Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Naruto siedział w kuchni próbując się uspokoić. Znów miał ten sen. Nie, to nie sen, a senny koszmar. Zapalił lampkę okapu i w półmroku przyglądał się swoim drżącym dłoniom.

- Kurwa - warknął zaciskając je w pięści.

Odchylił głowę do tyłu, przymknął powieki i odetchnął kilka razy. Starał się to ukryć przed bliskimi. Wydarzenia w Teksasie odbiły się na wszystkich i nie chciał dokładać im zmartwień. Miał nadzieje, że fizyczne zmęczenie pozwoli mu wieczorem zwyczajnie paść z wyczerpania. Ten ciągły strach o bliskich, o przyszłość, powoli, kawałek po kawałku niszczył go.

Za dnia starał się być taki jak zawsze, jednak noc nie była jego sprzymierzeńcem. W kółko powtarzający się koszmar wykańczał go i nawet spokojny oddech ukochanego, wtulonego w jego bok, nie był w stanie zapewnić mu spokoju.

Czasem tylko leżał wpatrując się w jego przystojną twarz, nie mogąc pojąć jak to się wszystko stało. Delikatnie, tak aby go nie zbudzić, bawił się coraz dłuższymi, ciemnymi włosami. Już tak nie sterczały, a swobodnie opadały ujmując w miękkie objęcia jego bladą twarz.

- Znowu nie możesz spać? - Sasuke musnął ustami jego czubek głowy.

Naruto wyrwany ze swoich rozmyślań mało nie zwalił się z krzesła.

- Ty chcesz żebym zszedł na zawał? - warknął łapiąc powietrze.

- Coś ty taki nerwowy, co? - Sasuke zmrużył oczy i przysunął bliżej swoją twarz.

Podejrzewał, że coś go dręczy, jednak czekał, aż ten sam powie o co chodzi.

- A ty dlaczego nie śpisz, jest środek nocy? - Naruto musnął jego usta, chcąc w ten sposób zmienić temat.

- Wiesz dobrze, że bez ciebie jest mi nie wygodnie - usiadł okrakiem na jego kolanach, zaplatając ręce na jego szyi i przyciągając do namiętnego pocałunku.

- Wracaj do łóżka - wyszeptał przygryzając jego ucho.

- Jeszcze ci mało?

- Ciebie nigdy nie będę miał dosyć - jęknął, czując wzbierające podniecenie.

Naruto uśmiechnął się zadziornie kiedy Sasuke poruszył niespokojnie biodrami. Tak niewiele potrzebowali aby obaj już byli podnieceni. Naruto wstał trzymając go za pośladki. Sasuke przywarł ściśle do niego, zatapiając usta w miękkiej skórze szyi.

- Jednak muszę iść na tą siłownię - sapnął kiedy opadli na łóżko.

- Musisz - wymamrotał przewalając go na plecy. - Inaczej już nigdy...

Reszta zginęła w namiętnym pocałunku. Naruto błądził dłońmi po jego plecach, chcąc mieć go bliżej. Jedną z dłoni zanurzył w gęstych włosach i korzystając z rozkojarzenia partnera, któremu już brakowało tchu, pomagając sobie nogą, zmienił ich pozycje.

- Nie tylko siła się liczy - wyszeptał patrząc jak łapczywie bierze oddech.

Zawisł nad nim wspierając się na rękach. Był piękny, wręcz idealny. Przymknięte powieki, lekko czerwone policzki i te usta. Sasuke przygryzł dolną wargę a chwilę potem pomarańczowa koszulka wylądowała miękko gdzieś na błękitnym dywanie. Dłonie błądziły po nagim torsie a zaraz za nimi podążały usta. Przesuwał się coraz niżej, prześlizgując się pod nim, i kiedy Naruto już myślał, że jego nabrzmiały penis doczeka się należytej uwagi, Sasuke wymknął się, przywarł do jego pleców i napierając zmusił aby położył się na brzuchu.

- Przydaje się również spryt  - błądził językiem za uchem.

Naruto jęknął w poduszkę, czując twardego penisa na swoich pośladkach. Odkąd są razem poznali już bardzo dokładnie wszystkie swoje najwrażliwsze miejsca i z premedytacją wykorzystywali zdobytą wiedzę. 

Poddał się czując zwinny język na karku. Z resztą w tej chwili nie miał wyjścia, gdyż obie ręce były silnie przytrzymywane za nadgarstki. Kolejne jęki wyrwały się z jego ust kiedy Sasuke muskał zębami skórę tuż przy łopatce. Chcąc dobrać się do jego wejścia, puścił jedną rękę, przypierając go bardziej ciężarem ciała, aby mu się nie wyrwał. Jednak Naruto miał jeszcze asa w rękawie. 

Chwile leżał poddając się pieszczotom i kiedy Sasuke już myślał, że zwyciężył Naruto wyciągnął rękę i opuszkami palców, zaczął lekko gładzić jego kark, aby chwilę potem zaatakować miejsce tuż za ostatnim kręgiem szyjnym. Sasuke jęknął przeciągle i na ułamek chwili stał się bezbronny. Ten mały punkcik, kiedy odpowiednio go dotknąć, sprawiał, że tracił władzę nad własnym ciałem. Trwało to tylko chwilkę, jednak to wystarczyło. Naruto momentalnie znalazł się nad nim zatapiając się w jego ustach. 

- Szczwany lis - mruknął kiedy usta kochanka pochłonęły jeden z jego sutków. 

Poczuł, że Naruto się uśmiecha schodząc coraz niżej a kolejne części garderoby dołączyły do pomarańczowej koszulki, kiedy poddali się szaleńczym rytmom swoich zmysłów i ciał. 

- Czekaj, ja to zrobię - Sasuke odebrał z jego rąk chusteczki i zaczął wycierać jego brzuch muskając przy okazji ustami skórę. 

- Z czego się tak chichoczesz? - Naruto uniósł się na łokciach. 

- Już wiem co kupię ci na urodziny - wspiął się i musnął jego usta.

- Czyli? 

- Knebel, żebyś więcej nie wbijał swoich zębów we mnie, kiedy ja jestem w tobie - szepnął wprost do jego ucha.

Tak, Naruto nie mógł powstrzymać krzyków, kiedy ten z premedytacją uderzał w jego prostatę. Wiedział, że tak naprawdę Sas lubi tego słuchać, jednak ten niewielki dom, to nie Teksas. Ściany są cienkie, a co ważniejsze w pokoju na przeciwko śpi Asami. Jednak jak bardzo by się nie starał, nic nie mógł na to poradzić.

- Drań - zaśmiał się - nie moja wina, że jesteś taki... uroczy.

- Jak mnie nazwałeś? - Sasuke zmrużył oczy i przysunął się bliżej. 

Naruto uśmiechnął się widząc jego udawaną złość. O tak, już dawno rozpracował tego drania. Wiedział kiedy może sobie pozwolić na takie żarty. 

- U R O C Z Y  - przeliterował patrząc mu prosto w oczy. 

Uwielbiał w nie patrzeć. Ich czerń lśniła  przepięknym blaskiem, jakby zamieszkały w nich gwiazdy. Próżno można było szukać pustki, którą wyrażały pierwszego dnia kiedy się spotkali. Jakby wówczas ktoś by mu powiedział, że się w nim zakocha, posłałby go wprost na oddział zamknięty pod nadzór dr Orochimaru. A teraz, sam czasem czuje się jakby zwariował. Zwariował na jego punkcie. 

-----------------------------

- Co o tym myślisz Hashirama? - Kakashi bawił się długopisem. 

Siedzieli w jego biurze analizując nowe fakty. Przez wzgląd na stare czasy, kiedy pracowali razem w agencji do zwalczania przestępczości zorganizowanej, Kakashi zgodził się mu pomóc, szczególnie, że i jego zaintrygowała ta sprawa. Pojawienie się Itachiego i to w towarzystwie ich głównego podejrzanego, częściowo obaliło ich teorię. 

Hashirama Senju niewiele się zmienił przez ostatnie kilka lat. Ta sama pociągła, przystojna twarz, ciemne oczy i wąskie usta. Czarne, proste, długie włosy opadały swobodnie na plecy, a pojedyncze krótsze kosmyki okalały twarz, sprawiając wrażenie jeszcze smuklejszej. Długie, wąskie palce splótł ze sobą i oparł na nich brodę. Ciemny, dobrze skrojony garnitur, jeszcze bardziej podkreślał jego urodę. 

  - Na prawdę jest ciężko. Muszą mieć w firmie wtyczkę. Przejrzeliśmy akta wszystkich pracowników i nic. Coś nam umyka. Mam nadzieję, że  "zmartwychwstaniem" Itachiego zyskaliśmy trochę czasu. Raczej nie będą teraz niczego próbować. Jest o nich zbyt głośno. Czyli są względnie bezpieczni.   

Z zeznań wynika, że owszem wypadek starszego Uchihy, mógł nie być wypadkiem, a Nagato był oddanym pracownikiem, który już wcześniej, jako główny księgowy,  zauważył, że w finansach firmy coś jest nie tak.  Jakby część pieniędzy z niektórych zleceń przechodziła jakąś "dziwną" drogę zanim trafiły na firmowe konto. W końcu wszystkie słupki się zgadzały, jednak to było dziwne. Analizując dokładniej doszedł do tego, że proceder rozpoczął się na długo przed śmiercią  Fugaku i Mikoto Uchiha. Nagato swoją pracę w Uchiha Company rozpoczął niedługo po ich śmierci. Był bardziej wnikliwy, lub poprzedni księgowy był z kimś w zmowie. 

Dlatego, kiedy Itachi ledwo przeżył swój wypadek postanowili sfingować jego śmierć, mając nadzieję, że Sasuke zostawią w spokoju. Pomogły pieniądze i znajomość. Jednak to co spotkało młodszego z braci, zmusiło go do ujawnienia. 

- Może jednak dać im jakąś ochronę?

- Jeśli zacznie się za nimi szlajać policja czy agenci nigdy nie dowiemy się kto za tym stoi, i nie będzie możliwości go dorwać. Musimy czekać na rozwój sytuacji.

- Czekanie jest najgorsze. 

--------------------------------------

Dziękuję za wszystkie komentarze które kocham i gwiazdki :)

Za wszelkie błędy z góry przepraszam. Wytykajcie śmiało, będę poprawiać!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro