Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25

- Tym razem zostajemy sami w sylwestra - powiedziała smutno mama.

Razem z tatą siedzieli w salonie i rozpamiętywali dawne czasy.

- A pamiętasz skarbie jak byłaś młodsza i z Alexem siedzieliście u nas? Odpaliliście fajerwerki w garażu i spanikowani wrzuciliście je do pudełka jak się okazało z farbą. Nasz garaż przez następne pół roku był w kolorowych plamach.

- Mamo przestań. Wrócę jutro pod wieczór. Szczęśliwego nowego roku!

Alex czekał na mnie ze swoją dziewczyną. Wspólnie jechaliśmy do Arona, który postanowił zrobić imprezę dla szkolnej elity u siebie. Na podjeździe stało kilka samochodów, a w środku było sporo ludzi. Kręciłam się bez celu z kubkiem przez większość wieczoru. Gospodarz domu ciągle gdzieś znikał z kumplami, a ja nie miałam przez to możliwości z nim porozmawiać. Zaszyłam się ostatecznie na kanapie z jednym drinkiem co chwila rozmawiając z kimś innym. Przed dziesiątą wkręciłam się w towarzystwo i na luzie śmiałam się z nowymi znajomymi.

- Chodź ze mną.

Poczułam na szyi ciepły oddech i zapach znanych perfum.

- Teraz?

- Tak.

Przedostaliśmy się do garażu i wsiedliśmy do jednego z samochodów

- Za godzinę jest północ. Gdzie my jedziemy?

- Zobaczysz.

...

Nie znałam okolicy, w której się znaleźliśmy. Trochę drzew, jakaś ścieżka z piasku. Szłam posłusznie prowadzona przez chłopaka, który po 15 minutach w końcu się zatrzymał. Rozejrzałam się nie widząc tu niczego szczególnego.

- Musisz podejść bliżej.

Zrobiłam kilka kroków do przodu i znalazłam się przy linii klifu, na którym staliśmy. Teraz wiedziałam, dlaczego przyjechaliśmy akurat tu. Z góry widać było morze, w którym odbijał się świecący księżyc i gwiazdy. Woda była lekko wzburzona wywołując niewielkie fale na powierzchni. Patrząc jednak w przeciwną stronę można zobaczyć nasze miasto. Oświetlone budynki z daleka wyglądały niesamowicie, a maleńkie samochody wydawały się niczym z bajki. Chłopak rozłożył zabrany koc i rozpakował koszyk, z którego wyciągnął dwa kieliszki i szampana.

- Czemu nie zabrałeś mnie tutaj wcześniej?

- Czekałam na wyjątkowa okazję.

- I sylwester nią jest?

- Nie tylko.

Zamyśliłam się ciekawa o co może mu chodzić, ale dobrze wiedziałam, że nie odpowie na moje pytania, dlatego postanowiłam poczekać na rozwój sytuacji. Usiadłam na kocu obok chłopaka i wpatrywałam się w tutejsze widoki.

- Nadal nie mogę cię rozgryźć - mówię spoglądając na Arona. - Jestem wręcz pewna, że są rzeczy o których nie wiem.

- Masz rację, ale wszystko w swoim czasie.

Wspominaliśmy ostatnie wydarzenia ze szkoły, a ja dodatkowo opowiadałam o moich treningach. Chłopak siedział za mną tuląc moje plecy i co jakiś czas wybuchając śmiechem wywołanym moimi historiami. Bawiłam się naszymi splecionymi palcami szczęśliwa z czasu spędzonego z nim.

- Za pięć minut północ.

- To już?

Wstałam z miejsca i pomogłam podnieść się Aronowi. Otworzył szampana i nalał do kieliszków. Stałam tak patrząc na niebo, gdy poczułam jak przytula się do mnie, więc odwróciłam się do niego twarzą.

- Chcę żebyśmy następnego sylwestra spędzili razem.

- To postanowienie? - zapytałam.

- Obietnica.

Wpatrywałam się w jego błękitne oczy myśląc o tym jaka jestem z nim szczęśliwa. Nie wyobrażałam sobie dnia bez niego obok. Był dla mnie jak narkotyk, którego każdego dnia chciałam coraz więcej, z którego nie chciałam się wyleczyć. Spojrzałam na godzinę.

- Powinniśmy zacząć odliczać. 10,9,8..

- Kocham cię - przerwał mi. Uśmiechnęłam się na jego słowa.

- Ja ciebie też.

Patrzyliśmy na siebie przez chwilę po czym chłopak złożył na moich ustach delikatny pocałunek, który stawał się coraz zachłanniejszy. W tle słyszałam tylko wybuch fajerwerków z całego miasta.

To najlepiej zakończony i rozpoczęty rok w moim życiu.

- Wracając do tematu wyjątkowej okazji, przez którą tu jesteśmy. To zależy od ciebie czy taka będzie.

Nie zrozumiałam o co mu chodzi dopóki nie uklęknął.

- Czy zostaniesz oficjalnie moją dziewczyną?

W oczach poczułam łzy, ale tym razem były to łzy szczęścia.

- Tak! - Rzuciłam się na niego zawieszając ręce na szyi chłopaka.

Staliśmy przytuleni do siebie obserwując pokaz sztucznych ogni nad miastem aż nie postanowiliśmy wrócić na imprezę i spędzić ten początek roku z przyjaciółmi.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro