Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział VIII

- Dobrze cię widzieć w całości, Hashirama. - rzekł spokojnym lecz miłym tonem czarno-włosy, a brunet w międzyczasie uścisnął dłoń Uchihy i z szerokim uśmiechem poklepał go po plecach.

- Ciebie też miło widzieć. Minęło już trochę czasu od naszego ostatniego spotkania.

- Cóż, jeśli nie liczymy potyczki na polanie, to owszem, masz rację. - po tych słowach Uchiha schował swoje ręce do kieszeni i uniósł swoją głowę do góry aby spojrzeć się na usypane gwiazdami niebo - A więc... Wspomniałeś w liście że możemy już przechodzić do kolejnego etapu. Nie za wcześnie? - słysząc pytanie, Senju rozluźnił swoje mięśnie twarzy i spokojnie pokręcił głową.

- Nie, już jest odpowiedni moment. Lecz porozmawiajmy o tym za chwilę - po tych słowach, starszy brat przerzucił swój wzrok na moje nieprzytomne ciało, po czym niespiesznie zbliżył się do mnie aby sprawdzić w jakim stanie znajdywałam się - Lepiej powiedz najpierw co się tu zadziało i od kiedy ty tak chętnie przykrywasz swoim ubraniem, członków klanu Senju - w międzyczasie gdy brunet mówił, to zaczął ocierać poje policzki na których nadal były widoczne ślady krwi.

- Myślałem że ty prędzej spytasz co ja jej zrobiłem a nie czemu przykryłem ją kimono. Nie martwisz się o swoją siostrę? - odparł trochę zdziwiony Uchiha, spoglądając zboku na to jak Hashirama bierze mnie na ręce.

- Nie chodzi o to, czy się martwię czy nie, chodzi o to że wierzę w jej siły i twój rozsądek. - po odpowiedzi, Senju ciepło uśmiechnął się, a zaraz potem przerzucił swój wzrok na twarz przyjaciela - A więc. Odpowiesz na pierwsze pytanie? - słysząc te słowa, Madara przekręcił oczyma i ciężko westchnął.

- Nic szczególnego. Zawarliśmy umowę, zgodnie z którą mam trenować ją przez tydzień. - po otrzymaniu odpowiedzi, brunet zaczął cicho dusić się i dopiero po jakimś czasie ponownie odezwał się.

- Że co? Ty i ugoda? Tym bardziej trening? Kurde, już się boję spytać się o to co dostałeś w zamian.

- Jeszcze nic. Po tygodniu ona ma odpowiedzieć na pytanie.

- I tyle?

- Tak.

- Wow... Cóż, to na ciebie nie podobne.

- A weź się zamknij. Sam dobrze wiem o tym, że znalazłem kolejny problem na swoją dupę. - słysząc odpowiedź czarno-włosego, starszy brat cicho zachichotał, przez co Madara splótł swoje ręce pod klatką piersiową i z niezadowoleniem odbarknął - No czego?

- Nic, nic. Po prostu, naprawdę się zmieniłeś w porównaniu do tego co było kiedyś. Plus... Wiesz, jest mi spokojniej na duszy, wiedząc że to małe coś jest pod twoją opieką, choć i na tak krótki okres.

- Oi tylko nie zaczynaj proszę. Wystarczy mi tu sentymentalności, a to ty jeszcze poprosisz w razie czego, pilnować jej.

- A... - i w tamtym momencie nastąpiła grobowa cisza. Dwójka ninja stała w ciszy spoglądając na siebie. Parę minut później, ponownie odezwał się Uchiha.

- Nie mów mi tylko, że ty naprawdę...

- No Madaaaara, proszę. Zrób to po starej znajomości.

- A weź się odpierdol. Nie ma szans. Nie chcę być niańką.

- Ale nie proszę opiekować się nią jak małym bachorem. Po prostu pomóż jej, jeśli będzie w tarapatach.

- Z jakiej racji mam to robić? - po tym pytaniu, na twarzy bruneta zagościł przerażający spokój, przez który po plecach Uchihy przeszedł niemiły dreszcz.

- Aby spłacić dług. Albo inaczej. Aby odwdzięczyć się za uratowanie twojego brata. - kończąc mówić, Senju z powrotem uśmiechnął się, a Madara ścisnął swoją dłoń i odwrócił wzrok w bok. Po chwili ciszy, ninja już bardziej spokojnie odparł.

- Nie. Chociaż co do zwrócenia długu, mogę się zgodzić. Ale nie w ten sposób. Mikoto sama zadecyduje kiedy będzie chciała otrzymać z powrotem swój kwiat. 

- Kwiat? W sensie?

- Nie pytaj, to nic ważnego. - słysząc odpowiedź, brunet opuścił głowę w bok, spoglądając na przyjaciela z niemym pytaniem, lecz czarno-włosy milczał jak grób. Widząc iż on nie otrzyma upragnionej odpowiedzi, Hashirama ciężko westchnął, po czym usiadł na trawie, ostrożnie opierając moje ciało o jego klatkę piersiową.

-  Dobra, skoro już skończyliśmy o tym rozmawiać, może wrócimy do naszego poprzedniego tematu?

- Mhm, warto już do niego wrócić. A więc, jak już mówiłem, to czas aby przejść do kolejnego etapu. Wiesz co masz robić?

- Eh, tak, tak... A ty swoją drogą ogarnij to co obiecałeś.

- Mówisz o znalezieniu osoby która by odpowiadała za bezpieczeństwo?

- Tak, ale proszę nie wciągaj do tego twojego brata. On prędzej nam gardło przetnie, niż się zgodzi na współpracę - słysząc te słowa, brunet potarł tył głowy uśmiechając się niezręcznie.

- Oi no nie jest z nim aż tak źle. Chociaż, po części masz rację...

- No właśnie. - po tych słowach między dwójką ninja zagościła grobowa cisza, w czasie której Senju przeprowadził swój wzrok na moją twarz. Parę minut minęło na spoglądaniu Hashiramy na mnie, po czym ten lekko zabrał kosmyki włosów z mojej twarzy i lekko się uśmiechnął.

- Cóż, ale na szczęście mam innego kandydata.

- M? Kto taki?...

Nieokreślony czas później, obudziłam się w swoim pokoju, z ogromnym bólem całego ciała a zwłaszcza oczu. Nie śpiesząc się, obejrzałam się po pokoju, sprawdzając czy na pewno jestem w domu.

- Jak ja tu...

- O, ty się już obudziłaś - w tamtym momencie usłyszałam głos biało-włosego, który bez pośpiechu wszedł do środka, z kubkiem w ręku - Już myślałem że z tobą dzieje się coś poważnego, ale na szczęście jest tak jak powiedziała Taida-san. - zaczął spokojnie gadać Senju, w międzyczasie podchodząc do mojego łóżka i siadając tuż obok mnie.

- Tobirama...

- M?

- Jak ja się tu znalazłam?

- Hashirama ciebie przyciągnął z lasu. Mówił że znalazł cię pod drzewkiem, nieprzytomną. Nie powinnaś aż tak się poświęcać na treningach. - słysząc odpowiedź brata, odwróciłam wzrok w bok, po czym cicho odparłam.

- Masz rację... Wczoraj przesadziłam trochę... - nie długo myśląc, po cichu podniosłam się do siadu, lecz przez to ból głowy jedynie nasilił się.

- Hej, nie powinnaś jeszcze wstawać. - rzekł od razu biało-włosy, po czym lekko pchnął mnie z powrotem na łóżko. O ile nie miałam zbytnio sił dla sprzeciwu, znowu położyłam się na pościeli i z niezadowoleniem spoglądałam na Senju - Oi no nie patrz się tak na mnie. Później podziękujesz mi za to, że nie dałem ci głuptasie, od razu wstać.

- Ale ja nie czuję się jakoś źle... Dałabym radę.

- Ta jasne. Kobito, jesteś blada jak śmierć, najprawdopodobniej, wyczerpałaś wczoraj prawie wszystkie zapasy czakry, a ty dobrze wiesz, co się dzieje z ludźmi jeśli oni przekroczą ten limit. Więc ciesz się, że jeszcze tak lekko ci to przeszło. - słysząc słowa biało-włosego, opuściłam oczy w dół, rozumiejąc iż tak właściwie, on ma rację. Lecz nie zmieniało to tego faktu, że nie uśmiechało mi się leżenie w łóżku cały dzień. Gdy zaczęłam myśleć jak wybrnąć z tej sytuacji, poczułam jak Tobirama lekko poczochrał moją głowę z miłym uśmiechem, po czym spokojnie rzekł - No, nie bądź smutna. Wiem, że nie lubisz po prostu leżeć, więc mam propozycję dla ciebie.

- M? Co takiego?

- Dawaj zrobimy tak, że jeśli do południa poczujesz się lepiej, to będziesz mogła już pochodzić po domku, a jeśli jeszcze przed nocą poczujesz się jeszcze lepiej, to nie będę marudzić, jeśli zechcesz wyrwać się na dwór. Pasi? - nie długo myśląc pokiwałam głową.

- Jasne, że tak.

- No i cudownie. A teraz, będę już zmykać, bo mam jeszcze pracę do zrobienia. A ty leż i odpoczywaj - po tych słowach, Senju pokierował się do wyjścia, zostawiając obok mojego łóżka kubek z ciepłą herbatą. Chwilę przed tym jak Tobirama miał, wyjść, namyśliłam się na coś, więc nie czekając na nic, rzekłam.

- Hej, Tobirama.

- M?

- Mógłbyś zawołać Hashiramę, jeśli on jest w domu. Miała bym do niego parę pytań. 

- M? Jakie pytania? - słysząc te słowa, zwróciłam swój wzrok na drzwi, przez które w następnym momencie przeszedł brunet.

- Cóż, o wilku mowa. Skoro już tu jesteś, to zostawiam naszą małą zołzę na ciebie. - nie długo myśląc, biało-włosy wyszedł z pokoju, zostawiając naszą dwójkę sam na sam.

- A więc, co tam chciałaś się spytać Miko? - nie zwlekając rzekł najstarszy brat, przy tym siadając na łóżku obok mnie.

- Hm, jak by to ująć... Czy... Ty widziałeś kogoś, gdy znalazłeś mnie nieprzytomną? - słysząc pytanie, Hashirama na chwilę przerzucił swój wzrok na moją twarz, po czym spokojnie westchnął.

- Chcesz wiedzieć czy widziałem Madarę, co? 

- A... Skąd ty o tym wiesz?

- Cóż, ma się swoje sposoby. A więc odpowiedź brzmi, tak. Widziałem. - słysząc odpowiedź, zacichłam na dłuższy moment, odwracając wzrok, gdzieś w stronę, a tym czasem brunet poprawił swoje ubranko i jak gdyby nigdy nic, kontynuował temat - I kiedy zamierzałaś mi o tym powiedzieć?

- O czym?

- Nie udawaj głupiej. Dobrze wiesz o czym mówię.

- Cóż... Szczerze?

- A jak inaczej?

- Nie zamierzałam o tym mówić - słysząc odpowiedź, starszy brat spojrzał się na mnie z miną zbitego psa, zadając tym samym nieme pytanie "Dlaczego?" - Hashirama, weź się tak nie patrz na mnie, bo czuję się tak jak niby zawiniłam przed całym światem...

- Bo tak jest. - odparł obrażony brunet, po czym zaczął w milczeniu wpatrywać się w moje oczy.

- No dobra, już, już. Przepraszam. Następnym razem, jeśli coś takiego się zdarzy, obowiązkowo poinformuję ciebie, jako pierwszego.

- Obiecujesz?

- Oczywiście. - gdy Senju usłyszał twierdzącą odpowiedź, jego twarz prawie że zaświeciła się że szczęścia, a ja z ciężkim westchnieniem, potarłam swoje włosy, po czym spokojnie rzekła - Czasami mam wrażenie że masz chorobę bipolarną...

- Po no weź, nie jest ze mną aż tak źle. Jeśli chcę, to potrafię ogarnąć swoję emocje.

- No, no. Powiedzmy, że ci wierzę... - po tych słowach, między nami zapanowała chwila ciszy, pod czas której, biegałam wzrokiem po pokoju, do momentu aż brunet nie wyciągnął jakiś pakunek. - Hashi, co to?

- Kimono Madary. Zakładam, że dzisiaj zamierzasz się wyrwać z powrotem na polankę, więc od razu oddasz go właścicielu.

- No dobra... Ale czekaj. Skąd ty go masz?

- Wczoraj gdy straciłaś przytomność, on przykrył cię kimonem i czekał aż przyjdę. A gdy już miałem ciebie zabierać, to Madara powiedział, że możesz później mu wrócić ubranko.

- Hę? No dobra... Został gdzieś w szafie, później go oddam - nie długo myśląc Hashirama wykonał "polecenie", po czym niespiesznie zaczął zbliżać się do drzwi.

- Cóż, jeśli nie masz już żadnych pytań, to ja bym już poszedł.

- Mhm, dobrze.

- Odpoczywaj se, póki możesz - zaraz po tym, na ryjku bruneta pojawił się ciepły uśmiech, który zaraz po tym zniknął za drzwiami. Gdy zostałam sama w pokoju, wbiłam wzrok w sufit, po czym cicho pod nosem wypowiedziałam.

- Czyli przykrył mnie kimonem? I po co mu to było?...

Jakiś czas później, gdy podchodziło już południe, siedziałam po turecku opierając się o ścianę, w międzyczasie medytując, aby przyspieszyć odnowienie się mojej czakry. Sekundy, minuty, godziny mijały w całkowitej ciszy, do póki nie przerwał jej stuk w okno.
Słysząc nagły szum, od razu odwróciłam swoją głowę w stronę okna. Na moje zdziwienie ujrzałam tam jastrzębia, z przywiązanym u nogi papierkiem.

Nie zastanawiając się długo, spowodowałam iż zza pleców wyrosły cztery, grube liany, dzięki którym przyniosłam się pod okno, które następnie otworzyłam. Zaraz po tym, do środka wskoczył ptak, i wystawił swoją łapkę z listkiem.

Nie śpiesząc się, odwiązałam papier od nóżki stworzenia, i przeniosłam się do biurka, za którym następnie usiadłam i zaczęłam czytać.

"Mam na ciebie dziś czekać, czy jeszcze nie jesteś w stanie wrócić do treningów?

Madara"

- Czyli jak myślałam, to od niego. - powiedziałam se pod nosem, po czym wzięłam się do odpisywania. 

"Jest w porządku, będę dzisiaj. Przy okazji zwrócę ci kimono. I dziękuję, że jednak poczekałeś przy mnie, chociaż nie musiałeś. Naprawdę doceniam to.

Mikoto"

Gdy skończyłam pisać, z powrotem przywiązałam do łapki jastrzębia papier, przy tym dodając parę kwiatków niezapominajki. Nie długo po tym, ptak wyskoczył przez okno, po czym poleciał w nieznaną mi stronę. Natomiast ja, wróciłam z powrotem na łóżko aby kontynuować moją medytację.

W czasie gdy ja dochodziłam do siebie, jastrząb przyleciał do właściciela, który już z daleka zauważył swojego ulubieńca i wystawił rękę aby ptak miał gdzie usiąść.

Po lądowaniu, czarno-włosy ostrożnie odwiązał papierek, wraz z kwiatkami i wypuścił stworzenie. Zaraz po tym, Uchiha rozwinął list i po przeczytaniu jego zawartości, ciężko westchnął, pocierając swoją obolałą szyję.

- Kurde bele, uduszę Hashiramę... Mówił przecież, że będzie milczeć jak grób...

- Kto będzie milczeć jak grób? - słysząc znajomy głos, ciało Madary przeszły ciarki, z jednej strony ze strachu a z innej, czuł on radość, która w końcu wzięła górę. Nie długo myśląc czarno-włosy odwrócił się w stronę dźwięku i z szerokim uśmiechem, podszedł do brata, stojącego w drzwiach.

- Izune! Nareszcie się obudziłeś. Jesteś pewien że możesz już chodzić? Może nie powinieneś jeszcze się przemęczać. - słysząc te słowa, chłopak ciepło się uśmiechnął, po czym poczochrał i tak już roztrzepane czarne włosy.

- Oi Madara, co w ciebie wstąpiło, co? Od kiedy ty tak się martwisz?

- Ej, od zawsze jak już!

- No, no, bardzo śmieszne.

- Ts, będziesz tak gadał, to następnym razem w ogóle nie odezwę się do ciebie - słysząc te słowa, Izuna zaczął cicho chichotać, a starszy Uchiha, jedynie z niezadowoleniem splótł swoje ręce pod klatką piersiową.

Chwilę później, młodszy mniej więcej uspokoił się i niezwlekając zamknął za sobą drzwi. Zaraz po tym, Izune usiadł na łóżku starszego Uchihy, kątem oka, z przerażeniem spoglądając na biurko zawalone dokumentami.

- Widzę, że miło czas ci mija, co?

- Nawet nie wspominaj... - tym czasem Madara usiadł po turecku na ziemi, opierając się o swoje ręce. - A więc, jak się czujesz? Dalej bolą cię mięśnie, czy już lepiej?

- Cóż, jak by tak powiedzieć... - i w tym mgnieniu zapanowała niezręczna cisza, pod czas której znajomy biegał po pokoju wzrokiem, aż nie natrapił na kwiatki, które leżały na stole - Słuchaj... Przed tym jak odpowiem, powiedz. Widziałeś kogoś w momencie gdy znalazłeś mnie?...

- Co to ma do rzeczy?

- Po prostu odpowiedz.

- Dobra, powiedzmy iż widziałem. A więc? 

- Kto to był? 

- Słuchaj, albo mi się zdaje, albo ty zbaczasz z tematu - rzekł z podniesioną brwią Madara, a Izune od razu przecząco pokręcił głową.

- Nie, nie zbaczam. To jest ważne, więc proszę, odpowiedz na moje pytanie... - widząc jak młodszy brat nalega, Uchiha z ciężkim westchnieniem ponownie tego dnia potarł szyję.

- Eh, niech ci będzie. To nie był "ktoś" lecz "coś".

- Możesz sprecyzować? 

- To byłą żmija z lian. - słysząc odpowiedź, chłopak rozszerzył oczy w zdziwieniu, a zaraz po tym utkwił swój wzrok w podłodze. Po dłuższej chwili milczenia, ninja ponownie przemówił.

- Czyli to nie był jednak sen...

- O czym ty mówisz?

- Madara, daj kunai.

- Co? Gościu, po ciul? Zaczynasz mnie dziwić co raz bardziej i bardziej. Na pewno ci nic nie jest? 

- Tak, na pewno nic nie jest. Chcę po prostu pokazać ci coś. 

- Eh, dobra. Tylko nie rób nic głupiego. - od razu po tych słowach znajomy rzucił kunai, a chłopak sprawnie go złapał.

- Tego nie mogę obiecać - w tym samym momencie, młodszy Uchiha pociął swoją rękę od zewnętrznej strony, zostawiając dość głęboką ranę.

- Ja pierdole, Izune! Co ty do cholery wyprawiasz?! - zaczął zszokowany Madara, który od razu zerwał się na równe nogi.

- Cicho, po prostu poczekaj. - odparł spokojnie chłopak, odstawiając broń na bok.

- Na co ja kurde mam czekać? Aż się wykrwawisz? Nie, ja podziękuję. - gdy najstarszy ninja chciał już zacisnąć ranę, aby ta przestała krwawić tak mocno, z jej wnętrza zaczęły wyłaniać się małe kwiatuszki, które zapewniały przestrzeń między uszkodzonymi mięśniami. Gdy cała przestrzeń była wypchana kwiatami, zaczęły się one zmieniać na oczach i już po chwili, skóra zarosła jak gdyby nigdy nic. 

- Mam nadzieję, że przyjrzałeś się temu wystarczająco dobrze. 

- Co to... Miało być? - zadał nieme pytanie czarno-włosy, po czym w jego pamięci wypłynął obraz mnie, z kwiatami zasłaniającymi moje oczy.

- Zadaje sobie to samo pytanie. Ale my oboje dobrze wiemy czyich to rąk dzieło. Dlatego będę miał jedną prośbę.

- Jaką?...

- Dzisiaj również idziesz się z nią spotkać, mam rację? - słysząc pytanie, brwi starszego z braci jedynie na mgnienie drgnęły do góry, lecz po za tym, jego twarz zostawała niewzruszona.

- Skąd taki pomysł? Ja i spotkać się z Senju? To nie był udany żart Izune. 

- Nie umiesz kłamać Madara. Przynajmniej nie mi. Myślisz, ja nie zauważyłem jak ty ostatnio co nocy wyrywasz się na zewnątrz? 

- Mam dyżury.

- Pierdolisz.

- Możesz sam się spytać starszyny - słysząc odpowiedź, chłopak przymrużył oczy, pilnie spoglądając na twarz brata, po czym po chwili rzekł.

- W takim razie, jak mi wytłumaczysz obecność kwiatów w twoim pokoju? - po wypowiedzianym pytaniu, czarno-włosy splótł swoje ręce pod klatką piersiową, po czym odparł pytaniem na pytanie.

- Nie mogę już mieć w swoim pokoju kwiatów?

- Madara... Te kwiaty nie rosną na naszych terenach - słysząc słowa brata, ninja zastygł w miejscu, z oszołomieniem spoglądając na kwiatuszki, które stały na stole.

- Pierdolisz. Mogę się założyć, że widziałem takie same w naszym...

- Madara. To nie są te same kwiaty. Przykro mi, zjebałeś.

- ... 

- A więc? Zabierzesz mnie ze sobą? - wypowiadając te słowa, na twarzy chłopaka pojawił się zwycięski uśmiech.

- Muszę dzisiaj? - cicho odparł Uchiha, spoglądając gdzieś w bok.

- Nie, ale najlepiej było by zrobić to w najbliższym czasie.

- Dobra, w takim razie po jutrze. Pasuje? 

- Jeszcze jak - po tych słowach młodszy z braci wyszczerzył się, pokazując wszystkie swoje zęby, już mentalnie przygotowując się do spotkania...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro