Chapter 1
Śnieżynka otworzyła swe oczy i spojrzała na ponury, otaczający ją świat. Wokół panował mrok. Na niebie nie było ani jednej gwiazdy. Księżyca też nigdzie nie było widać. Kotka zrozumiała, że nie znajduje się tam, gdzie powinna. Była we śnie. Otaczała ją pustka. Nie czuła nawet lądu pod łapami. Kotka spojrzała w dół i... Nie zobaczyła nic. Unosiła się w powietrzu. Wtedy zza niej dobiegł cichy pisk. Śnieżynka obróciła się szybko i spojrzała na małego, skulonego kociaka. Wydawał się przerażony, a jednak poczuł wzrok kotki na swojej skórze, więc podniósł swój łebek. W jego maleńkich oczach dało się dostrzec tylko i wyłącznie ciemność. Może i patrzył na śnieżnobiałą kotkę, ale wyglądało to bardziej tak, jakby wpatrywał się w coś, co nie istniało.
- Ty... Ty być moja mama? - zapytał cicho.
Kotka nie była pewna czy zaprzeczyć, więc powiedziała:
- Nie jestem twoją mamą, ale jeśli chcesz to możesz mnie tak nazywać - uśmiechnęła się o wtedy zobaczyła, że kocurek patrzy na nią przerażony. Czyżby zrobiła coś złego? Śnieżynka zrozumiała, że kociak wcale nie spoglądał na nią...
Na swoim karku i grzbiecie wyczuła piekielnie gorące podmuchy, które raz pojawiały się, a raz znikały. Kotka przestraszona obróciła się. Jej oczom ukazała się wielka, czarna bestia, która przypomniała kota, a jednak nim nie była. Stworzenie na swym łbie nosiło ogromną czaszkę, która chyba należała do jelenia. Spomiędzy szpar na oczy dochodziło tylko czerwone, oślepiające światło. Śnieżynka nie mogła długo wpatrywać się w postać, ponieważ im dłużej to robiła, tym bardziej strach władał jej ciałem. Chciała odwrócić swój wzrok jak najszybciej, a jednak nie potrafiła. Jakaś dziwna siła trzymała ją w miejscu. Nie mogła się ruszyć, ani nawet wydać żadnego odgłosu. Wtedy bestia podniosła swą łapę i ruszyła nią w stronę białej kotki. Kocica chciała jak najszybciej uciec, ale sparaliżowane ciało nie chciało jej słuchać. Kotka w nadziei na jakiś cud zamknęła oczy. Nic jednak się nie wydarzyło. Śnieżynka powoli podniosła powieki i zobaczyła, że łapa stworzenia zatrzymała się tuż obok niej.
- Witaj, Śnieżynko - do uszu kotki dotarł potężny, donośny, a zarazem przyjemny głos - Dobrze w końcu zobaczyć cię siedzącą przede mną. Cały czas obserwowałam cię, jak kroczyłaś po świecie żywych.
Czyżbym umarła? - w głowie białej kotki pojawiła się myśl, która przeraziła ją jeszcze bardziej.
- Nie, spokojnie. Nadal żyjesz - odezwał się ponownie głos - Po prostu... Chciałam, abyś ty też mogła mnie zobaczyć.
Śnieżynka poczuła, że w końcu może się ruszać, dlatego od razu obróciła się i dała w długą. Ale tedy poczuła, że coś trzyma ją za grzbiet. Z trudnością obróciła głowę i ujrzała tą samą czarną łapę co wcześniej. Tym razem, stworzenie odkryło swoje poduszki, więc kotka mogła zadziałać. Od razu ugryzła bestię w to miejsce. Czarny stwór aż syknął z bólu.
- Waleczna, co? - odezwał się ponownie głos, ale tym razem z nutą dumy - Wiedziałam, że wybrałam dobrego kota.
Śnieżynka spadła na ziemię na cztery łapy i obróciła się w stronę bestii. Zrozumiała, że przez ten cały czas to ona do niej mówiła.
- Kim jesteś? I czego ode mnie chcesz? - warknęła.
- Pewna siebie, dumna, ambitna... Naprawdę jesteś idealna. - powiedziało stworzenie nie zwracając uwagi na pytanie kotki.
- Zapytałam: kim jesteś?! - powtórzyła pytanie Śnieżynka, ale tym razem głośniej.
- Stanowcza, ostra, śmiała...
- Awanturnicza... - bestia zwróciła swe "oczy" w stronę kotki - Jestem Dea. Zapewnie o mnie nigdy nie słyszałaś...
- No nie - odpowiedziała kotka szybko, wtrącając się w zdanie stworzenia.
- A więc może obiła się ci o uszy moja siostra, Salm?
- Kto?
- O niej też nie słyszałaś? Jak słodko... Kontynuując. Jestem Boginią Życia i Śmierci, chociaż większość kotów uważa mnie tylko za Boginię tego drugiego... Wracając, władam potężną magią, która może zabić każdego, jeśli tylko tego zechce, ale kto wtedy będzie składał mi moje ulubione przysmaki jako ofiary? - nawet jeśli Śnieżynka nie widziała pyska bestii, czuła, że w tej chwili się uśmiecha. Zza jeleniej czaszki dobiegł śmiech.
- B-boginią...? Jak to? Nie rozumiem! - rzekła kotka zaskoczona. Jej wcześniejsze uczucie strachu całkowicie zniknęło. Pojawiła się natomiast niepewność i szok.
Kotka próbowała wydusić z siebie jeszcze jedno pytanie dotyczące jakim stworzeniem jest Dea, ale nie potrafiła tego zrobić.
- Jestem kotem. Tak jak ty - powiedziała łagodnie bestia.
- Ale jak... Jak ty...
- Potrafię czytać w myślach. Więc wiem o tobie dosłownie wszystko - Dea znowu się zaśmiała.
- Czyli... Widziałaś, że miałam zamiar cię ugryźć? - zapytała Śnieżynka.
- Tak jakby. Nie myślałaś o tym zbyt długo, więc akurat ta myśl mi umknęła. Ale zaskoczyłaś mnie swoją odwagą, więc nie jestem na ciebie zła, chociaż powinnam. Jestem pewna, że gdyby był to jakiś kot z plemienia, napewno leżał by już martwy.
- Plemienia? - zapytała biała kotka.
- Oh... O plemionach też nie słyszałaś? - spytała Boginii Śmierci.
- Nie...?
- A więc ci o nich opowiem. Plemiona istnieją w świecie żywych już od dawna. Niektóre są blisko miejsca, w którym mieszkasz, inne dalej. Jedne mają więcej członków, inne mniej. Każde z nich jest wyjątkowe. A ja opiekuje się nimi wszystkimi. No i moja siostra też się o nie troszczy, ale skoro jest Boginią "Życia", czyli roślinności, zwierząt, wody, lasów, i wiele, wiele więcej; uważają ją za ważniejszą ode mnie! A to ja przecież władam życiem wszystkich kotów! - w jej słowach dało się usłyszeć oburzenie i... Zazdrość?
- Czyli, że jesteś od niej dużo bardziej potężniejsza, ale i tak bardziej wielbią ją...? - zapytała Śnieżynka.
- Dokładnie tak. Uważają, że dzięki niej "świat staje się piękniejszy" - ostatnie słowa powiedziała z pogardą - Dlatego też chce, abyś dołączyła do jednego z najsilniejszych plemion i przekonała ich do tego, aby w końcu wielbili mnie! - wrzasnęła, a wszytko wokół zaczęło się trząść - Oj, przepraszam. Kiedy jestem zła tak jakby powoduje trzęsienie ziemi... Ale to nie istotne! Idź już! Wracaj do świata żywych i znajdź Plemię Płynącego Wąwozu. A wiesz co? Postaram się, aby to oni znaleźli ciebie...
Śnieżynka ostatnie kilka wyrazów wypowiedzianych przez Deę, słyszała bardzo słabo. Świat wokół białej koteczki zaczął się rozpływać, aż w końcu całkiem zniknął.
***
Śnieżynka podniosła powieki i zobaczyła sterty kolorowych skór leżących wokół niej. Podniosła się i usiadła na swoim posłaniu. Wylizała dokładnie każdy włosek swojej sierści, po czym wygramoliła się z posłania składającego się tylko i wyłącznie z miękkiego kamienia przyniesionego przez jej Dwunożnego. Kotka nie lubiła tych, chodzących na dwóch łapach, stworzeń, ale nie miała do zarzucenia im żadnych złych czynów wobec niej. Oprócz tego, że kilka dni temu wsadzili jej do jakiegoś pudła i przywieźli tu. Zamknięta na noc w jakiejś skórzanej norze nie wiedziała co ma począć, więc kładła się na posłaniu i zapadała w sen. Od jakiegoś czasu śniło jej się to samo - nicość, mrok i piski kociąt. Ale poprzedniej nocy w końcu ujrzała stwórcę tych snów - samą Boginię Życia i Śmierci, najwyższą z Bogów, stwórczynię świata żywych i martwych - Deę.
Śnieżynka nie mogła dalej zrozumieć wiadomości przekazanej przez tą czarną bestię. Ma dołączyć do Plemienia? Przecież ona nawet nie wiedziała, że coś takiego w ogóle istnieje! A teraz w dodatku musiała jeszcze jedno z nich znaleźć. Biała kotka nie wiedziała nawet gdzie ma zacząć poszukiwania. Dlatego też, kiedy nastał ranek, a jej właściciele się obudzili, wypełzła ze skórzanego gniazda. Oślepił ją blask wschodzącego właśnie słońca. Śnieżynka uwielbiała świty jak i zmierzchy. Uważała, że są to najpiękniejsze części dnia, omijając oczywiście noc, którą kochała jeszcze bardziej, ponieważ po ciężkim dniu mogła wrócić do swojego posłania i zasnąć.
Kiedy była już przy strumieniu postanowiła złowić sobie świeża rybkę. Jej przyjaciel z dzieciństwa - Pan Kwiatek; nauczył ją jak to się robi. Lubiła tego czarno-białego pręgowanego kocura. Kotka ufała mu, chociaż nie znali się zbyt długo, bo jej aktualni właściciele zabrali ją do innego Gniazda Dwunożnych. Jej matka umarła, gdy koteczka była jeszcze mała, więc nie pamiętała jej prawie w ogóle. Wiedziała tylko, że miała na imię Konwalia. Swojego rodzeństwa też nie pamiętała, bo zostali rozdzieleni, gdy ukończyli ledwie trzy księżyce.
Rozmyślenia kotki przerwał skrzek kruka. Kotka spojrzała na niebo. W tamtej chwili przeleciał nad nią biały ptak, który chwilę wcześniej wydał usłyszany przez nią dźwięk. Kotka zdziwiła się, ponieważ taki kolor zwierzęcia nie był czymś naturalnie spotykanym w naturze. Zignorowała jednak tą myśl i podeszła bliżej do rzeki. Od razu zauważyła łososia pływającego przy brzegu. Kotka uderzyła łapą w miejsce, w którym widziała rybę. Łosoś ten od razu wyskoczył z wody, a wtedy kotka miała szansę by go złapać. Kiedy już miała go w łapach, ten wyślizgnął się i ponownie wylądował w wodzie.
- Nieźle jak na pieszczoszka - odezwał się głos z przeciwnego brzegu strumienia - Aczkolwiek musisz popracować jeszcze nad techniką. Następnym razem ugryź go od razu w kręgosłup, albo w ogóle nie próbuj nawet polować. Przecież dla takich kotów domowych jak ty przeznaczone są do jedzenia królicze bobki, prawda? - zaśmiał się właściciel głosu.
- Kim jesteś? - zapytała od razu Śnieżynka dokładnie przyglądając się kocurowi, którego kotka właśnie dojrzała.
- Spadający Jastrząb, miło mi. A ty jak masz na imię? - spytał kocur i przeniósł wzrok ze swojej łapy na kotkę.
- Śnieżynka - odpowiedziała szybko kocica - Dziwne masz imię - dodała po chwili milczenia.
- Mówi mi to jakiś pieszczoszek? - zaśmiał się - Należę do Plemienia Płynącego Wąwozu, każdy ma tam takie "dziwne" imiona, koteczko.
- Należysz do plemienia?
- Tak. Należę do najsilniejszego plemienia jakie istnieje! - zawołał i uniósł swą białą pierś dumnie do góry.
- Ta, i w dodatku jak widać najskromniejszego... - powiedziała pod nosem biała kotka.
- Co tutaj robisz? - zapytał kocur zmieniając temat.
- Sama nie wiem. Moi Dwunożni wsadzili mnie do jakiegoś pudła, a kiedy mnie z niego wyciągnęli byłam już tutaj. Mieszkam z nimi w skórzanej norze, która znajduje się - wskazała ogonem kierunek swojego aktualnego domu - tam.
- Rozumiem... Typowi Dwunożni - przewrócił oczami.
- A ty? - spytała kocica.
- Jestem na patrolu łowieckim! - rzekł kocur i językiem przesunął po swoim pysku wylizując resztki krwi i sierści.
- Patrolu?
- Polowanie. Ja i dwójka kotów z mojego plemienia wyszliśmy zapolować na zwierzynę, aby móc wykarmić resztę kotów - odpowiedział brązowy kocur o jedwabnej sierści.
- Czyli jest was więcej?
- A co? Myślałaś, że poluje sam dla siebie? - zapytał widocznie lekko zaskoczony.
- Nie... - skłamała.
- A więc coś jeszcze chcesz wiedzieć, czy mogę już iść polować dalej? - spytał, a wtedy zza krzewów, które rosły niedaleko niego, wyłoniła się dwójka kotów. Jedna z nich, ruda pręgowana kotka z dużą, ciemną pręgą przecinajacą jej grzbiet, podbiegła do kocura, z którym przed chwilą rozmawiała Śnieżynka i od razu warknęła:
- Kim jesteś i co tutaj robisz?!
- Powiedziałam już to Spadającemu Jastrzębiu - odpowiedziała rudej kocicy Śnieżynka i pokazała swoje ostre kły - A teraz opanuj się, albo rozszarpie ci nimi gardło! - dodała warcząc.
Ruda kotka także wystawiła zęby, ale po ujrzeniu w jaki sposób patrzy na nią Spadający Jastrząb, uspokoiła się.
Śnieżynka także schowała swoje kły i usiadła, starannie owijając swój ogon wokół łap. Jej serce przestało bić tak gwałtownie jak przed chwilą, a jej oddech stał się wolniejszy.
- A zatem może ty i twój kolega przedstawicie się pierwsi? - zapytała od razu patrząc na rudą kotkę, a następnie na jej towarzysza - burego kocura z ubłoconymi łapami.
- Niech ci będzie. Nazywam się Przyczajona Lisica, a to jest Dzięciołowy Skrze...
- Co wy tutaj, na Bogów, wyprawiacie?!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro