R28
Natalia:
"Ostre światła ogromnych lamp zwisających nad moim ciałem, raziły moje zamglone gałki oczne, niemalże do wypalenia.
Wokół panowała przerażająca ciemność. Tylko niezwykle mocny blask żarówek oświetlał stół, na którym bezwładnie spoczywałam.
Niedaleko mnie rozlegały się ledwo słyszalne, dla mojego otempiałego słuchu- szmery jakiś ludzi.
Pomieszczenie było ciemne, ale i też okropnie chłodne.
Na swoim ciele dostrzec mogłam jakąś zieloną płachtę, identyczną jak przy operacjach wykonywanych w szpitalu.
Po chwili zorientowałam się, że jestem na sali operacjnej.
Tuż obok stołu, na którym spoczywało moje zimne ciało, niczym jak sparaliżowane, stał mały wózeczek z metalowym blatem.
Na nim sterylne, lśniące narzędzia.
Operacja.
Teraz już wiem, że to właśnie ja mam odbyć zabieg.
Więc dlaczego nie śpię?
-Gazę higieniczną i dezynfekator proszę-usłyszałam stanowczy, męski głos, a następnie jak przez mgłę zauważyłam postać w szpitalnym fartuchu, masce i czepku.
Poczułam jak mężczyzna zrasza substancją moje obezwładnione ciało.
Ja czuję.
Ja nie śpię.
-Skalpel-powiedział mężczyzna.
Nie mogę się poruszyć, a zaraz mnie potną.
-Chwila! Ja nie śpię, ja wszystko czuję!-próbowałam coś powiedzieć, jednak na marne...nikt nie mógł tego usłuszeć, ponieważ te słowa rozbrzmiewały tylko i wyłącznie w mojej głowie.
Miałam mało czasu, musiałam coś zrobić...tylko co?
Ledwo przeniosłam swój jeszcze zamglony wzrok na dłoń, która opadała ze stołu operacyjnego.
-Ja nie śpię...-próbowałam dalej, z nadzieją, że jednak ktoś mnie usłyszy.
-No dalej-mówiłam do siebie, starając się poruszyć jednym z palców u dłoni i zrzucić narzędzie z małego blatu, aby uświadomić tych ludzi, że ja nie śpię i wszystko czuję.
-Ludzie, ja wszystko czuję...ja nie śpię...-powtarzałam w kółko, dalej miejąc złudną nadzieję, że ktoś mnie usłyszy, ale nie. To słyszałam tylko ja i tylko w mojej głowie.
W końcu udało mi się strącić jeden z noży, który jeszcze niedawno lekko wystawał z wózeczka na narzędzia.
W duchu cieszyłam się, że w końcu zwróciłam ich uwagę, jednak nie na długo.
Mężczyzna ubrany w szpitalny fartuch, gwałtownie odwrócił się w stronę gdzie upadło narzędzie.
-Ja nie śpię...-w głowie powtarzałam dalej.
Nagle rozległ się cichy śmiech człowieka, a następnie poczułam jak lekko nachyla się nad moim ciałem, po czym mówi:
-My wiemy, że ty nie śpisz-przerywa- skalpel -dodaje i odwraca się od mojej twarzy, w stronę reszty ciała.
Widzę, że człowiek bez wahania przystępuje do cięcia.
Widzę.
Czuję.
Ja nie śpię.
-Nie! Nie, proszę!-dalej łudzę sie na usłyszenie mojego bolesnego i zrospaczonego głosu, na marne.
Mężczyzna odwraca twarz do mnie, szyderczo się uśmiecha, po czym gwałtownie rozcina moją talię.
-Aaaa! Aaaa! Aaa! -krzyczę..."
Z koszmaru, który bezczelnie wdarł się w mój umysł, a krótko po tym doszczętnie nim zawładnął, wyrwał mnie mój własny przeraźliwy krzyk strachu i wewnętrznego bólu.
Moje wypełnione lękiem źrenice gwałtownie rozglądywały się to w jedną, to w drugą stronę, ciągle upewniając się, że to był tylko sen, a pomieszczenie, w którym przebywam to nie sala operacyjna tylko pokój Michaela.
-Skarbie, wszystko w porządku? Krzyczałaś-zaraz po wydobyciu się z moich ust krzyku, usłyszałam zaniepokojony głos Mike'a.
Lekko przetarłam twarz drżącymi już dłońmi. Na opuszkach swoich palców poczułam drobne kropelki wilgoci.
Ten sen, on był taki realistyczny, a w dodatku nie pierwszy, który zaprząta moją wystraszoną głowę, od ostatniej wizyty u Dr.Jonesa.
Ciągle mam wątpliwości czy powiedzieć to wszystko co tam usłyszałam Michaelowi.
Boję się jego reakcji...odrzucenia.
Nie chcę również robić mu więcej zmartwień, bo ma już wystarczająco swoich.
Muszę zniknąć, po prostu zniknąć.
-Kochanie, słyszysz mnie?-dopytywał.
Nagle skierowałam swój wzrok w stronę jego zamglonych od snu oczu.
Spojrzałam w te głębokie, czekoladowe tęczówki i zrozumiałam, że nie mogę mu tego powiedzieć, jeszcze nie teraz.
-Słyszę Cię-odparłam wodząc wzrokiem po jego nieskazitelnie gładkiej twarzy.
-Co się stało? Czemu krzyczałaś? Ktoś cię skrzywdził? Wiesz, że możesz mi powiedzieć- zapewniał, a w jego nieco zachrypniętym głosie dostrzec można było zaniepokojenie i troskę.
-Nie Michael, nikt mnie nie skrzywdził...to był tylko sen.
-Opiewsz mi go? Zrobi ci się lżej, niż kłębienie go w sobie-powiedział, w tym samym czasie podpierając się na ramieniu.
-W porządku...ehh od czego by tu zacząć...
-Najlepiej od początku- uśmiechnął się.
-Byłam w jakimś ciemnym i strasznie zimnym pomieszczeniu, okazało się że była to sala operacyjna i miałam odbyć zabieg. Nie wiedziałam co się dzieję, wokół byli ludzie w fartuchach, a ja leżałam pokryta jakąś płachtą nie mogąc się ruszyć. J-j-a nie spałam, a w dodatku wszystko czułam. Próbowałam im to jakoś uświadomić, a kiedy już mi się udało, usłyszałam tylko ze strony mężczyzny "My wiemy, że ty nie śpisz" i wtedy...Boże Michael, oni, oni mnie pocieli...ja wszystko czułam, a oni mnie rozcieli-łzy leciały spod moich powiek wodospadem, a strach jaki czułam w sercu był nie do opisania.
Wtedy poczułam jak brunet chwyta za mój nadgarstek i mocno przyciąga do siebie, tym samym złączając nasze ciągle nagie ciała w ciepłym i pełnym uczucia uścisku.
Objął ramieniem moje drżące ze strachu ciało i pozwolił wtulić w swój obnażony tors.
-Spokojnie, jestem przy Tobie i nigdy nie pozwolę Cię skrzywdzić-skwitował, z każdym słowem tuląc mnie co raz czulej.
Po chwili odsunęłam się od ukochanego, tym samym próbując wstać.
Niestety, ta próba zakończyła się klęską.
Gdy tylko chciałam się podnieść, lub chociaż ruszyć dolną częścią swojego ciała, ból jaki gromadził się w moim podbrzuszu nasilał się niemiłosiernie.
Teraz już wiem, co czuje kobieta kiedy przeżywa swój pierwszy raz z mężczyzną.
Syknęłam, w tym samym czasie chwytając dłonią w miejscu gromadzenia się uczucia cierpienia.
Michael:
Zauważyłem jak Natalia łapie się za brzuch, a następnie mocno zaciska powieki swoich ślicznych oczu. Kolejno po tym, z jej ust wydobył się cichy jęk bólu.
-Co się dzieję? -bez żadnych zastanowień zadałem pytanie.
-Boli...cholernie boli-odparła, a jej głos znów zaczął się załamywać.
-Pokaż to. Połóż się i daj mi zobaczyć-powiedziałem stanowczo, ale zachowując w głosie nutkę intymności.
Natalia bezdyskusyjnie wykonała moje polecenie, nie miała siły na zabawy czy szarpaniny. Za bardzo ją boloło i to było widać, ponieważ przy każdej nadarzonej chwili, kuliła swoje ciało w malutki, ścisły kłębek.
-Kochanie wyprostuj się-powiedziałem, widząc jak zwija się w kulkę.
-Nie mogę, kurwa nie mogę. Czuję jakby coś rozrywało mnie od środka-odrzekła ledwo słyszalnym i zaszlochanym głosem.
-Dzwoneczku, rozumiem że Cię boli i wiem o tym, bo tak ma każda kobieta pod czas swojego...ekhem, no pierwszego razu. Ale proszę Cię, postaraj się położyć prosto, bo chcę Ci pomóc- odpowiedziałem, lekko przeczesując ręką jej zmierzwione, długie brąz włosy.
-N-nie m-m-mogę, a-a-a boli...kurwa, jak t-t-o boli-i-i-szlochała, a właściwie zanosiła się płaczem.
Nie mogłem na to patrzeć, patrzeć jak cierpi. Na sam widok serce mi się krajało, ale musiałem jej pomóc. Nie mogłem jej tak zostawić, zwijającej sie z bólu.
-Skarbie, jeżeli ty tego nie zrobisz, to ja Cię obrócę. Chcesz?-zapytałem.
-Mhm-pokiwała twierdząco głową, po czym zaraz wziąłem ją w swoje ramiona i położyłem prosto na plecach.
Pod czas wykonywania mojej czynności, słyszałem tylko pojedyncze, ciche krzyki bólu, jakie wydobywały się z jej mokrych już od łez ust.
Spojrzałem po niej...cierpiała.
-Pomogę Ci, a przynajmniej postaram się-oznajmiłem.
Okryłem ukochaną ciepłą, puszystą kołdrą, a sam wyszedłem z łóżka, szybkim krokiem kierując się w stronę szafy.
Rozsunąłem dość masywne, dębowe drzwi i wyciągnąłem świeże ubrania, które jeszcze przed chwilą spokojnie spoczywały na drewnianych półkach.
Włożyłem na siebie czarne spodnie i koszulę w kratę tego samego koloru, ale z nutką śnieżnej bieli, starając się wykonywać wszystkie te czynności w jak najszybszym czasie.
Przeczesałem swoje bujne loki dłonią, po czym znów spojrzałem na Natalkę, która dalej zwijała się z bólu, a spod jej już opuchniętych powiek, ciągle sączyły się słone krople łez.
Jeszcze raz sięgnąłem do szafy, tym razem wyciągając z niej tylko czarny T-shirt, a następnie udałem się z powrotem w stronę łóżka, na którym leżała Natalia.
Delikatnie podniosłem ją do pozycji siedzącej i ubrałem w ciemną koszulkę, którą trzymałem w dłoni.
Słyszałem przy tym tylko ciche pojękiwania i szlochy wydobywające się z ust mojego cierpiącego Dzwoneczka.
-Zaraz wrócę- powiedziałem, kładąc ją z powrotem na miękkie poduszki.
-Nie idź nigdzie, zostań ze mną, proszę...-odparła błagalnym i cichutkim tonem.
-Kochanie, zaraz wrócę, obiecuję. Będę za pięć minut i przysięgam, że ci pomogę- skwitowałem i bez zastanowienia odszedłem ku drzwiom wyprowadzającym z mojej sypialni.
Cicho zamykając za sobą drzwi, spojrzałem na ogromny zegar, który pochłaniała mroczna ciemność korytarza.
Tylko jego lśniąca tarcza z trudem wyłaniała się spod spowijającej ją cieni.
Wybijała równo 6:00 nad ranem.
Za dwie godziny powinienem siedzieć w biurze głównego dyrektora wytwórni SONY, tłumacząc się jak to śmiałem tak nagle przerwać koncert, nie mając do tego solidnych podstaw.
Każdy z nas odpowiedziałby, że ale jak to?
Miłość to nie solidna podstawa?
Przecież na tym uczuciu budujemy wspólne szczęście.
To właśnie dzięki niemu, powstają fundamenty do tworzenia rodziny, czy czynienia dobra i dzielenia się nim.
To ona, to właśnie ona jest najważniejsza...miłość.
To przecież ona łagodzi wszystkie smutki, ujażmia bóle i rozgrzewa nasze serca, czy też roztapia swoim ciepłem nasze złości.
Niestety...
Ten producent tego nie "kupi".
Dla niego liczą się tylko pieniądze i jeżeli nie umierasz na scenie, to w żadnym razie nie masz prawa przerwać koncertu.
Chociaż myślę, że nawet gdybym tam umierał i z tego powodu przerwał bym występ, to coś tak czuję, że akurat ten producent zabrał by głos na moim pogrzebie, o ile by się na nim w ogóle zjawił- i powiedział, że to nie była solidna podstawa do zerwania całego show.
Tak...taki właśnie jest ten człowiek.
Istne zło wcielone w postać ludzką, które bez żadnych wahań, litości czy uczuć, dąży po trupach do celu.
Szkoda tylko że w takich działaniach ostatnim trupem jesteś ty sam.
Zagłębiony w myślach, nawet nie wiem kiedy, a przemierzyłem te długie, strome schody, tym samym docierając do pięknej kuchni, urządzonej nieco w starszym, ale także bajkowym stylu.
To zabawne.
Kiedy budowałem to miejsce, czułem że zaczynam żyć.
Ten cały wystrój, dekoracje, figurki, to one sprawiały że znów mogłem być małym chłopcem żyjącym tylko w swoim wymarzonym, magicznym świecie, który sam stworzyłem i nazwałem Nibylandią.
Wtedy myślałem, że to wszystko będzie trwać wiecznie.
Że ten świat nigdy nie zacznie się rozpadać, czy obumierać...
Teraz czuję, że ta cała magia słabnie wraz ze mną.
Co raz częściej uświadamiam sobie, że to wszystko co mam, ten cały świat, to tylko abstrakcja.
Zwykły wymysł mojej bujnej wyobraźni, który utworzyłem sobie w głowie.
Wiem już, że to wszystko było tylko na niby, ale wiem też, że to właśnie dzięki temu wszystkiemu, całemu światu, który zrodził się w mojej głowie i zaszczepił niczym incepcja w odpowiednich stadiach snu-byłem szczęśliwy.
I mimo tego, że to wszystko z biegiem czasu i naliczającym się moim wiekiem na karku, traci swoją moc i magię-ja dalej jestem szczęśliwy, bo wiem, że dopóki moja wiara w to wszystko nie umrze, to ten świat dalej będzie tętnił życiem.
Zwinnie poruszając się po kuchennym pomieszczeniu, podszedłem do jednej z jasnych szafek i wyciągnąłem z niej tabletki przeciwbólowe.
Schowałem do kieszeni, po czym zaraz podszedłem do umywalki.
Chwyciłem pierwszy słoik jaki wpadł mi w oko i napełniłem go niemalże gorącą wodą.
Kiedyś gdy szperałem po pokoju Janet, o ile dobrze pamiętam to szukałem wtedy jej pamiętnika, bo doszły mnie słuchy, że zakochała się w jednym z moich partnerów biznesowych, a ja za wszelką cenę chciałem wiedzieć, który to z nich.
Ale wracając do rzeczy, kiedy szperałem po jej półkach, szafach i szufladach, natknąłem się na jakiś babski artykuł.
Postanowiłem zobaczyć co to takiego.
Do dziś nie wiem, czemu aż tak mnie ciekawiła zawartość tej gazety, ale pamiętam że znalazłem w niej wzmiankę o tym, jak złagodzić kobiecy ból, kiedy ta przeżyje swój pierwszy raz.
Wyczytałem w nim, że należy nalać do słoika gorącej wody, a następnie przez materiał przyłożyć go do obrzmiałego podbrzusza kobiety.
I że ja to jeszcze pamiętam...w sumie, często musiałem to przepraktykować, ale lepiej zostawmy ten temat...
Jak widać ciekawość, jak i siostry czasem się przydają.
Ściśle zakręciłem naczynie i stawiając je na blacie, wsunąłem dłoń do kieszeni swoich spodni, upewniając się, czy aby napewno zabrałem tabletki przeciwbólowe dla Natalii.
Na samą myśl o niej i o tym jak ona teraz cierpi, już miałem chwycić słoik z wodą w dłonie i szybko udać się z powrotem po schodach na górę, kiedy usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła, który dobiegał z holu rezydencji.
Natychmiast odwiodłem dłonie od naczynia i ruszyłem w stronę pomieszczenia mieszczącego się przy wyjściu z posiadłości.
Nie miałem pojęcia o co chodzi.
Nagle moim oczom ukazało się dość spore grono ludzi ubranych na czarno, niestety nie zobaczyłem więcej, ponieważ człowiek stojący tuż na przeciwko, mierzył we mnie dość sporą bronią, a już po chwili, po pomieszczeniu rozległ się donośny wrzask jednego z nich:
-FBI! Na ziemię i ręce na kark! Na ziemię mówię! - usłyszałem i jak z automatu wykonałem polecenia.
Poczułem jak moje ciało paraliżuje ogromny lęk, a przy głowie trzymana jest lufa pistoletu...znów zobaczyłem jak całe życie przemknęło mi przed oczyma.
******************************
HEJ! HEJ! WITAM I POZDRAWIAM WSZYSTKICH SERDECZNIE!
Wiem kochani, że nie było mnie dość spory czas, za co baaaaaardzo was przepraszam, ale wpłynęły na to małe problemy osobiste, jak i techniczne...
Ale jak widać jestem z kolejnym rozdziałem,który mam nadzieję, że wam sie spodoba ;)
Niestety, muszę poinformować was, iż nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, ponieważ wyjeżdżam i wracam dopiero pod koniec sierpnia, a nie wiem, czy tam gdzie będę, będzie internet, so...także nie wiem kiedy pojawi sie kolejny wpis :"(
Ale wracając do tego rozdziału ;)
Jak wam się podobał?
Jak myślicie, o co chodzi z FBI?
I czy wasze pytania nabierają już jakichś odpowiedzi? ;)
Piszcie co sądzicie w komentarzach i będzie mi bardzo miło, jeżeli zostawicie gwiazdeczki :*
KOCHAM WAS MIŚKI <333
Do next'a! ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro