Rozdział 9.
Beztrosko plotkowałyśmy o głupotach, ciesząc się spokojem i własnym towarzystwem, gdy w jednym momencie zarówno mój telefon, jak i Zuzy poinformował o nadejściu wiadomości. Blondi wyciągnęła urządzenie z torebki i szybko przeczytała treść. Dostrzegłam, że spojrzenie mojej przyjaciółki diametralnie się zmieniło, a twarz spochmurniała. Widząc jej reakcję również wyciągnęłam smartfona i postanowiłam sprawdzić, co tak bardzo wyprowadziło ją z równowagi, w przeciwnym razie, umarłabym z ciekawości. Po odblokowaniu urządzenia zorientowałam się, że zostałam dodana do czatu grupowego.
Co do cholery? Czemu tam jest Nikodem i Paweł?
@ konarski_is_here: Czy tylko mnie Mikołaj zablokował na insta?
@ mlody_skrzycki: Nope. Mnie dodatkowo na iMessage, a no i dostałem szlaban na rovera, smuteczek. – Z wyraźnego szoku wyrwał mnie dźwięk stukania palców o ekran. Zuza postanowiła włączyć się do dyskusji, a ja zaraz po niej.
@ oh_palinska: O czym wy do cholery mówicie? Za co?!
@ the_real_lilka: Ja jestem zablokowana od minimum sześciu tygodni i wyjaśni mi ktoś co w ogóle tu robię? – Gdy odpisywałam, nadeszły dwie wiadomości jednocześnie. Miałam nieodparte wrażenie, że dziwne zachowanie starszego z braci Skrzyckich ma jakiś związek ze mną.
@konarski_is_here: Za wiadomość o Lilce.
@mlody_skrzycki: Za wiadomość o Lilce.
No proszę, kto by się spodziewał. Miałam rację. Obserwowałam przyjaciółkę, która z przygryzioną wargą i kurwikami w oczach wprowadzała kolejną wiadomość.
@oh_palinska: Co żeście mu imbecyle powiedzieli? Konarski, jesteś martwy. Czego nie rozumiesz w stwierdzeniu: Jak powiesz Mikołajowi, to urwę ci cojones?! – Odczytując to parsknęłam śmiechem. Metr sześćdziesiąt czystej wściekłości w anielskim obliczu. Jednak przestało mi być do śmiechu, gdy uświadomiłam sobie, że Mikołaj nadal miał do mnie żal.
@the_real_lilka: Zajebiście. Domyślam się, skąd wiedział Paweł – spojrzałam wymownie na przyjaciółkę, siedzącą obok – Ale Ty, Nikodem?
@oh_palinska: Konarski, powiedz jeszcze, że pokazałeś mu relację, którą wrzuciłam specjalnie tylko dla najbliższych.
Użytkownik @mlody_skrzycki opuścił czat.
@the_real_lilka: Aha, to się dowiedziałam – westchnęłam z rozczarowaniem. Kiedyś byliśmy nierozłączni, a teraz nie zasłużyłam nawet by uzyskać odpowiedź na pytanie.
@konarski_is_here: Nie pokazałem. Słowo.
@oh_palinska: Pierdolony Voldi – uśmiechnęłam się do Zuzy, szturchając delikatnie jej ramię swoim.
@konarski_is_here: co?
@oh_palinska: nic, nic ;*
Czy na pewno chcesz opuścić czat? Bez zastanowienia kliknęłam "opuść" i momentalnie poczułam na sobie wzrok Zuzy. Nie odezwałam się, bo naprawdę nie wiedziałam, co mogłabym w tej sytuacji powiedzieć.
Bezradnie opadłam na pomost, nie zwracając uwagi na twarde deski wbijające się w plecy. Przełożyłam nogi przez barierkę zabezpieczającą, pozwalając by woda przyjemnie otulała moje stopy. Zamknęłam oczy i zdałam sobie sprawę, że pod powiekami zbierają mi się łzy. W sumie sama nie wiedziałam dlaczego. Między nami nigdy nie było nic fizycznego. To prawda, kochałam go, albo raczej moje wyobrażenie o nim. Tak naprawdę nie mam pojęcia jak bardzo zmienił się w ciągu tych pięciu lat. Wiedziałam za to, jak bardzo bolał mnie fakt, że nie mogłam mu wyjaśnić tego zajścia z Marcinem z własnego punktu widzenia.
Mam dosyć afer, płaczu, krzyku, nieustającego bólu. Pragnę aby w moim sercu nastała w końcu kojąca cisza. Chcę spokoju, który pozwoli mi ponownie stawić czoła życiu. Z rozważań o Mikołaju, wyrwał mnie dźwięk odpalanego papierosa.
– Daj – wyciągnęłam rękę, nie zmieniając ułożenia reszty ciała.
– Od kiedy ty...? – urwała. – A zresztą, nieważne – westchnęła i podała mi tlącego się papierosa
– Odkąd Łukasz Brynicki niespodziewanie dla wszystkich wyniósł się z mojego życia. Później, gdy Mikołaj Skrzycki z hukiem się w nim zjawił, tylko po to, by blokować wszystkich znajomych, którzy użyją mojego imienia w jego obecności. Lilianna Marvolo Riddle, ładnie brzmi – zakpiłam ze złością, a Zuza parsknęła śmiechem dusząc się dymem papierosowym. W jednej chwili coś dookoła się zmieniło, promienie zachodzącego słońca przestały ogrzewać moją twarz.
– Ej Zuza, słońce zaszło? Czy schowało się za chmurami?– zapytałam nie otwierając oczu.
– Emm...Jak by ci to – jęknęła lekko zestresowana. Jednak nim skończyła zdanie, wpadłam na genialny pomysł i odrzucając papierosa, szybkim ruchem podniosłam głowę. Nie spodziewałam się jednak, że spotkam na swojej drodze przeszkodę i z impetem uderzyłam w coś twardego. Wciąż oszołomiona zderzeniem podniosłam powieki i natrafiłam na znajome, fiołkowe oczy wpatrujące się we mnie z rozbawieniem.
– Aua! – jęknęłam, pocierając czoło.
– Tyle lat minęło, a my się nadal ze sobą zgadzamy – parsknął śmiechem rozmasowując bolący fragment głowy. – Pogadamy? – Gdy tylko dotarło do mnie, że Nikodem naprawdę przede mną stoi, a nie jest tylko wytworem mojej wyobraźni i reakcją na uderzenie, zmiękło mi serce. Widok znajomych dołeczków, które pojawiały się tylko przy szczerym uśmiechu, sprawił, że na mojej twarzy od razu pojawił się podobny, równie szczery grymas. Wiedziałam, że całej sytuacji przyglądała się Zuza, która liczyła na niezłe widowisko. Spojrzałam na nią ukradkiem i odniosłam wrażenie, że za chwilę pobiegnie do food trucka po popcorn.
Nikodem. Mój przyjaciel, który jako pierwszy złamał mi serce wyjeżdżając z dnia na dzień, pięć lat temu.
Tak bardzo go potrzebowałam, tyle lat czekałam, aż się tu pojawi. Gdy wpadłam na niego kilka dni przed terapią wszystko odżyło. Jednak nie łudziłam się, że cokolwiek da się uratować. Myślałam, że Niki przekreślił naszą przyjaźń bezpowrotnie, a teraz stał tu przede mną, jak gdyby nigdy nic, z tym swoim czarującym uśmiechem, włosami smaganymi wiatrem i spojrzeniem słodkiego, lecz niesfornego szczeniaczka. Wtuliłam się w niego z całą mocą, mając w dupie, czy on tego chce, czy nie. Na szczęście on również mnie objął. Poczułam jak po policzkach spływają mi łzy ulgi. Dopiero teraz do mnie dotarło, że naprawdę okropnie za nim tęskniłam.
Zanim Łukasz umarł, moje życie było naprawdę dobre, mimo całego szajsu związanego z rodzicami. Brat wynajął mi niewielkie mieszkanie na strzeżonym osiedlu niedaleko starego miasta. Należałam do parlamentu studenckiego i rozwijałam pasję w szkole tańca jego najlepszego przyjaciela, mój kalendarz pękał w szwach. Nie było dnia, w którym nie otaczałby mnie wianuszek ludzi. Niełatwo dostać się do parlamentu na pierwszym roku, jednak wielokrotnie brałam udział w akcjach charytatywnych, konferencjach i zjazdach, tylko po to, by pokazać jak bardzo mi na tym zależy.
Pierwszy rok architektury zaliczyłam śpiewająco. Na drugim roku w październiku objęłam stanowisko przewodniczącej parlamentu, bezlitośnie wykaszając konkurencję. Byłam z siebie dumna, jednak czułam pewną pustkę. Powodem niekompletnej układanki był brak Nikodema w moim życiu. Chciałam mu opowiadać o każdym sukcesie i porażce. Gdy nie wiedziałam co zrobić zastanawiałam się, co zrobiłby Nikodem. Kiedy Marcus mnie zdradził, marzyłam by schować się w jego ramionach i płakać. Jeździłam w nasze miejsca, a jednocześnie byłam zbyt dumna by do niego napisać i zapytać, co tak naprawdę się wydarzyło i dlaczego zniknął. Dwunastego listopada napisałam i nigdy nie dostałam odpowiedzi. To kolejny sztylet, który wbito mi w serce tamtego dnia, jednak nie mogłam umrzeć z żalu dwa razy w ciągu jednego wieczoru.
Nie wiem jak długo staliśmy wtuleni, ciszę przerwał tylko dźwięk Mercedesa Zuzy odjeżdżającego szutrową drogą. Spojrzałam na telefon, na którym widniała wiadomość od przyjaciółki.
@oh_palinska: Wiedziałam, że to będzie dobra decyzja. Pieprzyć moją terapeutkę, która mówiła, że mam się nie wtrącać! Daj znać jak wrócisz do domu. Kocham.
Wystukałam szybko odpowiedź, zawierającą tylko jedno słowo: dziękuję.
– Tak bardzo tęskniłem – szepnął Nikodem, nadal nie wypuszczając mnie z objęć. W tamtym momencie zauważyłam, że ma zaszklone oczy. Wzruszenie ścisnęło mi gardło na tyle, że nie mogłam wykrztusić z siebie ani słowa. – Tyle razy chciałem zapukać do twoich drzwi, ale co miałem ci powiedzieć? Siema, wróciłem? Nie mogłem.
– Dlaczego? – wpatrywałam się w niego, przekonana, że mam czerwoną od płaczu twarz. Ocierając łzę dostrzegłam na palcu tusz do rzęs. Pieprzyć drogeryjne kosmetyki. Pewnie nic nie zostało z mojego makijażu. Nadal byłam zachrypnięta od płaczu więc odchrząknęłam i dokończyłam pytanie, które przez tyle lat nie dawało mi spokoju. – Dlaczego odszedłeś bez pożegnania? Wyparowałeś z dnia na dzień – rzuciłam oskarżycielskim tonem. – Nigdy się z tym nie pogodziłam – Wyplątałam się z jego objęć i ponownie usiadłam na pomoście, wpatrując się w wodę i oczekując wyjaśnień.
– Gdy jechałem tu dziś do ciebie, modliłem się, żebyś nie zadała mi tego pytania. Co oczywiście jest idiotyczne, bo sam zapytałbym o to samo – Wziął głęboki oddech i usiadł obok, obejmując mnie ramieniem. – Otóż moja kochana Lilianko, byłem głupim, zakochanym szczeniakiem. Pamiętasz, gdy zostałyście z Zuzą u nas, po imprezie u Gabi? Gdy wracałem z twoją pizzą z PizzaHut, usłyszałem jak mówisz do Zuzki, że chyba zakochałaś się w Mikołaju. To była noc, do której przygotowywałem się odkąd dziewczyny i całowanie przestały być fuj, chciałem zapytać, czy może moglibyśmy spróbować czegoś więcej – Przerwał opowiadanie i zdjął szary sweter od Toma Forda by zarzucić mi go na ramiona. Otuliłam się nim szczelnie. Pomimo upływu lat pachniał, tak, jak zapamiętałam. Spojrzałam na przyjaciela wyczekująco, dając mu do zrozumienia, że chcę wiedzieć wszystko. – Wiedziałem, że kilka tygodni później rodzice wywiozą mnie do Anglii, bo byłem niepełnoletni i nie mogłem zostać tu na stałe bez opieki. Mimo to strasznie chciałem, żebyś została moją dziewczyną. Egoista ze mnie, wiem – przyznał, a ja nie zamierzałam zaprzeczać – Cierpiałem. Strasznie jest mi wstyd, bo chciałem, żebyś czuła to samo – wyznał, po czym na chwilę zakrył dłonią oczy, by ukryć swoje zażenowanie. – Po wyjeździe do Shieffield skupiłem się na treningach. Udało mi się dostać do pierwszego składu Shieffield Tigers i wtedy zrozumiałem, że osoba, której najbardziej chciałem o tym powiedzieć była nieobecna w moim życiu. Żużel stał się całym moim światem, jednak nie pomagał w zapomnieniu – Pokręcił smutno głową i oparł ją o moje ramię.
– Wiesz, – rozpoczęłam cicho – oglądałam każdy twój mecz. Widziałam wszystkie biegi i przeżywałam katusze za każdym razem, gdy lądowałeś w bandzie. Umierałam ze strachu, gdy słyszałam twoje nazwisko w połączeniu ze zdaniem "niezdolny do dalszej jazdy". Gdy zdobyliście mistrzostwo otworzyliśmy prawdziwego szampana na twoją cześć. Łukasz wiedział, że chciałabym być wtedy z tobą. Czułam dumę. Za każdym razem gdy wyprzedzałeś lub zamykałeś przeciwnika darłam się do telewizora "that's my boy". Mimo, że bolało – Choć sweter był ciepły, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że było lato, zaczęłam drżeć, co nie uszło uwadze Nikodema.
– Zawsze byłaś zmarzluchem – Zaśmiał się uroczo. – Pewne rzeczy się nie zmieniają, co Lils? Boże, nienawidzę jak ludzie tak do mnie mówią, pomyślałam i w końcu zrozumiałam, dlaczego tak tego nie lubię, Lils od zawsze było zarezerwowane dla Nikodema – Dasz się namówić na wino u nas? – Spojrzał na mnie z miną szczeniaczka, na co uśmiechnęłam się z zakłopotaniem.
– Nie wystarczy ci, że Mikołaj zablokował cię wszędzie, gdzie tylko mógł? Chcesz być przeze mnie jeszcze bezdomny? – zapytałam, licząc że w ten sposób odwiodę go od wspólnej wizyty w willi Skrzyckich.
– Pieprzyć to – Machnął ręką, po czym dodał: – Mój brat się bardzo zmienił, i szczerze mówiąc, nie do końca rozumiem jego niektóre zachowania. Jesteś moją przyjaciółką i zbyt wiele lat straciłem. Nie chcę stracić ani pół godziny więcej. Poza tym jest na dyżurze. No chodź Lils, zanim zamarzniesz – Pociągnął mnie za rękę i pomógł mi wstać. Argument o tym, że Mikołaj jest na dyżurze ostatecznie mnie przekonał. Spojrzałam w stronę Astona Martina stojącego samotnie na parkingu. Uśmiechnęłam się i przewróciłam oczami.
– Chłopcy i ich zabawki – rzuciłam zaczepnie w stronę Nikodema.
– Chcesz prowadzić? Ponoć nieźle radzisz sobie z kucykami pod maską – Nim zdążyłam odpowiedzieć, kluczyki od Astona leciały już w moją stronę. Boże, na chwilę obecną chyba niczego bardziej nie pragnę, niż usiąść za kółkiem. Serio, wystarczyłby mi ledwo żywy maluch. Na szczęście, w trakcie terapii jeden z dostępnych telefonów poświęciłam na umówienie się na egzamin. Spojrzałam na AppleWatch i dotarło do mnie, że to już jutro. Dzień, w którym odzyskam wolność i zabiorę Shelbiego ze strzeżonego parkingu, na którym Łukasz ukrył go przed ojcem. Skrzywiłam się na samo wspomnienie tej felernej nocy.
Byłam przerażona, że gdy ojciec się dowie o tym, że straciłam prawo jazdy każe nam sprzedać moje kochane autko. Oczywiście się nie myliłam, Łukasz wdał się z nim w awanturę. Doszło między nimi do szarpaniny. Okropnie bałam się o brata, ale na szczęście stary był zbyt pijany i nie dał rady go uderzyć. Dodatkowo, był tylko współwłaścicielem, dlatego, gdy Łukasz rzucił mu w twarz plikiem pieniędzy, zmuszając do przepisania swojej części na mnie, zgodził się. Mój brat zawsze potrafił zachować zimną krew, nawet, gdy sytuacja absolutnie temu nie sprzyjała.
Permanentnie mi go brakuje, nawet w takich przyziemnych sprawach, jak ubezpieczenie auta czy opłaty za mieszkanie. Radzę sobie z tym, bo muszę, ale to ja, w naszym duecie, byłam lekkoduchem. Skąd biorą się pieniądze? No jak, skąd. Z bankomatu. Dlaczego jeszcze nie odcięli mi prądu? Bo Łukasz za niego płaci. Gdy matka od nas uciekła, a ojciec zaczął mnie regularnie okładać, w pewnym momencie Łukasz bał się zostawić mnie z nim samą, stąd mieszkanie w centrum Wrocławia, które dla mnie wynajął. Ojciec nie wiedział, na którym osiedlu mieszkam, a mimo to Łukasz opłacał dodatkową ochronę, która miała monitorować osiedle 24/7. A ja, jak ostatnia idiotka, po jego śmierci, wróciłam do ojca niczym córka marnotrawna. Musiałam nauczyć się dbać o wszystko, czym zajmował się mój brat. Bałam się, że w końcu nas zlicytują, bo firmy ojca radziły sobie coraz gorzej.
Być może moja matka ma wyjebane na rodzinę, ale przynajmniej jest obrzydliwie bogata. Dzięki temu mogę opłacać rachunki za dom i Shelbiego.
– Heej, – Niki machnął dłonią tuż przed moją twarzą – wracaj do mnie – Uśmiechnął się lekko, po czym ponownie zapytał. – Będziesz prowadziła?
– Emm... Nie mogę – jęknęłam zażenowana.
– Nie bój się, Aston jest dobrze ubezpieczony – Puścił mi oczko i otworzył drzwi kierowcy.
– Niki, to nie o to chodzi – Przygryzłam wargę, zestresowana, jakbym miała za chwilę wyznać mu największą tajemnicę życia. – Zabrali mi prawo jazdy – Odwróciłam głowę, żeby na niego nie patrzeć. Schowałam się na miejscu pasażera, by nie widział mojego zażenowania. Mimo tego, że byłam już w aucie, dotarł do mnie jego donośny śmiech.
– Lils! – Ponownie parsknął śmiechem, po czym usiadł po stronie kierowcy i wyciągnął dłoń po kluczyki. – Musisz mi o tym opowiedzieć. Nie wierzę! Pani Przestrzegam Zasad, "reguły są po to żeby się ich trzymać"– przedrzeźniał mnie radośnie.
– Mniej więcej odkąd wyjechałeś, przyświeca mi tylko jedna reguła: "zasady są po to, by je łamać" – odpowiedziałam kąśliwie. – Przynajmniej, jeśli chodzi o jazdę autem. Reszta pozostała bez zmian. A tak na serio, nie chcę o tym opowiadać. Nie ma się czym chwalić.
– Lils, no weź – jęknął. – Nie ma się czego wstydzić. Każdemu może się zdarzyć – Szturchnął mnie ramieniem.
– Niki, – westchnęłam delikatnie poirytowana tym, że nie chce odpuścić – nie wstydzę się tego, że zabrali mi prawo jazdy, a tego, że dzień później zmarł mój brat, z którym nie zdążyłam się pogodzić. Pokłóciliśmy się między innymi o to, że musiałam odebrać go pijanego od jednego z kumpli. Obwiniałam go, że zabrali mi prawo jazdy, bo oczywiście musiał się nachlać – Wzdrygnęłam się na to wspomnienie. – Niki, – wymamrotałam, powstrzymując łzy – naprawdę chciałabym móc cofnąć czas. To, co stało się później, jest moją winą. Tego jest mi wstyd, a nie tego, że nie mogę prowadzić auta.
– Lils, to nie twoja wina. Nie możesz się obwiniać o nieszczęśliwy wypadek. – Ujął moją dłoń i pogładził ją kciukiem.
– Mhm, – mruknęłam bez przekonania – wiem. Niby mam to przepracowane. Czasem tylko wracam do tego myślami i zastanawiam się, co mogłam zrobić inaczej – Wzięłam głęboki wdech, by uspokoić myśli, zgodnie z tym, czego nauczyłam się w Przystani.
Niestety, nikt z moich przyjaciół nie zna całej prawdy, a ja nie będę gotowa, by o niej opowiedzieć chyba nigdy.
– Przepraszam – szepnął tak cicho, że pogrążona w myślach ledwo usłyszałam.
– Nie musisz, nasze drogi się rozeszły. Takie jest życie – Wzruszyłam ramionami nie chcąc wpędzać go w poczucie winy.
– Kojarzysz takie konto na Insta?– Podsunął mi telefon z nazwą @witcher_with_the_tiger. Zamarłam. Oczywiście, że je znałam. To mój internetowy przyjaciel, jakkolwiek głupio by to nie brzmiało. Chłopak mieszkał w Glasgow czy gdzieś i napisał do mnie dwa lata temu, po jednej z imprez organizowanej przez parlament. Utrzymywał, że widział mnie tam, ale nie miał odwagi podejść, a teraz wrócił już do siebie. Pisaliśmy prawie codziennie, przestał się odzywać kilka dni przed moimi urodzinami...
Kurwa. Nagle zaczął do mnie docierać sens pytania Nikiego. Za dużo zbiegów okoliczności.
– Ja tak, ale zastanawiam się skąd ty znasz Christiana? – zapytałam, choć byłam niemal pewna, co zaraz usłyszę.
– Za to właśnie przepraszam. Byłem tchórzem, który bał się do ciebie odezwać. Tęskniłem tak bardzo, że stworzyłem fake konto, by mieć z tobą kontakt – Spojrzał na mnie wyczekująco.
– Nie patrz tak na mnie, Niki, mam ci pogratulować? – odparłam oschle. Jego zachowanie było skrajnie głupie. Przecież to oczywiste, że bym mu wybaczyła. Tak, jak robiłam to w tej chwili. – To wszystko, co masz mi do powiedzenia, Niki? A może jednak Chris? – Rzuciłam cynicznie.
– Nie – westchnął, przeczesując blond czuprynę. – Wtedy, gdy napisałaś do mnie po śmierci Łukasza – zawahał się. – Ja pierdolę – jęknął. Wykorzystałam chwilę i weszłam mu w słowo.
– No, wyduś to z siebie w końcu – Poklepałam Nikiego po udzie, widząc, jak wiele go kosztuje to wyznanie.
– Pomyliłem konta. Chciałem odpisać ze swojego, a odpisałem z witchera. Byłaś tak załamana, że nawet nie dochodziłaś prawdy, skąd wiem o jego śmierci. Wystarczyła historyjka wymyślona na poczekaniu. Złamało mnie to, dotarło, że to ja powinienem być przy tobie, a nie jakiś substytut. Przyleciałem na pogrzeb z myślą, że muszę tu być, dla ciebie. Gdy minęłaś mnie bez słowa, nawet nie patrząc w moją stronę, zrozumiałem, że straciłem moją Lils bezpowrotnie. Byłem już wtedy w związku, a i tak nie mogłem przestać o tobie myśleć. To właśnie Auri uświadomiła mi, że nie ma nic złego w moich uczuciach. Przegadałem z nią na twój temat wiele wieczorów. Dzięki niej zrozumiałem, że czułem się, jakbym straci siostrę – Wpatrywałam się w niego, gdy schował twarz w dłoniach, biorąc głęboki oddech.
– Kurwa, Niki – westchnęłam zrezygnowana. – Dnia pogrzebu nie pamiętam praktycznie wcale. Ilość leków, jakie wtedy przyjęłam, sprawiła, że do tej pory nie do końca wiem, jak dostałam się na cmentarz, jak z niego wyszłam, czy płakałam, co robiłam później. Cała organizacja tego pieprzonego pochówku spadła na mnie. Byłeś tam i widziałeś, że mój ojciec się nawet nie pojawił. To jedyne, co zapamiętałam – Rozpłakałam się na dobre. Gdy Nikodem to zauważył, przysunął się bliżej i objął mnie ramieniem. Schowałam się w jego objęciach i kontynuowałam historię. – Jakim chujem trzeba być, żeby nie przyjść na pogrzeb własnego dziecka? Zostawił wszystko na mojej głowie. Matka uważała, że przelewy to cała jej odpowiedzialność. Całe szczęście, że pan Paliński pomógł mi z formalnościami. Załatwialiśmy akty zgonu. Ojciec Zuzy zorganizował firmę pogrzebową, ja natomiast pilnowałam, żeby został skremowany. To był najgorszy czas w moim życiu. Nieustannie marzyłam, żeby ostatecznie wyprzeć ten dzień z pamięci. Babcia chciała pomóc, ale wiedziałam, że jej stan zdrowia na to nie pozwoli, a nie mogłam dopuścić do tego, by jej też się coś stało – Niki cierpliwie czekał, aż się uspokoję, gładząc mnie po włosach.
– Lils, nie mogę sobie nawet wyobrazić, co wtedy czułaś. Nie chcę sobie tego wyobrażać, bo jestem pewien, że nie zniósłbym takiego bólu. Pozostaje mi tylko przeprosić, że nie było mnie wtedy obok i zapewnić cię, że to się nigdy więcej nie powtórzy. Możemy jechać, czy potrzebujesz jeszcze chwili dla siebie?
– Jestem gotowa – wymamrotałam, zapinając pas. – Napiszę tylko do babci, aby na mnie nie czekała, już i tak przybyło jej przeze mnie sporo siwych włosów.
– Jasne, take your time – Natychmiast zreflektował się, że przeskoczył na angielski. – Przepraszam, przesiąknąłem już trochę Anglią – dodał zakłopotany.
– No co ty – Uśmiechnęłam się życzliwie. – Dziwne by było, gdybyś nie przejął choć odrobiny manier. W końcu to mieszkasz tam od pięciu lat. À propos, kiedy wracasz do Wielkiej Brytanii?
– Nie wracam – odpowiedział, nie odwracając wzroku od jezdni.
– Co? – Poprawiłam się niecierpliwie na skórzanym fotelu. – Czy ja się przesłyszałam, czy ty naprawdę powiedziałeś, że nie wracasz?
– No przecież obiecałem ci, że więcej cię nie zostawię – Wyszczerzył się i roztrzepał mi włosy.
– Nikodem, nie wygłupiaj się. – zaczęłam poważnie. – Wiele poświęciłeś, aby osiągnąć sukces w tak młodym wieku. Masz tam swoje życie. Dziewczynę. Swoją drogą – Rozproszyłam się nieco. – Auri to od Aurelii?
– Okej, po pierwsze to zacznij oddychać – Roześmiał się. Zawsze lubiłam jego śmiech, był głęboki, a jednocześnie ciepły i przepełniony radością. – Po drugie, – odezwał się ponownie – zdrobnienie Auri pochodzi od imienia Aurora – Rozpłynęłam się nad imieniem kobiety. Gdybym kiedyś miała córkę nazwałabym ją Aurora – And last but not least, skończył mi się kontrakt w Shieffield Tigers. Oferowali mi duże pieniądze bym znów wygrał ligę. Jednak Aurora, i ja z resztą też, – Nikodem nabrał powietrza do płuc, jakby zastanawiał się, ile może może mi powiedzieć. – potrzebowaliśmy zmian. Dlatego, gdy w końcu doszedłem do wniosku, że Anglia to nie jest moje miejsce na ziemi, postanowiłem skończyć karierę i wróciłem.
– Co ty pieprzysz?! – uniosłam głos, czując się w obowiązku, by wybić mu ten durny pomysł z głowy. – Niki, litości! Masz dwadzieścia jeden lat i jeździłeś w Premiership. Shieffield Tigers to jedna z najlepszych drużyn żużlowych na świecie, a ty urodziłeś się na motocyklu! Polskie kluby by się o ciebie zabijały! – Wzięłam głębszy oddech, by móc kontynuować swoją litanię. – Zwłaszcza, gdy wprowadzili ten chory przepis o zawodniku u24, który musi mieć poniżej dwudziestu czterech lat i choć odrobinę talentu. Nie możesz tego zaprzepaścić.
– Ej, ej – Zacisnął dłoń na mojej. – Co mówiłem o oddychaniu? – Spojrzał na mnie, jednocześnie kontrolując sytuację na drodze. – Żartowałem, okej? – Zapowietrzyłam się z wściekłości, ale nie byłam w stanie się odezwać, dlatego nie protestowałam, gdy Nikodem kontynuował. – Dobrze, że wspominasz o tych polskich klubach. Gdy wpadliśmy na siebie kilka tygodni temu, tuż przed twoją imprezą urodzinową, byłem świeżo po podpisaniu kontraktu z jednym z nich – Uśmiechnął się tajemniczo.
– Pierdolisz! – krzyknęłam. – Będziesz jeździł w drugiej ekstralidze żużlowej? – zapytałam z ekscytacją godną małego dziecka, czekającego na pierwszą gwiazdkę..
– No prawie – Przewrócił oczami, rozbawiony moją reakcją.
– Nadal nienawidzę jak ktoś to robi, wiesz? – Naburmuszyłam się, wbijając mu palec pod żebra. – Nie przejmuj się krajowa liga żużlowa też jest spoko, ale chyba będziesz musiał pożegnać się z Astonem – Skrzywiłam się, ale Nikodem nadal był w wybitnym humorze. – Mówię poważnie, nie chcę cię straszyć, ale zarobki są kompletnie niewspółmierne.
– Kurwa, Lils...– westchnął w końcu.
– No co?! – jęknęłam, lekko zdziwiona jego nastawieniem.
– Będę jeździł w PGE Ekstralidze – wypluł z siebie , a ja natychmiast zamilkłam, osłupiona.
– Nie! – pisnęłam z zachwytu, ale natychmiast odzyskałam rezon. – Nikodem, – Spojrzałam na niego podejrzliwie – jeśli znowu robisz sobie ze mnie durne żarty, to przysięgam, że urwę ci łeb koło samej dupy – Zagroziłam.
– Lilianna Brynicka, definicja elokwencji i kultury osobistej – prychnął z rozbawieniem. – Zawsze udzieli adekwatnego komentarza – Dłużej nie mogłam się powstrzymać i wybuchłam śmiechem. Szczerym i niewymuszonym.
Dziwne, niemalże zapomniane uczucie.
– Gratuluję! W jakim klubie?- dopytywałam, początkowo ignorując fakt, że Nikodem, który właśnie zaparkował auto, uporczywie wpatrywał się w moje lewe przedramię. Dopiero gdy zaczął gładzić tatuaż z logo słodkiego małego rekinka na motocyklu, zwróciłam uwagę na te gesty.
– Czyli jednak go wytatuowałaś – Uśmiechnął się słodko. – Wierna po porażce, dumna po zwycięstwie, co? – powtórzył formułkę, którą od małolata wpajał nam Łukasz.
– No tak, ale co to... – urwałam, gdy kropki w mojej głowie zaczęły się łączyć. – Chcesz mi powiedzieć, że będziesz jeździł w Rekinach?! – Ponownie obdarzył mnie tajemniczym uśmiechem, po czym wysiadł z auta dając mi znać, żebym poczekała.
Cholera, Nikodem Skrzycki w Rekinach Radom, coś podobnego.
Rekiny zawsze zajmowały w moim sercu szczególne miejsce. Gdy jeździliśmy do dziadków, do Radomia, byliśmy na każdym meczu. Swój pierwszy mecz na stadionie zaliczyłam w wieku trzech lat. Z opowiadań dziadka wiedziałam, że gdy założył mi wygłuszające nauszniki to darłam się wniebogłosy, żeby je zabrał. Dziadek nie chciał się zgodzić, jednak Łukasz, zmęczony moim krzykiem, zabrał je, a ja zamilkłam. Od małego dźwięk silnika działa na mnie kojąco. Nikodem często jeździł z nami do moich dziadków, gdy jego rodzice byli zajęci. To my zaraziliśmy go miłością do żużla. Przestałam jeździć na mecze, gdy mój brat zaczął bawić się w chuliganerkę. Kochałam ten sport, ale nie jego ciemną stronę. Wolałam obejrzeć mecz w domowych warunkach, niż nasiąkać kibicowskim środowiskiem. Kiedy Łukasz zginął, przestałam oglądać polskie rozgrywki.
Teraz najwidoczniej miało się to zmienić za sprawą Nikiego, który właśnie wsiadł do auta podając mi karton z PizzaHut i dwie bubble tea. Jak ja wytrzymałam te pięć lat bez niego? Nie mogłam wyjść z podziwu, że mój przyjaciel nadal pamiętał, że zestaw pepperoni z PizzaHut i bubble tea to mieszanka, za którą jestem gotowa oddać duszę. Kiedy chwycił kierownicę lewą ręką, moim oczom ukazał się identyczny tatuaż. Uśmiechnęłam się i oparłam głowę o jego ramię, na co Niki zareagował natychmiast, składając delikatny pocałunek na jej czubku.
Odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro