Rozdział 5.1
Otworzyła oczy i zamrugała, próbując pozbyć się wrażenia całkowitej ciemności przed oczami. Kiedy po którymś razie nic z tego nie wyszło, spróbowała wymacać wokół siebie coś, co mogłoby ją naprowadzić, dlaczego wokół jest tak ciemno.
Po jakiejś chwili jej oczy się przyzwyczaiły, a Willow dostrzegła mur. Mur, który otaczał ją z trzech stron. Natychmiast zerwała się na równe nogi i podeszła do tej jednej ściany, która nie była ceglanym murem, a mocną kratą. Pociągnęła za żelazne drzwi, a gdy te okazały się być zamknięte, zaczęła rozpaczliwie za nie szarpać.
- Pomocy! - zawołała. - Niech mi ktoś pomoże!
Bez żadnej odpowiedzi z zewnątrz, usiadła załamana na zimnej posadzce. Nie wiedziała, gdzie jest, ani co tu robi. Otoczenie, w którym się znajdowała, przypominało jej piwnicę, na dodatek zdawało jej się, że wcale nie taką małą. Rozejrzawszy się dookoła nagle uświadomiła sobie, że nigdzie nie było widać śladu po Aryi.
- Arya! - krzyknęła Willow, znów podnosząc się do krat. - Arya, gdzie jesteś?!
- Tutaj. - usłyszała dziewczyna, a po chwili także zobaczyła Aryę zbliżającą się do niej powoli korytarzem. Szła sama, ubrana w czarny strój, zupełnie inny niż ten, w którym kładła się spać - a Willow ubrana była w ten sam, co wieczorem. Na jej twarzy malował się uśmiech. Uśmiech, jakiego jeszcze nigdy Willow u przyjaciółki nie widziała. Szyderczy grymas zniekształcający jej twarz, wykręcający usta i kłujący w oczy. Zmieniły się także jej włosy - blond przekształcił się w czystą, matową czerń.
- Co się z tobą stało? - szepnęła Willow.
- Nic takiego. - odpowiedziała Arya z tym samym zniesmaczającym uśmiechem na ustach. - Po prostu znów jestem sobą. Po tylu latach naprawdę miło nie musieć już udawać tej przeuroczej, nieogarniętej blondyneczki. - dodała. - Zresztą nigdy nie lubiłam tego koloru na włosach. Blond do mnie nie pasuje.
- Gdzie jesteśmy? - zapytała Willow, bo to pytanie najbardziej cisnęło jej się na usta.
- Tam, gdzie chciałaś się znaleźć. Na Tamtym Świecie.
- Ale dlaczego...? - zaczęła dziewczyna, w zasadzie nie wiedząc, jak dokończyć pytanie. Skądś dobiegł ją jakiś dźwięk, ale nie miała teraz czasu zawracać sobie nim głowy, a Arya również nie zwróciła na to uwagi.
- Dlaczego ty jesteś tam - Arya wskazała na celę. - a ja tu? Och, to bardzo proste! Widzisz, moja droga, wszystko zawdzięczasz mnie. - zaśmiała się. - Pochodzę stąd. Poinformowałam właściwych ludzi, gdzie jest twój braciszek, ale niestety zwiał razem z tą swoją opiekunką, która, prawdę mówiąc, powinna być bardziej czujna mając na oku ostatnią żywą Bramę. No, ale to poszło na moją korzyść! - mówiła z dumą wyczuwalną w jej głosie.
- Ty byłaś... Dlaczego mnie zamknęłaś? Przecież się przyjaźnimy, od zawsze...
- Naprawdę tak myślałaś? Czyli muszę być dobrą aktorką. - uśmiechnęła się, tak jak kiedyś - wydawałoby się, że całkiem szczerze. - Ale tak naprawdę, możesz stąd w każdej chwili uciec. Wystarczy, że poprosisz swojego brata, żeby przeniósł cię z powrotem. Tylko że twoja podróż, bez sygnetu, po prostu go zabije, oszczędzając nam przy tym roboty. Ale zawsze masz wybór - jeśli ci się tu znudzi, w każdej chwili możesz wrócić do domu, do rodziny, do przyjaciół... - znów się zaśmiała. - Przepraszam, do przyjaciół nie. Przecież nie miałaś przyjaciół poza mną. Tak więc, moja droga Willow. Witam cię na Tamtym Świecie, który stoi przed tobą otworem - szkoda, że zobaczysz go tylko zza krat, z perspektywy wiecznego więźnia swoich własnych wyrzutów sumienia. Oczywiście, muszę cię ostrzec - jeśli chcesz stąd zwiewać, to musisz się pospieszyć, bo nie ustajemy w poszukiwaniach aktualnego miejsca przebywania Owena Everett. Ot, taka przyjacielska rada. Do zobaczenia! - krzyknęła wesoło na odchodne, pozostawiając Willow zupełnie samą wśród czterech ścian jej celi, z łzami spływającymi jej po policzkach.
Nigdy nie spodziewała się zdrady, a już na pewno nie teraz i nie takiej - naprawdę miała Aryę za prawdziwą przyjaciółkę.
Willow usiadła na ziemi, cicho płacząc, a właściwie po prostu pozwalając łzom dalej spokojnie płynąć.
Spodziewaliście się tego po Aryi?
ZuMa
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro