Rozdział 7
Kiedy wróciłem do bazy, zacząłem uspokajać dzieciaka. Tłumaczyłem mu, że nic mi nie jest i wszystko jest w porządku, po czym zająłem z siebie jak i niego zakrwawione ubrania.
Poleciłem mu, aby poszedł się wykąpać, a ja sam zrobiłem to w drugiej łazience, przypominając sobie, jak umiejętność dzieciaka urwała temu bohaterowi rękę.
Westchnął em głośno i wychodząc z łazienki założyłem na siebie czystą koszulkę.
Zrobiłem śniadanie i włączyłem telewizor, będąc ciekawym co dzisiaj przedstawią w wiadomościach.
Nie bardzo zdziwiłem się, gdy usłyszałem, że ciężko ranny bohater został znaleziony w ciemnej uliczce i jest teraz w szpitalu, walcząc o życie.
Głośno prychnąłem.
-W szpitalu obecnie znajduje się bohater czytający w myślach, Warren!
Mówi, że w kółko mający coś o jakimś dziecku, potworze i Williamie!
-Wiadomość z ostatniej chwili! Bohater znaleziony w zaułku nie dał rady uniknąć śmierci!
~▪~
Po zjedzonym posiłku zielonowłosy zaczął ubierać się do szkoły. Niedawno dowiedział się, że dostał się do UA, do klasy bohaterskiej i od tego dnia rozpoczął plan zemsty. Zemsty na bohaterach.
Kiedy wszedł do klasy, usiadł w ostatniej ławce przy oknie. Nie trudno było mu znaleźć pomieszczenie z napisem 1A. Znał cały budynek szkoły na pamięć.
Nie chciał tylko, by ktokolwiek zwracał na niego więcej uwagi niż piegowaty tego wymagał.
Do klasy powoli zaczęli zbierać się ludzie. Nowi koledzy, koleżanki... aż go zemdliło widząc jak że sobą rozmawiają i śmieją z wymienianych między sobą zdań.
Ostatni wszedł dziwny gościu, a Izuku od razu poznał go po wyglądzie.
-Eraser Head jak nic...- parsknął w myślach. Gdyby użył na nim swojej indywidualności... co by się z nim stało?
Czarnowłosy kazał każdemu się po kolei przedstawić, a ja tylko na to westchnąłem. Kiedy przyszła kolej na Kacchana z wrednym uśmiechem powiedziałem zdanie, przez które w sali zapanowała cisza jak makiem zasiał.
-Katsuki Bakugou... to przez ciebie ten chłopak zginął... nie prawda?- zapytałem kąśliwie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro