Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1.

Bla bla bla bitwa opowieść o tym jak wybuchła 2 wojna światowa jest nudna. Chciałabym usłyszeć opowieść o Cybertronie. Planecie której mieszkańcy przyczynili się do zniszczenia połowy kraju.
-Grey Witwicky. Kto był odpowiedzialny...
-Abracham 4 Romanowski.-odpowiedziałam szybko.
-Dobrze 5. Abracham był wybitnym....-poczułam wibracje telefonu
"-spotkajmy się za cztery minuty pod szkołą. Kay."
Usiadłam prosto. Podniosłam rękę.
-Tak?
-czy mogę wyjść?
-Prosze ale jest 3 minuty do dzwonka. Zabierz swoje rzeczy-zabrałam plecak i wyszłam z sali potem skierowałam się biegoem do wyjścia. Wyszłam i zobaczyłam jak na parking wjerzdża czaene corvette. Z uśmiechem na twarzy podeszłam do niego. Ale gdy od strony pasarzera wysiadła jakaś dziunia którą Kay pocałował odskoczyłam od nich jak poparzona.
-O kici czekaj.-chłopak złapał mnie za rękę.-co się stało kiciuniu?
-Jak mogłeś.
-Jak? Normalnie. Wiesz...zrywam z tobą. Pa skarbie...-powiedział i wsiadł do corwette. Poszłam do domu. Ale już od progu usłyszałam krzyki rodzicó.
-On nie może tu zostać
-To mój przyjaciel. Uratował mi nieraz życie. Jestem mu coś winien.
-Ale on ma swój dom! Na...na innej planecie!-weszłam do pokoju.
-Cześć-powiedziałam znudzonym głosem. Zabrałam jabłko i chciałam wejść do garażu ale mama staneła przed drzwiami.-co ty robisz?-zapytałam.
-Nie możesz tam wejść.
-Mamo mówisz tak za każdym razem już spokojnie pójdę się przebrać.-Weszłam po schodach. Z góry usłyszałam krzyk mamy.
-Masz się go pozbyć!
-Nie każ mi wybierać. Wiesz że cię kocham ale to jest przegięcie Andrea.
-Newt by go wyrzucił.
-A Asha pozwoliłaby mi trzymać robota w garażu!
-Dobrze. Jak widać nie pasujemy do siebie. Zrywam z tobą.-tata nic na to nie odpowiedział. Przebrałam się i cichaczem wyszłam z pokoju i podeszłam do drzwi garażu.
-Andrea zabroniła ci tam wchodzić.
-Z tego to wiem to twój dom tato.
-Choć.-otworzył drzwi a moim oczą ukazał się najnowszy żółto czarny camaro.
-To twój!?
-To kochana jest mój przyjaciel.
-Co?-w pewnym momęcie samochód zaczął się transformować.-o boże.-przedemną stał robot który gdyby się wyprostował rozwaliłby dach.
-To jest Bumblebee. Przyjechał mnie odwiedzić ale zostaje na dłużej. Nie wystrasz się nie jest agresywny.
-Łał.-podeszłam do niego-niesamowite-przeszłam dookoła robota a ten podążał za mną wzrokiem.-jesteś niesamowity Bee.-on jakby się uśniechnął.
-Bebbebm-powiedział robot
-Co?
-Pytał coś o przejażdzce.
-Jasne.-transformował się i po chwili siedziałam na miejscu kierowcy. Tata nam pomachał i pojechliśmy.-jedźmy na klify co?-bibnął coś i pojechalismy. Na klifach była teraz nieziemska imprezka z mojego rocznika. Zaczynali wcześnie by późno skończyć.-Bee musze się przebrać nie patrz.-przeskocyłam do tyłu i nałaożyłam (nie chce mi sie opisywać)

Usiadłam znowu na miejsce kierowcy gdy zjerzdżaliśmy z drogi do klifów. Bee podjechał i stanął obok jakiegoś Fiata. Uśmiechnełam się gdy zobaczyłam rozdziawioną (otwartą) buzię Kaya.
-to mój były zerwał ze mną dzisiaj. Nie zabijaj nikogo. Dobra?
-be.-odpowiedział. Wysiadłam z auta.
-Lili!
-Titi!-zawołały mnie siosttry Grend. One nie wołały po imieniu ale do każdego wymyślały taakie śpiewne słówka i tak go nazywały.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro