Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16

*tydzień później*

- Robicie postępy. Myślę, że wygraną mamy w kieszeni, ale to nie zwalnia was z ćwiczeń. Widzimy się na następnym treningu. - Trenerka zakończyła swoją wypowiedź i pozwoliła opuścić nam salę.

Przez cały tydzień nie miałam chwili wytchnienia. Ze szkoły biegłam na trening, z treningu do domu gdzie czekała na mnie sterta książek i zadań domowych.

- Jakie plany na weekend?

Alex stał oparty o drzwi mojej szatni. Zawiązałam buty i podeszłam do szafki.

- Żadne.

Przepakowałam rzeczy do torby natrafiając na niewielką karteczkę.

Przyda ci się trochę zabawy.
Będę o 20.

Zerknęłam na wyświetlacz telefonu. Było chwilę po osiemnastej.

- A ty? Wychodzisz gdzieś? - zapytałam.

- Miałem w planach zaprosić Annabell do kina.

- Na pewno się ucieszy. Wpadłeś jej w oko.

Wsiedliśmy do samochodu Alexa.

- Myślisz? - zapytał zadowolony z takiego wniosku.

- Jestem pewna.

...

Przekraczając próg pokoju rzuciłam torbę na podłogę i położyłam się na łóżku. Przykryłam głowę poduszką chcąc zagłuszyć muzykę grającą w pokoju brata.

- Zabije go kiedyś.

Wyszłam na korytarz z poduszką w ręce i skierowałam się do jego 'samotni'.

- Mógłbyś to ściszyć?

- Nie słyszę cię! - krzyknął.

- Ścisz to kretynie!

Wydarłam się i przyłożyłam mu z poduszki, która trafiła w laptop rozłączając głośniki.

- Tak lepiej.

Wróciłam do siebie. Nastawiłam budzik żeby mieć czas się przygotować i zasnęłam.

...

Obudziło mnie pukanie do drzwi, które z czasem zmieniło się w łomot.

- Wyłącz ten budzik!

Chwyciłam telefon, który faktycznie od kilku minut bezustannie dzwonił. Zwlokłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnąłem z niej czarne rurki, krótszy szary top bez rękawów i czarne szpilki. Spięłam włosy w kucyka i nałożyłam lekki makijaż.

- Powiedz rodzicom, że nie wrócę późno - poleciłam bratu.

Zbiegłam po schodach i wyszłam z domu kierując się do czarnego pojazdu.

...

Dzielnica, w której się znaleźliśmy należała do jednej z bogatszych. Eleganckie domy z ogromnymi ogrodami, w których znajdował się baseny i prywatne boiska. Zatrzymaliśmy się pod dwupiętrowym białym budynkiem, przed którym stała już masa samochodów i słychać było głośną muzykę.

- Sąsiedzi się nie skarżą? - zapytałam.

- Wszyscy są w podróżach służbowych.

Weszliśmy do środka. Czułam się jak na wybiegu. Każdy skanował mnie wzrokiem i szeptał ze znajomymi. Gdy przeszliśmy przez korytarz naprzeciw nas pojawił się uradowany chłopak z butelką piwa w ręce.

- Devil. Stary jak ja cię dawno nie widziałem. - Uściskał go.

- Rozmawialiśmy wczoraj po południu.

- Tak? - Zmarszczył brwi.

Coś czuję, że większości swojego życia nie pamięta.

- Rose to Will mój dobry znajomy.

- Cześć ślicznotko. - Uśmiechnął się i zwrócił do niebieskookiego. - Ja się nią zajmę.

- Pamiętaj, że ona jest ze mną.

- Jasne przyjacielu.

Otoczył moje ramię swoją ręką i poprowadził w tłum ludzi.

Devil musi mu ufać skoro nas zostawił, więc postanowiłam zrobić to samo.

Dotarliśmy do stolika z różnymi napojami. Will podał mi kubek, do którego wcześniej wlał mieszankę alkoholi.

- Długo się znacie? - zapytałam.

- Dwa lata. Już dwa popieprzone lata męczę się z tym bałwanem. - Zaśmiał się i dopił piwo. Pomyślałam, że może on powie mi coś więcej na temat mojego tajemniczego towarzysza. Szczególnie, gdy jest trochę wstawiony.

- A wiesz kim on jest?

- Nie - odpowiedział od razu. - Odkąd pamiętam chodzi w tej swojej masce lub kapturze.

- Nie przeszkadza ci to?

- Przyzwyczaiłem się. Gdyby pozbył się tej maski pewnie bym go nie poznał. - Uśmiechnął się delikatnie pogrążony przez chwilę w swoich rozmyślaniach. - Dobra. Idziemy się bawić. - Chwycił moją dłoń i pociągnął w tłum.

...

Dalsze wydarzenia potoczyły się za szybko. Pamiętam tylko stertę kubków po drinkach, zapach dymu papierosowego, śmiejących się ludzi i zamazaną twarz Devila, który coś do mnie mówił.

- Jak się czujesz?

Rozejrzałam się dookoła. Leżałam na tylnym siedzeniu jakiegoś samochodu.

- Niedobrze mi.

- Po takiej ilości alkoholu? Nie dziwie się.

- Gdzie jesteśmy?

- Jedziemy do twojego domu.

Wyjrzałam na zewnątrz. Poznawałam tą okolice.

- Mało pamiętam. Co się stało?

- Zniknęłaś z Willem. Znalazłem was z butelką wina na tarasie. Wzięło was na zwierzenia. Potem dołączyliśmy do pozostałych gdzie wlałaś w siebie pokaźną ilość drinków. Chciałaś też zapalić, ale udało mi się wyrwać ci paczkę papierosów. Zanim przekonałem cię do wyjścia założyłaś się z Willem, że zatańczysz na wyspie w kuchni.

- Nie. Powiedz, że tego nie zrobiłam. - Siedziałam z szeroko otwartymi oczami.

- Wyniosłem cię zanim do tego doszło i pojechaliśmy do mnie.

Wyprostowałam się i spojrzałam na niego.

- Do ciebie? Po co?

- Jak myślisz?

- My chyba nie...

Chłopak wybuchnął śmiechem dając mi do zrozumienia, że specjalnie sprowadził mnie na taki tor myślenia.

- Musiałaś doprowadzić się do porządku zanim odwiózłbym cię do domu. Spacerowaliśmy trochę na świeżym powietrzu i zdrzemnęłaś się na kanapie. Zmieniłem samochód i postanowiłem cię odwieść żeby rodzice się nie martwili.

- Która jest godzina?

- Po drugiej.

Oparłam głowę o szybę i analizowałam wszystkie informacje. Było tego tak dużo, że ponownie zasnęłam.

...

Tym razem nie obudził mnie ból głowy tylko wrażenia jakby ktoś mnie niósł. Po chwili poczułam pod sobą łóżko i zostałam okryta kocem.

- Dobranoc - wyszeptałam.

Chłopak przystanął na moment.

- Dobranoc - odpowiedział i wyszedł.



--------------------------------------------------------
Komentujecie i gwiazdkujcie 😊
Miłego weekendu :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro