Rozdział VIII
- Dobrze cię widzieć w całości, Hashirama. - rzekł spokojnym lecz miłym tonem czarno-włosy, a brunet w międzyczasie uścisnął dłoń Uchihy i z szerokim uśmiechem poklepał go po plecach.
- Ciebie też miło widzieć. Minęło już trochę czasu od naszego ostatniego spotkania.
- Cóż, jeśli nie liczymy potyczki na polanie, to owszem, masz rację. - po tych słowach Uchiha schował swoje ręce do kieszeni i uniósł swoją głowę do góry aby spojrzeć się na usypane gwiazdami niebo - A więc... Wspomniałeś w liście że możemy już przechodzić do kolejnego etapu. Nie za wcześnie? - słysząc pytanie, Senju rozluźnił swoje mięśnie twarzy i spokojnie pokręcił głową.
- Nie, już jest odpowiedni moment. Lecz porozmawiajmy o tym za chwilę - po tych słowach, starszy brat przerzucił swój wzrok na moje nieprzytomne ciało, po czym niespiesznie zbliżył się do mnie aby sprawdzić w jakim stanie znajdywałam się - Lepiej powiedz najpierw co się tu zadziało i od kiedy ty tak chętnie przykrywasz swoim ubraniem, członków klanu Senju - w międzyczasie gdy brunet mówił, to zaczął ocierać poje policzki na których nadal były widoczne ślady krwi.
- Myślałem że ty prędzej spytasz co ja jej zrobiłem a nie czemu przykryłem ją kimono. Nie martwisz się o swoją siostrę? - odparł trochę zdziwiony Uchiha, spoglądając zboku na to jak Hashirama bierze mnie na ręce.
- Nie chodzi o to, czy się martwię czy nie, chodzi o to że wierzę w jej siły i twój rozsądek. - po odpowiedzi, Senju ciepło uśmiechnął się, a zaraz potem przerzucił swój wzrok na twarz przyjaciela - A więc. Odpowiesz na pierwsze pytanie? - słysząc te słowa, Madara przekręcił oczyma i ciężko westchnął.
- Nic szczególnego. Zawarliśmy umowę, zgodnie z którą mam trenować ją przez tydzień. - po otrzymaniu odpowiedzi, brunet zaczął cicho dusić się i dopiero po jakimś czasie ponownie odezwał się.
- Że co? Ty i ugoda? Tym bardziej trening? Kurde, już się boję spytać się o to co dostałeś w zamian.
- Jeszcze nic. Po tygodniu ona ma odpowiedzieć na pytanie.
- I tyle?
- Tak.
- Wow... Cóż, to na ciebie nie podobne.
- A weź się zamknij. Sam dobrze wiem o tym, że znalazłem kolejny problem na swoją dupę. - słysząc odpowiedź czarno-włosego, starszy brat cicho zachichotał, przez co Madara splótł swoje ręce pod klatką piersiową i z niezadowoleniem odbarknął - No czego?
- Nic, nic. Po prostu, naprawdę się zmieniłeś w porównaniu do tego co było kiedyś. Plus... Wiesz, jest mi spokojniej na duszy, wiedząc że to małe coś jest pod twoją opieką, choć i na tak krótki okres.
- Oi tylko nie zaczynaj proszę. Wystarczy mi tu sentymentalności, a to ty jeszcze poprosisz w razie czego, pilnować jej.
- A... - i w tamtym momencie nastąpiła grobowa cisza. Dwójka ninja stała w ciszy spoglądając na siebie. Parę minut później, ponownie odezwał się Uchiha.
- Nie mów mi tylko, że ty naprawdę...
- No Madaaaara, proszę. Zrób to po starej znajomości.
- A weź się odpierdol. Nie ma szans. Nie chcę być niańką.
- Ale nie proszę opiekować się nią jak małym bachorem. Po prostu pomóż jej, jeśli będzie w tarapatach.
- Z jakiej racji mam to robić? - po tym pytaniu, na twarzy bruneta zagościł przerażający spokój, przez który po plecach Uchihy przeszedł niemiły dreszcz.
- Aby spłacić dług. Albo inaczej. Aby odwdzięczyć się za uratowanie twojego brata. - kończąc mówić, Senju z powrotem uśmiechnął się, a Madara ścisnął swoją dłoń i odwrócił wzrok w bok. Po chwili ciszy, ninja już bardziej spokojnie odparł.
- Nie. Chociaż co do zwrócenia długu, mogę się zgodzić. Ale nie w ten sposób. Mikoto sama zadecyduje kiedy będzie chciała otrzymać z powrotem swój kwiat.
- Kwiat? W sensie?
- Nie pytaj, to nic ważnego. - słysząc odpowiedź, brunet opuścił głowę w bok, spoglądając na przyjaciela z niemym pytaniem, lecz czarno-włosy milczał jak grób. Widząc iż on nie otrzyma upragnionej odpowiedzi, Hashirama ciężko westchnął, po czym usiadł na trawie, ostrożnie opierając moje ciało o jego klatkę piersiową.
- Dobra, skoro już skończyliśmy o tym rozmawiać, może wrócimy do naszego poprzedniego tematu?
- Mhm, warto już do niego wrócić. A więc, jak już mówiłem, to czas aby przejść do kolejnego etapu. Wiesz co masz robić?
- Eh, tak, tak... A ty swoją drogą ogarnij to co obiecałeś.
- Mówisz o znalezieniu osoby która by odpowiadała za bezpieczeństwo?
- Tak, ale proszę nie wciągaj do tego twojego brata. On prędzej nam gardło przetnie, niż się zgodzi na współpracę - słysząc te słowa, brunet potarł tył głowy uśmiechając się niezręcznie.
- Oi no nie jest z nim aż tak źle. Chociaż, po części masz rację...
- No właśnie. - po tych słowach między dwójką ninja zagościła grobowa cisza, w czasie której Senju przeprowadził swój wzrok na moją twarz. Parę minut minęło na spoglądaniu Hashiramy na mnie, po czym ten lekko zabrał kosmyki włosów z mojej twarzy i lekko się uśmiechnął.
- Cóż, ale na szczęście mam innego kandydata.
- M? Kto taki?...
Nieokreślony czas później, obudziłam się w swoim pokoju, z ogromnym bólem całego ciała a zwłaszcza oczu. Nie śpiesząc się, obejrzałam się po pokoju, sprawdzając czy na pewno jestem w domu.
- Jak ja tu...
- O, ty się już obudziłaś - w tamtym momencie usłyszałam głos biało-włosego, który bez pośpiechu wszedł do środka, z kubkiem w ręku - Już myślałem że z tobą dzieje się coś poważnego, ale na szczęście jest tak jak powiedziała Taida-san. - zaczął spokojnie gadać Senju, w międzyczasie podchodząc do mojego łóżka i siadając tuż obok mnie.
- Tobirama...
- M?
- Jak ja się tu znalazłam?
- Hashirama ciebie przyciągnął z lasu. Mówił że znalazł cię pod drzewkiem, nieprzytomną. Nie powinnaś aż tak się poświęcać na treningach. - słysząc odpowiedź brata, odwróciłam wzrok w bok, po czym cicho odparłam.
- Masz rację... Wczoraj przesadziłam trochę... - nie długo myśląc, po cichu podniosłam się do siadu, lecz przez to ból głowy jedynie nasilił się.
- Hej, nie powinnaś jeszcze wstawać. - rzekł od razu biało-włosy, po czym lekko pchnął mnie z powrotem na łóżko. O ile nie miałam zbytnio sił dla sprzeciwu, znowu położyłam się na pościeli i z niezadowoleniem spoglądałam na Senju - Oi no nie patrz się tak na mnie. Później podziękujesz mi za to, że nie dałem ci głuptasie, od razu wstać.
- Ale ja nie czuję się jakoś źle... Dałabym radę.
- Ta jasne. Kobito, jesteś blada jak śmierć, najprawdopodobniej, wyczerpałaś wczoraj prawie wszystkie zapasy czakry, a ty dobrze wiesz, co się dzieje z ludźmi jeśli oni przekroczą ten limit. Więc ciesz się, że jeszcze tak lekko ci to przeszło. - słysząc słowa biało-włosego, opuściłam oczy w dół, rozumiejąc iż tak właściwie, on ma rację. Lecz nie zmieniało to tego faktu, że nie uśmiechało mi się leżenie w łóżku cały dzień. Gdy zaczęłam myśleć jak wybrnąć z tej sytuacji, poczułam jak Tobirama lekko poczochrał moją głowę z miłym uśmiechem, po czym spokojnie rzekł - No, nie bądź smutna. Wiem, że nie lubisz po prostu leżeć, więc mam propozycję dla ciebie.
- M? Co takiego?
- Dawaj zrobimy tak, że jeśli do południa poczujesz się lepiej, to będziesz mogła już pochodzić po domku, a jeśli jeszcze przed nocą poczujesz się jeszcze lepiej, to nie będę marudzić, jeśli zechcesz wyrwać się na dwór. Pasi? - nie długo myśląc pokiwałam głową.
- Jasne, że tak.
- No i cudownie. A teraz, będę już zmykać, bo mam jeszcze pracę do zrobienia. A ty leż i odpoczywaj - po tych słowach, Senju pokierował się do wyjścia, zostawiając obok mojego łóżka kubek z ciepłą herbatą. Chwilę przed tym jak Tobirama miał, wyjść, namyśliłam się na coś, więc nie czekając na nic, rzekłam.
- Hej, Tobirama.
- M?
- Mógłbyś zawołać Hashiramę, jeśli on jest w domu. Miała bym do niego parę pytań.
- M? Jakie pytania? - słysząc te słowa, zwróciłam swój wzrok na drzwi, przez które w następnym momencie przeszedł brunet.
- Cóż, o wilku mowa. Skoro już tu jesteś, to zostawiam naszą małą zołzę na ciebie. - nie długo myśląc, biało-włosy wyszedł z pokoju, zostawiając naszą dwójkę sam na sam.
- A więc, co tam chciałaś się spytać Miko? - nie zwlekając rzekł najstarszy brat, przy tym siadając na łóżku obok mnie.
- Hm, jak by to ująć... Czy... Ty widziałeś kogoś, gdy znalazłeś mnie nieprzytomną? - słysząc pytanie, Hashirama na chwilę przerzucił swój wzrok na moją twarz, po czym spokojnie westchnął.
- Chcesz wiedzieć czy widziałem Madarę, co?
- A... Skąd ty o tym wiesz?
- Cóż, ma się swoje sposoby. A więc odpowiedź brzmi, tak. Widziałem. - słysząc odpowiedź, zacichłam na dłuższy moment, odwracając wzrok, gdzieś w stronę, a tym czasem brunet poprawił swoje ubranko i jak gdyby nigdy nic, kontynuował temat - I kiedy zamierzałaś mi o tym powiedzieć?
- O czym?
- Nie udawaj głupiej. Dobrze wiesz o czym mówię.
- Cóż... Szczerze?
- A jak inaczej?
- Nie zamierzałam o tym mówić - słysząc odpowiedź, starszy brat spojrzał się na mnie z miną zbitego psa, zadając tym samym nieme pytanie "Dlaczego?" - Hashirama, weź się tak nie patrz na mnie, bo czuję się tak jak niby zawiniłam przed całym światem...
- Bo tak jest. - odparł obrażony brunet, po czym zaczął w milczeniu wpatrywać się w moje oczy.
- No dobra, już, już. Przepraszam. Następnym razem, jeśli coś takiego się zdarzy, obowiązkowo poinformuję ciebie, jako pierwszego.
- Obiecujesz?
- Oczywiście. - gdy Senju usłyszał twierdzącą odpowiedź, jego twarz prawie że zaświeciła się że szczęścia, a ja z ciężkim westchnieniem, potarłam swoje włosy, po czym spokojnie rzekła - Czasami mam wrażenie że masz chorobę bipolarną...
- Po no weź, nie jest ze mną aż tak źle. Jeśli chcę, to potrafię ogarnąć swoję emocje.
- No, no. Powiedzmy, że ci wierzę... - po tych słowach, między nami zapanowała chwila ciszy, pod czas której, biegałam wzrokiem po pokoju, do momentu aż brunet nie wyciągnął jakiś pakunek. - Hashi, co to?
- Kimono Madary. Zakładam, że dzisiaj zamierzasz się wyrwać z powrotem na polankę, więc od razu oddasz go właścicielu.
- No dobra... Ale czekaj. Skąd ty go masz?
- Wczoraj gdy straciłaś przytomność, on przykrył cię kimonem i czekał aż przyjdę. A gdy już miałem ciebie zabierać, to Madara powiedział, że możesz później mu wrócić ubranko.
- Hę? No dobra... Został gdzieś w szafie, później go oddam - nie długo myśląc Hashirama wykonał "polecenie", po czym niespiesznie zaczął zbliżać się do drzwi.
- Cóż, jeśli nie masz już żadnych pytań, to ja bym już poszedł.
- Mhm, dobrze.
- Odpoczywaj se, póki możesz - zaraz po tym, na ryjku bruneta pojawił się ciepły uśmiech, który zaraz po tym zniknął za drzwiami. Gdy zostałam sama w pokoju, wbiłam wzrok w sufit, po czym cicho pod nosem wypowiedziałam.
- Czyli przykrył mnie kimonem? I po co mu to było?...
Jakiś czas później, gdy podchodziło już południe, siedziałam po turecku opierając się o ścianę, w międzyczasie medytując, aby przyspieszyć odnowienie się mojej czakry. Sekundy, minuty, godziny mijały w całkowitej ciszy, do póki nie przerwał jej stuk w okno.
Słysząc nagły szum, od razu odwróciłam swoją głowę w stronę okna. Na moje zdziwienie ujrzałam tam jastrzębia, z przywiązanym u nogi papierkiem.
Nie zastanawiając się długo, spowodowałam iż zza pleców wyrosły cztery, grube liany, dzięki którym przyniosłam się pod okno, które następnie otworzyłam. Zaraz po tym, do środka wskoczył ptak, i wystawił swoją łapkę z listkiem.
Nie śpiesząc się, odwiązałam papier od nóżki stworzenia, i przeniosłam się do biurka, za którym następnie usiadłam i zaczęłam czytać.
"Mam na ciebie dziś czekać, czy jeszcze nie jesteś w stanie wrócić do treningów?
Madara"
- Czyli jak myślałam, to od niego. - powiedziałam se pod nosem, po czym wzięłam się do odpisywania.
"Jest w porządku, będę dzisiaj. Przy okazji zwrócę ci kimono. I dziękuję, że jednak poczekałeś przy mnie, chociaż nie musiałeś. Naprawdę doceniam to.
Mikoto"
Gdy skończyłam pisać, z powrotem przywiązałam do łapki jastrzębia papier, przy tym dodając parę kwiatków niezapominajki. Nie długo po tym, ptak wyskoczył przez okno, po czym poleciał w nieznaną mi stronę. Natomiast ja, wróciłam z powrotem na łóżko aby kontynuować moją medytację.
W czasie gdy ja dochodziłam do siebie, jastrząb przyleciał do właściciela, który już z daleka zauważył swojego ulubieńca i wystawił rękę aby ptak miał gdzie usiąść.
Po lądowaniu, czarno-włosy ostrożnie odwiązał papierek, wraz z kwiatkami i wypuścił stworzenie. Zaraz po tym, Uchiha rozwinął list i po przeczytaniu jego zawartości, ciężko westchnął, pocierając swoją obolałą szyję.
- Kurde bele, uduszę Hashiramę... Mówił przecież, że będzie milczeć jak grób...
- Kto będzie milczeć jak grób? - słysząc znajomy głos, ciało Madary przeszły ciarki, z jednej strony ze strachu a z innej, czuł on radość, która w końcu wzięła górę. Nie długo myśląc czarno-włosy odwrócił się w stronę dźwięku i z szerokim uśmiechem, podszedł do brata, stojącego w drzwiach.
- Izune! Nareszcie się obudziłeś. Jesteś pewien że możesz już chodzić? Może nie powinieneś jeszcze się przemęczać. - słysząc te słowa, chłopak ciepło się uśmiechnął, po czym poczochrał i tak już roztrzepane czarne włosy.
- Oi Madara, co w ciebie wstąpiło, co? Od kiedy ty tak się martwisz?
- Ej, od zawsze jak już!
- No, no, bardzo śmieszne.
- Ts, będziesz tak gadał, to następnym razem w ogóle nie odezwę się do ciebie - słysząc te słowa, Izuna zaczął cicho chichotać, a starszy Uchiha, jedynie z niezadowoleniem splótł swoje ręce pod klatką piersiową.
Chwilę później, młodszy mniej więcej uspokoił się i niezwlekając zamknął za sobą drzwi. Zaraz po tym, Izune usiadł na łóżku starszego Uchihy, kątem oka, z przerażeniem spoglądając na biurko zawalone dokumentami.
- Widzę, że miło czas ci mija, co?
- Nawet nie wspominaj... - tym czasem Madara usiadł po turecku na ziemi, opierając się o swoje ręce. - A więc, jak się czujesz? Dalej bolą cię mięśnie, czy już lepiej?
- Cóż, jak by tak powiedzieć... - i w tym mgnieniu zapanowała niezręczna cisza, pod czas której znajomy biegał po pokoju wzrokiem, aż nie natrapił na kwiatki, które leżały na stole - Słuchaj... Przed tym jak odpowiem, powiedz. Widziałeś kogoś w momencie gdy znalazłeś mnie?...
- Co to ma do rzeczy?
- Po prostu odpowiedz.
- Dobra, powiedzmy iż widziałem. A więc?
- Kto to był?
- Słuchaj, albo mi się zdaje, albo ty zbaczasz z tematu - rzekł z podniesioną brwią Madara, a Izune od razu przecząco pokręcił głową.
- Nie, nie zbaczam. To jest ważne, więc proszę, odpowiedz na moje pytanie... - widząc jak młodszy brat nalega, Uchiha z ciężkim westchnieniem ponownie tego dnia potarł szyję.
- Eh, niech ci będzie. To nie był "ktoś" lecz "coś".
- Możesz sprecyzować?
- To byłą żmija z lian. - słysząc odpowiedź, chłopak rozszerzył oczy w zdziwieniu, a zaraz po tym utkwił swój wzrok w podłodze. Po dłuższej chwili milczenia, ninja ponownie przemówił.
- Czyli to nie był jednak sen...
- O czym ty mówisz?
- Madara, daj kunai.
- Co? Gościu, po ciul? Zaczynasz mnie dziwić co raz bardziej i bardziej. Na pewno ci nic nie jest?
- Tak, na pewno nic nie jest. Chcę po prostu pokazać ci coś.
- Eh, dobra. Tylko nie rób nic głupiego. - od razu po tych słowach znajomy rzucił kunai, a chłopak sprawnie go złapał.
- Tego nie mogę obiecać - w tym samym momencie, młodszy Uchiha pociął swoją rękę od zewnętrznej strony, zostawiając dość głęboką ranę.
- Ja pierdole, Izune! Co ty do cholery wyprawiasz?! - zaczął zszokowany Madara, który od razu zerwał się na równe nogi.
- Cicho, po prostu poczekaj. - odparł spokojnie chłopak, odstawiając broń na bok.
- Na co ja kurde mam czekać? Aż się wykrwawisz? Nie, ja podziękuję. - gdy najstarszy ninja chciał już zacisnąć ranę, aby ta przestała krwawić tak mocno, z jej wnętrza zaczęły wyłaniać się małe kwiatuszki, które zapewniały przestrzeń między uszkodzonymi mięśniami. Gdy cała przestrzeń była wypchana kwiatami, zaczęły się one zmieniać na oczach i już po chwili, skóra zarosła jak gdyby nigdy nic.
- Mam nadzieję, że przyjrzałeś się temu wystarczająco dobrze.
- Co to... Miało być? - zadał nieme pytanie czarno-włosy, po czym w jego pamięci wypłynął obraz mnie, z kwiatami zasłaniającymi moje oczy.
- Zadaje sobie to samo pytanie. Ale my oboje dobrze wiemy czyich to rąk dzieło. Dlatego będę miał jedną prośbę.
- Jaką?...
- Dzisiaj również idziesz się z nią spotkać, mam rację? - słysząc pytanie, brwi starszego z braci jedynie na mgnienie drgnęły do góry, lecz po za tym, jego twarz zostawała niewzruszona.
- Skąd taki pomysł? Ja i spotkać się z Senju? To nie był udany żart Izune.
- Nie umiesz kłamać Madara. Przynajmniej nie mi. Myślisz, ja nie zauważyłem jak ty ostatnio co nocy wyrywasz się na zewnątrz?
- Mam dyżury.
- Pierdolisz.
- Możesz sam się spytać starszyny - słysząc odpowiedź, chłopak przymrużył oczy, pilnie spoglądając na twarz brata, po czym po chwili rzekł.
- W takim razie, jak mi wytłumaczysz obecność kwiatów w twoim pokoju? - po wypowiedzianym pytaniu, czarno-włosy splótł swoje ręce pod klatką piersiową, po czym odparł pytaniem na pytanie.
- Nie mogę już mieć w swoim pokoju kwiatów?
- Madara... Te kwiaty nie rosną na naszych terenach - słysząc słowa brata, ninja zastygł w miejscu, z oszołomieniem spoglądając na kwiatuszki, które stały na stole.
- Pierdolisz. Mogę się założyć, że widziałem takie same w naszym...
- Madara. To nie są te same kwiaty. Przykro mi, zjebałeś.
- ...
- A więc? Zabierzesz mnie ze sobą? - wypowiadając te słowa, na twarzy chłopaka pojawił się zwycięski uśmiech.
- Muszę dzisiaj? - cicho odparł Uchiha, spoglądając gdzieś w bok.
- Nie, ale najlepiej było by zrobić to w najbliższym czasie.
- Dobra, w takim razie po jutrze. Pasuje?
- Jeszcze jak - po tych słowach młodszy z braci wyszczerzył się, pokazując wszystkie swoje zęby, już mentalnie przygotowując się do spotkania...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro