Rozdział 13.
Obudziłam się koło dziewiętnastej, odblokowałam telefon, całkowicie zapominając o zdjęciu, które oglądałam wcześniej i znów mimowolnie zawiesiłam wzrok na fiołkowych oczach i dołeczkach okraszonych śnieżnobiałym uśmiechem.
– Kurwa mać – zaklęłam pod nosem – cóż za fenomenalna pobudka – Przesunęłam palcem po zdjęciu, mając cichą nadzieję, że zniknie w odmętach Internetu. Podniosłam się niechętnie z ciepłego łóżka i wystukałam wiadomość do Zuzy.
@the_real_lilka: Hej Blondi, tęsknię :( .
W międzyczasie przeglądałam walizki z ubraniami i już zaczęłam żałować, że tak paskudnie potraktowałam swoje rzeczy. Dźwięk powiadomienia na chwilę odwrócił moją uwagę od tej rzezi niewiniątek.
@oh_palinska: Ja też! Wiem, że byłaś dziś w domu. Jak się czujesz?
@the_real_lilka: Jesteście szybsi, niż amerykański wywiad. Bywało gorzej :). Wyspałam się i na razie staram się nie myśleć o tym, że kiedyś będę musiała tam wrócić.
@oh_palinska: Lili, nie złość się na nas, proszę. Wiele przeszłaś, a my po prostu się martwimy. Dodatkowo Nikodem ma wyrzuty sumienia.
@the_real_lilka: Nie jestem na Was zła, zwariowałaś?! Jestem niesamowicie wdzięczna, że się o mnie troszczycie. Co do Nikiego, to tłumaczyłam mu już, że to nie jego wina, że tak po prostu wyszło. Nasze drogi się rozeszły. Najważniejsze, że wrócił, za co będę Ci dziękować do końca życia. Ale dość o mnie i moim powalonym życiu. Jak się czujesz? Jak ten kurs? Jesteś zadowolona?
@oh_palinska: Tak, jest zadziwiająco dobrze, nadmorski klimat mi służy, naprawdę. Kurs jest nieziemski! Nie spodziewałam się tylu pożytecznych informacji no i takiej dawki praktyki! Aha! Dostałam pierwsze zlecenie!
@the_real_lilka: OMFG. Pękam z dumy! Mówiłam, że zatrzęsiesz światem eventów?! Cieszę się, że jesteś zadowolona, należy Ci się.
@oh_palinska: Spokojnie, to tylko jubileusz jakiejś firmy, a nie gala rozdania Oscarów, ale od czegoś trzeba zacząć.
@the_real_lilka: To pierwszy kroczek twojej firmy! Nie bagatelizuj tego, Zuś.
@oh_palinska: Wiem, wiem! Strasznie się jaram, jak to ognisko, na którym mnie nie będzie! Czemu zawsze najfajniejsze wydarzenia nas omijają?!
@the_real_lilka: Czy wspominałam już, że jesteś szybsza, niż wywiad? Chyba muszę Nikodemowi założyć blokadę rodzicielską, bo niesamowicie kabluje! A tak serio, to też żałuję, że Cię nie będzie. Nikogo, oprócz Nikiego nie będę tam znała... :(
@oh_palinska: Coś tam kiedyś wspominałaś o tym wywiadzie ;). Skąd pomysł, że wiem od Nikodema? Mikołaj dzwonił dziś do Pawła, pytał czy na pewno nie damy rady przyjechać. Czyżbyś zapomniała o gospodarzu ogniska? Jego też przecież znasz :)
@the_real_lilka: Powtarzam, nie będę tam znała nikogo poza Nikodemem...
@oh_palinska: Lilianno Brynicka, czasem jesteś najbardziej niedorzeczną osobą pod słońcem! Kocham Cię, ale nie mogę patrzeć jak robisz największą głupotę swojego życia. Pogódź się w końcu z tym, że jesteście sobie pisani!
@the_real_lilka: Zuzanno Palińska, przyjaźń z Tobą jest najlepszym, co mi się przytrafiło w dotychczasowym życiu, dlatego, w trosce o Twoje bezpieczeństwo, muszę o to zapytać...
CZYŚ TY UPADŁA NA TĘ SWOJĄ PIĘKNĄ, BLOND GŁOWĘ?!
@oh_palinska: Jak patrzę na te Twoje brednie pokroju "nie kocham Mikołaja" lub "Mikołaj nic dla mnie nie znaczy", to zaczynam się zastanawiać nad tym samym. My tu gadu, gadu, a z tego co wiem to u Ciebie jest ta sama godzina, więc ruszaj zrobić się na bóstwo. To rozkaz! Ja tymczasem uciekam na kolację z Pawłem. Kocham Cię i skończ pieprzyć głupoty! MIKOŁAJ TEŻ CIĘ KOCHA! ZROZUM TO W KOŃCU!
Przewróciłam ostentacyjnie oczami, czytając ostatnie zdanie.
@the_real_lilka: Najdroższa przyjaciółko, ja również Cię kocham i dlatego zamierzam napisać do Pawła, że bardzo źle się czujesz. Baw się dobrze. Ja Ciebie bardziej ❤️.
Zrobiłam delikatny makijaż, jednak po chwili, doszłam do wniosku, że jest zbyt grzecznie, dlatego podkreśliłam usta matową szminką Hermès w kolorze dojrzałej figi. Spojrzałam na swoje włosy i jęknęłam zrezygnowana, za żadne skarby nie mogłam ich odpowiednio wystylizować. Próbowałam w kok, w warkocz, a nawet je rozpuściłam i nic! Moja frustracja sięgała zenitu.
Co się ze mną dzieje? Przecież to tylko głupie ognisko, w ogrodzie przyjaciela!
W końcu, całkowicie zrezygnowana, wygładziłam włosy na czubku głowy, a resztę związałam w koński ogon. Założyłam jedwabną, kremową sukienkę w zielone kwiatki. Jej cieniutkie ramiączka doskonale pasowały do mojej delikatnie opalonej skóry. Kupiłam ją w zeszłym roku w jednej z sieciówek, ale do tej pory nie miałam okazji jej założyć. Wygrzebałam z walizki jasną, jeansową katanę, na której namalowałam kiedyś Meridę Waleczną w wianku z kwiatów lilii. Przejrzałam się w lustrze i efekt, który udało mi się osiągnąć, był całkiem zadowalający. Jednak chwilę później pojawił się kolejny problem.
Chyba pójdę boso. Wyrzuciłam na środek pokoju wszystkie buty, które udało mi się przywieźć z Oporowa i zaczęłam je przeglądać bez większego entuzjazmu. Szpilki, platformy, na słupku...Blahnik, LouBoutin, Vuitton, Jimmy Choo... Nic, absolutnie nic, co by się nadawało na ognisko.
W końcu, z braku lepszej perspektywy, założyłam białe, masywne botki od Prady. Wsunęłam na nos okulary przeciwsłoneczne od tego samego projektanta i pośpiesznie wystukałam wiadomość do Nikodema, informując go, że będę za pół godziny. Chwilę później siedziałam w aucie, ekscytując się, że znów mogę usiąść za kierownicą swojej bestyjki. Shelby natychmiast zareagował na wciśnięcie startu, głośnym warkotem, wskutek czego, na moim ciele, pojawiła się gęsia skórka. To mi się chyba nigdy nie znudzi.
Gdy wyjeżdżałam spod domu, słońce chyliło się ku zachodowi, fundując mieszkańcom Wrocławia fenomenalny spektakl na niebie. Wszystkie odcienie złota, pomarańczy i różu zapierały dech w piersi. Uroku dodawały promienie zachodzącego słońca, odbijające się w tafli wody na nadzwyczaj spokojnej Odrze. Zatrzymałam się na chwilę, na moście Zwierzynieckim, by nacieszyć oczy tym niesamowitym przedstawieniem, jakie zaoferowała natura. Jeszcze do niedawna nie zwróciłabym uwagi na takie szczegóły, ale teraz, pragnęłam czerpać z życia garściami. Na szczęście Wrocław był na tyle łaskawy, by oszczędzić mi stania w korkach, więc z radością docisnęłam nieco mocniej gaz i rozkoszując się ciepłymi promieniami, ogrzewającymi moją twarz, przemierzałam ulice mojego ukochanego miasta. W tle Oskar z grupy PRO8L3M rapował o tym, że "gdy patrzy na błędy, to widzi siebie, a gdy patrzy na przyszłość, to widzi źle".
– To mamy coś wspólnego, Oskar – mruknęłam, Po chwili dotarło do mnie, że sama sobie przeczę, dlatego zmieniłam piosenkę na nieco pozytywniejszą. O Bambi, może być.
"Rzucę wszystko, żeby znaleźć szczęście
Chodź ze mną, cho-cho-chodź ze mną
Tu nie mam nic, tylko połamane serce
Chodź ze mną, cho-cho-chodź ze mną
Tu nie mam nic dlatego dalej biegnę".
Podśpiewywałam razem z artystką, gdy naszła mnie pewna refleksja:
Kurcze, Bambi, jak ja cię świetnie rozumiem. Zrobiłabym to samo.
Gdy piosenka dobiegała końca, ja podjeżdżałam pod dom braci Skrzyckich.
Choć dom to niedopowiedzenie. Biała, parterowa willa wybudowana na planie kwadratu, schowana pośród gęstego lasu prezentowała się zjawiskowo sama w sobie, a ciepłe, naziemne światło oświetlające bryłę dodawało jej jeszcze charakteru. Składała się z dwóch niezależnych kwadratów połączonych przeszklonym łącznikiem, przez środek którego przepływał sztucznie stworzony strumyk, łączący się ze źródełkiem w rogu ogrodu. Znałam ten dom na pamięć, nie tylko dlatego, że za dzieciaka spędzałam w nim dużo czasu, ale także dlatego, że doskonale pamiętałam, jak wieczorami mój ojciec dopieszczał każdy szczegół w tym projekcie.
Impreza trwała w najlepsze, ale ja nie mogłam dołączyć, ponieważ cała ulica zawalona była autami. Nie wcisnęłabym tu nawet zapałki. Napisałam szybko do przyjaciela, licząc na to że on coś wymyśli.
@the_real_lilka:Trzeba było mnie ostrzec, że nie będę miała gdzie zostawić Shelbiego, przyjechałabym Uberem, albo, jak wyzwolona kobieta, na białym koniu.
Czekałam chwilę, jednak odpowiedź od Nikiego nie nadchodziła. Jakiś czas później dostrzegłam światło ostrzegawcze oznaczające otwieranie bramy. Zauważyłam Nikiego, który szczerzył się szelmowsko, opierając się o Astona. Blondyn energicznie machał rękoma, pokazuąc mi, żebym opuściła szybę, więc tak też zrobiłam, machając mu na powitanie.
– Przecież nie mogłem pozwolić na to, żeby Shelby stał wśród plebsu – Puścił mi oczko.
Nie mogłam się powstrzymać i zaśmiałam się radośnie. Nikodem Skrzycki, najjaśniejszy promyczek mojej szarej egzystencji.
– Co ja bym bez ciebie zrobiła, mój bohaterze? – Przytknęłam wierzch dłoni do czoła, niczym niewiasta uratowana przez rycerza. Nikodem nie wytrzymał i wybuchł ciepłym, perlistym śmiechem.
– Możesz ... – wyjąkał, nadal się śmiejąc – się postawić koło Astona albo wjechać do garażu, między Range'a, a nową zachciankę Mikołaja – kontynuował spokojniej, czekając, aż brama garażowa się otworzy.
–Żartujesz sobie?! – Wyplułam z siebie, zbierając szczękę z podłogi. – Bałabym się oddychać w pobliżu tego auta, a co dopiero koło niego parkować – Zostawiłam Shelbiego koło Astona i pośpiesznie przywitałam się z Nikim, nie spuszczając wzroku z nowego wozu. – Mogę obejrzeć?! – nadawałam jak katarynka. – Nie będę dotykać. Obiecuję.
– Jasne – Potwierdził zapraszającym gestem dłoni – tak czułem, że zaświecą ci się oczy. – Pokręcił głową z rozbawieniem.
– Znasz mnie nie od wczoraj – Przełknęłam głośno ślinę i kucnęłam, by przyjrzeć się lakierowi. Stojąca przede mną Audi R8 Performance, była niemal tak zjawiskowa, jak zachód słońca, który podziwiałam przed chwilą. – Ten granatowy, kryształowy lakier i V10 pod maską naprawdę robią wrażenie.
– Nie zapomnij wspomnieć o quattro, to dość istotne – Usłyszałam za sobą znajomy, niski głos, który sprawił, że przez moje ciało przebiegły ciarki. – Mogłem się spodziewać, że tam, gdzie zaczyna się prawdziwa motoryzacja, tam pojawiasz się i ty. Dobry wieczór Lilianno – Dźwięk mojego imienia w jego ustach sprawił, że zrobiło mi się gorąco. Zareagowałam zupełnie odwrotnie do tego, co nakazywał zdrowy rozsądek.
– Cześć Mikołaj – odpowiedziałam, wciąż stojąc przodem do auta. W ten sposób chciałam zyskać chwilę, uspokoić szalejące we mnie emocje. Przestań!, wrzeszczałam na siebie w myślach, natychmiast się uspokój! To facet jak każdy inny. ZACHOWUJ SIĘ! Jednak, gdy odwróciłam się w stronę starszego z braci, wszystkie postanowienia wzięły w łeb, a dodatkowo natychmiast zaschło mi w gardle.
Jednego mu nie można odmówić, Mikołaj Skrzycki jest gorący jak grzejnik w grudniu.
Miał na sobie czarne jeansy z przeszyciami z bandany i do tego polo z tym samym motywem. Bandanka, którą obszyte były rękawy idealnie opinała mu bicepsy. Delikatny zarost podkreślał jego wyraźnie zarysowaną szczękę, a idealnie ułożone, ciemne włosy i miękkie usta przywodziły na myśl nasz pocałunek na boisku.
Lilka, weź się w garść, przestań się ślinić. Nie jesteś amebą, tylko kobietą z klasą. Próbowałam przywołać się do porządku, ale gdy spojrzałam mu w oczy i dostrzegłam w nich połączenie rozbawienia i czegoś mrocznego, przepadłam, po prostu nie mogłam przestać w nie patrzeć.
– Nie spodziewałem się ciebie tutaj dziś – Brutalnie przerwał ciszę. Jego słowa natychmiast mnie otrzeźwiły. JAK TO, SIĘ NIE SPODZIEWAŁ?! Skierowałam wściekły wzrok na Nikiego, który naprędce starał się naprawić sytuację.
– Przecież – Zaśmiał się, lekko zestresowany – mówiłem ci, że będę z Lilką na ognisku, być może byłeś zbyt zmęczony po dyżurze albo po prostu mnie nie słuchałeś.
Serio Niko, chyba sam w to nie dowierzasz.
– Ta – wymamrotał – może nie byłbym tak zmęczony, gdyby nie nisko latające Balenciagi – odpowiedział, posyłając Nikodemowi ironiczny uśmiech. – Nieważne, baw się dobrze, Dzieciaku – Puścił mi oczko, po czym, jak gdyby nigdy nic odszedł, nie czekając nawet na odpowiedź.
Bezczelny dupek, jak ja mogłam kiedykolwiek, cokolwiek, do niego poczuć. Żenada. Na szczęście, już mi przeszło.
– Kurwa, Niki – jęknęłam – nie powiedziałeś mu, prawda? – Potrząsnęłam głową ze złością. Przecież mogłam się domyślić, że ten gnojek mu nie powie. Mikołaj Skrzycki nigdy nie zgodziłby się, żebym przyszła na tę imprezę.
– Powiedziałem, serio! – żachnął się, spuszczając wzrok i nerwowo bawiąc się palcami Kłamie, łatwo rozpoznać, że Nikodem łże, bo wtedy patrzy wszędzie, tylko nie na rozmówcę.
– Łżesz! – wrzasnęłam. – I to jeszcze nieumiejętnie – wkurwiona przytknęłam dłoń do czoła. – Do jasnej cholery Nikodem, nie możesz mnie stawiać w takich sytuacjach! Przecież on mnie nawet tu nie chce!
– Lils, przepraszam – wyszeptał zażenowany. – Inaczej byś nie przyszła. Nienawidzę jak mówisz do mnie Nikodem, wtedy wiem, że cię wkurwiłem – odparł naburmuszony.
– A dziwisz mi się?! – Choć starałam się opanować, w moim głosie nadal było pełno złości i rozczarowania. Cała ta sytuacja była niedorzeczna. Byłam wściekła, bo Niko i Zuza nie potrafili zrozumieć, że nie chcę być z Mikołajem. Spotkaliśmy się raz, po pięciu latach i zraniliśmy się nawzajem tak, że do tej pory nie potrafimy sobie wybaczyć i przebywać wspólnie w jednym pomieszczeniu. Wzięłam głębszy oddech, by uspokoić nerwy.
– Nikodem, błagam cię, zrozum w końcu, że między nami nic nie będzie. Kocham ciebie i Zuzę, Mikołaj jest twoim bratem i przyjacielem Pawła. Pozwólcie nam nauczyć się przebywania w swoim towarzystwie, bez dramatów i wzajemnego obwiniania. Mamy wspólnych bliskich, na których nam zależy i to tyle. Nic więcej – Położyłam szczególny nacisk na ostatnie zdanie.
– Dobrze, jak sobie życzysz – Wyraźnie posmutniał. – Nie będę się więcej wpierdalał w wasze życie, ale za Zuzę nie odpowiadam. Wiesz, że ona by ci nieba uchyliła. Zostaniesz? – Podszedł bliżej i chwycił mnie za dłoń, gładząc ją delikatnie kciukiem. Wpatrywał się we mnie swoimi fioletowymi oczami oczekując mojej odpowiedzi.
– Zostanę – westchnęłam z rezygnacją – ale naprawdę, Niki, nie rób tego więcej – ostrzegłam. Wiedziałam, że moja reakcja była nieco przesadzona, ostatecznie Nikodem chciał dla mnie dobrze, dlatego postanowiłam zadać pytanie, które powinno natychmiast rozluźnić napiętą, jak plandeka na żuku, atmosferę. – Mam nadzieję, że kupiłeś pianki? – zapytałam, nadal udając obrażoną.
– No jasne, jak mógłbym o nich zapomnieć – Nikodem od razu się rozpromienił. – Idź już do ogrodu, a ja zaraz wrócę z rusztami.
Usiadłam przy ognisku i wpatrywałam się w płomienie, od czasu do czasu zwracając uwagę na ludzi dookoła. Mój wzrok przykuł młody, ciemnowłosy chłopak. Miałam nieodparte wrażenie, że skądś go znam. Szatyn chyba dostrzegł, że się na niego gapiłam, bo natychmiast nawiązał kontakt wzrokowy. Uśmiechnął się nieśmiało i ruszył w moim kierunku.
O nie, nie, nie, nie. Po co on tu idzie? Rozejrzałam się za możliwą drogą ucieczki, jednak było już za późno.
– Cześć, ty jesteś Lilka, prawda? – Uśmiechnął się życzliwie, przeczesując ciemne włosy.
– Tak, znamy się? – zapytałam zaskoczona tym, że zna moje imię.
– Przepraszam, mogłaś mnie nie poznać – Roześmiał się. – Może jak ci powiem, jak mam na imię, to sobie przypomnisz. Eryk – Wyciągnął dłoń w moim kierunku.
– O mój Boże! – wykrzyknęłam z rozbawieniem. – W życiu bym cię nie poznała! Totalnie się zmieniłeś! Czy ty nie miałeś długich, rudych włosów?!
– Liczyłem, że nikt już tego nie pamięta. Czasy słusznie minione – Mrugnął do mnie. – Mam nadzieję, że zmiana na plus! – zapytał z wyczuwalną wiarą w głosie.
– Tak! O ile znowu nie przyozdobisz moich włosów zieloną farbą – prychnęłam z udawanym wyrzutem. Doskonale pamiętałam dzień, w którym oberwałam wiadrem pełnym farby!Wygłupialiśmy się w domu braci Skrzyckich, gdy Eryk porwał mój telefon i zaczął wysyłać głupie wiadomości do wszystkich kontaktów. Goniłam go, a za mną Nikodem. Zawsze byłam od niego szybsza i ten jeden raz tego pożałowałam. Wpadłam za Erykiem do pokoju gościnnego, na co on, w odwecie, chlusnął mi farbą prosto w twarz. Sprzątaczka Skrzyckich prawie padła na zawał, gdy zobaczyła pokój gościnny.
– Chyba nigdy cię za to nie przeprosiłem – Uśmiechnął się, prezentując szereg równiuteńkich zębów. O tak zdecydowanie jest spokrewniony z braćmi Skrzyckimi. – Więc korzystając z okazji, naprawdę bardzo przepraszam – Chwycił moją dłoń i ucałował ją szarmancko, patrząc mi prosto w oczy. – Dasz się namówić na przeprosinowego shota?
– Przykro mi, przyjechałam autem – Uśmiechnęłam się miło. – Ale może znajdzie się coś bezalkoholowego? – zapytałam.
– Tak, nie dało się nie zwrócić uwagi na piękną, rudą kobietę – Odniosłam wrażenie, że kuzyn Skrzyckich ze mną flirtuje. – W dodatku w takim aucie! – Powiedział z podziwem. – Świetna zabawka. Swoją drogą – zagaił, zmieniając temat – miałaś okazję poznać Aurorę? Jesteście do siebie mega podobne! – Nie dane mi było odpowiedzieć, bo do moich uszu dobiegł znajomy, męski głos.
– Ej Eryk, chodź do nas – Odwróciłam głowę i dostrzegłam Mikołaja, machającego w stronę chłopaka. Cholerny pies ogrodnika.
– Przepraszam Lilka, ale obowiązki wzywają – Puścił do mnie oko, po czym odszedł w stronę Mikołaja i grupki jego znajomych. No tak...Mikołaj Skrzycki zagwiżdże i wszyscy stoją na baczność...
Nikodem gdzieś przepadł, Eryk był zajęty strojeniem gitary razem z Mikołajem, a reszta ludzi bawiła się we własnym gronie. Świetnie.Przewróciłam oczami. Co mnie podkusiło, żeby tu w ogóle przyjeżdżać, przecież to nie miało prawa wypalić. Co ja sobie w ogóle myślałam?
– Hej, jestem! – Dopadł mnie zdyszany Nikodem. – Mam nasze pianki! – wykrzyknął radośnie, jednak jego entuzjazm zmalał, gdy zobaczył moją naburmuszoną minę. – Słuchaj, Lils, wiem, że nie bawisz się najlepiej, ale ja po prostu nie chciałem, żebyś siedziała sama w domu – kontynuował, nabijając pianki na kij.
– Wiem i jestem ci za to wdzięczna – Poklepałam go po ramieniu. Przyłapałam się na tym, że od kilku chwil nie spuszczałam wzroku ze starszego z braci.
Gdy pierwsze z pianek wylądowały w naszych ustach, do ogniska dołączyła reszta towarzystwa.
– Nie wiedziałam – bełkotałam – że Mikołaj dalej gra. Jeszcze mi powiedz, że zaczął śpiewać. – Mówienie z ustami wypełnionymi piankami nie należało do najłatwiejszych, dlatego wcale mnie nie zdziwiło, że cała się oplułam, co niesamowicie rozbawiło Nikodema.
– Nie, no tyle, to nie – parsknął Nikodem.
Gdy Mikołaj i Eryk zaczęli plumkać na gitarach, na kolanach starszego z braci Skrzyckich umościła się czarnulka. Nie mogłam powiedzieć, że była brzydka, jednak jej tęskniący za rozumem wzrok przekreślał wszystko.
– Ej, Niki – zaczęłam niewinnie – jak myślisz, ile ona ma szarych komórek? – skazałam głową na dziewczynę, siedzącą na kolanach Mikołaja.
– Nie wiem, ale pewnie zaraz mi powiesz – Zachichotał Nikodem, pakując do ust kolejną piankę.
– Dwie – odpowiedziałam, unosząc w górę dwa palce. – Jedną do oddychania, a drugą po to, by nie piła wody z wiadra podczas mycia podłogi – Nikodem nie wytrzymał i parsknął śmiechem, wypluwając całą zawartość ust przed siebie, wprost pod nogi Czarnulki.
– Sorki – wymamrotał do dziewczyny i uśmiechnął się z zażenowaniem, po czym zwrócił się do mnie. – Jesteś okropna – szepnął, a ja w odwecie zatrzepotałam rzęsami, dodając:
– Wierz mi – Położyłam dłoń na jego ramieniu – ona nam to jeszcze dzisiaj udowodni. Daję jej piętnaście minut – ironizowałam.
Nie minęło pięć nim Czarnulka uraczyła nas swoim skrzekliwym głosikiem.
– Mikuuś – Na zdrobnienie "Mikuś" przewróciłam oczami i czułam, że to samo działo się w żołądku. Treść pokarmowa wywijała fikołki. Nikodem obserwował mnie z coraz większym rozbawieniem – a przewieziesz mnie tym swoim BMW czy co to tam jest? On ma taki śliczny, błyszczący lakier. No kurwa, ja jestem naprawdę bardzo tolerancyjna i odporna na głupotę, ale jak można pomylić BMW z Audi?! Ostatkiem sił powstrzymałam się, by nie wykonać facepalmu tak głośnego, że usłyszeliby go na drugiej półkuli.
– To jest Audi – odezwałam się niespodziewanie, nawet dla samej siebie. – I to nie jest błyszczący lakier, tylko kryształowy, ignorantko– Poczułam na swoim kolanie dłoń Nikiego, tym gestem próbował mnie uspokoić, jednak, ta idiotka, była całkowicie bezrefleksyjna, co udowodniła kolejnym słowem.
– No, nieważne – chichotała – jest śliczne i pewnie bardzo szybkie – Zacisnęłam dłoń w pięść i próbując skupić się na czymś innym, wysłałam szybko wiadomość do Nikodema.
@the_real_lilka: Jeszcze niech kurwa zaklaszcze w łapki.
Długo nie musiałam czekać. W trakcie, gdy Nikodem odpisywał na moją wiadomość, dziewczyna radośnie zaklaskała w ręce i głupio zarechotała.
Widziałam, że Nikodem starał się zachować kamienną twarz, ale jego starania poszły na marne, wybuchnął śmiechem po zaledwie sekundach.
– Braciszku – Mikołaj odezwał się, piorunując brata wzrokiem – co cię tak bawi? – Na dźwięk jego głosu aż podskoczyłam. Chryste! Czemu ten facet zawsze przyprawia mnie o palpitacje serca ?!
– Drogi bracie – zaczął oficjalnie Nikodem – to śmiech przez łzy nad moimi punktami IQ, których mi ubywa w zatrważającym tempie — posłał bratu stanowcze, i przepełnione ironią spojrzenie. Bracia Skrzyccy mierzyli się wzrokiem, niechybnie walcząc o dominację w stadzie. Miałam wrażenie, że prędzej któryś umrze niż odpuści
– Na szczęście dla ciebie, Niki, nic ci nie grozi, bo z pustego to i Salomon nie naleje – odparł śmiertelnie poważnie. Choć starałam się powstrzymać śmiech, cały mój wysiłek trafił szlag, gdy zobaczyłam minę Nikiego. Zakryłam dłonią usta i próbowałam się nie śmiać, jednak podły chichot przedarł się przez barykadę. Niko obdarzył mnie morderczą miną, pozbawioną uśmiechu, dając mi do zrozumienia, że powinnam stanąć po jego stronie.
– Przepraszam, Niki – powiedziałam potulnie, nadal powstrzymując śmiech – ale pokonał cię doświadczeniem — Objęłam go ramieniem, by choć trochę dodać mu otuchy i spojrzałam na starszego z braci Skrzyckich.
Czy ja właśnie widziałam uśmiech? Mikołaj Skrzycki NAPRAWDĘ się do mnie uśmiechnął?! Nie. Niemożliwe.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro