Rozdział dwudziesty szósty 🔥
𝑹𝒊𝒅𝒈𝒆
W momencie, kiedy wypowiedziałem tych kilka słów, zrozumiałem, jak dwuznacznie one zabrzmiały. Nie chciałem, żeby Bambi pomyślała sobie, że do tej pory zabawiałem się na boku z jakimiś przypadkowymi laskami. Pragnąłem w końcu mieć ją tylko dla siebie.
Przeczesałem palcami włosy w nerwowym odruchu.
— Cholera, źle to zabrzmiało — wymamrotałem pod nosem. Spojrzałem na dziewczynę ze skruchą. — Przepraszam, nie to miałem na myśli. Nie mam nikogo na boku, nic z tych rzeczy...
— Ridge. — Przerwała mi, w tonie jej głosu pobrzmiewało rozbawienie. — Rozumiem, o co ci chodzi, nie musisz się tak denerwować.
— Łatwo ci powiedzieć — burknąłem zawstydzony. — Cały dzień zastanawiałem się, jak o to zapytać, żeby nie spierdolić sprawy, a i tak palnąłem największą możliwą głupotę.
Oparłem potylicę o zagłówek i spojrzałem w sufit. Dłoń Bambi wylądowała na moim udzie. Zamieniliśmy się miejscami, teraz to ona ściskała je z chęcią dodania otuchy. Odetchnąłem głęboko.
— Rozumiem — powtórzyła z naciskiem. — Sama cały dzień zamartwiałam się, co ci powiem, kiedy będzie chciał mnie... rzucić.
Zmarszczyłem brwi i obróciłem głowę w jej stronę.
— Rzucić?
Wzruszyła ramionami. W świetle księżyca rumieńce wydawały się delikatniejsze, ale wciąż wyglądała tak samo pięknie, jak za dnia.
— Bałam się, że wziąłeś ode mnie to, co chciałeś i tyle — przyznała nieśmiało.
Serce zakuło mnie na myśl, że coś takiego w ogóle przeszło jej przez głowę. Może dwa tygodnie temu byłbym skłonny to zrobić, ale dziś nie było żadnej szansy, żebym sobie ją darował.
Kilkanaście dni.
Tyle potrzebowała, żeby całkowicie mnie oczarować swoją osobą.
W obecności Bambi czułem te zasrane motylki, o których wspominał Blake. Cholera, pamiętałem, że były tam już przy naszej pierwszej dłuższej rozmowie na schodach w moim domu. Wtedy myślałem, że chciało mi się najzwyczajniej w świecie wymiotować po alkoholu. Kto by pomyślał, że zauroczenie zaczęło rozwijać się już w tamtym momencie?
Cieszyłem się, że sprawę zakładu mam już za sobą. Na sumieniu ciążyły mi jedynie te nieszczęsne majtki, ale miałem zamiar wyrwać je z tamtego pokoju. Zastanawiałem się, jak Blake czuje się z faktem, że bielizna Margot także się tam znajduje? Będę musiał z nim o tym porozmawiać.
Nachyliłem się ku Bambi. Złapałem jej twarz w obie dłonie. Zetknąłem ze sobą nasze czoła, przymknąłem powieki. Zaciągnąłem się zapachem fig i wanilii, uspokajał mnie.
— Nie mógłbym ci czegoś takiego zrobić — rzekłem z pewnością.
— Czemu nie? — zapytała między płytkimi oddechami. — Czym różnię się od twoich poprzednich dziewczyn, Ridge?
Uniosłem kąciki ust. Była taka dociekliwa, pragnęła poznać odpowiedzi, byle stłumić w sobie niepewność, a ja byłem gotowy ich jej udzielić.
— Nie miałem żadnych dziewczyn — wyznałem, powoli otworzyłem oczy. Zacząłem zatracać się w barwie ciepłego brązu jej tęczówek. — Jesteś pierwsza, którą chcę mieć na stałe.
Bambi sapnęła w odpowiedzi.
— Naprawdę tego chcesz?
— Oczywiście, Jelonku.
Bez słowa wpiła się w moje wargi swoimi. Smakowałem ust dziewczyny, po chwili pocałunek stał się bardziej żarliwy. Języki ocierały się o siebie w intymnym tańcu. Wszystko inne przestało mieć znaczenie.
W tym samym momencie odpięliśmy swoje pasy bezpieczeństwa. Nie przerywając gorliwego pocałunku, odnalazłem dłonią rączkę pod fotelem i odsunąłem się w tył. Bambi niemal natychmiast wpakowała mi się na kolana, układając swoje po obu stronach moich nóg. Zaczęło kręcić mi się w głowie, nie miałem pojęcia, co robimy.
Dłonie dziewczyny wylądowały pod moją koszulką. Pierwszy raz dotykała mnie w taki sposób. Nie, żebym narzekał, ale to było coś nowego. Do tej pory wstydziła się wykonać pierwszy ruch, a teraz zachowywała się, jakby moje wyznanie doszczętnie zniszczyło dzielący nas mur.
Opuszkami palców badała fakturę moich mięśni na brzuchu. Spiąłem się na jej dotyk, tylko dlatego, że czułem przelatujące między nami fale podniecenia. Wizja rozkoszy wirowała w powietrzu, pchała nas do kolejnych działań.
Bambi szarpnęła za rąbek mojej koszulki. Pomogłem dziewczynie się jej pozbyć, rzuciłem ubranie na tylną kanapę. Powróciłem do całowania tych słodkich ust, ale zaraz zacząłem schodzić niżej, przez szczękę, aż do szyi. Oddawała mi władzę nad sobą, bo doskonale zdawała sobie sprawę, że lepiej nas poprowadzę. Miałem więcej doświadczenia.
Znienacka uderzyła we mnie świadomość tego, co robiliśmy. Zatrzymałem się z dłońmi na pierwszym guziku. Oboje oddychaliśmy ciężko i szybko, jakbyśmy przebiegli maraton. Powietrze w środku auta gęstniało z każdą sekundą, napięcie seksualne było wręcz namacalne.
— Jak pójdziemy dalej, nie wiem, czy dam radę się zatrzymać — wyznałem, dotykiem powiodłem do jej ramion, które mocniej ścisnąłem. — Jesteś gotowa? Bo jeśli nie, to przerwiemy w tym momencie.
Oczy Bambi rozszerzyły się w zaskoczeniu. Trwało to ułamek sekundy, ale dojrzałem to. Z odpowiedzią jednak się nie zawahała. Desperacko pokręciła głową. Palce wplotła między kosmyki moich włosów i delikatnie za nie pociągnęła. Odchyliłem głowę do tyłu, kiedy zrozumiałem, że tego właśnie pragnęła.
Złożyła pocałunki na mojej żuchwie, policzku, skroni. Każdy z nich wysyłał sygnał do serca, przyśpieszyło swoją pracę. Cała krew spływała do krocza, męskość uwypukliła się, a Bambi otarła się o nią zmysłowym ruchem.
— Chcę tego — wyszeptała do mojego ucha. — Chcę ci pokazać, że należę tylko do ciebie.
Cholera. Takie coś strasznie mnie kręciło.
Miałem zgodę dziewczyny, więc już nic nie stało na przeszkodzie, żeby ruszyć dalej.
Kolejny raz przejąłem inicjatywę. Podgryzałem i ssałem skórę na jej szyi, co okraszała pięknymi jękami, przeznaczonymi tylko dla mnie. W międzyczasie rozpinałem guziki jej koszuli. Zsunąłem materiał z ramion, chwilę później wylądował gdzieś w okolicach mojej bluzki na tylnym siedzeniu.
Powędrowałem dłońmi na plecy dziewczyny, przycisnąłem ją do siebie. Przez koronkowy biustonosz czułem stwardniałe sutki. Zassałem skórę przy obojczyku, jednocześnie odpinając zapięcie. Płynnie się z niego wyswobodziła, cholera wie, gdzie poleciał.
Zjechałem ustami w dół, aż natrafiłem na nabrzmiałą pierś. Ścisnąłem ją delikatnie. W reakcji na ten gest Bambi przybliżyła się do mnie. Przez to posunięcie zrozumiałem, jak bardzo łaknęła mojego dotyku. Wsadziłem więc brodawkę między usta, bawiłem się nią językiem. Pocierałem raz delikatniej, raz mocniej, niemal doprowadzając dziewczynę na granicę. Czułem to przez wbijające się w moje ramiona paznokcie.
Po dzisiejszym poranku miałem ślady przy łopatkach, czego nie byłem w ogóle świadomy. Kiedy przebierałem się na treningu, Grady szepnął mi na ucho, że chyba jednak nie kłamałem z tym zakładem. Nie miał pojęcia, jak potężnie się mylił.
Przeniosłem się na drugą pierś. Nie przestawałam jej ssać, jednocześnie wsadziłem dłonie pod spódniczkę. Pociągnąłem za cienki materiał bielizny, który pod naporem mojej siły wydał charakterystyczny dźwięk.
Pękł.
Bambi sapnęła zaskoczona, ale nie skomentowała tego faktu w żaden sposób. Przejechała dłonią do karku, gdzie mocniej zacisnęła palce na krótkich włoskach. Pociągnęła za nie, kiedy wsadziłem jeden palec w jej kobiecość. Była już taka mokra, że nie mogłem dłużej się powstrzymywać.
Sięgnąłem do schowka, jedną ręką przytrzymując ciało dziewczyny. Wyjąłem prezerwatywę. Rozpiąłem rozporek, uniosłem biodra. Bambi podniosła się trochę, chcąc ułatwić mi zadanie. Zsunąłem spodnie wraz z bokserkami poniżej kolan. Erekcja wskoczyła między nas.
Tak samo, jak rano, Bambi uważnie ją obserwowała. Oblizała usta, na jej twarzy malowała się czysta ekscytacja, zmieszana z niecierpliwością.
Założyłem prezerwatywę na członka i delikatnie potarłem jego czubkiem między fałdkami dziewczyny. Zadrżała.
— Może zaboleć, skarbie — wyszeptałem, na co skinęła głową.
Nakierowałem męskość na wejście, a następnie ułożyłem dłonie na jej talii.
— Musisz się na mnie opuścić — poinstruowałem spokojnie, choć każdy mięsień w moim ciele był spięty. Nie mogłem doczekać się, aż w końcu poczuję ją na sobie.
Zrobiła, jak powiedziałem. Asekurowałem ją dłońmi, kiedy powoli się zniżała, a mój członek ginął w jej środku. Ścianki kobiecości zaciskały się wokół mnie, nigdy w życiu nie czułem czegoś takiego. Przez moment natrafiłem na opór, ale uniosłem biodra do góry, wpychając się głębiej. Bambi pisnęła cicho.
Zrozumiałem, że to był ten moment. Odebrałem jej dziewictwo.
Przechyliła się minimalnie do przodu, twarz miała wykrzywioną w grymasie. Pocałowałem kącik jej ust. Nic nie mówiłem, bo nie ukoiłbym bólu dziewczyny żadnym słowem. Wepchnąłem się do samego końca, na co jęknęła prosto w moje usta, a potem dałem jej chwilę na oswojenie się z sytuacją.
Przymknęła powieki, próbowała oddychać miarowo. Ja z kolei ułożyłem głowę na zagłówku. Również potrzebowałem chwili. To, co odczuwałem teraz z Bambi, nie umywało się do poprzednich doświadczeń. Miałem wrażenie, że pochłaniała mnie całego, a kiedy w końcu się w niej zatopiłem, przepadłem na dobre.
Z każdym głębszym oddechem, jej piersi ocierały się o mój tors. Jęknąłem głośno, kiedy nieznacznie się poruszyła. Była tak ciasna, że nawet najmniejszy ruch wydawał się niesamowicie intensywny. Jak tak dalej pójdzie, to będzie najkrótszy seks w moim życiu.
Bambi była jednak niezaspokojona. Choć oczy zaszły jej mgłą rozkoszy, pragnęła więcej, dostrzegałem to w jej spojrzeniu. Mocniej zacisnąłem palce na talii dziewczyny, uniosłem ją do góry i opuściłem na siebie. Otworzyłem powieki, żeby się temu przyglądać. Niesamowity widok.
Zrozumiała, co trzeba robić. Mądra dziewczynka.
Na początku poruszała się naprawdę powoli, ale z każdą minutą zwiększała tempo. Przycisnąłem czoło do jej dekoltu, nos wcisnąłem między piersi i zaciągnąłem się najpiękniejszym zapachem na świecie. Jęczałem w jej skórę tak samo głośno, jak ona. Nie hamowaliśmy się w wydawanych odgłosach. Byliśmy tylko my, blask księżyca i gęstwiny lasu.
Uniosłem spojrzenie na Bambi. Patrzyliśmy sobie w oczy, kiedy zwiększała rytm. To był mój koniec, czułem zbliżający się orgazm.
Owinąłem długie, karmelowe włosów wokół pięści. Subtelnie odchyliłem jej ciało do tyłu i zacząłem unosić biodra. Przyglądałem się, jak się w nią wbijam. Przestałem być delikatny, chociaż starałem się nie popuścić wodzy fantazji. W obecnej sytuacji było to kurewsko ciężkie, zasługiwałem na jakiś medal.
Kciukiem wolnej dłoni pocierałem łechtaczkę Bambi. Zdawałem sobie sprawę, że byłoby jej ciężko dojść za pierwszym razem od samej penetracji, więc potrzebowała w tym pomocy. Moje ruchy były dość chaotyczne, ale ona i tak idealnie wpasowywała się w mój rytm. Rozpłaszczyła jedną dłoń na bocznej szybie, a drugą na zacisnęła na krawędzi fotela.
Ciałem dziewczyny wstrząsnął potężny dreszcz. Naprężyła się, wyginając plecy w łuk. Odchyliła się dzięki temu jeszcze bardziej do tyłu. Czułem, jak zaciska się na mnie, przez chwilę bałem się, że tam utknę. Ledwo udawało mi się wykonywać kolejne ruchy, spięte mięśnie kobiecości nie zostawiły zbyt dużo wolnego pola. Z tego też powodu, sam po krótkiej chwili doszedłem.
Nasze jęki przyjemności mieszały się ze sobą w gęstym powietrzu. Schodziło ze mnie całe napięcie, odchyliłem głowę do tyłu i stopniowo zacząłem rozluźniać mięśnie. Nie byłem w stanie jeszcze wyjść ze środka Bambi, która sama opadła na mnie i przytuliła policzkiem do torsu. Owinąłem ramiona wokół jej drobnego ciała, po czym złożyłem pocałunek na czubku głowy.
Tkwiliśmy w takiej pozycji przez kilka minut, dopóki nasze oddechy się nie wyrównały.
Zeszła ze mnie i wróciła na swój fotel. Obciągnęła spódniczkę, zagryzła wargę. Wzrokiem szukała swoich ubrań. Zdjąłem prezerwatywę, którą skrupulatnie zawiązałem i owinąłem ją w chusteczkę. Nie zamierzałem śmiecić w lesie, więc musiałem poczekać z wyrzuceniem jej, aż znajdziemy się przy jakimś śmietniku w mieście. Odłożyłem ją do kieszonki na drzwiach.
Jednym ruchem podniosłem z tylnej kanapy koszulę dziewczyny i swój T-shirt. Gdzieś pod nogami plątał mi się jej biustonosz, więc także go podniosłem. Ubieraliśmy się w ciszy, ale nie była ona niekomfortowa. Wzajemnie dawaliśmy sobie czas na uspokojenie emocji.
Musiałem przyznać, że to naprawdę było wysokie uniesienie. Intensywne, potężne i uzależniające.
Poprawiłem fotel i odchrząknąłem.
— Jak się czujesz? — zapytałem, dłoń skierowałem na jej udo, które zacząłem delikatnie pocierać.
Bambi uśmiechnęła się do mnie, ale nie tak, jak zawsze. Coś się w niej zmieniło. Wydawała się bardziej promienna, spokojna.
— Trochę boli, ale ogóle czuję się... cudownie — wyszeptała nieśmiało.
Złożyłem kolejny pocałunek, tym razem na jej rozgrzanym od wiśniowych rumieńców policzku. Cholera, mógłbym teraz całować ją po całym ciele bez końca.
— Odwieźć cię do domu, czy chcesz jechać do mnie?
— Ty masz większe łóżko.
— Więc decyzja podjęta. — Posłałem jej łobuzerski uśmiech. Nie zamierzałem dziś już niczego z nią robić. Wyglądała na wystarczająco obolałą, ale wizja spędzenia nocy, kiedy będę przytulał ciepłe ciało Bambi, wydawała się idealna.
Wyjechaliśmy z lasu. Zatrzymałem się przy pierwszym śmietniku, obok przystanku autobusowego. Wyrzuciłem chusteczkę, w którą zawinąłem wcześniej zużytą gumkę. Reszta drogi do domu minęła nam bez przeszkód i bez postojów. Nie musieliśmy nic więcej mówić, wyznaliśmy dziś sobie wszystko, czego potrzebowaliśmy do osiągnięcia spokoju.
Oboje siedzieliśmy zrelaksowani, co rusz pocierałem kciukiem aksamitną skórę uda dziewczyny, a w tle leciała piosenka z radia.
To nie jest jakiś tam mały moment
To nie jest burza, po której nadejdzie spokój
To jest głęboki i umierający oddech
Tej miłości, nad którą pracowaliśmy*
Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy, ile prawdy jest zawartej w tym tekście. Nie rozumieliśmy pojęcia miłości, dopóki jej bezpowrotnie nie utraciliśmy.
* tekst pioseki John Mayer - Slow Dancing In a Burning Room
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro