Listopad
Mężczyzna około 40 przechadzał się po parku. Była jesień, czas, w który dni były zimne i deszczowe, a na drzewach, jak i chodnikach, było pełno kolorowych liści. Rozglądając się dookoła można zauważyć, że prawie nikogo nie ma. Jeśli już kogoś widzimy, to osoba taka idzie w pośpiechu, ubrana elegancko, dostojnie, nosząc jakąś torbę lub kwiatki w rękach. Tak, dziś był ten dzień- 1 listopada, czyli święto zmarłych. W dzień ten ludzie zawsze chodzą na cmentarz do bliskich zmarłych, modlą się, stawiają znicze. Szkoda tylko, że przypominają sobie o tym dopiero w ten dzień lub kilka dni przed, aby oczyścić groby, żeby nie było wstydu.
Dla wcześniej wspomnianego mężczyzny takie zachowanie było smutne i niestosowne. Nie lubił tego święta. Dlatego też od dwóch lat, zamiast chodzić na groby, tak jak wszyscy inny, on w tym czasie spędzał czas w domu czytając lub oglądając TV. Albo śpiąc, to też lubił.
Chociaż zdarzało się, że wychodził na krótki spacer. Widoki były piękne, tak więc czemu miałby się nimi nie napawać? Wychodził do żony, krótko przed północą. Można powiedzieć witał z nią nowy dzień. Najczęściej spędzał tam trochę czasu, ubrany w gruby sweter, palto, kapelusz i spodnie wyjściowe. Cóż, było zimno. Zresztą tak jak zawsze w ten dzień. Może to dusze przypominają o sobie? Może chcą zobaczyć czy ich rodziny zapomną o nich, jeśli tylko pogoda byłaby gorsza? Kto wie.
Mężczyzna ów, właśnie wrócił do domu, zdjął zbędne odzienie i zasiadł przy stole, biorąc do ręki jedną z książek. Przeczytał ją już chyba milion razy, a mimo to nadal mu się nie znudziła. Dziwne, prawda? Otwierając książkę, mężczyzna zobaczył na pierwszej stronie namalowaną buźkę. Niby tylko dwukropek i nawias, a jednak dzięki temu uśmiechnął się. Był to malunek jego żony. Pamiętał. Wtedy nudziło jej się, a widząc zaczytanego męża, kobieta naburmuszyła się. Kiedy tylko wyszedł do łazienki, narysowała na kilku stronach jakieś zwykłe, szybkie malunki. Buźki, serduszka, cokolwiek. Mężczyzna wróciwszy, zauważył niewinną minę żony. Co ona wymyśliła?-pomyślał. A kiedy spojrzał na książkę wypełnioną malunkami, zaśmiał się, zamknął książkę, wziął kobietę za rękę i zaproponował spacer. Niby nic, a takie miłe wspomnienie.
***
Jest już wieczór, zaraz będzie trzeba się zbierać-pomyślał. Do północy było jednak jeszcze trochę czasu, a nie mając co robić przez ten czas, mężczyzna zatopił się w wspomnieniach. To było 5 lat temu, kiedy kobieta jego życia jeszcze żyła. Był to 1 listopada. Na ten dzień młode małżeństwo miało wybrać się samolotem do rodziny. Poprzedni dzień minął im szybko, na pakowaniu się, rozmawianiu jak będzie miło, krótkim spaniu. Lot mieli zaplanowany na piątą, a wstanie zaplanowali na trzecią. Kiedy wstali, wszystko robili szybko, w roztargnieniu, w biegu. Co raz na zmianę z 10 razy sprawdzali czy gaz jest wyłączony, woda zakręcona, a okna pozamykane. No i czy wszystko mają. Kiedy w końcu ruszyli, mężczyzna siedzący po stronie pasażera, spojrzał na telefon. Dopiero 3;30. Spokojnie zdążą. Miał już z powrotem zablokować telefon, kiedy mimowolnie spojrzał na datę. 1 listopada. Kompletnie o tym zapomnieli! Powiedział żonie, a ta nie chcąc odjechać bez spotkania z zmarłymi, szybko wróciła samochodem do domu i przekopując się przez najróżniejsze rzeczy w piwnicy, znalazła kilka starych zniczy. A kiedy my je kupiliśmy? - Pomyślał wtedy mężczyzna, dziwiąc się żonie co trzymają w piwnicy. Wychodząc z domu, kobieta wzięła jeszcze z wazonu sztuczne kwiaty i wsiedli do auta.
Spokojnie dojechali na cmentarz, obchodząc swoich przodków, modląc się, zapalając znicze i w końcu uciekając do auta, z powodu zimnego wiatru jaki panował wtedy na dworze. Kiedy wracali( a tak właściwie- w końcu jechali na lotnisko), żona uśmiechnęła się do siebie radośnie.
- Wiesz, to było zakręcone! I mimo, że to nie było raczej miłe czy też właściwe, to podobało mi się. Wiesz jaką czuję adrenalinę! - mówiła z podekscytowaniem w głosie. - Wiesz, co ty na to, abyśmy kiedyś to powtórzyli?- zwróciła się do męża. Zapytany spojrzał na nią z czułym uśmiechem.
- Jeśli tylko zechcesz. Chociaż, może następnym razem nie w takim pośpiechu?- Kobieta kiwnęła wesoło głową i nucąc coś pod nosem, skupiła się na drodze. Mężczyzna spojrzał na telefon. Dochodziła godzina czwarta. Spokojnie zdążą.-pomyślał. Spojrzał przez okno i przez resztę drogi podziwiał widoki.
Wdowiec wrócił do rzeczywistości i spojrzał na telefon. Za dwadzieścia minut będzie północ, czas się zbierać-pomyślał.I tak też zrobił, ubrał się ciepło, włożył buty i biorąc znicz do ręki wyszedł z domu. A gdy wychodził nie był smutny czy przygnębiony. Był szczęśliwy, że znów spotka żonę, jak i innych bliskich.
- - - -
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro