Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ 9

Hrabia William Adam Surrey

Po rozmowie z panią McDonald chodzilem po domu jak struty, nie mogąc pozbyć się wrażenia, że jej amerykańscy goście nie bez powodu zaczęli interesować się tym, czego w żadnym wypadku nie powinni tykać. Tą całą Nancy to ja nawet chyba skądś kojarzyłem, ale gdy próbowałem połączyć w pamięci obraz z okolicznościami, moje wysiłki spełzły na niczym.
Kiedy i gdzie ją spotkałem pozostawało dla mnie niejasną zagadką. Pomyślałem więc, że to pewnie nieistotne skoro nie pamiętałem, gdzieś mi mignęła i tyle. Ważniejsze było, bym nie pozwolił całej trójce na władowanie się z buciorami w życie moje i mojej rodziny.
Martwiłem się, że Amerykanie z jakiejś przyczyny fatygowali się przez pół świata, żeby pojawić w w Walii. To nie mógł być przypadek, nic z tych rzeczy!
Moja żona wraz z dziećmi patrzyli na mnie z autentyczną troską w oczach. W końcu Anna zaproponowała, żebyśmy wspólnie napili się herbaty.
Nie odmówiłem, bo w tamtej chwili potrzebowałem, żeby po prostu byli przy mnie, gdyż nie wiadomo, czego mogliśmy spodziewać się w przyszłości.  Tamta cała Nancy ostrzegała, żebym uważał na Carla i na moją kuzynkę mieszkającą obecnie w Stone Hill. Skąd ją znała i jaką rolę odgrywała sama Nancy ostrzegając przed obojgiem, nie wyjaśniła. Skąd się znali i dlaczego było Nancy z nimi nie po drodze? Co się między nimi porobiło?
Dzieciaki miały dosyć siedzenia w jednym miejscu i pobiegły na górę do pokoju dziecinnego, żeby się pobawić. Gdy tylko zajęły się sobą, Anna poruszyła trudny temat.
– Czy pani McDonald naprawdę może mieć rację, że Amerykanie nieprzypadkowo pojawili się w naszych stronach? – zapytała Anna.
– Myślę, że to nie zbieg okoliczności. Powinniśmy przygotować się na niełatwą przeprawę – odpowiedziałem zmęczonym głosem.
– Przejdziemy przez to razem – powiedziała Anna. – Ty i ja. Zadbamy, żeby naszym dzieciom nie stała się krzywda.
Jak spojrzałbym żonie w twarz, gdyby stało się inaczej? Co powiedziałbym dzierżawcom, których miałem w swej pieczy? Jakim byłbym ojcem?
Nie zniósłbym, gdyby ktoś z mych najbliższych cierpiał z mej winy albo gdyby choćby jeden z dzierżawców poniósł szkodę z mojej przyczyny.
Dlatego też powiedziałem Annie, że muszę zrobić coś, czego zrobić nie chciałem.
– Nie mam innego wyjścia. – Wiedziałem, że mówiłem prawdę, że komuś musiałem zaufać, czy też jakby powiedziano za czasów sir Edvarda, dać wiarę. – To najlepsze wyjście dla naszej rodziny.
Widziałem, że Anna się obawia tego, co sobie umyśliłem zrobić. Mimo wszystko musiałem podjąć ryzyko i porozmawiać  z trojgiem amerykańskich gości pani McDonald.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro