2
Mężczyzna odsunął się ode mnie jakby nagle zapomniał o swoich złych zamiarach umożliwiając mi tym samym ucieczkę. Jeszcze raz spojrzałam na samochód, który był jedynym ratunkiem.
Nie mam wyboru.
Przyśpieszonym krokiem podeszłam do pojazdu i wsiadłam do środka. Odetchnęłam z ulgą i po kilku głębszych wdechach spojrzałam na kierowcę z zamiarem podziękowania.
Mój wybawca miał twarz zasłoniętą czarnym kapturem i bandaną. Nie był to raczej normalny strój.
- Odwiozę cię, ale najpierw muszę coś załatwić.
Gapiłam się na niego ze strachem w oczach, ale żadne słowa protestu nie chciały przejść przez moje gardło. On chce napaść na bank?
...
Po dwudziestu minutach bezprzepisowej jazdy znaleźliśmy się na obrzeżach miasta. Jeszcze nigdy tak mocno nie wbijałam paznokci w siedzenie z obawą o swoje życie, a moja mama to naprawdę fatalny kierowca.
- Nie musisz się bać. Za godzinę będziesz w domu.
Wjechaliśmy w głąb drzew, gdzie po chwili oślepił mnie blask świateł. Zmrużyłam oczy i zauważyłam tłum ludzi. Zatrzymaliśmy się między nimi.
- Zaczekaj tutaj - wydał polecenie i wysiadł.
- Zaczekaj tutaj? Zaczekaj!? W co ja się wpakowałam? - Panika zaczęła brać górę.
Rozglądając się z przerażeniem dookoła zdążyłam zrozumieć po co tu jesteśmy. Poczułam jeszcze większy strach. Wyjęłam komórkę z torby treningowej żeby zadzwonić do Alexa, ale nie miałam tutaj zasięgu.
- Już po mnie - wymamrotałam pod nosem.
Jakieś dziesięć minut później chłopak w końcu wrócił, przekręcił kluczyk w stacyjce i ruszył do przodu.
- Chyba nie masz zamiaru się ścigać? - zapytałam z lekką drwiną w głosie.
- A po co bym tu przyjeżdżał?
Zatrzymał się na linii startu, a moje serce niemożliwie przyspieszyło.
- Jak chcesz możesz wysiąść, ale myślę, że masz dość obleśnych typów na dzisiaj, a za tych tu nie odpowiadam. - Zamróżyłam oczy niezadowolona z jego uwagi.
Chciałam się jakoś odgryźć, ale to nie zmieniłoby mojej sytuacji. Ostatecznie poprawiłam pasy i złapałam siedzenie licząc, że jakoś to przeżyje. Jestem pewna, że w tym momencie na jego twarzy pojawił się uśmiech wywołany przez moje zachowanie.
Przed nami stanęła skąpo ubrana dziewczyna z flagą w ręce. Kierowcy zmienili biegi i dodali gazu, a ja zamknęłam oczy z nadzieją, że jak tylko je otworze okaże się to najgorszym snem w moim życiu.
...
Jako pierwsi przekroczyliśmy linię mety za co zwycięzca otrzymał spory plik pieniędzy. W mojej głowie plątało się niesamowicie dużo myśli, byłam pewna, że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach, a już na pewno nie podejrzewałabym o to mojego miasta.
- Widzę, że w końcu się, na którąś zdecydowałeś. - Facet, który podał nagrodę oparł się o uchyloną szybę. Przeskanował mnie wzrokiem i obleśnie się uśmiechnął.
- A ja widzę, że ty znowu zapomniałeś żeby nie wtykać nosa w nie swoje sprawy - odgryzł się mój towarzysz. - Chyba pamiętasz co ostatnio cię przez to spotkało?
- Dobra, nie było tematu. Luck organizuje imprezę na chacie. Może wpadniecie?
- Nie dzisiaj.
...
Dwadzieścia minut później zatrzymaliśmy się pod moim domem. Wysiadłam z samochodu najszybciej jak się dało po czym odwróciłam się w stronę chłopaka, którego widziałam przez uchyloną szybę.
- Dziękuje. - powiedziałam niepewnie.
Na kilka sekund zapanowała niezręczna cisza. Mój wybawca pierwszy raz tego wieczoru spojrzał na mnie nieziemsko błękitnymi oczami, od których nie mogłam oderwać wzroku, po czym odjechał psują tą piękną chwilę.
Nie ruszyłam się z miejsca aż poczułam krople deszczu na skórze. Otrząsnęłam się i ruszyłam do drzwi. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z jednego faktu.
Skąd on wiedział gdzie ja mieszkam?
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej. Mamy już drugi rozdział :) Historia powoli się rozkręca, więc śledźcie dalsze losy bohaterki i tajemniczego nieznajomego. Dajcie też znać czy wam się podoba ;)
Miłego weekendu <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro