Rozdział 10 (cz.B)
Lilianna
Patrzyłam na wściekłego Nikodema i zastanawiałam się, czy mogę się odezwać po tym, jak rozorał kołami Astona nowy trawnik. Czy wspominałam już o tym, że cholernie za nim tęskniłam? W końcu to Nikodem przerwał ciszę.
– Czy ty naprawdę użyłaś stwierdzenia "jebany Voldi"? – zapytał z rozbawieniem.
– Gwoli ścisłości, użyłam słowa „pierdolony", ale sens ten sam – Wybuchłam śmiechem, zarażając nim Nikiego.
– Dlaczego? – dopytywał, dociskając gaz, na co Aston natychmiast zareagował przyjemnym pomrukiem.
– Wczoraj, zanim pojawiłeś się nad zalewem, Zuza próbowała mnie wypytywać o twojego brata, więc odpowiedziałam jej, że nie chcę rozmawiać o tym, którego imienia nie wolno wypowiadać. Po naciskach Zuzy opowiedziałam w skrócie, co stało się między mną a Mikołajem na boisku przy AWF, co Zuś skwitowała właśnie tym zwrotem – Na wspomnienie o przyjaciółce, oblał mnie zimny pot. – Cholera, – jęknęłam – miałam jej dać znać, jak wrócę do domu. Nadal przerastają mnie najprostsze rzeczy, pomyślałam ze złością.
Nikodem spojrzał na mnie uważnie i w końcu się odezwał.
– Spokojnie, z technicznego punktu widzenia nie wróciłaś jeszcze do domu – Posłał mi zaczepny uśmiech, gdy dostrzegł, że piorunuję go wzrokiem.
– Nie wiem, jak ja jej to wytłumaczę – mruknęłam. Czułam, że znów zawiodłam przyjaciółkę, choć bardzo tego nie chciałam.
– Wyluzuj, przecież jesteś dorosła – Złapał mnie za dłoń widząc, że naprawdę się przejęłam.
– Wiesz, – westchnęłam ciężko – wystawiłam naszą przyjaźń na ogromną próbę i nie chciałabym jej dodatkowo obarczać. Kiedy odszedłeś – przerwałam, zastanawiając się, czy powinnam kontynuować tę rozmowę. Nikodem kiwnął głową i ponownie ścisnął moją dłoń, jakby wiedział, nad czym się głowię – miałam tylką ją. Ty i Mikołaj opuściliście miasto, Łukasz wyjechał na studia, a Zuza została i nie miała lekkiego życia, w dużej mierze przeze mnie – opowiadałam, w międzyczasie wystukując wiadomość do przyjaciółki.
@the_real_lilka: Żyję i mam się świetnie. Przepraszam, że nie dałam znać.
@oh_palinska: Całe szczęście! Są dwie opcje, albo padłaś z wycieńczenia, albo dopiero wróciłaś do domu...
@the_real_lilka: Opcja druga jest bliższa prawdzie, w domu będę za jakieś dziesięć minut.
@oh_palinska: Chcesz mi powiedzieć, że spędziłaś noc w domu Skrzyckich? Rozmawiałaś z Voldim? Jesteś z nim teraz?
@the_real_lilka: Oho, Zuzanna Palińska rozpoczęła swoje przesłuchanie. Już śpieszę z odpowiedzią 🙂. Z Voldim doszło do starcia dziś rano, ledwo się powstrzymałam przed uduszeniem gołymi rękami. Jadę z Nikodemem do domu, przegadaliśmy prawie całą noc. Nie wiem, jak Ci się odwdzięczę za to, że go wczoraj ściągnęłaś nad ten zalew.
@oh_palinska: Do usług myszko ❤. Przykro mi, że nie dogadałaś się z Mikołajem. Po cichu liczyłam, że upieczesz dwie pieczenie na jednym ogniu.
@the_real_lilka: Tu już raczej nie ma o czym rozmawiać. To prawda, że pojechałaś do Gdańska?
@oh_palinska: Tak, wczoraj gdy zostawiłam Cię z Nikim, zadzwoniła babeczka, że zwolniło się miejsce. Warunek był taki, że już dziś musiałam zjawić się na zajęciach. Chciałam Ci napisać tuż po Twoim znaku, że wróciłaś do domu, ale ktoś mnie ubiegł... Skąd wiesz?
@the_real_lilka: No zgadnij kto. Wszechwiedzący Voldi. Muszę kończyć, bo podjechaliśmy właśnie pod dom babci. Trzymaj za mnie kciuki, może dziś odzyskam Shelbiego! Baw się dobrze, ucz się pilnie. Kocham Cię.
@oh_palinska: OMG. Czekam na informację, czy Shelbie wraca do Pańci. Ja Ciebie mocniej!
Uśmiechnęłam się na myśl, że może nie jest najlepiej, może na razie nie widzę przyszłości w jasnych barwach, ale przynajmniej mam blisko swoich przyjaciół.
– I jak, wszystko dobrze? – zagaił Niki, próbując wyczytać cokolwiek z mojej twarzy.
– Tak. Mikołaj miał rację, Zuza faktycznie pojechała do Gdańska. – odparowałam nieco rozżalona, że ten kretyn wiedział, a ja nie.
– Pierdolony Voldi, wie wszystko – Uśmiechnęłam się do niego serdecznie. That's my boy!
Tuż po wejściu do domu babci, uderzył mnie zapach świeżo upieczonego ciasta z truskawkami. Nie umknęło mi także, że dla tego domu czas się zatrzymał. Nie miałam pewności, czy choćby jedna książka na półce została przesunięta na inne miejsce, niż dotąd. Poza nami nikogo tam nie było. Nikodem rozsiadł się na kanapie, rozpływając się nad smakiem ciasta.
– Pewne rzeczy się nie zmieniają, co? – Zaśmiałam się, kręcąc głową.
– Nie mam pojęcia o czym mówisz – wybełkotał. Na początku nie mogłam zrozumieć, co do mnie bleblał, bo usta miał pełne ciasta.
– O, z pewnością – Rzuciłam w niego poduszką i zaczęłam uciekać.
– Czekaj no, niech ja cię złapię – Odłożył talerz na niewielki stolik kawowy i puścił się za mną w pogoń. Dopadł mnie i zaczął bezlitośnie łaskotać. Chichrałam się jak dziecko, rozkoszując się chwilą, niezmąconej zmartwieniami, radości.
– Puść mnie, oszołomie – piszczałam, płacząc ze śmiechu – zaraz spóźnię się na egzamin – Spojrzałam na zegarek wiszący w kuchni i zamarłam.
– Niech to szlag! Niki, nie wiedziałam, że jest tak późno. Zaraz się serio spóźnię.
– Leć pod prysznic, a ja ogarnę resztę – Puścił mi oczko i zaczął kręcić się po kuchni, sprzątając nasz bałagan.
Wpadłam do łazienki i od razu przypomniałam sobie, że ta nie należy do mnie. Brakowało mi podstawowych kosmetyków, nie wspominając o ubraniach czy przyborach higienicznych.
– Cóż, – westchnęłam do siebie – będę musiała ogarnąć się przy pomocy tego, co mam. Cudów się nie spodziewam. Wzięłam szybki prysznic, uważając, by nie zmoczyć głowy. Chwilę później związałam włosy w koński ogon i zaczęłam grzebać po szafkach. Na szczęście moja babcia była bardzo elegancką kobietą, więc mogłam skorzystać z części jej kosmetyków. Nałożyłam na oczy beżowy cień i sprawnym pewnym ruchem narysowałam kreski srebrnym eyelinerem. Na usta nałożyłam palcem nieco bordowej pomadki i rozsmarowałam ją patyczkiem higienicznym. To egzamin, nie impreza, więc musiałam znaleźć wygodny, ale formalny strój. W garderobie babci wisiało kilka moich sukienek, zdecydowałam się na biało-zieloną szmizjerkę i białe loafersy od Tommiego Hilfigera. Choć najlepiej prowadziło mi się w szpilkach, to myślę, że egzaminator by tego nie zrozumiał, dlatego buty na grubej podeszwie wydały mi się doskonałym wyborem.
– Błagam, powiedz, że zdążymy jeszcze do Costy po kawę – krzyknęłam do Nikiego, przetrzepując torebkę w poszukiwaniu okularów przeciwsłonecznych. – Królestwo i ręka królewny za kawę.
– Espresso doppio, czarne jak smoła i nasze duszyczki, na wynos – przesunął kawę w moją stronę.
– O Boże, jesteś cudowny – Uraczyłam przyjaciela szybkim pocałunkiem w policzek.
– Dobra, dobra, gdzie moje królestwo, no i ręka królewny? – rzucił, udając obrażonego. – Czuję się oszukany. Tak poza tym, to kim jest Jan? – zapytał, ni stąd, ni zowąd.
– Znajomym – Spojrzałam na przyjaciela z konsternacją. – Ale czemu, do licha ciężkiego pytasz o Jana właśnie teraz?
– Bo twoja babcia zostawiła kartkę, że jedzie z nim na grzyby, ale wylałem na nią kawę, sorki – odpowiedział nieco zakłopotany. - Ale wróćmy do tematu mojego królestwa.
– Wyluzuj – puściłam mu oczko – to tylko kawałek papieru, cieszę się, że moja babcia poznała kogoś nowego. Chyba ostatnio była dość samotna. Wracając. Królestwo zbuduj sobie sam – prychnęłam – a królewna to chyba w Shieffield. À propos, kiedy ją poznamy? – zarzuciłam Nikiego gradem pytań. – W ogóle, jak ty to sobie wyobrażasz, w sezonie nie będziesz miał czasu na latanie do Anglii – Spojrzałam na niego niepewnie.
– Dlatego z nią zerwałem – odpowiedział z powagą. – Mówiłem ci, że oboje potrzebowaliśmy zmian.
– Kurde, Niki, nie wiedziałam, przepraszam – Zbliżyłam się do przyjaciela i objęłam go w pasie.
– Żartowałem – szepnął mi do ucha.
– Nikodem! – pisnęłam. – Ty głąbie, naprawdę zrobiło mi się przykro – Uderzyłam go wierzchem dłoni w tors.
– Auri w przyszłym miesiącu kończy studia inżynierskie – odpowiedział, nic sobie nie robiąc z moich obelg. – Magisterkę będzie robiła w Warszawie.
– Och, czyli Aurora jest od ciebie starsza? – Starałam się ukryć zdziwienie.
– Tak, ale tylko dwa lata.
– Nikodem, – Spojrzałam na niego z czułością – jesteś szczęśliwy? – zapytałam, pozostając w jego objęciach.
– Bardzo, Lils – odparł. W jego oczach dostrzegłam, że to, co mówi jest prawdą. Zawsze potrafiłam rozpoznać, kiedy Niki kłamał, teraz nie było żadnych sygnałów. – Mam wspaniałą kobietę, moja kariera nabiera rozpędu, a teraz odzyskałem przyjaciółkę. Nie może być lepiej – Stuknął palcem o czubek mojego nosa i spojrzał na zegarek na nadgarstku. – Mógłbym tu spędzić z tobą cały dzień, ale serio powinniśmy już jechać, bo naprawdę nie zdążysz.
Poprosiłam Nikodema, by opowiedział mi trochę więcej o swoim dotychczasowym życiu. Jak wyglądało przez ostatnie pięć lat, czy zamierza kontynuować studia w Polsce? Skrzycki chyba zorientował się, że stres w moim organizmie osiągnął niebezpiecznie wysoki poziom, bo cierpliwie i ze szczegółami odpowiadał na wszystkie pytania. Dzięki temu dowiedziałam się, że Nikodem zamierzał rozpocząć studia na Politechnice Warszawskiej. Przez chwilę poczułam nieprzyjemnie ukłucie w sercu. Nie do końca wiedziałam, czym jest spowodowane. Obawą, że znów go stracę, czy jednak tym, że Niki jest kolejną osobą w moim życiu, która ma na siebie konkretny plan?
Po pół godziny jazdy, Nikodem zaparkował pod Wojewódzkim Ośrodkiem Ruchu Drogowego. Dopiłam zimną już kawę i wysiadłam z auta, kurczowo zaciskając palce na swojej torebce.
– Ej, Lils – Na dźwięk głosu Nikiego, odwróciłam się do przyjaciela, który wychylił się przez okno samochodu – to tylko formalność – Puścił oczko w moją stronę, czym z pewnością dodał mi otuchy. – Gdyby mnie nie było, to zaczekaj, proszę – Uraczył mnie uśmiechem tak promiennym, że poczułam jakby ciepło słoneczne rozlewało się po moim ciele. Tak bardzo mi go brakowało. – Ty sobie ogarnij prawko, a ja skoczę do domu, bo mi też przydałby się prysznic – rzucił i wyjechał z parkingu z piskiem opon. Pokręciłam głową z rozbawieniem.
– No dobra Lilka, zróbmy to! – Próbowałam się zmotywować w duchu, przyklejając uśmiech na twarz, próbując zapomnieć, jak bardzo jestem zestresowana.
***
Mikołaj
Ze snu wyrwał mnie ciężki przedmiot uderzający wprost w moją głowę. Zdezorientowany otworzyłem oczy, pocierając czoło i dostrzegłem opartego o drzwi Nikodema.
– Pojebało Cię? – wymamrotałem. – Co tu robi twój but? – Spojrzałem z politowaniem na brata. – Niki, serio rzuciłeś we mnie butem?
– Tak – Skinął głową, bez skrępowania. – Czuj się wyróżniony, uderzyło cię w twarz tysiąc pięćset funtów – odparł beznamiętnie. Zamiłowanie do drogich rzeczy u Nikiego, to po części moja wina. Nigdy nie zabraniałem mu korzystać ze swoich luksusowych rzeczy, dlatego też się do nich przyzwyczaił i trwonił na nie niemałe sumki, ale tak długo, jak go na to stać, to niech się tym cieszy.
– Jestem, kurwa, zachwycony – odpowiedziałem z przekąsem, nadal zaspanym głosem. – Czym sobie zasłużyłem na ten zaszczyt?
– No nie wiem – prychnął. – Może dostałeś nim za obudzenie mnie, może za chamstwo w stosunku do Lilki, a może po prostu za bycie tępym kutasem – przerwałem mu, bo uznałem, że są granice, które mój brat właśnie usiłował przekroczyć.
– Ej, tylko nie tępym – warknąłem. – Wypraszam sobie, przypominam, że miesiąc temu uzyskałem pełne prawo do wykonywania zawodu lekarza. Dodatkowo, nie rozumiem dlaczego nazywasz mnie kutasem. Przecież ja tylko wróciłem do w ł a s n e g o domu, wykończony po naprawdę trudnym dyżurze – Podniosłem się do pozycji siedzącej, bo dotarło do mnie, że naprawdę nie mam siły na kłótnie, dlatego jak najszybciej chciałem wyjaśnić z bratem kwestie, które tak bardzo go nurtowały. – Spałem jakieś pięć godzin – Spojrzałem na zegarek, by się upewnić i zaraz tego pożałowałem. – Poprawka, trzy, zatem byłbym niezwykle, kurwa, wdzięczny gdybyś mi wyjaśnił, co tak naprawdę wymagało obudzenia mnie po trzech godzinach snu? I to w dodatku w taki sposób?
– Zrób coś ze sobą, stary, serio. Lilka jest moją przyjaciółką i nie chcę żebyś ją ranił tylko dlatego, że sam nie możesz się zdecydować, co do niej czujesz. To, co dziś zrobiłeś było strasznie słabe – wyrecytował z niemałym wyrzutem.
– Nikodem, – westchnąłem zirytowany – wiesz, co jeszcze jest słabe? To, w jakiej sytuacji mnie postawiłeś. Wiedziałeś, że mam dyżur na SOR, co nie powstrzymało cię przed spędzeniem tu nocy z kobietą, z którą ewidentnie mnie coś kiedyś łączyło – rzuciłem, nie ukrywając urazy. – Gdybym nie wiedział, jak bardzo jesteś zapatrzony w Aurorę, to dałbym ci w pysk – Przetarłem dłonią po zmęczonej twarzy. – Do kurwy nędzy, wpadłem na was śpiących w naszym salonie, w dodatku Lilka miała na sobie twoją bluzę. Co prawda, mnie z Rudą, szczęśliwie, już nic nie łączy, ale myślisz, że Aurorę ucieszyłby taki obrazek? – zapytałem podniesionym głosem, jednak po chwili wziąłem kilka głębszych wdechów, by się opanować. – Nie zrozum mnie źle, Niki. Cieszę się, że wróciłeś do Polski. Tak samo, jak cieszę się z tego, że odzyskałeś przyjaciółkę, ale dopóki moje relacje z Lilką nie będą choćby bliskie poprawnym, to proszę cię, ogranicz spotkania z nią w naszym domu do minimum. Wiem, że to może być dziwne, ale ja też mam uczucia, stary. A teraz zabieraj Balenciage i daj mi spać.
– Kurwa, Miki – wymamrotał Nikodem – nie patrzyłem na to w ten sposób. Z ciężkim sercem, ale muszę – Mój brat zaczął udawać, że się krztusi, dając mi do zrozumienia, że to, co za chwilę powie, nie przychodzi mu wcale łatwo – przyznać ci rację. Przepraszam – Spuścił pokornie głowę, po czym dodał: – Chciałbym ci pomóc, bo widzę, że się miotasz, ale naprawdę nie wiem jak, braciszku, bo hardo nie chcesz ze mną rozmawiać o niczym, co dotyczy Lili.
– Chcesz mi pomóc? – wymamrotałem, czując że moje powieki znów robią się coraz cięższe – to daj mi spać – powtórzyłem prośbę sprzed chwili. Nikodem na całe szczęście nie ciągnął już tematu. Chwilę po jego wyjściu zasunąłem rolety pilotem i ponownie, bez najmniejszego problemu, usnąłem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro