Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

43. WYRZUTY SUMIENIA

— Gosia, proszę cię, otwórz. Martwię się o ciebie. Od wczoraj masz wyłączony telefon. Widziałem tę rozmowę — mówił, stojący po drugiej stronie drzwi Richard, a mi momentalnie zrobiło się gorąco. Fuck, fuck, fuck... Co ja teraz zrobię? Co ja w ogóle narobiłam? Jak mogłam dopuścić do tej sytuacji? To koniec, koniec wszystkiego — myślałam spanikowana. — Kochanie, otwórz — ponowił prośbę.

— Już, już chwilę — odpowiedziałam i zastanawiałam się, co zrobić. Przecież nie mogłam wpuścić go, kiedy w moim łóżku leżał roznegliżowany Artur. Co teraz? Co teraz? — zaczęłam pytać siebie w myślach. Wzięłam głęboki wdech. Ostatecznie poszłam otworzyć drzwi. Nic innego mi nie pozostało. Przekręciłam ostrożnie zamek i uchyliłam je, po czym szybko wyszłam na korytarz.

— Nie zaprosisz mnie do środka? — zapytał zdziwiony.

— No cóż — zaczęłam mówić i poczułam, jak zasycha mi w gardle. — Mam straszny bałagan. Lepiej, żebyś tego nie oglądał — skłamałam, uśmiechając się niepewnie. Czułam straszne wyrzuty sumienia, że go okłamywałam. Kolejny raz mijam się z prawdą, patrząc mu prosto w oczy.

— Dlaczego nic mi nie powiedziałaś o tym wywiadzie? Powinienem być wczoraj przy tobie — powiedział, przytulając mnie mocno. — Kochanie? Czy ja czuję od ciebie alkohol? Znowu piłaś? — zapytał, spoglądając na mnie. — Nie podoba mi się to. Są inne sposoby radzenia sobie ze stresem. Alkohol chyba nie jest najlepszym wyborem.

— Naprawdę? Będziesz mi teraz wypominał to, że trochę wypiłam? — zdenerwowałam się.

— Czyli wypiłaś tylko trochę? Skończyło się na jednej lampce wina? No dobrze, powiedzmy na dwóch? — pytał poważnie, bacznie mi się przyglądając, a ja pokręciłam przecząco głową. Czułam się, jak na jakimś przesłuchaniu. Czy on miał mnie za jakąś alkoholiczkę? Dlaczego ja w ogóle pozwalałam na to wszystko? — W Zakopanem widziałem, że potrafisz naprawdę dużo wypić. Domyślam się, że to przez to, iż obracasz się w męskim towarzystwie, ale pamiętaj, że teraz jesteś dziewczyną sportowca i wolałbym, żebyś prowadziła zdrowszy tryb życia — mówił, a ja zaczęłam się śmiać, bo nic lepszego nie przyszło mi do głowy. — Śmieszy cię to? — zapytał zły, przez co momentalnie spoważniałam.

— Nie, skądże — odpowiedziałam zmieszana. Nie sądziłam, że mówił to na poważnie, ale tak było. Nie wiedziałam, dokąd zmierzała ta rozmowa, ale zaczynałam zauważać, że chyba chciał mnie trochę kontrolować. W tym momencie na horyzoncie pojawił się Rafał. W głębi duszy odetchnęłam z ulgą.

— Chyba sobie nie porozmawiamy. Przyjdę wieczorem, kochanie. Mam nadzieję, że nikt nam nie będzie przeszkadzał — powiedział, wymownie na mnie spoglądając.

— Oczywiście — odpowiedziałam posłusznie. 

Poczułam się, jakbym była sterowana przez niego. Czy to w ogóle było możliwe? Nie miałam pojęcia. Do tej pory robiłam to, na co miałam ochotę. Nikt, nigdy mi niczego nie wypominał, nie robił przesłuchań na temat tego, ile wypiłam. On to robił. Widziałam, że kiedy coś było nie po jego myśli, potrafił zmienić swoje oblicze w ciągu kilku sekund. Po wywiadzie z nim wiedziałam, że był perfekcjonistą i lubił mieć wszystko pod kontrolą, ale wtedy sądziłam, że mówi to w kontekście sportowej rywalizacji, a potem stwierdziłam, że w życiu codziennym też taki mógłby być, chociaż na początku naszej relacji wydawał się być całkiem inny.

— To ja uciekam. Kocham cię — powiedział, po czym pocałował mnie i niepewnym krokiem ruszył do przodu. Chyba bał się konfrontacji z moim przyjacielem.

— Cześć — usłyszałam, jak Rafał się z nim przywitał, kiedy się mijali.

— Eee... cześć — odpowiedział mu, zdezorientowany Freitag. Najwidoczniej nie spodziewał się normalnego przywitania. No cóż. Ja też nie.

                                                                              ***

— Ty i ja musimy porozmawiać — powiedział Rafał, zbliżając się do mnie. Następnie otworzył drzwi od mojego pokoju i wszedł do niego, nim zdążyłam w jakikolwiek sposób zainterweniować. 

— A ten, co tu robi? — zapytał, kiedy zobaczył śpiącego Artura. — Teraz już wiem, dlaczego rozmawiałaś z Freitagiem na korytarzu — zaśmiał się. Po chwili, dostrzegł rzeczy pijanego kolegi, które leżały na podłodze obok łóżka. — Gośka, co jest? Spaliście ze sobą? — pytał zszokowany, przyglądając mi się.

— Nie zadawaj mi pytań, na które nie znam odpowiedzi. Jakieś przebłyski mam, ale ciężko mi cokolwiek wprost stwierdzić.

— Nie dziwię się, po takiej dawce alkoholu — mówił, spoglądając na butelki po winie. — Ale to whisky, to już mogliście sobie darować — pokręcił głową, głęboko wzdychając.

— Ja tego nie piłam. Chyba. Pomożesz mi z Arturem?

— Przepraszam, a co ja mam zrobić? Może go ubrać? — pytał ze śmiechem.

- Dobrze by było – odpowiedziałam i podrapałam się w tył głowy.

— No jeszcze czego. Jak leżeliście w łóżku, to nie przeszkadzało ci, że jest goły. No i zapewne ktoś pomógł mu się rozebrać — odezwał się, wymownie na mnie spoglądając.

— Nie ma to, jak wsparcie wieloletniego przyjaciela — powiedziałam ironicznie, przewracając oczami. — Myślałam, że pomożesz mi go jakoś ogarnąć. Próbowałam go obudzić, ale po chwili znowu zasnął.

— Dobra. Zaraz obudzimy, królewicza. W tym ci mogę pomóc i to nawet z wielką przyjemnością — mówił, uśmiechając się szyderczo, po czym zniknął z butelką po winie za drzwiami łazienki. Po chwili wrócił, a w butelce miał wodę, którą powoli zaczął wylewać Arturowi na głowę.

— Kurwa, co jest?! — ten krzyknął, spadając z łóżka, a ja zaczęłam się śmiać pod nosem.

— Nawet nie waż się teraz wstawać z tej podłogi. Zrobisz to, jak wyjdę, a potem się ubierz — powiedział Rafał, rzucając w niego ciuchami. — Macie kwadrans dla siebie. Potem przychodzę tu z resztą ekipy i oczekujemy jakichś wyjaśnień w związku z materiałem, który wczoraj się ukazał — powiedział i podszedł do drzwi. Zanim wyszedł, spojrzał na mnie, po czym pokręcił głową i uśmiechnął się. — Kombinatorzy — rzucił na odchodne, a ja tylko wzruszyłam ramionami.

Artur wstał z podłogi, uśmiechając się do mnie od ucha do ucha. Na jego widok, szybko odwróciłam się plecami, bo nadal był nagi. Słyszałam, jak się ubiera. Po chwili poczułam, jak obejmuje mnie w pasie.

— Jak mnie w nocy rozbierałaś, to nie odwracałaś wzroku, a wręcz przeciwnie, nie mogłaś się na mnie napatrzeć — szepnął mi do ucha i pocałował w szyję.

— Artur, czy ja i ty... Czy my... — zaczęłam niepewnie mówić, a on odwrócił mnie przodem do siebie.

— Nic nie pamiętasz? — zapytał, patrząc mi prosto w oczy, a kciukiem muskał moje wargi

— Coś tam pamiętam, ale niewiele tego jest — odpowiedziałam cicho, uciekając wzrokiem na bok.

— Naprawdę? — zapytał zdziwiony. — A co pamiętasz?

— No to, że... ja rozebrałam ciebie, a ty mnie i, że się całowaliśmy.

— To wszystko? — dopytywał, bacznie mi się przyglądając, po czym oparł swoje czoło o moje, a następnie pocałował. W tym momencie zaczęłam się zastanawiać, dlaczego ja w ogóle pozwalałam mu na to wszystko. Na te czułe gesty, pocałunki. Powinnam go odepchnąć. Zabronić mu, a mimo wszystko tego nie robiłam.

— Tak, to wszystko — powiedziałam i dostrzegłam, jak marszczy brwi i mocno zaciska szczękę.

— No cóż... — zaczął mówić. — Pamiętasz tylko tyle, bo... do niczego więcej nie doszło — odpowiedział, a ja poczułam, jak spada mi kamień z serca. Nie zdradziłam Richarda. Co prawda, nie byłam dumna z tego, co się stało, ale nie kochałam się z Arturem i to było dla mnie najistotniejsze.  — Sam to przerwałem, nie chciałem, żebyśmy zrobili coś, czego i tak byś potem żałowała — mówił, siadając na łóżku i kierując swój wzrok w stronę okna.

Kiedy usłyszałam te słowa, odetchnęłam z ulgą. Tylko co dalej? Zastanawiałam się, czy mimo wszystko miałam powiedzieć o tym zdarzeniu Richardowi, czy całkowicie przemilczeć ten fakt. Wiedziałam, że za każdym razem, jak będę patrzeć na Freitaga, to będę miała wyrzuty sumienia, że doszło do takiej sytuacji pomiędzy mną a Arturem. Może faktycznie za dużo piłam?

— Dziękuję, że chociaż ty zachowałeś trzeźwy umysł — odpowiedziałam, patrząc w jego stronę. Spojrzał na mnie zamyślony i smutny, ale po chwili uśmiechnął się. Jego zachowanie wydawało mi się trochę dziwne. Wyglądał, jakby coś go trapiło i nad czymś cały czas intensywnie rozmyślał. Może też  nie był zadowolony z tego, co się wydarzyło pomiędzy nami, bo myślał, że przez to zmienią się nasze relacje? Kobieto, co ty robisz ze swoim życiem? — pytałam siebie w myślach. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie kolejny, namiętny pocałunek od Artura.

— Pobudka, słonko — zaśmiał się. —  Nad czym tak jeszcze gdybasz?

— Nad niczym, a tak w ogóle, to przestań mnie w końcu całować — zgromiłam go wzrokiem.

— O, czyli jednak zarejestrowałaś, że to robię — znacząco uniósł brwi do góry. — Czemu mi na to pozwalałaś do tej pory?

— Nie wiem — odpowiedziałam, po czym go minęłam i usiadłam na łóżku. Odwrócił się w moim kierunku i wpatrywał się we mnie. Zaczynało mnie to wkurzać. Jego obecność w moim pokoju zaczęła mnie irytować.

ARTUR

Patrząc na Gosię, cały czas zastanawiałem się, co siedziało w jej blond główce. Przecież powiedziałem jej to, co sama chciała usłyszeć, czyli że nic pomiędzy nami nie zaszło. Widziałem, jaką przyniosło jej to ulgę, a mimo wszystko cały czas coś analizowała. Kobiety, chyba nigdy ich nie zrozumiem. Chciałem z nią porozmawiać sam na sam dłużej, ale niestety po kilkunastu minutach przyszli pozostali z naszego zespołu, żeby dowiedzieć się więcej szczegółów naszego wywiadu.

— Czemu do cholery, nic nam nie powiedzieliście o tym wywiadzie?! — zapytał Rafał. — Czułem, że coś kombinujecie, bo nagle zaczęliście szeptać sobie po kątach.

— Naczelny kazał trzymać to w tajemnicy — powiedziałem.

— Kiedy zapadała decyzja, że takie coś w ogóle zrobicie? — zapytał Piotr.

— Jak wracaliśmy z Zakopanego.  Artur od niechcenia rzucił pomysłem, a ja na to przystanęłam — odpowiedziała zamyślona Gosia, jej wzrok był wbity w podłogę.

— Ach, to Zakopane — westchnął Rafał i spojrzał znacząco na Gosię, kiedy ta przeniosła swój wzrok na niego, jednak po chwili ponownie skierowała go na dół. Widząc ich porozumiewawcze spojrzenie, zacząłem się zastanawiać, czy ona mu powiedziała, co tam wydarzyło się pomiędzy nami.

— A czy wy jesteście świadomi tego, co teraz dzieje się w Internecie? — zapytał Marek.

— No nie bardzo. Dzisiaj jeszcze nie uruchomiliśmy laptopa. Tak ogólnie, to Gosia ma zawaloną skrzynkę mailową, telefonu jeszcze nie włączyła, ale już wczoraj wieczorem miała wiele połączeń. Dzisiaj po konkursie, mamy zamiar zabrać się za porządkowanie tego.

— No przydałoby się, żebyście znowu zabrali głos. Wszyscy z zapartym tchem czekają na wasz kolejny ruch. To, że masz wyłączony telefon i nie odpisujesz na żadne wiadomości, to wiemy, bo o tym też już piszą w necie. Zastanawiają się, czy wasze milczenie spowodowane jest tym, że Gośka przeszła jakieś załamanie nerwowe po tym wywiadzie — powiedział Karol, a ja byłem w szoku, kiedy to usłyszałem.

— Od rana w różnych programach analizują cały materiał i wypowiadają się o nim przedziwni eksperci, a czasami chyba pseudoeksperci, sądząc po tym, jakie brednie gadają — odezwał się Marek.

— No i cóż, to był temat numer jeden przy śniadaniu, wśród skoczków. Pytali, czemu wy nie przyszliście i jak się czuje Gośka — dodał Piotrek. — Udało wam się też storpedować wszystkie artykuły o dziecku Freitaga. Od wczoraj wieczora nie ma żadnego nowego newsa na ten temat, a te przecież ostatnio ukazywały się regularnie — kiedy to usłyszałem, ucieszyłem się, bo to był główny cel. Nie chciałem, żeby Gosia dłużej cierpiała, czytając te wszystkie brednie na swój temat.

— Chcieliśmy wam zaproponować, żebyście dzisiaj zostali w hotelu i jakoś to sobie trochę ogarnęli — powiedział Rafał. — My sobie poradzimy.

— Dzięki. Przyda nam się ten dzień, na organizację tego wszystkiego — mówiłem, spoglądając na Gosię, która od jakiegoś czasu nie zabierała głosu w tej sprawie i było widać, że była nieobecna myślami.

— Dobra, my będziemy się powoli zbierać — powiedział Karol i zaczęli wychodzić z pokoju.

— Trzymaj — powiedział Rafał do Gosi, podając jej swój telefon. — Zadzwoń do Jamesa. Martwi się o ciebie. Kontaktował się ze mną, bo do ciebie nie może się dodzwonić. Ma dla ciebie ważne informacje. Przed wyjazdem na skocznię przyjdę po niego — wzięła telefon z jego rąk, ale nie odezwała się. Nie wiedziałem, co się z nią dzieje, zacząłem się trochę martwić. — Artur, możemy chwilę pogadać na osobności?

— Jasne — odpowiedziałem i wyszedłem z nim na korytarz, a ona została sama w pokoju.

                                                                              ***

— Nie wiem, czy ten wywiad był dobrym pomysłem, ale nie mnie to oceniać — zaczął mówić, kiedy zostaliśmy sami. — Jednak widzę, że chyba teraz do niej zaczęło docierać, co będzie się działo wokół jej osoby. Siedzicie w tym razem i jeśli dowiem się, że jej dzieje się jakaś krzywda, to inaczej sobie porozmawiamy. Nie pozwól jej skrzywdzić.

— Możesz być o to spokojny.

— Ona nie powiedziała ci wszystkiego. Mam nadzieję, że osoby, które dokładnie wiedzą, co wydarzyło się po tym, jak ją odnaleźli, nie zaczną się do tego wtrącać — powiedział zamyślony. — Nie pytaj o szczegóły — dodał po chwili.

— Jasne — odpowiedziałem. Chociaż tak naprawdę wiedziałem, że od tej pory będę się zastanawiał, co takiego ona jeszcze ukrywa.

— Dobra, na mnie już pora. Potem wpadnę po swoją komórkę — powiedział i zaczął odchodzić.

Kiedy wróciłem do pokoju, Gosia rozmawiała po angielsku przez telefon. Domyśliłem się, że z Jamsem. Chciałem wyjść, żeby jej nie przeszkadzać, ale zatrzymała mnie gestem dłoni. Usiadłem na łóżku i raz po raz spoglądałem na nią. Zdaje się, że on miał jej wiele informacji do przekazania, bo od pewnego czasu ona słuchała dłuższego monologu z jego strony. Widziałem, że z każdym kolejnym wypowiedzianym przez niego słowem, była coraz bardziej zmartwiona.

— Na pewno będzie chciał sobie teraz zarobić na mojej osobie. Dasz radę jakoś go powstrzymać? — mówiła, a ja zastanawiałem się, o co może chodzić. Ona nie powiedziała ci wszystkiego. Mam nadzieję, że osoby, które dokładnie wiedzą, co wydarzyło się po tym, jak ją odnaleźli, nie zaczną się do tego wtrącać  przypomniałem sobie słowa Rafała i zrozumiałem, że chyba właśnie ktoś zaczynał w tym grzebać. 

— Jasne. Dzięki za informacje — mówiła do swojego rozmówcy. — Na pewno się odezwę — uśmiechnęła się. — Cześć — powiedziała i się rozłączyła. Usiadła na łóżku i potarła twarz dłońmi. Po chwili zamknęła oczy i głośno westchnęła.

— O co chodzi? — zapytałem cicho, przysiadając się do niej i obejmując ją. Nie odpowiedziała. Nawet na mnie nie spojrzała. Wyswobodziła się z moich objęć, a następnie przeszła do stolika, na którym leżał laptop. Usiadła na krześle i włączyła go.

— Czas wziąć się do pracy — powiedziała, logując się na swojego maila. 

Patrzyłem na nią i zastanawiałem się, co siedziało w jej głowie. Po kilku minutach dostawiłem fotel obok jej krzesła i usiadłem przy niej. Pomagałem jej uporać się z tymi wszystkimi wiadomościami. Nie sądziłem, że mój pomysł spowoduje takie zamieszanie.

RICHARD

Zabolało mnie to, że Gosia nie pozwoliła mi być przy sobie w tak ważnym momencie dla niej. Pamiętałem jej reakcję, kiedy pokazywała mi artykuły o tym porwaniu. Już wtedy było widać, że jest to dla niej bardzo trudny temat, a teraz opowiedziała o tym całym koszmarze i ja nie mogłem jej wspierać. Trafiłem na ten wywiad przypadkowo. Byłem w szoku, kiedy to zobaczyłem. W nie mniejszym szoku byli moi reprezentacyjni koledzy, którzy od razu zapytali, czy wiedziałem coś na ten temat. Powiedziałem, że mówiła mi, że takie coś miało miejsce, ale nie zagłębiała się w szczegóły, a ja nie dopytywałem, nie chciałem rozgrzebywać traumatycznych wspomnień. Kiedy oglądałem ten wywiad i zobaczyłem, jak już na samym początku wpada w panikę, byłem przerażony, a jednocześnie zazdrosny o to, że przytulił ją Artur. Próbowałem wieczorem się z nią skontaktować, ale miała wyłączony telefon. W pokoju też jej nie było, a na drugi dzień nie pojawiła się na śniadaniu. Zaczynałem coraz bardziej się martwić. Na szczęście udało mi się z nią w końcu porozmawiać, chociaż też już powoli traciłem nadzieję, bo długo nie otwierała drzwi. Szkoda tylko, że nasza rozmowa odbyła się na korytarzu, a nie na spokojnie w jej pokoju.

Nie pojawiła się na zawodach, ale to akurat specjalnie mnie nie zaskoczyło. Domyśliłem się, że potrzebuje trochę czasu na ochłonięcie, po tym wszystkim. Niestety, kiedy po konkursie zszedłem z kolegami do hotelowej restauracji na kolację, ze smutkiem patrzyłem na puste miejsce przy stole dziennikarzy. Jej znowu nie było, za to w końcu pojawił się Artur. Widać było, że o czymś zawzięcie dyskutowali. Miałem wrażenie, że coś się wydarzyło, że chyba coś wymknęło im się spod kontroli. Rafał był czymś wyraźnie zdenerwowany.

— Już ich wszystkich pozabijałeś wzrokiem? — wyrwał mnie z zamyślenia Wellinger.

— Co? O co ci chodzi?

— Od początku kolacji nie robisz nic innego, tylko się na nich gapisz.

— Zamyśliłem się po prostu. Znowu jej nie ma. Martwię się, czy to takie dziwne? — mówiłem, spoglądając w kierunku stołu, przy którym siedzieli dziennikarze. Zaczęli się zbierać do wyjścia. Zauważyłem, jak na tacę zabierają talerz, sztućce i jedzenie, domyśliłem się, że to dla Gosi. Wstałem z miejsca i podszedłem do Rafała.

— To dla Gosi? — zapytałem, a on twierdząco pokiwał głową. — Chciałbym jej to zanieść.

— Skąd wiesz, że ona chce cię widzieć? — wtrącił się Artur.

— Niech jej zaniesie — powiedział Rafał, wymownie na niego spoglądając, po czym podał mi tacę. Kiedy odchodziłem, słyszałem, jak znowu o czymś zawzięcie dyskutowali.

                                                                            ***

Stanąłem przed drzwiami jej pokoju i zapukałem. Po chwili otworzyła mi, była zdziwiona moim widokiem.

— Co cię tak zaskoczyło, kotku?

— Myślałam, że koledzy przyniosą mi kolację.

— Mam sobie pójść? — zapytałem zaczepnie, odkładając tacę na stolik. Odwróciłem się do niej i spojrzałem prosto w oczy, ale ona uciekała wzrokiem na bok. Po chwili zbliżyłem, miałem wrażenie, że coś ją trapi. — Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Mam sobie pójść? — zapytałem ponownie, ale już ostrzejszym tonem, żeby sprowadzić ją na ziemię, bo była nieobecna myślami.

— Nie, skądże — odpowiedziała, wyrwana z zamyślenia. Chwyciłem ją w talii i przyciągnąłem do siebie, a następnie namiętnie pocałowałem.

— Jak grzecznie zjesz to, co ci przyniosłem, to potem czeka cię nagroda — powiedziałem, puszczając jej oczko. — Wrócę za chwilę — dodałem, po czym wyszedłem z pokoju. Poszedłem na chwilę do siebie. Wziąłem ciuchy na przebranie i szczoteczkę do zębów. Już miałem wychodzić, kiedy zjawili się moi koledzy.

— A ty gdzie się wybierasz z tym wszystkim? — zaśmiał się Andreas. — W sumie... Po co pytam, przecież to oczywiste.

— Cieszę się, że jesteś taki domyślny i nie muszę ci wszystkiego tłumaczyć — powiedziałem, przewracając oczami.

— Co tam u niej? Zobaczymy ją jeszcze, czy będzie się ukrywać do końca sezonu? — żartował Eisenbichler.

— Nie martw się, jakby co, to po sezonie będziesz oglądał ją u mnie.

— Nie rozumiem.

— Chcę, żeby wprowadziła się do mnie. Co prawda, nie dała mi jeszcze odpowiedzi, ale wiem, że i tak się zgodzi — powiedziałem i patrzyłem na zdziwione miny moich reprezentacyjnych kolegów. — No co?

— Szybkie tempo narzuciłeś.

— Nie wyobrażam sobie związku na odległość. Ona zna moje zdanie na ten temat. Przeprowadzi się do mnie, nauczy języka, a potem znajdzie jakąś pracę. Proste.

— Nie poznaję cię, Richard. Nie jest to trochę zaborcze z twojej strony? Nie wydaje ci się, że znacie się jeszcze zbyt krótko, żeby stawiać ją pod ścianą? — mówił Geiger, bacznie mi się przyglądając.

— Nie. Nie wydaje mi się — rzuciłem, po czym wyszedłem z pokoju. 

Nie miałem ochoty na dalszą konwersację z nimi. Nie wiedzieli, co do niej czułem, jak za nią szalałem. Nie wyobrażałem sobie, żebyśmy żyli na odległość, widując się od czasu do czasu. To do niczego dobrego by nie doprowadziło. Wracając do pokoju Gosi, minąłem się w korytarzu z Arturem. Widziałem jego złowrogie spojrzenie, kiedy zauważył rzeczy niesione przeze mnie w dłoniach. Uśmiechnąłem się do niego szyderczo. Dałem mu wyraźny sygnał, czyją dziewczyną jest Gosia i powinien trzymać swoje łapy z daleka od niej.

 Wróciłem, kochanie — powiedziałem do niej, kiedy wszedłem do pokoju. Zamykając za sobą drzwi, przekręciłem zamek. — No widzę, że ładnie wszystko zjadłaś, to teraz czeka cię obiecana nagroda. Co powiesz na wspólny prysznic? — szepnąłem do ucha, kładąc swoje dłonie na jej pośladkach. — Chodź — pociągnąłem ją w stronę łazienki, nim zdążyła cokolwiek powiedzieć. 

— Kochanie, co się dzieje? Jesteś jakaś nieswoja. To ciągle przez ten wywiad? — patrzyłem na nią i czekałem na odpowiedź. — Mam wrażenie, że unikasz mojego wzroku — dodałem, rozbierając ją. Widok jej nagiego ciała podziałał na mnie pobudzająco. Nie mogłem się doczekać, kiedy moje dłonie zaczną wędrówkę po jej skórze.

— Richard... — zaczęła mówić, ale po chwili zamilkła. Widać było, że nad czymś się zastanawiała. — To nic takiego. Jestem trochę zmęczona po ostatnich wydarzeniach.

— Chodź pod prysznic, maleńka. Potem zrobię ci odprężający masaż. Całego ciała — szepnąłem jej do ucha. — Co ty na to?

— Dobrze — odpowiedziała, nieśmiało uśmiechając się do mnie.

Wieczór, a następnie noc zapowiadały się obiecująco.

ARTUR

— Nawet nie masz pojęcia, jak mnie wkurza ten Niemiec — powiedziałem do Rafała, kiedy wszedłem do jego pokoju.

— Nie krępuj się, Arturze. Wchodź sobie bez pukania, jak do siebie — rzucił od niechcenia, spoglądając na mnie.

— Sorry, mam wyjść, zapukać i wejść jeszcze raz? — zapytałem ironicznie, na co on pokręcił głową. — Przed chwilą się z nim minąłem. Szedł do Gośki ze swoimi rzeczami.

— Są razem, to co się dziwisz? — zapytał, robiąc coś w telefonie. — Zostaw to piwo w spokoju — rzucił w moim kierunku, kiedy sięgnąłem po browar, stojący na stoliku. — Nie masz dosyć alkoholu po ostatniej nocy?

— Ale z ciebie kumpel. Przecież wypiłeś już dwa — skinąłem głową na puste butelki. — A trzecie dopiero zacząłeś, to byś się podzielił tym jednym.

— Pijak — powiedział, rzucając we mnie otwieraczem do butelek.

— Co miałeś na myśli, mówiąc: Ach, to Zakopane? — zapytałem nagle, a on się uśmiechnął znad komórki.

— Nieważne.

— No weź, powiedz. Przecież nie zapytam Gośki, bo ona na pewno mi nic nie powie.

— Dobra. Tylko żeby się nie dowiedziała, że o tym gadaliśmy — spojrzał na mnie znacząco, a ja przytaknąłem głową. — Podobno pocałowałeś ją? I wyznałeś miłość? — odpowiedział, a mnie zamurowało. Wiedziałem, że są przyjaciółmi, ale nie sądziłem, że gadają ze sobą też o takich rzeczach.

— Powiedziała ci? — zapytałem zmieszany.

— Tak, musiała się komuś wygadać. Powiedziała też o Turcji. Naprawdę ci na niej zależy? Czy chcesz ją tylko przelecieć, żeby mieć cały komplet?

— Słucham? Jaki komplet? — zapytałem zdziwiony, bo nie wiedziałem, o co chodzi.

— Przecież wszyscy w redakcji wiedzą, że przeleciałeś każdą, oprócz Gośki. Nie oszczędziłeś nawet mężatek — odpowiedział, śmiejąc się. Kiedy to usłyszałem, poczułem, jak włącza mi się agresor.

— Czy was wszystkich, kurwa,  pojebało? — starałem się nie krzyczeć, chociaż najchętniej tak bym zrobił. — Nie spałem z żadną kobietą z naszej redakcji, a już na pewno nie przespałbym się z mężatką. Kurwa, zastanówcie się nad tym, co mówicie — powiedziałem, zaciskając dłoń w pięść.

— Nie unoś się tak. Większość sama przychodziła do Gośki i opowiadały jej o nocach spędzonych z tobą. Dowiedziałem się o tym przypadkiem, jak Gosia kolejny raz poirytowana wychodziła z redakcji i mówiła pod nosem, że jak przyjdzie kolejna, to się porzyga. Zapytałem, o co chodzi i powiedziała o wszystkim. Mówiła, że ma tego po dziurki w nosie, a na ciebie nie może już patrzeć. Nawet nie miała ochoty na żadne rozmowy z tobą, tym bardziej że widziała, że ją podrywasz. Uważała, że nią też tylko zabawisz — odpowiedział i w tym momencie wszystko stało się dla mnie jasne. Przecież, kiedy zaczynała pracę i z nią flirtowałem, to widziałem, że też jest mną zainteresowana, a potem faktycznie wszystko zaczęło się rozjeżdżać. Dotarło do mnie, że gdyby nie te plotki, to dzisiaj bylibyśmy parą, a tak wszystko przepadło. Ona była w związku z Freitagiem. Straciłem ją, przez jakieś głupie, zazdrosne babska.

— Jak tylko wrócimy, to ja już im pokażę. Jestem ciekawy, która flądra wymyśliła to wszystko. Zajebiście. Cała redakcja myśli, że jestem jakimś pieprzonym ruchaczem — powiedziałem zdenerwowany.

— Czyli to tylko plotki?

— Oczywiście. Zawsze zależało mi tylko na tej szurniętej blondynce. W sensie Gośce — powiedziałem, a on się roześmiał.

— No trochę szurnięta jest, to prawda — przytaknął i razem zaczęliśmy się śmiać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro