21
Odwróciłam się i napotkałam wzrok Devila. Jak zwykle twarz miał zakrytą maską z narzuconym kapturem. Złość we mnie rosła tłumiąc uczucie zdziwienia... i szczęścia?
- Co ty tu robisz? Jak wszedłeś do środka?! - warknęłam szeptem.
- Musimy porozmawiać.
- Muszę to ja oddychać, a nie tracić czas dla ciebie.
- Wysłuchaj mnie.
- Dobrze, że za marzenia nie karają.
- Nie podoba mi się twoje zachowanie.
- Mi też nie podoba się wiele rzeczy, na przykład ty w moim domu.
- Możesz przestać? - zapytał poirytowany.
- Mogę. - Ruszyłam po schodach do siebie, jednak na czwartym stopniu odwróciłam się i pokazałam mu środkowy palec.
Teraz mogłam spokojnie iść spać.
Weszłam do pokoju na palcach delikatnie zamykając drzwi. Rzuciłam szpilki w kąt i ruszyłam do szafy po t-shirt i dresy. Rozpięłam sukienkę i założyłam dolną część garderoby, gdy drzwi pokoju się otworzyły.
- Przebieram się - zauważyłam.
- Nie przeszkadza mi to.
Założyłam bluzkę i spojrzałam na niego. W pokoju było ciemno więc widoczny był tylko czarny zarys sylwetki.
- Spieprzaj stąd.
- Zmieniłaś się - stwierdził nie słuchając moich sprzeciwów.
- Ty mnie zmieniłeś - odpowiedziałam patrząc mu prosto w oczy. Na moment zapanowała niezręczna cisza.
- Nie odejdę stąd dopóki sobie wszystkiego nie wyjaśnimy. Nawet jeśli miałbym obudzić twoich rodziców.
- To szantaż.
- Argument.
Wzięłam kilka głębszych wdechów.
- Równie dobrze mogę sama ich obudzić i powiedzieć, że się włamałeś.
- Nie zrobisz tego.
Myślałam nad tą opcją zaciskając pięści ze złości, ale zrezygnowałam.
- Mów co masz do powiedzenie i spadaj.
- Nie tutaj.
- Że co!? Nie będziesz stawiać mi warunków.
Podszedł do mnie, przerzucił przez ramię i w akompaniamencie obelg kierowanych w jego stronę wyniósł z domu.
- Jesteś nienormalny! - Odstawił mnie na ziemię zamykając wejściowe drzwi.
- Jak chciałaś wszystkich obudzić mogłaś to zrobić wcześniej. - Spojrzałam na niego spod byka i wyminęłam.
- Mów.
- Pojedziemy gdzieś.
- Chyba żartujesz.
- Ja nie żartuje.
Otworzył mi drzwi od strony pasażera. Zajęłam miejsce i skrzyżowałam ręce na piersi przez całą drogę wgapiając się w okno. Po kwadransie zatrzymaliśmy się na parkingu nieopodal plaży, na której pierwszy raz odpowiedział na moje pytania.
- Po co przywiozłeś mnie aż tutaj?
- Od kiedy znasz Harrego?
- A co cie to obchodzi? Nie masz prawa interesować się moim życiem! - wrzasnęłam.
Nie zwracając na niego uwagi poszłam w stronę piasku. Ściągnęłam tenisówki, które chłopak chwycił, gdy wychodziliśmy z domu i wściekła maszerowałam przed siebie.
Po co tu przyjechałam? Po tym jak mnie potraktował powinnam kopnąć go w tyłek.
Potrzebuje go, jak żadnej innej rzeczy. Skłamałabym mówiąc, że chcę się z niego wyleczyć.
Zatrzymałam się wpadając na coś, a raczej na kogoś. Podniosłam głowę do góry napotykając wzrok Devila.
- Nie chcę żeby to się tak skończyło. - Złapał moją dłoń, którą od razu wyszarpnęłam.
- A ja nie chcę mieć z tobą już nigdy nic wspólnego. Polubiłam cię, a nawet zaufałam i co mi z tego przyszło?
Długo nic nie odpowiadał, więc odwróciłam się w przeciwną stronę nie chcą tracić na niego więcej czasu.
- Zależy mi na tobie!
Zatrzymałam się w miejscu i przeniosłam wzrok na jego postać. Gapiłam się na niego jak ostatniego wariatka, wybuchają po chwili śmiechem.
- Nie wierzę ci. Już nie - podkreśliłam.
Chciałam odejść, ale zawahałam się i zamiast tego podeszłam do niego.
- Powiedz mi tylko dlaczego ja? Przecież jest pełno innych dziewczyn, które same wskoczyłyby ci do łóżka.
- Nie interesują mnie inne. To nie powinno się tak skończyć.
Rozpiął zamek bluzy i rzucił ją na ziemię. Obserwowałam każdy jego ruch gotowa do ucieczki. Przez moment patrzył w moje zszokowane oczy po czym uniósł ręce do twarzy i zdjął maskę.
---------------------------------------------------------
Hejka kochani :)
Devil powraca żeby odzyskać zaufanie Rose i sięga po wszelkie środki, tylko czy to nie pogorszy sprawy?
Komentarze i gwiazdki motywują, a teraz szczególnie się to przyda :)
Pozdrawiam spod cieplutkiej kołdry i do następnego :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro