Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2


Nastolatka stała właśnie przed lustrem i szykowała się do wyjścia. Oczywiście, wstała dużo wcześniej niż jej brat, który szlaja się w nocy gdzieś po mieście z niewiadomo kim. Matka rodzeństwa nie ma pojęcia o niczym, nawet nie podejrzewa, że jej syn, gdzieś wychodzi, ale jego siostra o tym wie, ale nie było jeszcze okazji, by mu o tym wspomnieć. W końcu byli bliźniakami, a bliźniacy wiedzą o sobie wszystko, szczególnie, że mają supermoce, które odziedziczyli po swoich rodzicach.

- Morgana, schodź już na dół. Śniadanie na stole! - krzyknęła mama dziewczyny z dołu z kuchni.

- Dobra, już schodzę - powiedziała dziewczyna.

Morgana chwyciła swój czarny plecak z Nike oraz najnowszy model telefonu z Apple'a - IPhone 19, który dostała na swoje siedemnaste urodziny, po czym wyszła z pokoju i zeszła na dół do kuchni.

- Cześć mamo. Co dzisiaj będziesz robić? - zapytała nastolatka siadając do stołu i nakładając na talerz jajecznicę.

- To, co zawsze. Firma i miasto - odpowiedziała kobieta. - Gdzie ten twój brat? Dylan, złaź natychmiast na dół, bo inaczej odłączę ci Internet!

Ta groźba zawsze działała. Jak wiadomo w dzisiejszych czasach nastolatek bez Internetu, to martwy nastolatek. Chwilę później w kuchni pojawił się Dylan gotowy do szkoły. Matka chłopaka spojrzała na niego.

- Co robiłeś w nocy? - zapytała Julia.

- Ja? - zapytał zdziwiony nastolatek podnosząc do góry głowę i spoglądając na swoją matkę wystraszony, że jego sekret mógł się wydać.

- Nie, twoja siostra, oczywiście, że ty. Co robiłeś w nocy? Jesteś zmęczony. Masz wory pod oczami. Nawet ten twój marny makijaż nie podziała na to - oznajmiła kobieta.

- Cześć kochanie - do kuchni wszedł Viridi i całując swoją małżonkę zasiadł do stołu. - Mhm, ale pachnie. Jest kawa?

- Twój syn nie śpi w nocy, tylko robi coś innego - oświadczyła Julia.

- No i co z tego? My jako nastolatki robiliśmy gorsze rzeczy - powiedział mężczyzna. - Daj chłopakowi spokój. Niech się wyszaleje.

- Ty przeciwko mnie? - zapytała kobieta. - Niech ci będzie, ale jeśli on coś wywinie, to ty będziesz za niego odpowiadał.

- Dobrze kochanie, dobrze, daj już spokój i zjedz śniadanie, bo nie zdążysz - powiedział Viridi.

- Mamoo - zaczął Dylan. - Prowadzisz teraz jakieś ciekawe sprawy?

- Co cię tak to interesuje? Zwykle nie wykazujesz większego zainteresowania moją drugą pracą - powiedziała kobieta dopijając kawę.

- No... Ale ostatnio na mieście mówią, że razem z policją próbujesz rozbić jakąś tam organizację. A wiesz, my twoje dzieci, ty masz niebezpieczną pracę i wolę wiedzieć, czy mam się czegoś spodziewać. Tak na wszelki wypadek, oczywiście - powiedział Dylan, chcąc czegoś się dowiedzieć na temat sprawy, którą prowadzi jego matka przeciwko Henrykowi.

- Dylan, dobrze wiesz, że nic wam nie grozi, ale tak, prowadzę sprawę, ale nie tylko we współpracy z policją, ale także razem z ojcem, który ma wtyki tam, gdzie ja nie mam - powiedziała Julia spoglądając na swojego syna. - Dwa miesiące temu policja wpadła na trop organizacji, która zrzesza meta-ludzi. Podejrzewamy, że coś planują, ale nie wiemy co. Staramy się to ustalić od dwóch miesięcy, ale sprawa stoi w miejscu. Mówiłam, nie macie się czego obawiać.

- No dobra, chciałem, tylko to wiedzieć - powiedział chłopak. - Idziemy do szkoły? - zwrócił się do swojej siostry.

Dylan, gdy wyszedł z domu, westchnął z ulgą. Matka przynajmniej nie wiedziała, co robi, a raczej robił, razem z Henrykiem, ale musi mu o wszystkim powiedzieć.

Nie miał pojęcia, że jego ojciec ma wtyki w tych kręgach, ale przecież mógł się domyślić. Przecież należy on do drużyny jego matki, i to już od bardzo dawna. W drodze do szkoły Dylan zanotował sobie w myślach, aby po lekcjach pójść do Henryka.





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro