Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Zaparkowali przed budynkiem. Była to jedna z większych siłowni, a w zasadzie, to był to cały kompleks sportowy. Siłownia, basen, sauna i czort wie co jeszcze. Nie byli pewni czy zastaną osobę o którą im chodzi, ale cóż. Nie mogli siedzieć i czekać z założonymi rękoma. 

Naruto zerknął na kopertę leżącą na tylnym siedzeniu. Czyli koniec spokoju. Znowu wszystko się zaczyna, tylko teraz już  nie będą się ukrywać. Jeśli chcą żyć normalnie muszą wreszcie uwolnić się od nich. Nie będzie to łatwe. Najbardziej obawiał się o Asami. Była, z nich wszystkich, najbardziej narażona na niebezpieczeństwo. Bezbronne, małe dziecko. Spojrzał na Sasuke, który patrzył przed siebie, zaciskając mocno palce na kierownicy. 

- To co, idziemy? - rzekł łagodnie, kładąc mu dłoń na ramieniu.

Sasuke wyrwany ze swoich myśli, spojrzał na niego i uśmiechnął się delikatnie.

- Ta, czas rozpocząć nową rozgrywkę.

- Weź, bo pomyślę, że jesteś jakimś agentem - zaśmiał się wysiadając z samochodu. 

- Może i jestem - uśmiechnął się tajemniczo.

Naruto uśmiechnął się i pokręcił głową. Czasami w ogóle go nie rozumiał, ale może to i lepiej. Zawsze kiedy miał już wrażenie, że nic go nie zaskoczy Sasuke wywracał ten pogląd do góry nogami, wyskakując z czymś nowym. To sprawiało, że Naruto zakochiwał się w nim jeszcze bardziej. O ile, to w ogóle było możliwe. 

- Młotku, byłeś w ogóle kiedyś na siłowni? - spytał.

- Nie nazywaj mnie tak. - syknął ze złością. Naprawdę nie lubił tego przezwiska, i nie miał pojęcia skąd się ono wzięło. - I tak, wyobraź sobie, że byłem. - dodał z przekąsem.

Pominął informację, że był tylko raz, jeszcze jak chodził do liceum i tylko przez chwile. Było to jeszcze przed przeniesieniem się do Konohy. Nie wspomina tego mile, i też od tamtej pory omijał szerokim łukiem tego typu obiekty. I chociaż był już dorosłym facetem, na dodatek psychiatrą, nie mógł pozbyć się jakiś głupich, irracjonalnych lęków z dzieciństwa. Zawsze miał wrażenie, że przez swoje znamiona ludzie źle go oceniają. Był nawet taki moment w jego życiu, kiedy pomyślał o ich chirurgicznym usunięciu, jednak za sprawą Shizune, zrezygnował z tego idiotycznego pomysłu. 

Ruch w kompleksie był spory, tak jak i kolejka do recepcji. Zanim wypełnili odpowiednie dokumenty, wnieśli opłatę i przygotowali się do pierwszego wejścia na salę, minęło dobre czterdzieści minut. 

- Matko, ty naprawdę nie masz innych ciuchów - jęknął Sasuke patrząc na pomarańczową koszulkę swojego chłopaka. Sam jak zawsze założył granatowy t-shirt i ciemne spodnie od dresu.

- Tak jak byś nie wiedział - uśmiechnął się szturchając go w ramie. 

Fakt, Sasuke znał jego garderobę na pamięć. W końcu dzielili jedną szafę, jednak mógł go sam spakować. Przecież miał chyba z jeden szary podkoszulek. 

Stanęli przy wejściu, taksując spojrzeniem całą salę. Z głośników sączyła się przyjemna dla ucha muzyka. Pod ogromnymi oknami stały bieżnie, nieco za nimi rowery stacjonarne i wioślarze. Pod jedną ze ścian ciągnął się rząd hantli a obok nich ustawione ławeczki do ćwiczeń, oraz cała masa innego sprzętu, obleganego zarówno przez mężczyzn jak i kobiety. Naruto przełknął głośno ślinę, kiedy przyglądał się tym idealnie wyrzeźbionym ciałom. Choć sam nie wyglądał źle, nie mógł się równać z tymi sylwetkami. A co jeśli Sasuke... Nie, no co też mu przychodzi do głowy. 

- I tak ty jesteś tu najseksowniejszy. - ciepły oddech owiał jego ucho. 

Naruto udławił się pitą akurat wodą. Kasłał, cały czerwony na twarzy, walcząc o odrobinę tlenu, co oczywiście zwróciło uwagę wszystkich na sali. Sasuke nie mógł powstrzymać się od złośliwego uśmiechu.

- Zapłacisz mi za to draniu - wykrztusił w końcu, choć wcale nie miał zamiaru się za to w żaden sposób mścić. Nie mógł tylko zrozumieć, jak on mógł tak precyzyjnie odgadywać jego myśli? 

W ich kierunku, uśmiechając się i wręcz rozbierając wzrokiem Uchihe, zmierzała szatynka ubrana w krótkie, obcisłe spodenki i równie obcisłą koszulkę z logo siłowni.

- Panowie tu po raz pierwszy? 

Obaj zwrócili wzrok na stojącego obok mężczyznę. Naruto uśmiechnął z ulgą. Właśnie jego najbardziej chciał tu spotkać. 

- Tak - odparł z uśmiechem - Liczymy na pomoc w opanowaniu tych wszystkich przyrządów. - wskazał ręka na sale.

- Rozumiem, w takim razie będę panów osobistym trenerem. Zapraszam, proszę powiedzieć czy już kiedyś korzystali panowie z siłowni?

Ruszyli za nim w głąb sali, odpowiadając zwięźle na pytania. Naruto kątem oka widział mocno niezadowoloną minę szatynki. Mężczyzna poprowadził ich w najdalszy kąt sali gdzie były wolne bieżnie. Było tu też względnie pusto więc mogli trochę swobodniej porozmawiać. 

- Dzięki Iruka - Naruto uśmiechnął się.

Widzieli się tylko raz, i nie rozmawiali ze sobą zbyt wiele, jednak teraz bardzo się przydała ta znajomość. W ten sposób, bez wzbudzania większych podejrzeń, mogli spróbować skontaktować się z Hatake. 

- Jak rozumiem nie przyszliście tu tylko poćwiczyć? - spytał jednocześnie pokazując im obsługę urządzenia, tak aby nie wzbudzać niczyich podejrzeń. 

Sasuke przyglądał się mu z zainteresowaniem. Był całkiem przystojny. Brązowe włosy związane w wysokiego kucyka, ciemne oczy, smukła twarz. Nawet blizna, biegnąca w poprzek jego twarzy dodawała mu pewnego rodzaju uroku. Nie przesadnie wyrzeźbione mięśnie rysowały się pod luźna koszulką.

- Jeśli chcecie spotkać się z Kakashim, to jest teraz na basenie, ale za jakąś godzinę będziecie mogli spotkać go w saunie.

- Skąd ty...? - zdziwił się Naruto.

- Jak tylko was zobaczyłem, wiedziałem, że coś się stało.  Gdybyście chcieli tylko ćwiczyć, bliżej waszego domu jest mniejsza i tańsza siłownia. Skoro jednak jesteście tutaj to znaczy, że coś się stało. I to na tyle ważnego, że nie mogliście do niego zadzwonić. 

- Ale nadal, nie rozumiem jakim cudem.

- Znam Kakashiego od lat i nie jedno już widziałem. Poza tym czytam gazety - uśmiechnął się, spoglądając na Sasuke. - A teraz, jeśli chcecie wyglądać autentycznie to przyłóżcie się do treningu.

Tak też zrobili. Przez najbliższą godzinę pocili się, na coraz to innych urządzeniach. No przyznać trzeba, że pocił się głównie Naruto. Sasuke był w bardzo dobrej formie, chociaż niczego regularnie nie trenował. Iruka co jakiś czas podchodził do nich aby objaśnić działanie poszczególnych sprzętów. Po godzinie Naruto miał dość. Nie obeszło się bez niewielkiego wyzwania rzuconego mu przez Sasuke, kiedy zasiedli na rowery. Naruto nie chciał wyjść na mięczaka i teraz nie dość, że nogi paliły to bolał go cały tyłek. Sasuke nie krył zadowolenia z osiągniętego zwycięstwa.

Kiedy patrzył na Naruto, idącego obok, jedynie z błękitnym, puchatym ręcznikiem na biodrach, miał ochotę wepchnąć go do jednej z kabin prysznicowych i sprawić aby zdarł sobie gardło. To by było ekscytujące. Ten dreszczyk, że w każdej chwili może ktoś ich nakryć. Hmmm, chyba już wie jak wykorzysta jedną ze złożonych mu obietnic. Na samą myśl, oblizał usta, wpatrując się w zgrabny tyłek swojego chłopaka.

- Nawet o tym nie myśl, draniu - choć chciał brzmieć poważnie, wyczuwalne było rozbawienie. Naruto widocznie po głowie chodziły dokładnie te same myśli.

- Nie wiem o czym ty mówisz - rzekł niewinnie.

- Ta, jasne - zakpił. - Bujać to my, ale nie nas.

- Sam przyznaj, że mogłoby być ciekawie - zaśmiał się.

- Dziękuję, nie skorzystam. - nachylił się do niego - Jesteś zboczony - szepnął prawie niedosłyszalnie.

- Widząc takie ciało - przejechał palcem po jego klatce - Nie mogę się opanować.

- Nie zaczynaj - złapał go za rękę i spojrzał głęboko w oczy. - Nie po to tu jesteśmy.

- Szkoda - Sasuke uśmiechnął się i oblizał górną wargę.

Na korytarzu nikogo  nie było, jednak istniało ryzyko, że w każdej chwili ktoś mógł wyjść zza zakrętu. I to było jeszcze bardziej podniecające.

- Drań - zaśmiał się.

Tak naprawdę to sam ledwo nad sobą panował. Widząc wyeksponowane ciało Sasuke,  miał ochotę się na niego rzucić i sprawić aby porządnie się spocił. Westchnął głęboko aby się przywołać do porządku. Jak on, w takiej chwili mógł myśleć o takich rzeczach?! Cholera, musi się skupić na czymś innym. 

Łatwiej powiedzieć niż zrobić, szczególnie mając przed oczami sylwetkę ukochanej osoby. Nagie plecy, wąska talia, cudownie poruszające się biodra i ten jego tyłek, ukryty za granatowym materiałem kusego ręcznika. Nie mówiąc już o zgrabnych, długich nogach które tak bardzo ubóstwiał, szczególnie kiedy go oplatały, przyciągając mocno do siebie. 

Z ust Naruto wyrwał się jęk, a policzki pokrył delikatny rumieniec, kiedy poczuł, że jego męskość nie pozostała obojętna na te wszystkie bodźce. Kurwa, czy on musi być tak cholernie przystojny?! Przecież teraz nie czas na takie rzeczy! 

Sasuke nie zatrzymał się, chociaż miał cholerną ochotę odwrócić się i zobaczyć jego minę. Wiedział doskonale jak działa na swojego partnera i teraz miał ochotę go trochę podręczyć, choć i dla niego nie było to łatwe. Strasznie podniecała go myśl o seksie w takim miejscu, jednak nie tym razem. Jeszcze będzie okazja, i to nie jedna.

W części gdzie znajdowały się sauny, było kilka mniejszych pomieszczeń. Zaparowane szyby nie pozwalały od razu odgadnąć kto znajduje się w środku, na szczęście dzięki informacjom przekazanym przez Irukę, która kabina jest ulubioną przez Kakashiego, uniknęli kilku niezręcznych sytuacji. 

Kakashi leżał na drewnianej ławeczce, z przymkniętymi oczami i rękoma podłożonymi pod głowę, jakby spał.  Jego idealnie wyrzeźbiona klatka piersiowa, poznaczona była bliznami, a prawe ramie zdobił niewielki tatuaż. Przez biodra miał przerzucony biały ręcznik, zakrywający jedynie najbardziej intymne części ciała. 

 - Kakashi - Sasuke odezwał się pierwszy.   

- Sasuke? Naruto? - uniósł się na łokciach. - A co wy tu robicie?

--------------------------------------

Dziękuję za wszystkie komentarze które kocham i gwiazdki :)

Za wszelkie błędy z góry przepraszam. Wytykajcie śmiało, będę poprawiać!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro