Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7

Tym razem wiedziałam dokąd prowadzi droga, którą zmierzaliśmy. Po blisko dwudziestu minutach szybkiej jazdy dotarliśmy na obrzeża miasta, gdzie odbywają się wyścigi samochodowe. Chłopak zatrzymał pojazd i wysiadł po czym otworzył mi drzwi. Miejsce to jak ostatnim razem było oświetlone rażącymi lampami i strasznie zatłoczone przez skąpo ubrane dziewczyny oraz szukających adrenaliny mężczyzn. Szłam za nim starając się nie zgubić wśród tylu osób. Każdy tutaj witał go lub co najmniej obrzucał spojrzeniem. Zatrzymaliśmy się przy grupce dziewczyn, które miały może z dziewiętnaście, dwadzieścia lat.

- Zostań tutaj. Będziesz miała lepszy widok na moje zwycięstwo.

Rozejrzałam się po twarzach moich towarzyszek. Większość z nich jest tutaj ze swoim facetem i to nie pierwszy raz.

- Skąd jesteś pewien, że wygrasz? - Którejś najwidoczniej nie spodobała się ta wizja.

- Ja zawsze wygrywam - odpowiedział przez ramię i zmieszał się z tłumem.

Początkowo stałam z tyłu, ale ciekawość wzięła górę i przepchnęła się na sam przód. Widziałam jak samochody zajmują miejsce na starcie po czym jedna z dziewczyn wychodzi z flagą. Na znak gotowość każdy kierowca kiwa głowa po czym następuje start. To w jakim tempie samochody zniknęły za nimi horyzontu jest zadziwiająca. Nastąpiła cisza i wysłuchiwanie zbliżającego się silniku. Po niecałych dziesięciu minutach pierwszy z samochodów z widoczną przewagą przekroczył linię mety i zahamował czekając tam na pozostałych konkurentów. Wszyscy uczestnicy wyścigu opuścili swoje pojazdy po czym oficjalnie ogłoszono zwycięzcę, który otrzymał spory plik gotówki od faceta, który przed wyścigiem zebrał pieniądze od każdego z uczestników.

- Mówiłem, że wygram. - Podszedł do mnie lekceważąc otaczające go dziewczyny.

Uśmiechnęłam się rozbawiona jego pewnością. Bez żadnego ostrzeżenia złapał mnie w talii i poprowadził do samochodu.

- Teraz jedziemy uczcić moje zwycięstwo - szepnął mi do ucha.

...

Zatrzymaliśmy się przed nowoczesnym i okazałym domem. Rozejrzałam się po okolicy. Nie było to centrum miasta, a większość sąsiednich budynków wyglądała na drogie. Chłopak otworzył mi drzwi i poprowadził do wejścia. Od samego progu słychać było głośną muzykę i czuć woń alkoholu. Przepchnęliśmy się przez tłum do centrum imprezy. Każdy witał się z jedyną osobą, którą tutaj znałam. O ile można tak powiedzieć.

- Cóż to za ślicznotka? - Odwróciłam się w kierunku dobiegającego mnie głosu.

- Rose. - Podałam mu rękę.

- Miło mi poznać. Może się czegoś napijemy i zatańczymy?

- Spadaj Jack. - Zbył go niebieskooki.

Jack podniósł ręce w geście poddania się i posłusznie odszedł.

- Chodźmy się czegoś napić.

W kuchni stało kilka osób zajętych rozmowami. Dostałam kubek z jakąś mieszanką. Wzięłam łyk i od razu się skrzywiłam. Odstawiłam napój na blat, o który się opierałam. Chłopak stał naprzeciwko mnie i obserwował każdy mój ruch. Nie czułam się zbyt komfortowo.

- To twój dom? - zapytałam.

- Znajomego.

- Ładnie tutaj.

Jego wzrok zatrzymał się na kimś za moimi plecami. Spojrzałam przez ramię i zauważyłam mężczyznę. Zmrużyłam oczy, bo kojarzyłam tą postać.

- Zaraz wracam.

Wyminął mnie i zniknął w tłumie. Przez kilka minut czekałam aż wróci, ale to się nie stało. Nalałam sobie do kubka zwykłego soku i przeszłam do salonu.

- Można prosić?

Jack złapał mnie za rękę i odstawił napój po czym trafiliśmy na parkiet. Znaleźliśmy się między tańczącymi, gdzie zostaliśmy przez dwie piosenki. W odrobinę luźniejszej atmosferze przysiedliśmy się do grupy ludzi. Poznałam kilka nowych osób, z którymi spędziłam blisko godzinę.

- Zaraz wrócę - poinformowałam i wyszłam na taras uwalniając się od gwaru rozmów.

- Długo wytrzymałaś.

Odwróciłam się zaskoczona czyjąś obecnością.

- Fajna impreza - odpowiedziałam zauważając mojego szofera.

Zatrzymał się obok mnie i oparł o balustradę.

- Skąd tyle o mnie wiesz? - zaczęłam niepewnie. - Która to moja szafka? Kiedy mam treningi? Co dzieje się w szkole?

- Za dużo pytań.

- No jasne. Powiedz chociaż jak masz na imię?

Przez moment patrzył prosto w moje oczy jednak zamiast udzielić mi odpowiedzi wszedł do środka zostawiając mnie samą na zewnątrz. Nie zdziwiona jego zachowaniem poszłam za nim. Znalazłam go przy schodach.

- Odwiozę cię już do domu.

Podał mi kurtkę, którą trzymał w ręce po czym wyszliśmy.

...

Po dwudziestu minutach zatrzymaliśmy się pod moim domem. W środku było ciemno co oznaczało, że rodzice najprawdopodobniej śpią, a brat pewnie jeszcze nie wrócił. Wysiadłam z samochodu.

- Devil.

Spojrzałam na niego.

- Co?

- Tak na mnie mówią.



---------------------------------------------------------
Hejka :)
Jak się podoba? Teraz czas na resztę wieczoru w towarzystwie nieznajomego.
Do następnego ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro