004 trio
Zima szła do nas szybkim krokiem, był początek listopada, a za oknem padał deszcz. Na szczęście był weekend i mogłam posiedzieć w domu i napawać się owym widokiem przez okno.
- I jak tam kontakt z Czarnym Kotem? - spytał Adrien, który spędzał ze mną dzisiejszy dzień.
- Bardzo dobry, będziemy musieli kiedyś czas spędzić we trójkę! Co ty na to?
Zapadła chwilowa cisza, podrapał się po karku I w końcu odpowiedział
- Pewnie. - zaśmiał się, ale jakoś inaczej niż zawsze. Mniej szczerze?
Ale zapewne dlatego, że niekomfortowo mu byłoby poznać superbohatera, albo po prostu mojego przyjaciela.
To są dosłownie dwa różne charaktery, i może się boi, że się nie dogadają? Ja szczerze, także się obawiam tego.
- Luzik, nie naciskam. Może wieczorem pójdziemy na spacer, bo pogoda mówi, że przestanie padać?
Nagle w wiadomościach pokazano kolejną zakumizowaną osobę, Adrien wstał rzucił zwykle ,, pa, zdzwonimy się później,, i uciekł...
Pomysł mój mu się nie spodobał? Mógł powiedzieć, przecież on wie, że zrozumiałabym.
Zeszłam na dół zrobić sobie herbaty, co dziwne wujek był w domu.
- Twój tata dzwonił do ciebie? - zdziwił mnie swoim pytaniem, ojciec mało kiedy do mnie pisał, nie wiem dlaczego. Nasz kontakt osłabł
-Nie, a coś się stało?
- Przyjeżdża jutro, chce pogadać z tobą o czymś ważnym. Niestety nie powiedział mi o czym. - zastanowił się- Bądź gotowa, jeśli chcesz nie musisz iść do szkoły jutro.
- Pójdę, ale jeśli pozwolisz to mogę iść teraz do Luki?
- Do twojego chłoptasia? Możesz. - zaśmiał się — Może podjedź, zapytam Carla, czy ma czas.
- To niedaleko, pójdę. Chyba że nie będzie chciał mojego towarzystwa.. To nie pójdę.
[sms]
do Luka<3 od Rossie
Hej, jesteś w domu? Albo czy masz chęć na moje towarzystwo 👹
do Rossie od Luka<3
Pewnie, wbijaj. Zjesz z nami kolacje?
do Luka<3 od Rossie
JEŚLI TWOJA MAMA NIE MA NIC PRZECIWKO.
Na tego sms-a nie dostałam już odpowiedzi, ubrałam buty i ruszyłam.
Może był to głupi pomysł, że wyszłam a ktoś terroryzuje nasze miasto? Czasem nie myślę logicznie..
Szłam w miarę bezpiecznym skrótem, który trochę wydłużał moją trasę, jednak nie były to znaczne minuty. Zatrzymałam się, gdy zauważyłam leżącego na ziemi Czarnego Kota. Nie myśląc za wiele pobiegłam do niego. "Potwór" zajmował się obecnie biedronką.
- Hej, wszystko dobrze? - spytałam zmartwiona, kucnęłam i sprawdziłam, czy oddycha
- Rosie, co ty tutaj robisz? - jęknął po dłuższej chwili, był cały zbolały
- Znowu robiłeś za tarczę biedronki? I za odciągacza? Kiedyś przez to zginiesz... -, zmartwiłam się
Już nie raz trafiał do mnie w słabym stanie, wtedy zarywałam nocki i opatrywałam mu rany. Na szczęście w stroju miał lepsza regeneracje. Nienawidziłam, gdy robił za żywą ochronę. Czy on poważnie sadzi, że ma dziewięć żyć?!
- Przynajmniej zginę jako bohater, a nad moją trumną lamentować będą kocice, też zaliczasz się do tego grona.
- Jesteś głupi, widzę, że lepiej się czujesz. Idź pomóż biedronsi, może też się zaliczy do tego grona. - sapnęłam zła — i jak dzisiaj przychodzisz to przyjdź koło dwudziestej trzeciej? Ale nie będę mogła siedzieć z tobą za długo...- powiedziawszy to odeszłam w stronę łodzi
Luka czekał na mnie przed wejściem
- W końcu jesteś. - zaśmiał się i przytulił na powitanie
Z Luką złapałam od razu dobry kontakt, często się spotykaliśmy, na różne jedzenie, koncerty czy po prostu do niego, czy do mnie. Był jednym z paru moich przyjaciół, których tutaj poznałam
- Jestem, wiem, że tęskniłeś. - odwzajemniłam uścisk
- Tak, jasne. Chodź Juleka z mamą czekają.
Weszłam do domu i przywitałam się z kobietami.
- Dzień Dobry, Rossie. Mam nadzieję, że jeszcze nie jadłaś. Zrobiłam makaron. Lubisz?
- Tak, lubię wszystko, co wychodzi spod Pani rąk. - przyjęłam porcje i gdy każdy ją dostał podziękowałam i życzyłam smacznego
Gdy jadłam z Couffaine, czułam się rodzinnie, czułam to uczucie, które towarzyszyło ze mną trzy lata temu.
Gdy byliśmy w pokoju chłopaka przypomniałam sobie o mini prezencie, który dla niego przyniosłam
- Ej, Boże.. Prawie bym zapomniała — wyciągnęłam z torebki rulon i podałam go chłopakowi, gestem kazałam mu go otworzyć — To dla ciebie!!!
Rozwinął go, a jego oczom ukazał się plakat Jagged'a Stone z autografem
- C-Co?! Skąd go masz, jeju dziękuję Ci Rossie.. - przytulił mnie mocno
Niebiesko włosy lubił zbierać plakaty, a tego z autografem nie miał jeszcze wcale. Mnie zawadził więc wolałam go oddać komuś, kto naprawdę uwielbia Wielką gwiazdę rocka.
- To nic, mam swoje sposoby. - wzruszyłam ramionami — Mam nadzieję, że Ci się podoba
- Bardzo, nie spodziewałem się.. Ale nie wiem, czy mogę go przyjąć.
- Możesz, i jak go nie weźmiesz to się obrażę. - udawałam złą — Ty mi ciągle coś dajesz, nawet na kolację rodzinną pozwalasz wbić, nie chce by to była jednostronna przyjaźń.
- I nie jest, widzę, że się starasz. Dziękuję jeszcze raz- uśmiechnął się szeroko
- To nic. Ładny wieczór dzisiaj. Idziemy się przejść? Czy jesteś zmęczony? A może wolałbyś spędzić czas w domu.. Albo..
- Hej, hej czy to milion pytań na minutę? Szczerze wolałbym być w domu. Może oglądniemy coś, huh?
- Jasne, szach ja nie wybieram. - szybko powiedziałam I pościeliłam wygodnie łóżku, by móc położyć się i prosto oglądać
Położyliśmy się i oglądaliśmy bajki, lubiłam tak z nim spędzać czas odpoczywaliśmy w swoim własnym towarzystwie. Nie musieliśmy zmuszać się do różnych aktywności, jeśli ktoś z tego nie chciał. Rozumieliśmy się.
Oparłam głowę o jego ramię
- Będziemy musieli ogarnąć nockę kiedyś, co ty na to? - spytał
- Dobry pomysł, spytam wujka, czy będziesz mógł przyjść i zapraszam. - zaśmiałam się- nie mogę się doczekać- powiedziałam szczerze
Zegar wskazywał dwudziestą drugą trzydzieści, trochę się zasiedziałam. Jutro do szkoły, Luka pewnie chciał się ogarnąć I pójść spać w miarę normalnej godzinie
- Będę się zbierać, przepraszam ze tak późno, nie patrzałam w zegarek.. - podrapałam się po karku
- No coś Ty, twoje towarzystwo mnie nie męczy, a do szkoły mam na dziesiątą, więc chilluj młoda. Zadzwoń po Carla,i do kiedyś, jutro masz czas?
- Nie, jutro przyjeżdża mój tata, ma coś ważnego mi dopowiedzenia. Dziwne..
- O kurde, pisz mi. Nie chcę chyba cię zabrać do Londynu?
- Chyba nie..
Chodź moje przeczucie mówiło kompletnie inaczej.
...
Po dwudziestej trzeciej przywitał mnie Lateksiak, był w o wiele lepszym stanie niż wcześniej. Leżeliśmy na podłodze i jedliśmy śmieciowe jedzenie po nocach. Raz na jakiś czas można. Zadawaliśmy sobie różne pytania i musieliśmy na nie odpowiadać, taka zabawa.
- A ty co uważasz za romantyczne i byłabyś w stanie to zrobić? - spytał zaciekawiony. Położył się na brzuchu, głowę podparł dłońmi, a nogami zaczął machać
- Może głupie, ale chciałabym zatańczyć z moim przyszłym chłopem w deszczu albo jak pada śnieg. - nieśmiało wyznałam- Szczerze, mega romantyczne. Musisz przyznać.
- Fakt- zastanawiał się przez moment i rzucił we mnie popcornem
- ZA CO?
Nie dostałam odpowiedzi na moje pytanie,
położyłam się wygodnie i rozmyślałam. Tak naprawdę nie wiem kim jest osoba leżąca obok mnie, nie wiem ile ma lat, jak się nazywa, nic. Lekko złapał mnie skurcz brzucha, jednak wiem, że osoba pod maską, nie może być wcale taka zła.. Przynajmniej ja ją polubiłam.
- Ej jak to jest latać? - spytałam zaciekawiona, mimo że "latałam " już raz czy dwa, zawsze miałam zamknięte oczy i nie delektowałam się krajobrazem, może dlatego, że to było na początku naszej znajomości i nie ufałam mu jak teraz.
- Nie mogę Ci powiedzieć, ale mogę pokazać. - wstał, ja otworzyłam moje zmęczone oczy i zobaczyłam, że podaje mi dłoń, którą złapałam trochę nie pewnie.
- Że jak, teraz? - zdezorientowana spojrzałam w jego oczy, on uśmiechnął się i pokiwał głową.
- ZABIORĘ cię na taką wycieczkę, że nigdy jej nie zapomnisz. Złap się mocno, i lecimy. Albo nawet lekko, ja mówiłem, że każdą piękną Panią uratuje — mrugnął okiem
A gdy byliśmy w górze, a nad nami było tylko niebo, pierwszy raz się nie bałam. Bo wiem, że mogę mu ufać.
-Mademoiselle, dokąd najpierw?
- Pokaz mi swoje ulubione miejsce w Paryżu, co ty na to? Tam, gdzie możesz być sobą.
- Ale tam wrócimy pod koniec podróży, jak zaprowadzę cię do Domu. Nie chcę kończyć naszej wycieczki.
Znieruchomiałam, czy to u mnie czuł się swobodnie? Był sobą, i nie bał się wyrazić żadnego słowa?
Słodziak
- Jesteś uroczy, to najmilsze co mi ostatnio ktoś powiedział.
Mój przyjaciel pokazał mi wiele ciekawych miejsc,
Rosie znowu nie wiedziała, że jej słowa po jego wyzwaniu sprawiły, że Serce zabiło mu trochę szybciej niż zazwyczaj. I zmartwiło go to, bo Adrien był czarnym Kotem, która wersję pokocha dziewczyna? I czy pokocha którąkolwiek?
Gdy byli już w pokoju ciemnowłosej i był moment pożegnania, przytuliliśmy się mocno,
- Czarny Kocie, jutro nie będę mogła się spotkać. Mam szkole, i przyjeżdża mój tata.. - uśmiechnęła się w jego stronę
- Cieszę się, baw się dobrze. Ja będę zmykał spać, kociastych snów Tobie życzę- pożegnał się I uciekł w swoją stronę.
Popatrzałam za nim przez okno jeszcze trochę, cieszę się, że spotkałam go te dwa miesiące temu.
pov 3os [ w następnym rozdziale wroci do normy]
Adrien położył się na łóżku o pierwszej w nocy. Bał się, że jest możliwość że zaczął się zakochiwać w najlepszej przyjaciółce. Co zrobi gdy ona to także zrobi, ale w postaci Czarnego Kota?
- Plag, co zrobić? - spytał małego stworka
- Musisz się o nią starać jako ty, Czarny kot jest tylko osłoną, folią ale to ty jesteś serem pleśniowym. - powiedzial i zajadal się swoim przysmakiem,
Blondyn westchnął
Co będzie to będzie
Nie wiem dlaczego ja dodaje
rozdziały tylko w nocy
SORKA,
LOVKI
I DOBRANOC
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro