2
﷼﷼﷼﷼﷼﷼﷼﷼﷼﷼﷼﷼﷼﷼﷼﷼﷼﷼﷼﷼﷼﷼﷼﷼﷼﷼﷼
Uśmiechnełam się opierając o maskę Camaro.
-Nowe auto Titi?
-Tak. -pogłskałam maskę. Bee zaczął grać jakieś skoczne kawałki.-Bumblebee spokój.-przyciszył muzykę. Obok nas przeszła jakaś dziunia w miniówce a po chwili Kay.
-Nowa bryka?
-Lepsza niż twoja.-mruknełam. Skrzyżowałam nogi opierając się samochodu.
-Nie sądze-odparł sarkastycznie. Silnik zawarczał.
-Wiesz...nie znasz się-uśmiechnełam się i odbiłam od maski przybliżając się do Kaylera na pare centymetrów. Popatrzył na moje usta ale ja odwróciłam się i wsiadłam do auta. Przejechałam powoli miedzy ludźmi a Bee ryczał silnikiem. Gdy wyjechaliśmy na ulicę puściłam kierownice. I oparłam głowę na fotelu. Bumblebee pokręcił radiem.
-Coś. Się. Stało?
-Nie. Po prostu wykorzystał mnie. Choć chodził ze mną zdradzał mnie na prawo i lewo.-zamknełam oczy.-Bee.
-Co
-Chciałabym żebyś był człowiekiem.-wydawało się że sapnął- przepraszam. Jestem samolubna.
-Nie prawda. Może byłbym przyjęty na ziemi lepiej.-jak on to robi że stacje ustawiają się po jego myśli?
-nie wiem.-odparłam gdy dojeżdżaliśmy do domu. Wjechaliśmy do garażu i gdy wysiadłam usłyszałam tylko:
-Dobrze!-i głośne trzaśnięcie drzwiami. Westchnełam.
-Dobranoc Bee
-bebe.-wyszłam z garażu gasząc po drodze światło. Weszłam po schodach na górę przebrałam się w piżamę i ruszyłam do łazienki która znajdowała się na korytarzu ale zawróciłam gdy przypomniało mi się co powiedział Bee. Zabrałam zeszyt z białymi kartkmi ołówek i gumkę. Zeszłam po cichu po schodach i weszłam do garażu.
-Bee śpisz?
-Beb-mruknął jakby przez sen. Zapaliłam światło i usiadłam przy biurku. Otworzyłam zeszyt i zaczełam rysować zmieniacz. Sam nie wyglądał na maszyne zamieniającą robota w człowieka a bardziej jak rzutnik. Odeszłam od biurka i usiadłam opierając się o chevroleta. Zrobiło mi się ciemno przed oczami i usnełam. Poczułam jak ktoś mnie podnosi potem kładzie na łóżku. Gdy się obudziłam mojego rysunku nie było a ja leżałam w moim pokoju. Ubrałam:
Tylko bez płaszcza.
Zeszłam do kuchni. Zrobiłam sobie tosty i zobaczyłam że tata siedzi na dworze.
-odeszła?-zapytałam.
-Tak. Albo on albo ona.
-Znczy albo on który ratował życie tobie i ziemi albo ona która się tobą bawi.
-Tak też można to ująć. Spałaś wczoraj w garażu. Wiesz że tego nie lubię.
-Byłam zajęta.
-Czym?
Tak więc tata dowiedział się o planie. Były 3 przystanki.
1 warsztat wójka. Zabraliśmy z tamtąd trochę części. 2 sklep z narzędziami. Nie miałam klucza 13-stki. 3...
-to w końcu pizza czy kebab?-zapyatał tata.
-Kebab.
Potem odwiedziliśmy siostre taty.
-Czeeeeeść.
-Chodzi o Musa.-wskazała mi piętro. Weszłam tam zabrałam brata (ciotecznego) i wsiedliśmy do Bumblebee'go. Pojechaliśmy do domu złożyliśmy prawie cały zmieniacz i...
-Bee zostaw to-zaczelismy się śmać bo gdy Mus pokazał Bumblebe jak robi salto w tył też chciał tak zrobić i rozwalił przy okazji rzeźbę w ogrodzie.
-przerwa?
-zgoda.-nalałam lemoniady i podałam wszystkim szklanki.-co to wogóle jest?-zapytał chłopak. Usiadłam po turecku.
-to zmieniacz. Sprawi że Bee będzie mógł pokazywać swoją namacalną holoformę.-upiłam łyk.-albo nie.
-Bee.
-Tak masz racje napewno.-niedługo później dokończyliśmy i przyczepiłam zmieniacz do jego silnika.-prosze działaj...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro