Rozdział dziewiętnasty 🔥
𝑩𝒂𝒎𝒃𝒊
Nie wypiłam ani uncji alkoholu, a mimo to nie miałam pojęcia, co robiłam. Słowa, wyrażające tęsknotę, ale także potwierdzające chęć zbliżenia się do Ridge'a, wypłynęły ze mnie same. Mój mózg w ogóle w tym nie pośredniczył, odciął się i pozwolił mi na samowolkę.
Czy żałowałam? Nie. Nauczyłam się w życiu niczego nie żałować, a z każdej porażki wyciągać lekcję. Był nią nawet związek z Troyem — uzmysłowiło mi to, by nie obdarzać każdego zaufaniem.
Nie wiedziałam więc, jak wyjaśnić fakt, że Ridge'owi po prostu ufałam. Nie dało się określić momentu w czasie, kiedy zaczęłam to robić. Po prostu obudziłam się pewnego dnia i tak już było. Miałam przeczucie, że chłopak mnie nie zrani.
Po drodze na górę spotkaliśmy Madison. Stała z boku w kręgu podobnych do siebie studentek — idealne figury, włosy, perfekcyjny makijaż i krótkie sukienki — ale krzywy, wredny uśmieszek nie opuścił jej ust nawet na sekundę. Cieszyłam się, kiedy znaleźliśmy się na piętrze i zniknęła z zasięgu mojego wzroku.
Weszliśmy do pokoju Ridge'a. Odstawił mnie na ziemię, a sam podszedł do drzwi. Zamknął je i przekręcił zamek, po czym pociągnął za klamkę, zapewne, żeby upewnić się, że nikt nieproszony nie dostanie się do środka. Tylko po co?
Stałam na środku pokoju, całkowicie rozbita. Nie wiedziałam, w jaki sposób przekazać chłopakowi, że nie chciałam z nim uprawiać seksu. Znaczy... chciałam, ale nie dziś. Nie byłam na to jeszcze gotowa.
— Nie zrobimy niczego, czego nie będziesz chciała — oznajmił, stawiające powolne kroki w moją stronę. Jego słowa wcale mnie nie pocieszyły.
W obecności hokeisty traciłam rozum. Wystarczyło, że ponownie mnie dotknął, a ja już przepadłam. Usadził mnie na biurku, a potem oparł dłonie po obu stronach mojego ciała, dzięki czemu nasze głowy były na tej samej wysokości. Opuszkami kciuków delikatnie muskał koniec materiału krótkiej sukienki na udach, tym samym drażnił moją skórę, bo mimowolnie jej dotykał.
Nachylił się, tracił swoim nosem mój, a następnie zrobił coś, przez co w moim wnętrzu zaczął na nowo tlić się ogień podniecenia. Ridge nie musiał mnie całować ani pieścić. Wystarczyło, że przejechał językiem po mojej dolnej wardze, a ja już poruszyłam się niespokojnie na meblu.
— Też za tobą tęskniłem, Jelonku — wymruczał po chwili wprost do mojego ucha. Męski zapach perfum dotarł do moich nozdrzy. Musiałam przymknąć powieki, przy czym głośno przełknęłam ślinę. Palce mocniej zacisnęłam na krańcach blatu.— Pozwolisz mi pokazać jak bardzo?
Och, Boże przenajświętszy. Miałam przesrane.
Zawędrował jedną dłonią pod materiał sukienki. Mocniej zacisnęłam uda, nie pozwoliłam mu ruszyć dalej. Otworzyłam oczy, ale reakcja mojego ciała nie zraziła Ridge'a. Całował moją szyję, gdzie pod warstwą makijażu kryły się już wyblakłe siniaki. Obrazy pewnych wspomnień ukazały mi się przed oczami dosłownie znienacka.
— Poczekaj — wydusiłam z trudem. Ułożyłam dłonie na jego napiętych bicepsach. — Ustalmy najpierw pewne zasady, proszę.
Ridge odsunął się tak, by móc spojrzeć mi w oczy.
— Jakiego rodzaju zasady? — zapytał podejrzliwie.
Delikatnie się zawstydziłam. Pulsowanie między nogami przybierało na sile, bo Ridge nie przestawał gładzić moich nóg.
— Takiego, który pozwoli nam na klarowność w naszej relacji.
Westchnął głęboko, ale w milczeniu przytaknął, dając mi znak, bym kontynuowała.
— Po tym, co zaraz zrobimy, nie chciałabym... no wiesz, zobaczyć cię z... jakąś inną kobietą — dukałam nieśmiało, wpatrywałam się w punkt gdzieś ponad jego ramieniem. Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy, byłam zbyt zawstydzona.
Ułożył dwa palce na moim policzku i delikatnie zmusił do przekręcenia głowy w bok, gdzie natrafiłam na błyszczące podnieceniem, rozszerzone źrenice.
— Chcesz, żebyśmy mieli się na wyłączność, Jelonku? — dopytał, a na usta wypłynął mu łobuzerski uśmieszek, kiedy skinęłam w potwierdzeniu. — Nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby kimś się z tobą dzielić. Już możesz zapomnieć o każdym innym facecie.
Zachichotałam w odpowiedzi na to stwierdzenie. Może wyłączność nie czyniła z nas pary, ale cieszyłam się, że nie przyłapię Ridge'a w łóżku z inną studentką. Kamień spadł mi z serca.
— A jaka ma być druga zasada?
Spięłam się, bo w tym wypadku nie do końca wiedziałam, jakie preferencje posiada Ridge. Nie chciałam jednak robić nic wbrew sobie, więc jeśli nie przystanie na moje postanowienie, nic między nami się nie wydarzy. Musiałam chronić siebie za wszelką cenę.
— Żadnych zdjęć — wyszeptałam, bo nie mogłam wydobyć z siebie głośniejszego tonu. Strach ścisnął mi krtań, kiedy czekałam na reakcję chłopaka.
Poczułam pod palcami, jak mięśnie Ridge'a napięły się jeszcze bardziej, o ile było to możliwe. Nic jednak nie powiedział, ale odpowiedź widziałam w jego oczach. Finalnie skinął tylko głową, a potem powrócił do całowania mojej szyi.
Byłam mu wdzięczna, że nie zaczął dopytywać. Opowieść o tym, jak Troy rozesłał moje zdjęcie wśród baseballistów, zabiłaby cały nastrój. Z jakiegoś powodu czułam, że potrzebowałam dotyku Riversa. Wystarczyło, że nie było go przez dwa dni. Niemal zwariowałam na jego widok.
Usta chłopaka pozostawiały niewidoczną ścieżkę na moim ciele. Chociaż już raz zrobił mi malinkę, swoją drogą bolała, tak teraz był delikatny. Wargi ledwo ocierały się o moją skórę. Jęknęłam cicho w niezadowoleniu. Potrzebowałam więcej. Wygięłam delikatnie plecy, jednocześnie wypchałam w jego stronę także uda.
— Nie będziemy się dziś pieprzyć, mała — wymruczał w moje ucho. — Naprawdę mam zamiar pokazać ci, jak bardzo za tobą tęskniłem, ale w inny sposób.
— W jaki?
— Zaraz zobaczysz.
Nie musiałam długo czekać.
Ridge pewnym ruchem rozsunął moje uda. Przez chwilę z nim walczyłam. Odruch, żeby trzymać je zaciśnięte, był silniejszy ode mnie. Zaciskał palce na moje skórze, jego dotyk wręcz parzył. W końcu opadł ustami na moje w powolnym pocałunku. Odwrócił tym uwagę od tego, co miał zamiar zrobić.
Zatracając się w namiętnym pocałunku i skupiając na tańcu naszych języków, poczułam, jak jego palec wskazujący przesuwa się po materiale moich majtek. Nigdy w życiu nie czułam czegoś tak... dobrego. W głębi duszy pragnęłam, żeby je ze mnie zdjął, zabrał moje dziewictwo, dał mi się poczuć w środku. Nigdy jednak nie przyznałabym tego na głos.
Przerwałam pocałunek. Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, jak szybko i płytko oddychałam, jakbym przebiegła maraton.
— Ridge... — urwałam, bo w sumie to sama nie wiedziałam, co chciałam powiedzieć.
Położył mi palec na ustach.
— Cichutko, Bambi. Nic się nie dzieje — powiedział kojącym tonem. Doskonale rozumiał, jaki chaos panował teraz w mojej głowie. — Połóż się wygodnie, wszystko będzie dobrze. — Popchnął mnie delikatnie do tyłu.
Kilka sekund później leżałam rozłożona na biurku i wpatrywałam się w sufit. Nie do końca wiedziałam, co ze sobą zrobić. Nie wyobrażałam sobie, żeby Ridge przestał mnie dotykać, nie w takim momencie.
Podciągnął sukienkę do góry, musiałam unieść minimalnie biodra, żeby mu pomóc. Miał więc idealny widok na mój nagi brzuch i koronkowe, różowe majtki. Te same, które już widział, tamtego dnia, w moim pokoju.
Pociągnął delikatnie za górna krawędź. Naprężył gumkę, po czym ją puścił, a ta uderzyła w moją skórę. Dlaczego wywołało to we mnie ból zmieszany z przyjemnością? Czemu podwinęłam palce u stóp?
— To chyba twoje ulubione — powiedział, po czym złożył pocałunek na pachwinie. — Szkoda będzie je popsuć.
Zorientowałam się, jakie miał zamiary, ale nawet nie próbowałam zaprotestować. Zaczęłam wić się na blacie w oczekiwaniu.
Ridge pocałował przez materiał moją kobiecość, a następnie chuchnął w nią ciepłym powietrzem. W moim brzuchu eksplodowały fajerwerki pożądania, a ja nie byłam w stanie zapanować nad tym uczuciem. Było uzależniające.
Odchylił się odrobinę, tylko po to, aby naprawdę je zerwać. Specyficzny dźwięk dartego materiału poniósł się po pomieszczeniu. Sapnęłam w zaskoczeniu, choć przecież się tego spodziewałam. A może było to sapnięcie z powodu ekscytacji czymś nowym?
— Widzę, jak twoje ciało na mnie reaguje, Bambi — mruknął, patrząc na mnie z dołu. Musiałam unieść głowę o kilka cali do góry, żeby mieć na niego lepszy widok. Przejeżdżał właśnie dłońmi po pokrytych gęsią skórką udach. — Nie robiłaś jeszcze czegoś takiego?
Natychmiast zaprzeczyłam głową. Zadowolony uśmiech pojawił się na jego wargach, które chwilę później przycisnął do jednej pachwiny, a potem do drugiej. Podparłam się przedramionami, na co uniósł sugestywnie brew.
— Chcesz popatrzeć? — Gdy mówił, ciągle owiewał swoim oddechem moje krocze. Doskonale zdawał sobie sprawę, że tylko mnie tym nakręca.
— T-tak — wybąkałam cichym, niepewnym głosem.
Ewidentnie spodobał mu się ten pomysł, bo sekundę później, nie odwracając ode mnie spojrzenia, przejechał językiem po mojej kobiecości od samego wejścia, do góry. Jęknęłam głośno, a dziwny prąd przeszył całe moje ciało. Spięłam mięśnie brzucha.
Chłopak mruknął pod nosem z uznaniem.
— Dałbym ci spróbować, jak smakujesz, ale jestem zachłannym skurwysynem — powiedział, a następnie zatopił głęboko we mnie język.
Poruszał nim w taki sposób, jakby chciał wyciągnąć ze mnie wszystkie soki. Przestał się ze mną drażnić, a ja przestałam kontrolować własne odruchy. Każdy mięsień mojego ciała drżał, miałam ochotę opaść z powrotem na plecy i wić się w rozkoszy, ale nie potrafiłam oderwać wzroku od głowy Ridge'a znajdującej się między moimi nogami.
Wyciągnął język, uczucie pustki zalało mnie całą. Szybko jednak odeszło w niepamięć, bo Ridge nie zwalniał tempa. Znów zaczął wylizywać mnie od góry do dołu, mocniej skupiając się łechtaczce. Najpierw wykonał kilka muśnięć koniuszkiem, a potem dość mocno ją zassał. Mimo wszystko, każdy ruch mężczyzny był wyważony, idealnie dopasowany do moich oczekiwań.
— Ridge — wymamrotałam głośniej. Kiedy dostarczał mi takiej ekstazy, nie potrafiłam być cicho. Chciałam krzyczeć z przyjemności, a kumulujące się napięcie w dole brzucha dawało znać, że koniec jest blisko.
Potrafiłam rozpoznać zbliżający się orgazm tylko dlatego, że od czasu do czasu zabawiałam się sama ze sobą. Nie było to jednak porównywalne do dzisiejszego doświadczenia.
Rivers wsunął we mnie jeden palec, ale nie przestawał ssać i lizać części odpowiedzialnej za orgazm. Zgiął go pod odpowiednim kątem, zaczął szybciej nim poruszać w moim wnętrzu. Mokre plaśnięcia rozchodziły się echem po pomieszczeniu. Na dole wciąż grała głośna muzyka, więc nikt nie mógł usłyszeć erotycznych odgłosów, jakie z siebie wydawałam.
Wystarczyła chwila, żebym znalazła się na skraju. Odrzuciłam głowę do tyłu, a wszystkie mięśnie spięły się, kiedy poczułam, jak zalewa mnie fala przyjemności. Ridge wyjął palca tylko po to, żeby ponownie wsadzić we mnie język. Spijał moje soki, robił to głośno i bezwstydnie, a ja nie czułam się skrępowana. Przynajmniej nie do momentu, aż opadłam na to cholerne biurko, całkowicie zwiotczała i dotarło do mnie, co zrobiłam. A raczej, co zrobił kapitan drużyny hokejowej.
Wypuściłam powietrze z ust ze świstem. Miałam wrażenie, że lewituję gdzieś tysiące stóp nad ziemią, między prawdziwym życiem a krainą rozkoszy. Policzki paliły mnie z gorąca.
Ridge wstał na nogi, jego broda lśniła w świetle księżyca od mojego podniecenia. Nachylił się ku mnie, odgarnął kosmyk włosów z oczu.
— Teraz dam ci spróbować — wychrypiał, po czym złączył nasze usta w gorącym pocałunku.
Chłopak zostawiał na moim języku delikatny, słonawy posmak. Smakowałam samej siebie z zachłannością, czego miałam wstydzić się później. Za bardzo mi się to wszystko podobało, żebym zastanawiała się, czy pozwalając Ridge'owi na seks oralny, nie popełniam jakiegoś błędu.
Kiedy oderwał się ode mnie, zakręciło mi się w głowie. Byłam zmęczona, ale zadowolona i usatysfakcjonowana. Nigdy nie sądziłam, że w jednej chwili będę nienawidzić tego chłopaka z całego serca, a w drugiej dam mu zrobić coś takiego w jego pokoju, na jego biurku. Nasz nowy początek zapowiadał się naprawdę dobrze. Może jednak mieliśmy jakąś szansę na szczęśliwe zakończenie?
Zaraz jednak przyszły myśli, że może Ridge dostał to, czego pragnął i sobie odpuści? Gdzieś w głębi mnie tlił się strach, że chłopak odwróci się na pięcie i mnie zostawi, albo otworzy drzwi i każe spadać.
Nic takiego jednak się nie wydarzyło. Otworzył jedną z szuflad, a po chwili zaczął wycierać mokrymi chusteczkami moje uda, na których przez swoją zachłanność rozsmarował mój orgazm.
— Chcesz się przebrać? — zapytał cicho. — Mogę dać ci jakieś swoje ciuchy.
Zastanowiłam się przez chwilę. Usiadłam, obciągnęłam sukienkę w dół. Teraz kiedy erotyczne uniesienie minęło, wstydziłam się pokazywać swojego ciała.
— Jeśli wyjdę stąd w twoich ciuchach, znów zaczną się jakieś głupie plotki — odparłam w końcu, po czym zeskoczyłam z biurka. Nogi miałam jak z waty, więc o mało nie upadłam. Na szczęście Ridge stał tuż obok, więc przytrzymał mnie w miejscu za ramię.
Spojrzałam na niego z zamiarem podziękowania, ale zacisnęłam usta w wąską linię, gdy dostrzegłam, jak marszczy brwi.
— Nie chcę, żebyś stąd wychodziła — wyznał tak cicho, że ledwie go usłyszałam. Nie miałam pojęcia, czy próbował przekonać siebie, czy mnie.
— Mam z tobą zostać? — zapytałam niepewnie.
— Tak.
— Na noc?
— Tak.
Pokiwałam powoli głową w ramach zgody. Oboje czuliśmy się dziwnie z tym pomysłem, ale nie miałam zamiaru ukrywać, że podobał mi się fakt zaśnięcia w jego ramionach.
W ten sposób pokazał, że nie byłam dla niego tylko jednorazową przygodą.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro