R18
Michael:
Znów jestem w tej sali, ciągle siedząc przy łóżku Natalii i trzymając kurczowo jej dłoń.
Wpatruję się w jej jeszcze bladą twarz, a po moim policzku spływa malutka kropelka szczęścia.
Dalej nie mogę w to uwierzyć, Ona jest tu...wróciła.
Z moich rozmyślań wytrąca mnie, znany już głos Dr.Jones'a:
-Panie Jackson?-słyszę, po czym szybkim ruchem dłoni ocieram cieknącą łezkę i momentalnie odwracam się w stronę starszego człowieka. Podchodząc zadaję krótkie pytanie:
-Tak?
-Pan płacze?- na twarzy lekarza gości widoczne zdziwienie, a jego brwi marszczą się w dość skomplikowany sposób.
-Słucham? Aaa to. Nie, niee to łzy szczęścia...bo widzi Pan, ja dalej nie moę uwierzyć, że ona tu jest...to wszystko działo się tak szybko, tak...pffm i już-do moich oczu znów zaczęły silić się łzy. Nie wiem czemu, ale nie mogłem ich powstrzymać, to było silniejsze.
Dr.Jones posłał mi skromny uśmiech i rozkładając ręce na boki odparł radośnie:
-Panie Jackson, teraz może być już tylko lepiej, udało się. Jeżeli to Pana pocieszy to mogę Pana uściskać-skończył, po czym podszedł bliżej i objął mnie swoimi rękoma. Odwzajemniłem uścisk, tego właśnie teraz potrzebowałem...wsparcia drugiej osoby
-Em...a to nie jest naruszenie zasady ,,pacjent, lekarz"?- zapytałem po chwili, dalej tkwiąc w uścisku.
-Jeżeli nie złapie mnie Pan za tyłek, to nie-odparł hihocząc Dr.Jones.
Nie powiem, mimo zaistniałej sytuacji, ja również się zaśmiałem.
Po paru sekundach uścisku i żartobliwego śmiechu powiedziałem ciche " dziękuję " i wypuściłem go z moich objęć. Lekarz spojrzał na mnie ze zrozumieniem i opuścił salę. Natychmiast podszedłem do łóżka Natalii i znów chwyciłem jej dłoń.
Była taka blada...dużo przeszła, ale dzielnie, jak zawsze.
Patrzyłem na jej śpiącą i zmęczoną twarz, po mimo tego, że jest tu i żyje to wygląda jakby uszło z niej całe szczęście...ten widok mnie bolał, ale jednocześnie i przyprawiał o radość, ponieważ jest tu i nie opuściła mnie.
Puściłem jej rękę, po czym złożyłem skromny pocałunek na jej chłodnym czole.
Spała, nie oddała żadnego ruchu, ani nawet najmniejszej reakcji na dotyk moich ust.
Spojrzałem na ekran respiratora, pod który była cały czas podłączona. Linie na nim rytmicznie podskakiwały, ukazując bicie jej niezwykle ciepłego serduszka.
Może to dziwne, ale był to jeden z widoków na który moja twarz się uśmiechała...kilka zygzakowatych linii, a tyle radości.
Odszedłem od szpitalnego łóżka i podążyłem w stronę okna, z którego miałem widok na wielki park przynależący do placówki szpitala.
Padał deszcz, a przestrzeń za szybą spowiła gęsta mgła.
Błądząc wzrokiem po krajobrazie szpitalnego parku, przez głowę przemknęły mi wszystkie wspomnienia związane z moją księżniczką.
Pamiętam jak zaczynała u mnie pracę.
Gdy zaspałem, jak miałem przyjechać po nią na lotnisko...wtedy zobaczyłem ją pierwszy raz od 3lat. Wyglądała tak ślicznie, kobieco.
Zaprosiłem ją do swojej limuzyny i wtedy właśnie poczułem, że jest we mnie wtulona, a jej oczy roniły łzy.
Nie wiedziałem co mam zrobić, ale w ostatniej chwili mnie olśniło.
Lody!
Gdy zobaczyłem jej promienny uśmiech, czułem się tak lekko...
Pamiętam nasz pierwszy pocałunek, nasze pierwsze
,,Kocham Cię", to jak złościła się kiedy Macaulay wyrzucił jej wszystkie ubrania...gdy się denerwowała, wyglądała tak słodko i uroczo.
To jak przepisałem za nią wszystkie dokumenty od Franka, a ona później nie chciała dać położyć mi się spać, ten jej cudowny śmiech gdy ją łaskotałem, jej mina i ekscytacja kiedy dowiedziała się,że ,,Kevin" przyjechał.
Później rozwalona szczęka, ta kobieta, kłótnia, wypadek i szpital...
Nawet nie wiem kiedy, a kolejne łzy opuściły moje oczy.
Gdyby nie ta kobieta to do tego wszystkiego nawet by nie doszło.
Natalia nie miałaby wypadku, jej życie nie wisiałoby na włosku, który ktoś nieustannie
,,podcina".
Tylko najlepsze w tym wszystkim jest to, że ja nie mam zielonego pojęcia kim była ta osoba i w ogóle jak weszła do mojej posiadłości.
Odetchnąłem głęboko i przetarłem dłońmi mokrą od łez twarz.
Uchylilem lekko okno po czym usłyszałem dziwnie szybkie pikanie maszyny.
Przerażony tym co za chwilę miałem tam zobaczyć, modliłem się w duchu żeby ten dźwięk dochodził z innej sali, a nie z tąd.
Myliłem się...szybkim ruchem odwróciłem swoje ciało w stronę dobiegającego sygnału i z wielkim strachem w oczach spojrzałem na ekran respiratora. To co się na nim działo, to był koszmar. Linie, które przed chwilą rytmicznie podskakiwały, teraz wariowały jak oszalałe.
Z ekranu mój wzrok przeniósł się na Natalię, ten widok przeszył bólem moje serce.
Jej ciało drgało i trzęsło się na wszystkie strony, a z ust zaczęła wyciekać jakaś dziwna wydzielina, przypominająca pianę.
Stałem tam jak wryty, nie wiedziałem co mam zrobić. Strach sparaliżował całe moje ciało, nie mogłem się ruszyć, nic, nawet wydobyć z siebie najmniejszego dźwięku.
Nie wiem o co chodzi, co się dzieję z Natalią, przecież miało być już tylko dobrze.
,,Michael! Nie stój tak jak idiota, tylko rusz się i zrób coś! Tylko co?"- karciłem się w myślach.
Po chwili udało mi się ruszyć i szybko podbiegłem do Natalii. Jej ciało z każdą chwilą telepało się co raz mocniej, a wydzieliny z jej ust było co raz to więcej.
Łzy z moich oczu lały się już wodospadem. Łamiącym się głosem udało mi się tylko wykrzyczeć:
- Pomocy! Dzwoneczku nie, proszę. Ludzie! Lekarza!- obraz przed oczyma powoli zaczął mi się już zamazywać, wszystko działo się tak szybko, za szybko.
******************************
KOCHANI! ;*
WRÓCIŁAM DO WAS Z NOWYM ROZDZIAŁEM.
PO DŁUGIEJ PRZERWIE, ALE JESTEM!
PZEPRASZAM WAS ZA TĘ DŁUGĄ NIEOBECNOŚĆ PRZY TEJ KSIĄŻCE, ALE JAK WIECIE WENY NIE MA NA ZAWOŁANIE, ALBO JEST, ALBO JEJ NIE MA :P
POD INFORMACJĄ PISALIŚCIE, ŻE CHCECIE CIĄG DALSZY TEJ HISTORII, TO JESTEM.
W SUMIE, SAMEJ SPODOBAŁO MI SIĘ TO OPOWIADANIE I AŻ SZKODA MI BYŁO TAK JE ZOSTAWIĆ ;)
PISZCIE W KOMENTARZACH CZY MAM PISAĆ DALEJ, CZY WARTO ;)
MISIAKI MOJE!
MAM NADZIEJĘ, ŻE SPODOBA WAM SIĘ TEN ROZDZIAŁ I ZOSTAWICIE PO SOBIE ŚLAD W FORMIE KOMENTARZA I GWIAZDKI, BO JAK WIECIE TO OGROMNIE MOTYWUJE ;*
TEN ROZDZIAŁ CHCIAŁABYM ZADEDYKOWAĆ
kochamspac - kochana! To dzięki Tobie powstał ciąg dalszy.
Dlaczego?
A bo tak jakoś ta myśl że mogę Cię zawieść tak krótką opowieścią, a z tego co pamiętam to podobała Ci się, postanowiłam napisać ten rozdział właśnie dla Ciebie! Mam nadzieję, że spodoba Ci się ta część opowiadania <333 jesteś ze mną i tą książką od początku, za co MEGA Ci dziękuję <333
OKAY,
NA TYM KOŃCZĘ TEN ROZDZIAŁ ;) CZEKAM NA WASZE OPINIĘ ;P
TO DO NEXT'A? ;*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro