11
Punkt dziewiętnasta pod domem zatrzymał się samochód, a ja zamknęłam za sobą frontowe drzwi domu. Szlak trafił postanowienia mojego rozumu. Coś ciągnęło mnie do tego chłopaka zdecydowanie za bardzo.
- Dokąd tym razem jedziemy?
- Na plażę. - Takiej odpowiedzi się nie spodziewałam.
- O tej porze?
- Boisz się?
- A powinnam?
- Ze mną nic ci nie grozi.
...
Po pół godzinie byliśmy na miejscu. Na parkingu nie było żadnego samochodu, a w okolicy nie było widać żywej duszy. Devil wyciągnął z tylnego siedzenia koc i wskazał kierunek. Maszerowałam z przodu drogą oświetloną przez blask księżyca. Gdy dotarliśmy do linii piasku ściągnęłam buty i wybrałam miejsce, w którym się rozłożyliśmy.
- Czy to jest bezpieczne? Siedzę na pustej plaży z zupełnie obcym chłopakiem, który nie należy do aniołów.
- Nie, ale gdybym chciał ci coś zrobić nie czekałbym do teraz. Zrozum to w końcu.
- Więc czego ode mnie chcesz?
- Chciałaś się czegoś o mnie dowiedzieć. Dzisiaj masz taką szansę.
- Jaki jest haczyk?
- Ty też opowiesz coś o sobie.
- Czyli zadajemy sobie po pytaniu na zmianę?
- Tak. Możesz zacząć.
- Okej. No to... Skąd o mnie tyle wiesz?
- Jestem dobrym obserwatorem. Od kiedy tańczysz?
- Od siódmego roku życia. Uczysz się jeszcze?
- Każdy uczy się przez całe życie. Ten chłopak z treningów..?
- Alex. To mój przyjaciel i partner w tańcu. Mieszkasz z rodzicami?
- Sam. Rodzice wiecznie wyjeżdżają w delegacje, więc postanowiłem się wyprowadzić. Dlaczego taka jesteś?
- Jaka? Nudna? Siedzę w książkach zamiast wychodzić ze znajomymi, nie mam grona przyjaciół, nie lubię imprezować czy łamać zasad. Poświęcam się tańcu i nauce. Jestem sobą i nie chce nikogo udawać. A jak to jest z tobą? Te wyścigi. Jak to się zaczęło?
- Miałem dość bycia grzecznym chłopcem. Spróbowałem raz i okazało się, że jestem w tym niezły, więc zainwestowałem w samochód i trochę potrenowałem. Miałaś chłopaka?
- Co? - Spojrzałam na niego żeby upewnić się, że dobrze zrozumiałam. - Nie. Dlaczego ukrywasz się pod maską?
- Nikt nie powinien wiedzieć kim jestem.
- Jesteś dziedzicem ogromnej fortuny a twój ojciec to wielka szycha?
Zaśmiał się.
- Coś w tym stylu.
- Dajesz ogólnikowe odpowiedzi.
- Lepsze takie niż żadne. A twoja rodzina?
- Mama i tata są w porządku. Gorzej dogaduje się z bratem, ale to normalne. Kocham ich. Co robiłeś w okolicach tego przystanku tamtej nocy?
- Jechałem na wyścig, czysty przypadek.
Nie sądziłam, że znajdziemy wspólny język.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro