Carbonara 5/14/21
Przechadzałem się po MetLabie co jakiś czas przyglądając się środku kotłów. Od kąt odkryłem przepis na mete, większość grup kupuje właśnie ją ode mnie. Dziś miałem zamówienie dla bodajże ZakShotu na czterysta woreczków niebieskiej metamfetaminy. Niezabardzo interesowało mnie dla kogo robię, tylko ile płacą, a ta osoba która odbierała zawsze dużo płaciła. Przy okazji robiłem kodeine dla Policji. Trochę to dziwne, ale ja nie gustuje kto co potrzebuje. Właśnie kończyła się ostatnia partia narkotyków. Wyjąłem telefon i wybrałem numer osoby, która zamawiała. Nie lubiłem czekać a moi klienci o tym dobrze wiedzieli więc odebrał po maksymalnie czterech sygnałach. Włączyłem rozmowę na głośnik i zacząłem pakować saszetki z produktem do kartonu.
- Słucham?- Odpowiedział lekko zmulony głos.
- Za pół godziny na czerwonym parkingu. Jeżeli cię nie będzie to towar zostaje w moich rękach. Chyba nie muszę przypominać.
- Dobrze, chcesz w gotówce czy przelew?
- Pięćdziesiąt tysięcy w gotówce.- Rzekłem i od razu się rozłączyłem. Chowałem właśnie ostatni woreczek, zakleiłem karton i przykleiłem naklejkę "ZakShot Metamfetamina-5g x400". Postawiłem go koło drzwi i podszedłem do pierwszego kotła w którym właśnie skończyła się kodeina. Wyłączyłem maszynę aby narkotyk się wystudził i nabrał bardziej swojej właściwości. Podszedłem do kartonu, który podniosłem, wyszedłem przez drzwi, je zamknąłem, wsiadłem do swojego GtR'a i ruszyłem w stronę miasta. Oczywiście nie obyło się uciekania przed miernym Montanhą, wyjebał się na pierwszym zakręcie. Wjechałem na parking, na szczęście mężczyzna już tam stał. Boże jaki on przystojny, te jego brązowe włosy i kolorowe oczy przecież to tak ładnie... NIE CARBONARA NIE MYŚL TAK. Wysiadłem z Nissana, podszedłem do bagażnika z którego wyciągnąłem pudełko i szybkim krokiem podszedłem do jak dobrze pamiętam Davida.- Witam.
- Dobry wieczór, pięćdziesiąt tysięcy.- Podał mi walizkę a ja mu karton.- Chciałem ci przekazać od naszego szefa, że jutro odbywa się impreza w Arcade na godzinę dwudziestą i zapraszamy ludzi którym ufamy.
- Zastanowię się- chciałem już odchodzić ale mężczyzna złapał mnie za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę, popatrzyłem w jego tęczówki w które mogłem patrzeć godzinami.
-Poczekaj, aż zapytają kogo znasz. Proszę, nie rób żadnych gwałtownych ruchów.- Szepnął.
- To ma być jakaś przepowiedź, ostrzeżenie czy groźba?- Podniosłem brew do góry.
- Proszę nie rób żadnych gwałtownych ruchów. Nie zapomnij tego- puścił moją rękę i wsiadł do samochodu i odjechał. Zostawił mnie samego z dziwnymi zdaniami...
*CDN*
Ktoś się domyśla z jakiej to piosenki? Hmm
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro