Gilkenly 4/16/23
-To jak? Zostawisz go czy jednak mam strzelić?- Spytałem głosem wyprutym z emocji, a jednak w głębi siebie miałem strach o Nicollo, który wyglądał jakby się go bał.
- Pomyśl co by zrobił ci Erwin gdybyś mnie zabił co?
- Ja nie myślę, ja wiem. Oj Simon nie wiesz do czego jestem zdolny w tym stanie. Ale wiedz, że. Potrafię. Zrobić. Wszystko- nakierowałem pistolet między jego oczy.- Jak twoja decyzja? Odstawiasz go po dobroci czy jednak mam użyć siły?
- Tym razem ci się upiekło gówniarzu- syknął w stronę młodszego, odstawił go na ziemie i odszedł w stronę baru.
- Nic ci nie jest?- Podszedłem do wystraszonego chłopaka.
- N-nie, j-jest dobrze- zaczął lekko trząść się z zimna. Zdjąłem z siebie kurtkę i narzuciłem na niego. Objąłem go jedną ręką i zacząłem kierować się w stronę Arcade'a.- G-gdzie idziemy?
- Przecież cię tu nie zostawię, nie ma nawet dziesięciu stopni a ja nie wiem w jakim stanie jesteś. Więc zabieram cię do siebie i nie słyszę odmowy.
- Nie dasz za wygraną?- Spojrzał się w moje oczy na co ja pokręciłem na nie. Otworzyłem drzwi jedną ręką.
- Zapraszam Szanownego Pana- lekko się zaśmialiśmy i przepuściłem młodszego przez futrynę a po chwili bylismy już w lokalu. Wszystkie oczy poleciały na nas.- Nie spoglądaj na nich. Idź po prostu przed siebie.- Rzekłem i ruszyłem w strone biura.
- David?- Zaczepił nas Erwin, który pojawił się z nikąd.- Czy z to Simonem jest twoją sprawą?- Skrzyżował ręce na klatce.
- Może tak może nie - wzruszyłem ramionami.
- David ja rozumiem rozmowę ale celowanie do gościa z broni palnej? Ciebie do końca powaliło?
- Siwy, znasz mnie nie od dziś i wiesz jaki mam charakter. Jeżeli ktoś grozi komuś, kogo lubię, to ja grożę mu.- Ominąłem Knucklesa i wszedłem do biura szefa.
- Co my tu robimy?- Lekko zachrypany głos białowłosego, który stał zamną wydawał sie o pół tony niższy.
- To pomieszczenie jest inne niz myślisz.- Powiedziałem i otworzyłem lodówkę. Mina Nicollo była nieziemska.- Idziesz czy mam cie tu zostawić?- Momentalnie sie otrząsnał i podażał za mną.- Teraz co zobaczysz zostanie w tajemnicy jasne?
- Jasne.- Przekroczyliśmy schody i ukazał sie potencjał lokalu. Duży podziemny garaż z miejscem na plany.- Nie myślałem, że tak macie urządzone to miejsce.- Podeszliśmy do mojego Lamborghini, usiedliśmy na miejscach i ruszyłem w stronę wyjazdu.
–*–10 minute later–*–
Dojechaliśmy bezpieczenie pod moje mieszkanie, weszliśmy po schodach. Otworzyłem drzwi i przepuściłem Nico. Przywitał nas półmrok. Ciemne ściany i ciepłe rozświetlone lampy dawały nastroju.
- Tam masz łazienkę. Idź sie umyj a ja zaraz przyniose ci ciuchy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro