19
Od kilku dni nie miałam kontaktu z Devilem. Zaczynałam się martwi, że może coś mu się stało, ale po mojej głowie krążyła również myśl, że po prostu mnie wykorzystał.
Gdy obudziłam się po wspólnie spędzonej nocy nie było go już w pokoju, a na łóżku leżała jego koszulka i dresy, w które się przebrałam. Zeszłam do kuchni gdzie czekało na mnie śniadanie i chłopak, który był już w swojej masce. Podeszłam do blatu i nalałam sobie szklankę soku odrywając chłopaka od smażenia jajecznicy. Przytulił się do moich pleców, chwilę porozmawialiśmy przenosząc się do części jadalnej, w której zjadłam śniadanie i wróciłam do domu, gdzie czekała mnie niezła gra aktorska przed rodzicami.
...
Po weekendzie wróciłam do szkoły, ale nawet tam nie miałam spokoju.
- Gdzie byłaś?
Stałam przy szafce przepakowując książki, gdy podszedł do mnie zmartwiony Alex. Rodzice dzwonili też do niego z nadzieją, że może on wie gdzie jestem, ale zamiast informacji załatwili mi jego żale na cały dzień.
- U koleżanki.
- Ty nie masz koleżanek. - Spojrzałam na niego.
- No dzięki.
- Nie o to mi chodziło. - Tłumaczył się zdając sobie sprawę jak to zabrzmiało.
- Poznałam ostatnio taką dziewczynę w kawiarni i obiecałam, że jej kiedyś pomogę w nauce, no i się zasiedziałyśmy i zasnęłam.
- Gdzie mieszka ta twoja koleżanka?
- Chcesz mnie sprawdzać!?
Zadzwonił dzwonek powodując nagły ruch na korytarzu. Zatrzasnęłam szafkę i ruszyłam pod klasę nie chcąc kłócić się z przyjacielem.
- Coś ci wypadło! - krzyknął za mną wskazując karteczkę leżącą na ziemi po czym zniknął za rogiem.
Zeszłam na bok żeby nie blokować przejścia i otworzyłam złożony kawałek papieru.
To koniec.
Devil
Czas stanął dla mnie w miejscu. Otrząsnęłam się dopiero, gdy ktoś tracił moje ramię. Zgniotłam liścik i odwróciłam się w przeciwną stronę kierując się do drzwi. Wyszłam ze szkoły ze łzami w oczach skręcając do parku. Spacerowałam blisko godzinę próbując zrozumieć co się stało i dlaczego tak mnie potraktował. W pewnej chwili złapałam za telefon i wybrałam numer Alexa. Odebrał za trzecim razem.
- Czy ty oszalałaś? Nie powinnaś mieć lekcji?
- Nie, nie oszalałam i tak powinnam mieć lekcje, ale zrobiłam sobie wolne.
- Musiałem wyjść z sali, bo zrobiłaś z mojego telefonu wibrator.
- Masz plany na wieczór?
- A co się stało? - zapytał zdezorientowany.
- Nic. Idziemy do klubu.
- My? Jeśli ty chcesz wyjść gdzieś wieczorem coś musiało się stać.
- Przyjedź po mnie o 20.
Rozłączyłam się i poszłam do domu, gdzie przeleżałam kilka godzin przed telewizorem do momentu, w którym wstałam przygotować się do wyjścia. Musiałam w jakiś sposób dać upust emocjom. Założyłam granatową krótką sukienkę na ramiączkach przylegające do ciała, do kompletu z czarnymi szpilkami. Nałożyłam na siebie mocniejszy niż zwykle makijaż i rozczesałam włosy po czym spakowałam do torebki pomadkę, telefon, klucze oraz kilka innych rzeczy i wyszłam z domu, przed którym czekał już przyjaciel. W drodze na imprezę wypytywał mnie czy wszystko gra, bo moje zachowanie wskazywało na coś innego, ale wykręciłam się zdawkowymi odpowiedziami. Po kwadransie zatrzymaliśmy się pod klubem, w którym mimo początku tygodnia było pełno ludzi. Przepchnęliśmy się przez tłum natrafiając na kilku znajomych Alexa wśród, których znalazł się Peter. Dosiedliśmy się do ich stolika z zakupionymi drinkami. Początkowo żałowałam pomysłu z przyjścia tutaj, ale z każdym kolejnym łykiem alkoholu czułam się coraz lepiej. Impreza się rozluźniła, a ja nie schodziłam z parkietu tańcząc z różnymi chłopakami. Normalnie nie zatańczyłabym z nikim obcym, ale w tej sytuacji nie przeszkadzali mi zalani faceci obmacujący mnie podczas tańca. Moi nowi znajomi nalewali we mnie coraz większe dawki alkoholu, które powodowały u mnie zachwianie równowagi i głupkowaty nastrój.
- Pójdę po jeszcze jednego drinka - oznajmiłam.
Gdy dotarłam do baru zauważyłam Arona kłócącego się z Simonem.
- Heej, a wy co tutaj?
- Rose? - Odwrócili się zdziwieni.
- Tak, to ja.
- Przyłączysz się do nas? - zaproponował Simon.
- Muszę już iść - oznajmił Aron i zniknął.
- A ty co tutaj robisz? - zapytał Simon.
- Przyszłam się napić.
...
Śmiałam się z wszystkiego, gdy Alex próbował wyprowadzić mnie z klubu. Uwiesiłam się na jego szyi i szeptałam coś do ucha wybuchają co jakiś czas głośnym śmiechem.
- Alex kochasz mnie?
- Pijana jesteś.
- Ale kochasz?
- Kocham.
- Ja ciebie też. - Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i czekałam aż taksówka zatrzymie się pod moim domem.
- Teraz bądź cicho, bo obudzisz rodziców.
- Tak jest! - krzyknęłam.
Weszliśmy do środka, więc ściągnęłam buty dostając w tym momencie czkawki, co spowodowało u mnie wybuch śmiechu. Alex spojrzał na mnie i kazał być cicho. Przyłożyłam palec do ust i wyszeptałam ciiii. Schody pokonałam z pomocą przyjaciela, który ostatecznie wniósł mnie do pokoju. Chłopak ułożył mnie w łóżku, a ja złapałam go za rękę i kazałam usiąść.
- Źle mi. Myślałam, że mu zależy, a okazał się skończonym dupkiem.
- Połóż się, bo zaczynasz bredzić. Dobranoc.
Wyszedł z pokoju przykrywając mnie jeszcze kocem. Wtuliłam się w poduszkę i mimo szumiącego alkoholu w głowie zaczęłam płakać wspominając ostatnie wydarzenia.
----------------------------------------------------------
Jakoś szczególnie nie podoba mi się ten rozdział, ale nie miałam lepszego pomysłu. Historia tak właśnie miała się potoczyć, więc nie bijcie za taki rozwój wydarzeń :)
Komentujecie i gwiazdkujcie KC <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro