"Zasnęłam"
Nie no, nie wierzę! Ja płaczę i to przez jakieś romansidło! Jak mogłam dać się tak podejść?! Co jest nie tak z tobą, Shelie?!
-Masz więcej chusteczek? -Spytałam siedzącego obok mnie chłopaka.
-Ta, trzymaj -przyjęłam kolejną paczkę i wyciągnęłam już chyba pięćdziesiątą chusteczkę. -Wiesz, że przegrałaś zakład?
-Zakład? -Spojrzałam na niego, już myślałam, że zapomniał. -Jaki znowu zakład? -Próbowałam udawać.
-Kłamać to ty też nie umiesz. -Cicho zachichotał. -To kiedy ci pasuje?
-Uhh.. Jutro, po lekcjach? -Po cholerę mu to mówisz, idiotko?
-Okey, weż bikini.
-O nie! Nie ma mowy! Nie pójdę na żaden basen!
-No dobrze, dobrze... To będzie niespodzianka.
-Mogłeś to sobie darować. -Prychnęłam.
-Ale.. Ale, że co? -Uniósł jedną brew.
-Pstro. -Odwróciłam się w drugą stronę.
-O nie nie nie, żadnych foszków w moim domu! -Zaatakował mnie łaskotkami.
-Przestań! Hahahaha!
-No nie wiem.. -przestał na chwilę. -A może jednak nie? -Powrócił do poprzedniej czynności.
- Proszę! Dość już! Hahaha!
-Już już, bo mnie zaraz zakopiesz na śmierć. -Usiadł na swoim miejscu.
-To ja pójdę się myć. -Wstałam i wzięłam ręcznik z oparcia kanapy.
-Może ci pomóc umyć plecki? -Odwróciłam się do niego.
-Co ci do łba strzeliło?!
-Nie zaprzeczyłaś, -cmoknął w powietrzu- no idź, poczekam tu sobie.
Machnęłam tylko ręką i poszłam do łazienki wziąć długi, gorący prysznic. Po dwudziestominutowej toalecie, mój relaks zagłuszyły dźwięki gitary. Założyłam koszulkę, a włosy zawinęłam w turban i wyszłam z łazienki. Pokierowałam się w stronę dźwięków, jak się okazało z pokoju Paul' a. Po cichu otworzyłam drzwi i przekroczyłam próg. Chłopak siedział na łóżku tyłem do mnie z gitarą, grając spokojną melodię. Przymrużyłam oczy, po czym zaczęłam się kołysać do dźwięków. Niestety moja niezdarność oraz nieuwaga dały się we znaki i po chwili leżałam na podłodze niczym kłoda.
-Auć.. -Jęknęłam, podniosłam się do siadu.
-Shelie? -Odwrócił się, wstał i podszedł do mnie. -Hahaha, ty geniuszu, wstawaj. -Podał mi rękę i z jego pomocą wstałam. Jakim cudem tak szybko się zaprzyjaźniliśmy? -Zmiana planów, ja śpię na materacu, zaś ty masz ten zaszczyt, spać na moim świeżo pościelonym łóżku.
-Oh, nie spodziewałam się tego. Może lepiej to ja będę spać na materacu? W końcu jestem tu przypadkiem no i..
-Jesteś moim gościem plus dziewczyną, więc śpisz na moim łóżku. -Położył się na materacu, przykrywając kołdrą, ja zrobiłam to samo tylko, że na łóżku. Po chwili ciszy postanowiłam się odezwać:
-Od kiedy grasz na gitarze? -Szepnęłam, wlepiając swój wzrok w sufit.
-Od.. Od kiedy ukończyłem 12 lat, czyli od trzech lat. Większość osób, o dziwo, powtarzała mi, że to za późno i powinienem się zająć czymś rozsądniejszym, jednakże moja mama powtarzała mi, że marzenia są po to, aby je spełniać, więc postanowiłem się zapisać na zajęcia w domu kultury i tak jakoś wyszło. -Po jego głosie mogłam wyczuć, że się uśmiechał.
-Twoja mama...-Przypomniałam sobie o zdjęciu dwójki rodzeństwa z mężczyzną. -Musiała być mądrą kobietą. Co się z nią stało, o ile mogę spytać?
-Ja, ja nie chcę o tym rozmawiać, przepraszam.
-Oh, no dobrze, może kiedyś mi opowiesz.
-Mhm, -mruknął- dobranoc.
-Branoc.
Ziewnęłam. Byłam zmęczona już tym dniem, po przejrzeniu portali społecznościowych, stwierdziłam, że już typowo muszę iść spać, więc otuliłam się kołderką i po pewnym czasie zasnęłam.
*****
Kiedy pisanie rozdziału zajęło ci z pół dnia i na koniec patrzysz na swoje dzieło i "Jakim cudem to jest takie krótkie?!", no i dostajesz załamania psychicznego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro