4
Pete pomógł Kencie usiąść, od razu też podał mu wodę, poprawił mu włosy. Kenta napił się wody, a później spojrzał na niego i zdzielił Pete z otwartej ręki w tył głowy. Chciał coś powiedzieć, ale przez jego stan znów zaczął płakać.
Pete spanikowany nie wiedział co robić wytarł mu łzy rękawem
- nie płacz Kenta już idę po twojego partnera spokojnie - i poraz kolejny zarobił w łeb tym razem mocniej
- ty kompletny idioto! Ty jesteś tutaj! Nigdzie nie idziesz -złapał go tak mocno za rękę, że wbił w nią aż paznokcie - ty głupi... Ja nawet tego faceta nie znam... - pociągnął nosem
- he? Myślałem, że to ojciec twojego dziecka... Zobaczyłem was nagle za oknem... Byłem tak szczęśliwy, że uśmiechasz się, ale za razem tak kurewsko zły... Ja poszedłem na terapię,ale nadal nie umiem się pozbyć ciebie z głowy- powiedział i pogłaskał jego policzek, Kenta puścił jego ramię i złapał go za nadgarstek. Położył jego rękę na swój brzuch
- wkurzasz nie tylko mnie, ale tego we mnie też, kopię jak szalony- powiedział, a Pete mimowolnie uśmiechnął się czując ruchy w brzuchu Kenty - ja idioto nie znalazłem nikogo na twoje miejsce... - powiedział, a Pete Spojrzał na jego brzuch później na twarz- nie gap się tak kurwa. Tak ci przypomnę, że nie zabezpieczaliśmy się na twoim samochodzie wtedy... Może nie doszedłeś we mnie, ale nie oznacza to że nie mogłem zajść wtedy w ciążę. - powiedział, a Pete znów spojrzał na brzuch Kenty i znów na jego twarz.
- to moje dziecko?- Kenta przytaknął
- ... Na początku byłem totalnym idiotą i chciałem go usunąć...ale nie mogłem, myślałem, że to jedyne co będzie mi cię przypominać... Przez całą ciążę chodziłem do specjalisty, ale ty kurwa nadal siedzisz w mojej głowie i tu- położył palce Pete na swoim sercu...
Teraz to Enigma nie wytrzymał łzy zaczęły zbierać się w jego oczach.
-dlaczego ten świat jest dla nas taki okropny?- zapytał sam siebie i przytulił Kente.
- wróć do domu Pete...ja nie chcę nadal bez ciebie żyć... Wróć jako ten Pete, który zawsze pokazywał jak się czuje, Wróć jako ten Pete, który porywał mnie w środku nocy tylko po to by całować mnie delikatnie pod gwiazdami, wróć jako ten Pete , który uczył mnie jak to jest kochać... Proszę wróć jako mój Pete - pocałował go w czoło
- wrócę ale do mojego Kenty, tego który kocha spacery i kwiaty, ten który jakby tylko mógł nie wychodził by moich ubrań, tego który uwielbia dzieci i swoich młodszych braci, tego który uwielbia delikatne buziaczki i zabawę jego włosami... Mojego Kenty - powiedział i potarł swoim nosem o jego.
Kenta uśmiechnął się do niego i spojrzał przez szybę, zobaczył Jak teraz Kim uśmiecha się do Maniac'a i prowadzą intensywną konwersacje o samochodach.
- jak tak teraz myślę kogoś mi ten facet przypomina - spojrzał na Pete, później znów za okno, jak Maniac poprawił włosy do tyłu Kente olśniło - wygląda jak Sonic. ..
- ej no rzeczywiście - Pete wyjął telefon i zrobił Tej dwójce zdjęcie...- wołamy go?
- nie. Niech się dobrze bawią, chodźmy do domu- powiedział i złapał Pete za rękę.
Więc Zostawili Kim'a i Maniac'a a sami pojechali do ich domu...
Kenta powoli wszedł do środka. Od razu Zobaczył bieliznę na podłodze, zatrzymał Pete- zapomniałem wspomnieć... Te dwa zboki zamieszkały ze mną na czas ciąży.
- BABE ZBIERAJ SWOJE MAJTKI Z PODŁOGI - przymknął Pete, a Babe siedzący na stoliku w salonie spojrzał na Charliego, zaciągnął na siebie tylko koszulkę partnera , Młodszy na szczęście miał na sobie jeszcze majtki i spodnie od piżamy.
To on szybko pobiegł po majtki Babe i podał mu je.
Spojrzeli na Kente i Pete naprawdę zdziwieni
- wróciłeś...- Charlie patrzył na Pete i odsunął się w bok robiąc Babe miejsce, spodziewał się już co jego ukochany zamierza zrobić swojemu bratu,Alfa wściekły uderzył Pete.
- TY KURWA CHCESZ BYŚMY WSZYSCY ZWARIOWALI?! KENTA LEDWO TO ZNOSIŁ, JA TO KURWA MYŚLAŁEM ŻE OSZALEJĘ! Czy ty jesteś normalny!?- bił go nadal, ale Charlie złapał go za pas i odsunął od Enigmy.- spróbuj kurwa zniknąć chociaż jeszcze jeden raz , a wyrwę ci chuja i wepchnę go ci w dupsko po same gardło.- aż Pete stanął dla bezpieczeństwa za Kentą
- nie zostawię już ich... Będę przy nich już zawsze. - zapewnił i spojrzał na Kente, który uśmiechał się delikatnie.
- Pete pokaż mu zdjęcie.- Kenta powiedział spokojnie, Enigma posłuchał go od razu
- o Maniac, nie wiedziałem, że zna Kim'a- powiedział zabierając mu telefon - skąd wy znacie tego dziada?
- dzięki niemu znaleźliśmy się...- Kenta jeszcze bardziej się uśmiechnął
- dzięki niemu? Czy bardziej Kim'owi? To on zabrał cię dziś na badanie i od kilku dni mówił o kawiarni na świeżym powietrzu... podobno znalazł to kilka tygodni temu. Zapewne miał na myśli Pete - Charlie powiedział patrząc na zdjęcie.
- że ja o tym nie pomyślałem...- Kenta potarł ręką o swoje czoło - on to jednak ma łeb - pogłaskał swój brzuch. Miał już dość tego dnia więc powoli usiadł na fotelu. - możecie wrócić do swojego domu Charlie... Ale najpierw posprzątaj wasze skarpety z podłogi - zaśmiał się.
Charlie grzecznie pozbierał ich rzeczy, poszedł z Babe się spakować.
Zaś Pete usiadł na podłodze i oparł głowę o brzuch Alfy, dostał od razu kopniaka...- dziś to mnie wszyscy biją, nawet ten tu- powiedział patrząc na brzuch Kenty - naprawdę pięknie wyglądasz-skierował swój wzrok na Kente
- aż tak ciąża na mnie dobrze działa? - pogłaskał jego włosy - i Nie każdy cię jeszcze bił Pete. Pamiętaj, że jest jeszcze Jeff, jego na twoim miejscu bym się bał najbardziej - poprawił mu włosy - do salonu wrócił Babe i Spojrzał na tą dwójkę, uśmiechnął się mimo wolnie, wyglądali na takich szczęśliwych razem.
- Kenta powiedziałeś mu już, że ty też posiadasz dar?- zapytał, a Pete zdziwiony odsunął się od Kenty, wstał i złapał go za policzki - czyli nie powiedziałeś. To na nas już pora. Pa.- złapał Charliego i wyszli zostawiając tą dwójkę samych
- naprawdę? Po tylu latach się ukazał?- zapytał, a Kenta opowiedział mu dokładnie to samo co kilka miesięcy temu Swoim bracią i innym, Pete dokładnie go wysłuchał.- teraz twoje imię naprawdę ma sen... budować...ty budujesz dar Innych tak by był perfekcyjny- Kenta nie odrywał w tym momencie wzroku od Pete, złapał go za policzki i pocałował w usta. Starszy z nich od razu oddał pocałunek.
ZAŚ Kim przypomniał sobie, że jego ciężarny przyjaciel zniknął już kilka godzin temu
- kurwa mać - powiedział pod nosem rozglądając się
- pojechał z tym facetem z Księgarni - Maniac powiedział i spojrzał na Kim'a- mówiłeś, że jeździsz na nowego zespołu od niedawna? Jak się nazywa?
-X-Hunter.- powiedział zadowolony z siebie
- nie żartuj ... mój brat jeździ dla nich- powiedział, a Kim zdziwiony spojrzał na niego jak na wariata- Sonic. Napewno go znasz, trzyma się blisko Alana od lat
- Sonic To twój brat?! żartujesz...- Maniac aż pokazał mu zdjęcie swoje i Sonic'a - ten świat jest kurwa serio mały - powiedział rozbawiony - to w sumie dobrze... Będziemy mieć większe szanse by znów się spotkać - powiedział i dał mu swój numer - muszę już lecieć, trzymaj się Maniac.
Ruszył w stronę samochodu...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro