Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

R3


...po chwili byłam w niego wtulona. Było mi strasznie miło, Mike trzymał mnie tak mocno jakby nie miał zamiaru puścić. Po chwili łzy zaczęły płynąć z moich oczu i skapywać na koszulę Michaela. Szybko się oderwał i zapytał:
- Ej, co się stało ? Nie płacz- mówił do mnie takim opiekuńczym głosem. Wyciągnął ręke w moją stronę i otarł łzy z twarzy. Jego dłoń, była taka...taka łagodna, miła, gładka. Nie wiem jak to ująć. Poprostu było mi wspaniale czuć jego dotyk.
Milczałam.
Wpatrywałam się w jego głębokie,  ciemne oczy i widziałam tam troskę, dobroć, ani trochę zła i nienawiści.
- Michael...- tylko tyle udało mi się wydusić z siebie .
- Tak? Słucham Cię. Co się stało?- pytał, w jego głosie było słychać ogromne zmartwienie.
- Ja tak się bałam, tak okropnie się bałam, że od tamtego razu już nigdy Cię nie zobaczę...-rozpłakałam się, jak dziecko. Nie kontrolowałam tego, nie potrafiłam, nie wiem czemu, poprostu nie umiałam.
- Cii, cichutko. Nie płacz. Jestem przy tobie teraz i będę zawsze. Natalko spokojnie- mówił to tak szczerze, zaraz znowu byłam w niego wtulona. Przyciągnął mnie do siebie, swoimi silnym ramieniem i po chwili czułam tylko jego ciepłe ciało i cudowne dla ucha bicie serca. W samochodzie zapanowała cisza. Dalej byłam w ramionach Mike'a.
- Czy chce się jeszcze Pan gdzieś zatrzymać zanim dojedziemy do Pańskiej posiadłości? - tę niezręczną ciszę przerwał szofer.
- Tak, przy kawiarni gdzie zawsze. Jak bym mógł Cię o to prosić.
- Oczywiście.
,,Jest taki uprzejmy, dla każdego. Nawet dla szofera. I to się ceni, taki człowiek to istny skarb"- pomyślałam, uśmiechając się w duchu.
- Jesteśmy! - oznajmił kierowca.
- Dziękuje bardzo. Zac, miałbym do Ciebie małą prośbę.
- Tak? - zastanawiał się zaciekawiony starszy facet siedzący za kierownicą pojazdu.
Michael wyszeptał mu coś na ucho. Zrobił to bardzo precyzyjnie, bo nic nie słyszałam i raczej o to mu chodziło.
Szofer uśmiechnął się i wysiadł.
Odchyliłam głowę do góry w  stronę rozpromienionej twarzy Michaela, ponieważ dalej spoczywałam na jego klatce piersiowej. Zapytałam nieco niespokojnie:
-Michael?
- Tak słońce?-uśmiechał się.  Kochałam ten ogromny uśmiech. Wiedziałam, że jest szczery. Zawsze był.
- O co chodzi? Czemu kierowca wysiadł? - dopytywałam dalej z lekkim zaniepokojeniem.
- Mam dla Ciebie małą niespodziankę,  która poprawi Ci humor.
- Mnie już cieszy to, że jesteś tu ze mną - mówiłam ze szczęściem wymalowanym na twarzy.  On najwyraźniej ucieszył się na te słowa i chyba trochę go zawstydziły. Na jego policzki wkradł się drobny rumieniec.
,,O proszę! Nasz Król Pop-u się zarumienił"- mówiłam do siebie w myślach. Po chwili odpowiedział mi:
- Mnie też to cieszy. Nie ma lepszej rzeczy na świecie niż bycie przy tobie- w tych słowach było tyle entuzjazmu,  tym razem to na mojej twarzy pojawiło się lekkie zaczerwienienie. Michael najwyraźniej to zauważył,  bo zachichotał,  spoglądając to na moje policzki,  to w oczy.
Przez dłuższą chwilę byliśmy pogrążeni w swoich spojrzeniach.  Nasze twarze zaczęły zbliżać się do siebie, były już tak blisko...aż tu nagle otworzyły się drzwi limuzyny. To był Zac, niósł na tacy dwa ogromne puchary lodów.
Wręczył je Michaelowi, on zaś z uśmiechem powiedział
,,Dziękuję", dał mi jeden z kielichów,  przy czym miło powiedział:
- Proszę,  to odrazu powinno poprawić Ci nastrój.  Bo wiesz to jest takie lekarstwo na zły humor.
Roześmiałam się, a Michael po krótkiej chwili wsłuchiwania się w mój głos odpowiedział:
- No nie śmiej się ze mnie, przecież to prawda. Lody to najlepsze lekarstwo na poprawę humoru- on także zaczął się śmiać ze swoich słów.
Słuchałam go i miałam wrażenie że spotkałam najlepszego faceta na świecie. Nie dlatego, że jest bogaty, ma limuzynę i szofera. Tylko dlatego, że jest kochający, troskliwy, miły, zabawny...Ach! Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność! On poprostu umiał obdarzyć uczuciem i zadbać o osoby które są mu bliskie i ważne i nie tylko takie. Jednym zdaniem jest to ideał człowieka!
Do Neverlandu jeszcze daleka droga, w sumie to dobrze, bo mogę być przy człowieku na którym naprawdę mi zależy.

******************************
No hej!
Wiecie już o co Mike zapytał Natalię, ale dalej nie wiecie skąd sie znali. Między głównymi bohaterami zaczyna iskrzyć jak myślicie, czy z tych iskier rozpali się ognisko? Wszystkiego się dowiecie czytając dalej.
Myślę, że sie podobało!
Nie zapomnij:
CZYTASZ=GŁOSUJESZ+KOMENTUJESZ :) 
Do next'a! ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro