Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Carbonara 4/15/23

Siedziałem w barze ze względu na zaproszenie od mężczyzny, który od jakiegoś czasu mi się podobał. Ale kiedy zobaczyłem swojego ojca w wejściu z nim rozmawiającym miałem ochotę wyjść, jedynie siedziałem z nosem w telefonie w którym miałem rozpiskę klientów dla których miałem zrobić narkotyki. Na szczęście w tym miesiącu zostało mi PD oraz Vagosi.

- Witaj w moim świecie, chyba nie lubisz takich imprez co?- Zapytał się mnie chłopak siadający obok.

- To nie moje klimaty- powiedziałem tak aby tylko on słyszał.

- Nie zdążyliśmy się poznać, David- podał mi rękę.

- Nicollo. I zdążyliśmy się spotkać, myślisz, że nigdzie nie poznam twoich oczu? Masz jako jedyny takie oczy w tym mieście.- Uścisnąłem dłoń, lekko potrząsnąłem nimi i ponownie złapałem swojego drinka, którego już w sumie nie było.

- Bardziej chodziło mi o takie poznanie się w sensie inaczej a nie tylko biznesu. 

- No niestety takie moje życie, robię narkotyki dla całego miasta i nie mam czasu na jakieś randki bądź przyjaciół. Idę zapalić więc jak chcesz to poczekaj a jak nie to nie mam nic przeciwko.- Rzekłem i wstałem od stołu, zacząłem wyciągać portfel aby zapłacić ale powstrzymała mnie ręka Davida.

- Nie płać, nie musisz. Zaczekam na ciebie- uśmiechnął się w moją stronę.

- No dobrze- schowałem portfel do kieszeni i zacząłem kierować się w stronę wyjścia, starałem się nie zwrócić uwagi ojca lecz na marne. W czasie kiedy wychodziłem zadzwonił mi telefon. Zerknąłem kto dzwoni. Martin Ortega. Niechętnie odebrałem i wyciągnąłem paczkę papierosów- słucham?

- Hola Amigo! Dałoby przesunąć dostawę kokainy na jutro bądź poniedziałek?

- Prędzej na poniedziałek. Jutrzejszy dzień mam cały zawalony ale uda się na poniedziałek.- Odpaliłem swoje "uzależnienie".

- Okej, to w kontakcie!- Rzucił i rozłączył się. Oparłem się o zimną ścianę i patrzyłem na ocean. Niby taki spokojny a zarazem niebezpieczny. Po chwili usłyszałem zamykane drzwi od lokalu i kroki w moją stronę. Czyli nici ze spokoju.

- Nicollo- stanął przede mną mój ojciec.

- Simon- odepchnąłem się od ściany. Niby byłem od niego młodszy lecz dalej byłem wyższy.- Potrzebujesz czegoś?

- Powiedź mi, od kiedy spuszczasz się na dno i nawet nie zarabiasz dobrze tylko siedzisz w barze?

- Przyszedłem tu tylko ze względu na to, że dostałem zaproszenie. I nie spuszczam się na dno. Robię narkotyki dla całego miasta. Witaj, w moim małym brudnym świecie

- Ale czego ty nie rozumiesz? Nie robisz nic w kierunku w którym cię wychowałem!- Wyrzucił ręce w powietrze.

- Jakbyś ty mnie w ogóle jakoś wychował! Nic nie zrobiłeś! Krzyczałeś na mnie, że robię coś źle! A potem znikałeś na dwa dni!- Wykrzyczałem pod wpływem emocji.

- Świat to nie miejsce na miłość czy żal! Wychowałem cię jak to mi przystało ale jak widzę na marne marnowałem czas na takiego gówniarza jak ty! Może to w tobie jest problem?- W moich oczach zaczęły gnieździć się łzy, nienawidziłem jak ktoś mnie tak nazywał lecz trzymałem swój honor na wodzy.

- A może w tobie?! Zawsze patrzyłeś na moje błędy a nigdy na swoje! Zawsze wytykałeś moje błędy ale nigdy nie swoje! Nigdy nie byłeś przy mnie w trudnych chwilach, a jak już byłeś to tylko krzyczałeś na mnie!

- Życie to nie bajka w której kopciuszek pół filmu haruje na mopie a potem na koniec dnia nagle staje się królową balu! Idź stąd zanim coś jeszcze zepsujesz. Najlepiej w ogóle wyjedź z miasta.

- A może ty wyjedziesz? Do puki cię nie było wszystko było dobrze!

- Po prostu idź stąd zanim zdążysz coś popsuć!

- Nie- skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej.

- Nie?- Uderzył mnie pięścią w żuchwę a potem w brzuch. Nie powiem, trochę zabolało. Złapał mnie za kołnierz od koszuli i nadstawił nad wodę.- Nie przewidzisz kto i gdzie, zacznie bawić w Boga się. Więc oszczędźmy sobie tych podchodów i wyjedź z miasta. Bo liczy

- Bo liczy się tylko jeden strzał, by człowiek padł.- Dokończył za David, który celował do niego z broni palnej.- Odstaw go zanim coś ci się stanie Simon.- Momentalnie mój ojciec odwrócił się w stronę bruneta.

- Gilkenly, no chyba nie zrobisz tego. To tylko gówniarz, który wszystko psuje co napotka.

~~~~

W tej książce jak ktoś zauważył jest mieszanina oryginalnego tekstu piosenki "Heathens" i coveru " (hallowen Special)- COVER PL:Twenty One Pilots : (Suicide Squad [GMV]) by Smuggi"

Miłego wieczorku/nocy/dnia 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro