Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

once

Pov. ??? 4/18/23

- A więc, jaki jest dalszy plan?- Spytałem się siwowłosego, na co ten westchnął głośno.

- Wezwę Davida do siebie by z nim to przedyskutować. W tym czasie, ty razem ze swoimi ludźmi porwiecie tego, tego...

- Nicollo- podpowiedziałem.

- Dokładnie, Nicollo. Dowiemy się kilku informacji i oddamy go w ręce policji. Chyba nie chcemy konkurencji na rynku.

- Co na to Gilkenly?

- Conrad, znam Davida nie od dziś.

Pov.Gross 4/18/23

- No właśnie, znasz go nie od dziś i wiesz do czego jest zdolny. Nawet do zabójstwa, nie chcemy również rozlewu krwi.

- Jego zdanie jest najmniej ważne w tej chwili. - Uderzył pięściami o blat.

- Jednak z tych zdjęć wynika, że nie są tylko przyjaciółmi.- Podsunąłem jedno zdjęcie na którym dwójka mężczyzn się całuje.

- Hmm- podrapał się po brodzie.- Faktycznie, no cóż, poradzimy sobie.

- Erwin, on zrobi wszystko dla swojego chłopaka. - Zwróciłem się do niego, złapałem za swoją klamkę w razie bezpieczeństwa.

- Nic nam nie zrobi. Teraz pewnie pojedzie z nim gdzieś, za pół godziny zadzwonię do niego by przyjechał na bazę. Zapewne przyjedzie z dealerem. Wtedy wejdziecie wy i go poddacie. Zawieziecie go na torturownie Dii.  Dojadę tam jak dacie mi informacje.

- Okej- westchnąłem i wyszedłem z biura.

Pov.Carbonara 4/18/23

Siadłem na swoim fotelu i zacząłem szeptem liczyć pieniądze. Równe trzydzieści pięć tysięcy dolarów, samowolnie się uśmiechnąłem i odłożyłem plik do schowka.

- Podwiózłbyś mnie na gps'a?- Spytał się mnie David.

- Jasne- brunet podał mi adres i z piskiem opon odjechaliśmy z miejsca. Po niecałych pięciu minutach dojechaliśmy na podaną lokalizację.

- Poczekasz na mnie? Nie zajmie to długo- wysiadł z auta i oparł się dłonią o framugę dachu.

- Nie widzę problemu- uśmiechnąłem się i otworzyłem swoje okno. Heterochromyk zamknął drzwi i zniknął za drzwiami wejściowymi. Wyciągnąłem papierosa i go odpaliłem. Piękne uczucie. Dym tytoniowy i cisza.

- Unosisz ręce- powiedział spokojny głos przystawiając mi coś zimnego do głowy. Od razu domyśliłem się, że przystawił mi do skroni broń. Wykonałem posłusznie polecenie wkładając papierosa między zęby.- Świetnie, teraz wyjdziesz z samochodu i nie powiesz nic.- Potrząsnąłem głową i otworzyłem jedną ręką drzwi i wysiadłem z Gt-R'a. Zostałem automatycznie skuty i został założony mi worek na głowę, westchnąłem głośno.  Jedno imię przeszło mi przez myśl- David. No tak, jak głupi mu zaufałem i się w nim zakochałem. Jaki ja jestem kurwa głupi. Wepchnięto mnie chamsko do pojazdu. - Cel w aucie, jedziemy  cel docelowy. Nagle zrobiło mi się jasno przed oczami, lecz nie na długo. Poczułem jak zostaje mi przyłożona jakaś szmatka do ust i nosa. Próbowałem się wyrywać bądź mówić cokolwiek, ale dłonie porywacza sprawnie mi to utrudniały.- Csii maleńki. To nie boli.- Ostatni raz spojrzałem w miejsce gdzie ma oczy i odpłynąłem w nieznany mi świat.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro