4
Kierowana ciekawością bez zastanowienia ruszyłam za chłopakiem. Trzymał ręce w kieszeni bluzy i z zupełnym spokojem skręcił w boczną uliczkę przy klubie. Przystanęłam na moment wpatrując się w ciemność, w której zniknął i myśląc czy nie poskradałam rozumów chcą iść tam za nim.
Zza rogu, gdzie przed chwilą słychać było śmiechy wyłoniła się niewielka grupka chłopaków. Minęli mnie rzucając kilka komentarzy i pogwizdując. Śledziłam ich wzrokiem aż zniknęli w drzwiach lokalu.
- Raz się żyje. - Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam do przodu.
Trzymałam się ściany przez panujący tutaj mrok. Dzięki blasku księżyca w oddali zauważyłam zarys drzwi, które lekko się uchyliły. Zatrzymałam się w pół kroku wstrzymując powietrze w płucach. Odetchnęłam z ulga gdy przez kilka sekund nikt się w nich nie pojawił.
- Czego tutaj szukasz? - odwróciłam się gwałtownie słysząc szorstki, niski głos.
Trzy metry ode mnie zauważyłam postać mężczyzny. Był dobrze zbudowany, wyższy o głowę i wnioskujac po głosie miał około trzydziestu lat.
- Ja..
- To nie miejsce dla ciebie. - W jego ręce błysnął jakiś przedmiot. Przełknęłam ślinę rozpoznając nóż.
Jeśli chciał mnie przestraszyć to mu się udało.
Zrobiłam kilka kroków w tył wywołując tym u niego rozbawienie. Nie byłam w stanie stąd uciec. Uliczka jest za wąską żeby go wyminąć. Odległość między nami zmniejszała się z każdą chwilą. W końcu moje plecy zetknęły się ze ścianą, a ja błagałam w myślach żeby ktoś przyszedł i znowu wybawił mnie z opresji.
- Ona jest ze mną. - Napastnik odwrócił się, a ja wychyliłam głowę żeby zobaczyć komu będę musiała dziękować za uratowanie skóry.
W drzwiach stał mój wczorajszy wybawca. Chyba powinnam zatrudnić go na to stanowisko na stałe.
Chłopak zatrzymał się obok mężczyzny, który schował nóż.
- Może zaprosisz swoją przyjaciółkę do środka? Dawno żadna nas nie odwiedziła. - Nie odpowiedział mu tylko podszedł do mnie zachowując między nami niewielką odległość.
- Nie tym razem. - Wpatrywałam się w jego niebieskie tęczówki ciężko oddychając. - Musimy już iść.
Złapał mnie za rękę i poprowadził za sobą. Mijając najwidoczniej jego znajomego mocniej ścisnęłam nasze dłonie. Szybkim krokiem dotarliśmy na parking, gdzie zatrzymaliśmy się przy jednym z samochodów. Białe Lamborghini otworzyło automatycznie drzwi.
- Odwioze cię. - Usiadł za kierownicą, a ja nie ruszałam się z miejsca zbierając w sobie siły na zadanie mu kilku pytań. - Wsiadaj.
- Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam? Do jakiej szkoły chodzę? - Nie odrywał wzroku od widoku za przednia szybą. - Odpowiedz mi!
- Wsiądź do środka.
- Kim jesteś? - spojrzał na mnie. Patrzyłam na niego zdesperowanym wzrokiem. - Chcę wiedzieć.
Milczał nie udzielając mi odpowiedzi, na dodatek jego wzrok skierował się na coś za mną. Odwróciłam się i zauważyłam Alexa przy drzwiach klubu.
- Wsiadasz?
- Nie.
Przekręcił kluczyk i dodał gazu. Chwilę później już go nie było.
----------------------------------------------------------
Hejka naklejka :)
Co powiecie na następne spotkanie naszych bohaterów? Na razie nie dzieje się zbyt wiele, ale poczekajcie ;)
Rozdziały dodawane będą we wtorki, czwartki i soboty.
Zaczniemy w następnym tygodniu, a na razie widzimy się w niedzielę <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro