2
Kenta obudził się słysząc pukanie do drzwi sypialni w której się zatrzymał, powoli wstał z łóżka i Spojrzał na Alan'a
- chodź na dół - powiedział i skierował się schodami w dół do salonu, Kenta ruszył za nim, zdziwiony zobaczył na stole mały karton i list- to do ciebie.
- do mnie? Od kogo?- zdziwiony usiadł na kanapie i wziął do ręki list
W tym momencie wypełniał twoją prośbę.
Znikam. Nie pojawię się już nigdy w twoim życiu, bądź w końcu szczęśliwy...
Wiem o tym, że planujesz założyć rodzinę, ale nadal nie masz swojego miejsca na tym świecie, stwórz to miejsce w moim domu,
Zostawiłem ci klucze i wszystko co potrzebujesz, będziesz kiedyś świetną mamą Kenta.
Nigdy więcej nie wezmę cię dla siebie, niech inny mężczyzna sprawi , że będziesz szczęśliwy. Że poczujesz się kochany, że w końcu będziesz kogoś pierwszym wyborem...powiedz Babe, żeby nie był na mnie zły, że znikam mimo, że obiecałem mu , że będę go wspierać jak starszy Brat za którego mnie uważał...
Zostawiłem ci również mój majątek. Zadbaj o sobie jak należy.
Nigdy nie twój....Pete
Kenta zacisnął ręce na kawałku papieru, mimo tego, że prosił Pete by zniknął jego serce pękło poraz kolejny, łzy zaczęły spływać po jego jasnej skórze, spojrzał na Jeff'a, który był wraz z nim i Alan'em w salonie.
Omega od razu przytulił brata
- Kenta co się dzieje?- wytarł mu łzy
- on naprawdę zniknął...- powiedział prawię dławiąc się łzami
- a nie tego przypadkiem chciałeś? - zapytał, a Kenta spojrzał poraz kolejny na list
- chciałem by Ten Pete zniknął...ale nie mój Pete - mówił, ale Jeff zupełnie nie rozumiał słów Kenty - chciałem tęgo starego Pete, który uciekał ze mną nocami z posiadłości i skradał mi pocałunki gdy nikt nie patrzył... Tego który zajmował się ze mną tobą jak byłeś malutki i mówił, że kiedyś też założymy szczęśliwe dla dzieci miejsce...tego który skradł mój pierwszy prawdziwy pocałunek, pierwszy raz... Nawet tego, który złamał moje serce pierwszy raz- wziął do ręki pudełko od Pete, otworzył je, zobaczył klucze, kartę i dokumenty...- nie chciałem tego dupka, który uważał, że tylko on może być mój,ale za to inni mogą być jego, nie tęgo, który dbał tylko o siebie, nie tego który zamierzał wbić mi nóż w serce i założyć rodzinę z kimś innym... Chciałem znów mojego starego Pete- oparł się o oparcie i Spojrzał na sufit przytulając do siebie to co zostawił Enigma.
Jeff starał się jakoś uspokoić Kente, kiedy w końcu alfa przestał płakać ubrał się i bez słowa pojechał do domu Pete z nadzieją, że ten tylko żartował, że tak naprawdę jest w domu, że będzie tam na niego czekał, liczył na to , że tak naprawdę to wszystko jest jakaś zasadzka na Kente...
Wszedł do środka, zdjął buty i powoli skierował się do sypialni Pete, nie było go w żadnym pokoju, jednak jego ubrania i rzeczy nadal były w domu. Położył się ostrożnie na łóżku, wszystko wciąż pachniało jak Pete, Kenta położył się twarzą w stronę wejścia do sypialni i czekał... czekał i czekał...wiele godzin bez ruchu wpatrując się w stronę drzwi.
Alfy są dużo bardziej wytrzymałe na głód niż Bety i Omegi, więc nawet fakt, że już ponad dwadzieścia godzin w bez ruchu wpatrywał się w drzwi nie sprawiał mu problemów.
Kenta nie opuszczał domu Enigmy przez kilka tygodni, mimo, że inni odwiedzali go , on nie wyszedł nawet na moment, ciągle miał nadzieję, że Pete tylko go sprawdza i zaraz wróci by znów porwać go na nocny wypad za dom...
Stał przed lustrem w krwistej koszuli, która nie należała do niego, jego włosy wydawały się być dłuższe niż zazwyczaj.
Nagle drzwi od teraz już jego domu otworzyły się bez pukania... Od razu wyszedł z łazienki i spojrzał na drzwi, zdziwiony zobaczył Jeff'a
- co się stało?- zapytał podchodząc do Omegi, który złapał go za policzki
- kiedy kazałeś Pete zniknąć uprawialiście seks prawda?- zapytał, a Kenta zdziwiony mimowolnie przytaknął
- tak i co z związku z tym?- zdziwiony uniósł jedną brew, Jeff pokazał palcem na jego brzuch - przecież nie doszedł we mnie- Jeff'a dłoń spotkała się z jego czołem
- Kenta, masz ponad trzydzieści lat i nie słyszałeś nigdy o tym, że stosunek przerywany cię nie zabezpiecza?! I na dodatek widziałem dziś przyszłość.
Widziałem cię.-słowa Omegi uderzyły w Kente naprawdę mocno, kiedy dotarło do niego, że to może być prawda stracił przytomność.
Jeff spanikował i obawiając się o życie Kenty i nienarodzonego dziecka od razu zadzwonił po pogotowie.
Po kilku godzinach Kenta wpatrywał się w biały sufit, po chwili Spojrzał w bok Obok łóżka zobaczył Charliego i Babe, zakrył twarz dłońmi, znów pękł poraz kolejny zaczął płakać, mimo tego, że chciał by Pete zniknął po tym jak naprawdę to się stało nie przestawał płakać przez wiele godzin dzień w dzień...
- Kenta nie martw się my ci pomożemy - Charlie pogłaskał Włosy Kenty- naprawdę...
- ja nie chcę tego dziecka...- powiedział, a zdziwiony Charliego zabrał jego ręce z twarzy
- Kenta przecież marzyłeś o posiadaniu rodziny- wytarł kciukiem łzy z twarzy Alfy
- bez niego to nie będzie Rodzina...bez Pete to nie ma sensu.- łzy nie przestawały wypływać z jego ciemnych oczu. - ja tego nie zniosę.
Do sali weszła lekarz, wyniki Kenty były z normie więc zgodziła się wypuścić go do domu, jednak dała mu czas na podjęcie decyzji czy zamierza usunąć ciążę, dała mu dokładnie tydzień na podjęcie decyzji by na spokojnie przetrawił wiadomość, że spodziewa się dziecka, na dodatek kobieta wysłała go na przymusowe spotkanie z specjalistą
Kenta siedział na fotelu, wpatrywał się w młodego Betę
- więc jesteś pewny, że nie poradzisz sobie jako matka? Dlaczego tak uważasz?- zapytał patrząc na Kente, który zacisnął ręce na swoich kolanach
- bo nie będzie przy mnie Pete... To z nim miałem założyć bezpieczne miejsce dla dzieci... Nie sam...- starał się być silny
- przecież nie jesteś sam prawda? Masz braci, przyjaciół... Żaden z nich nie zostawi cię samego.
Kenty wizyty stały się przez te siedem długich dni naprawdę częste, był już w stanie powiedzieć wszystko co siedziało głęboko w nim.
Łącznie z tym jak był traktowany od dni w których pojawił się w posiadłości Tonego.
Z tym jak bardzo źle się czuł kiedy dowiedział się, że Way spał z Pete, a za razem był w stanie powiedzieć jak bardzo obrzydliwe czuł się sam ze sobą kiedy zdołał uwieść Way przez swój specyficzny zapach i przez to zniszczył to na co pracował Pete. Wybił z głowy Way enigmę swoim ciałem... Za wszelką cenę chciał ich rozdzielić.
Wiek rzeczy Kenta również zrozumiał dzięki tym wizytą, zrozumiał o co chodziło jego przybranemu ojcu przez trzymanie go tak krótko...Kenta wcale nie jest zwyczajny, Alfa również posiada Dar...i właśnie dlatego Tony go przygarnął.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro