20
Ostatni tydzień mogę zaliczyć do udanych. Nie przespałam więcej niż dziesięć godzin, codziennie lądując w pobliskim klubie i upijając się do nieprzytomności. Alex ma już dosyć, bo na niego spada odpowiedzialność odstawienia mnie do domu nawet w środku nocy. Wiecznie coś gada, że się zmieniłam, ale nie mam ochoty go słuchać. W takim życiu znalazłam odskocznię od myśli walających się po mojej głowie. W szkole siedzę skacowana, ominęłam dwa treningi i pokłóciłam się z rodzicami już któryś raz. Rozmyślałam o tym wszystkim siedząc w klubie przy drinku. Nie mam wielu znajomych, więc zostaje mi samotna zabawa pomijając napalonych facetów, których jest tutaj pełno.
- Mogę się przysiąść?
Podniosłam wzrok znad napoju. Przyglądał mi się dość wysoki brunet o ciemnych oczach w niebieskiej koszulce, która opinała jego dobrze zbudowane ciało.
- Proszę.
Zajął miejsce naprzeciwko mnie.
- Co taka piękna dziewczyna robi tutaj sama?
- Siedzi. Poza tym słyszałam ten tekst dzisiaj pięć razy, więc mogłabyś się bardziej wysilić - stwierdziłam na co delikatnie się uśmiechnął.
- Okej, no więc pewnie nie mam co liczyć na taniec i wieczór w twoim towarzystwie?
- W sumie czemu nie. - Wzruszyłam ramionami i wstałam łapiąc jego rękę.
Tańczyliśmy kilka piosenek w ciągu których ani razu nie próbował dotykać mnie tam gdzie nie powinien. To był chyba jego sposób na przypodobanie się, który okazał się skuteczny. Wypiłam jeszcze kilka drinków w czasie rozmowy z chłopakiem, który dzisiaj robił za abstynenta, bo prowadził. Koło dwunastej wyszliśmy na zewnątrz, gdzie udaliśmy się na parking do jego samochodu. Zatrzymałam się zwracając uwagę na markę.
- Ścigasz się? - zapytałam podziwiając żółte ferrari.
Spojrzał na mnie jakby niepewny skąd w ogóle wiem o takich rzeczach.
- Byłeś kiedyś na torze na skraju miasta w lesie? - dopytywałam.
- Dzisiaj się tam wybieram - odpowiedział po chwili namysłu.
- Chce jechać z tobą.
Popatrzył na mnie zaskoczony.
- No weź. Nie będę przeszkadzać.
- Skoro chcesz.
Otworzył mi drzwi pasażera wpuszczając mnie do środka.
...
Pół godziny przed pierwsza byliśmy na miejscu. Było tu tak jak ostatnio. Rozglądałam się między tłumem i samochodami w poszukiwaniu czegoś znajomego.
- Chodź.
Harry złapał mnie za dłoń i poprowadził za sobą. Trzymałam się blisko niego łapiąc spojrzenia wszystko w koło. Zatrzymaliśmy się przy grupce ludzi, którzy robili zakłady. Rozmowę przerwało pojawienie się jednego z uczestników, który wzbudzał niemałe zainteresowanie. Obejrzałam się przez ramię natrafiając na spojrzenie Devila wysiadającego z auta. Przez moment byłam pewna, że zobaczyłam w jego spojrzenie zdziwienie na co uśmiechnęłam się zadziornie i przybliżyłam do mojego nowego znajomego.
- W końcu jesteś. - Niebieskooki dołączył do naszego grona.
- Jaka stawka?
- Dziesięć kafli.
Devil podał pieniądze i wrócił do samochodu powodując rozejście się pozostałych. Ponownie usiadłam obok Harrego w jego aucie.
- Ile razy tu byłaś?
- Dwa.
- Sama?
- Ze starym znajomym - odpowiedziałam niepewnie.
Nie zamieniliśmy już więcej zdania, bo wyścig się rozpoczął. Chyba alkohol wpłynął mi na odwagę, bo nie przerażała mnie szybka jazda.
Dziesięć minut później było po wszystkim. Kasę rozdzielono między najlepszą trójkę w wcześniej ustalonej kwocie. Myślałam, że wrócimy teraz do domu, ale z toru wyścigowego miejsce zmieniło się w jedną wielką imprezę. Z głośników puszczano muzykę, wyniesiono zgrzewki z piwem i krzesła ze stolikami z pobliskich garażo-warsztatów. Harry przyniosło nam po jednym napoju alkoholowym i poprowadził do stolika jakieś grupy ludzi. Dopiero, gdy podeszliśmy bliżej zauważyłam tam Devila.
- Harry przysiądsiesz się ze swoja koleżanką? - Przeniosłam wzrok na rudowłosego chłopaka.
- Przyniosę krzesło - poinformował mnie ciszej zwracając uwagę na tylko jedno wolne miejsce.
- Nie trzeba - stwierdziłam.
Podeszliśmy bliżej i przywitaliśmy się z zebranymi. Harry usiadł sadzając mnie na swoich kolanach i wdając się w dyskusję ze znajomymi. Ukradkiem oka spojrzałam na Devila, którego wzrok utkwiony był we mnie. Myślałam, że będzie zły tymczasem jego oczy nie wyrażały żadnych emocji. Odwróciłam głowę i z uśmiechem dołączyłam do rozmowy, zwieszając rękę na szyi mojego towarzysza.
Po jakiejś pół godzinie czułam się jak w gronie starych znajomych. Śmialiśmy się i żartowaliśmy. Atmosfera się rozluźnia również między mną, a Harrym, którego ręka wędrował po moich nagich udach. Wiedziałam, że ludzie plotkują za moimi plecami. Pewnie wyszłam na pierwszą lepszą, która co chwilę sypia z kimś innym, ale nie przeszkadzało mi to. Lara i jej chłopak Rick również szeptali coś sobie na ucho spoglądając w naszą stronę.
- Co was tak bawi? - zapytał Harry.
- Obstawiam czy już ze sobą spaliście. - Wskazała palcem naszą dwójkę. Bezpośrednia dziewczyna.
- Znamy się od kilku godzin. Nie było okazji - odpowiedział jej spoglądając na mnie. Byłam w lekkim szoku, ale delikatnie się uśmiechnęłam.
- Jak już będziecie po to musisz mi powiedzieć, który jest lepszy w łóżku. - symbolicznie przysłoniła usta mówiąc do mnie 'szeptem' i kiwając głową w stronę Devila.
W mniemaniu wszystkich zebranych każde moje spotkanie z niebieskookim kończyło się w łóżku. Nie miałam ochoty wyprowadzać ich z błędu.
- Chcesz już jechać? - Poczułam oddech Harry'ego na szyi.
- Chcecie nas już opuścić?
- Mamy coś do nadrobienia - zażartował brunet.
Wstaliśmy i po pożegnaniu z wszystkimi skierowaliśmy się do samochodu.
- Nie martw się. Odstawię cię prosto do domu - oznajmił.
- A już myślałam, że wywieziesz mnie do lasu.
- To przy następnym spotkaniu. - Uśmiechnął się.
...
Na wejściu zdjęłam buty żeby nie obudzić rodziców. Bardzo powoli przeszłam przez korytarz kierując się w stronę schodów. Gdy postawiłam nogę na pierwszym stopniu w salonie zabłysło światło.
----------------------------------------------------------
Witajcie kochani!
Co powiecie na nowe oblicze naszej Rose i pojawienie się Harrego? Myślicie, że odegra on jakąś kluczową rolę?
Pamiętajcie o komentarzu i gwiazdce :)
Do następnego :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro