na lotnisko kupiłam bilet w jedną strone do Korei, który był tani jak na mój budżet. 

                                   ***

Lot zakończył się bez zbędnych problemów. Szłam jedną z ulic, gdy moją uwagę przykuło jedno małe ogłoszenie. Było w nim napisane, że szukają sprzątaczki w sumie lepsze to niż nic. Zadzwoniłam pod podany numer telefonu. Po kilku sygnałach odezwał się miły mężczyzna. Na szczęście umiałam koreański. 

- Dzień dobry Kim JiYong, w czym mogę pomóc?

- Dzień dobry ja dzwonię w sprawie ogłoszenia. Jest ono nadal aktualne?

- Tak jak najbardziej. Może spotkamy się za pół godziny w kawiarni nie daleko lotniska.

- Oczywiście, nie ma problemu.

- W takim razie dozobaczenia.

- Dozobaczenia.

Udałam się do jedynej, jak się okazało kawiarni w okolicy lotniska. Zamówiłam sobie kawę i ciastko. Do spodkania miałam jeszcze nie spełna 15 minut. W tym czasie zdążyłam zjeść ciastko i wypić połowę jeszcze gorącej kawy. 

- Dzień dobry to pani dzwoniła w sprawie ogłoszenia?

- Dzień dobry .. tak to ja.

- Kim JiYong miło mi.

- Maja Park również mi miło.

Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy kilkadziesiąt minut. W tym czasie dowiedziałam się, że nie będę pracować dla niego tylko dla 7 chłopców. Pan JiYong już poinformował chłopaków o moim przybyciu, kazał im nawet przygotować pokój dla mnie. Kiedy omówiliśmy wszystkie szczegóły zapłaciliśmy rachunek i ruszyliśmy do luksusowego auta pana Kima. Po kilku może kilkunastu minutach jazdy dotarliśmy na miejsce. Odziwo na tym osiedlu znajdowało się tylko kilka domów. Gdy moj towarzysz wyciągną moje bagaże z bagażnika ruszyliśmy w stronę drzwi. Mężczyzna otworzył je i wpuścił mnie przodem. Obydwoje zdjeliśmy buty i udaliśmy się w głąb pomieszczenia. Wkrótce moim oczom ukazało się 7 chłopców.

- Zostawiam cię pod ich opieką. Jeśli będą nieznośni albo nie bedziesz dawała sobie z nimi rady daj mi znać mój numer już masz - Powiedział troskliwym głosem Mężczyzna.

- Dobrze - odpowiedziałam cicho czując wzrok każdego z chłopaków.

- A wy opiekujcie się Mają - tym razem zwrócił się do chłopców.

- Obiecujemy - odpowiedzieli chórem.

Mężczyzna wyszedł, a chłopcy zabrali mnie do salonu. Usiedliśmy wszyscy razem w pomieszczenu. Po mojej prawej stronie usiadł blondyn, a po lewej czarnowłosy. Na podłodze przed nami usiedli pozostali. Czułam na sobie spojrzenia ich wszystkich, przez co byłam nieco zakłopotana i zawstydzona.

                  

______________________________________
Poprawione:
6 Maja 2018

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro