Carbonara 4/15/23
Siedziałem w barze ze względu na zaproszenie od mężczyzny, który od jakiegoś czasu mi się podobał. Ale kiedy zobaczyłem swojego ojca w wejściu z nim rozmawiającym miałem ochotę wyjść, jedynie siedziałem z nosem w telefonie w którym miałem rozpiskę klientów dla których miałem zrobić narkotyki. Na szczęście w tym miesiącu zostało mi PD oraz Vagosi.
- Witaj w moim świecie, chyba nie lubisz takich imprez co?- Zapytał się mnie chłopak siadający obok.
- To nie moje klimaty- powiedziałem tak aby tylko on słyszał.
- Nie zdążyliśmy się poznać, David- podał mi rękę.
- Nicollo. I zdążyliśmy się spotkać, myślisz, że nigdzie nie poznam twoich oczu? Masz jako jedyny takie oczy w tym mieście.- Uścisnąłem dłoń, lekko potrząsnąłem nimi i ponownie złapałem swojego drinka, którego już w sumie nie było.
- Bardziej chodziło mi o takie poznanie się w sensie inaczej a nie tylko biznesu.
- No niestety takie moje życie, robię narkotyki dla całego miasta i nie mam czasu na jakieś randki bądź przyjaciół. Idę zapalić więc jak chcesz to poczekaj a jak nie to nie mam nic przeciwko.- Rzekłem i wstałem od stołu, zacząłem wyciągać portfel aby zapłacić ale powstrzymała mnie ręka Davida.
- Nie płać, nie musisz. Zaczekam na ciebie- uśmiechnął się w moją stronę.
- No dobrze- schowałem portfel do kieszeni i zacząłem kierować się w stronę wyjścia, starałem się nie zwrócić uwagi ojca lecz na marne. W czasie kiedy wychodziłem zadzwonił mi telefon. Zerknąłem kto dzwoni. Martin Ortega. Niechętnie odebrałem i wyciągnąłem paczkę papierosów- słucham?
- Hola Amigo! Dałoby przesunąć dostawę kokainy na jutro bądź poniedziałek?
- Prędzej na poniedziałek. Jutrzejszy dzień mam cały zawalony ale uda się na poniedziałek.- Odpaliłem swoje "uzależnienie".
- Okej, to w kontakcie!- Rzucił i rozłączył się. Oparłem się o zimną ścianę i patrzyłem na ocean. Niby taki spokojny a zarazem niebezpieczny. Po chwili usłyszałem zamykane drzwi od lokalu i kroki w moją stronę. Czyli nici ze spokoju.
- Nicollo- stanął przede mną mój ojciec.
- Simon- odepchnąłem się od ściany. Niby byłem od niego młodszy lecz dalej byłem wyższy.- Potrzebujesz czegoś?
- Powiedź mi, od kiedy spuszczasz się na dno i nawet nie zarabiasz dobrze tylko siedzisz w barze?
- Przyszedłem tu tylko ze względu na to, że dostałem zaproszenie. I nie spuszczam się na dno. Robię narkotyki dla całego miasta. Witaj, w moim małym brudnym świecie.
- Ale czego ty nie rozumiesz? Nie robisz nic w kierunku w którym cię wychowałem!- Wyrzucił ręce w powietrze.
- Jakbyś ty mnie w ogóle jakoś wychował! Nic nie zrobiłeś! Krzyczałeś na mnie, że robię coś źle! A potem znikałeś na dwa dni!- Wykrzyczałem pod wpływem emocji.
- Świat to nie miejsce na miłość czy żal! Wychowałem cię jak to mi przystało ale jak widzę na marne marnowałem czas na takiego gówniarza jak ty! Może to w tobie jest problem?- W moich oczach zaczęły gnieździć się łzy, nienawidziłem jak ktoś mnie tak nazywał lecz trzymałem swój honor na wodzy.
- A może w tobie?! Zawsze patrzyłeś na moje błędy a nigdy na swoje! Zawsze wytykałeś moje błędy ale nigdy nie swoje! Nigdy nie byłeś przy mnie w trudnych chwilach, a jak już byłeś to tylko krzyczałeś na mnie!
- Życie to nie bajka w której kopciuszek pół filmu haruje na mopie a potem na koniec dnia nagle staje się królową balu! Idź stąd zanim coś jeszcze zepsujesz. Najlepiej w ogóle wyjedź z miasta.
- A może ty wyjedziesz? Do puki cię nie było wszystko było dobrze!
- Po prostu idź stąd zanim zdążysz coś popsuć!
- Nie- skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej.
- Nie?- Uderzył mnie pięścią w żuchwę a potem w brzuch. Nie powiem, trochę zabolało. Złapał mnie za kołnierz od koszuli i nadstawił nad wodę.- Nie przewidzisz kto i gdzie, zacznie bawić w Boga się. Więc oszczędźmy sobie tych podchodów i wyjedź z miasta. Bo liczy
- Bo liczy się tylko jeden strzał, by człowiek padł.- Dokończył za David, który celował do niego z broni palnej.- Odstaw go zanim coś ci się stanie Simon.- Momentalnie mój ojciec odwrócił się w stronę bruneta.
- Gilkenly, no chyba nie zrobisz tego. To tylko gówniarz, który wszystko psuje co napotka.
~~~~
W tej książce jak ktoś zauważył jest mieszanina oryginalnego tekstu piosenki "Heathens" i coveru " (hallowen Special)- COVER PL:Twenty One Pilots : (Suicide Squad [GMV]) by Smuggi"
Miłego wieczorku/nocy/dnia
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro