Rozdział dwudziesty dziewiąty 🔥
𝑩𝒂𝒎𝒃𝒊
Obudziłam się wtulona w męską sylwetkę. Ridge grzał dwa razy mocniej niż znajdujący się pod oknem kaloryfer. Ciężko było mi wyplątać się z jego objęć. Po pierwsze — czułam się bezpiecznie; a po drugie — najzwyczajniej w świecie podobała mi się obecność chłopaka.
W głębi duszy cieszyłam się, że mnie nie zostawił. Przyjechał na posterunek policji, martwił się o mnie, zadbał, żebym coś zjadła i został ze mną na całą noc. Jeśli takie gesty nie świadczyły o tym, że mu zależy, to nie wiem, co innego musiałby zrobić, żeby udowodnić prawdziwość wszystkich swoich wyznań względem mojej osoby.
Kiedy tylko usiadłam, poczułam chłód. Zaczynał doskwierać mi brak bliskości tego konkretnego ciała.
Odgarnęłam palcami splątane włosy. W głowie wciąż odtwarzałam sytuację z moim byłym, którego imienia nie potrafiłam nawet wypowiedzieć w myślach. Zaczęłam się go bać. Miałam nadzieję, że zostanie wydalony z uczelni i w końcu zacznę normalnie żyć. W tym momencie wiedziałam, że przez najbliższy czas, będę oglądać się przez ramię.
Spojrzałam na twarz Ridge'a. Mimikę miał spokojną, pogrążoną w głębokim śnie. Oddychał miarowo. Dłoń leżała z szeroko rozwartymi palcami w miejscu, gdzie wcześniej znajdowały się moje plecy. Chwilę później przekręcił się na bok i przytulił policzek do mojej części poduszki. Westchnął delikatnie.
Wpatrywałam się w kształtne usta z myślą, że chciałabym móc je codziennie całować. Pamiętałam ich fakturę, miękkość, ciepło, kiedy podczas mojego pierwszego razu wielbił nimi całe moje ciało. Skłamałabym, mówiąc, że po tamtej nocy nic się nie zmieniło, bo zmieniło się wszystko.
Serce pragnęło już tylko tego jednego mężczyzny.
Wyciągnęłam rękę w jego stronę. Wplątałam palce w ciemne kosmyki gęstych włosów. Usłyszałam pomruk zadowolenia, kiedy delikatnie zaczęłam je przeczesywać i masować skórę głowy. Odgarnęłam opadające pasma z czoła.
Ridge Rivers był przystojny, miał idealnie wyrzeźbione ciało, nienaganną posturę, a do tego zawsze pięknie pachniał. Nawet teraz mocniej zaciągnęłam się jego zapachem, pragnęłam, żeby pozostał ze mną już na zawsze. Musiałam jednak wstać i wziąć prysznic, bo wciąż pamiętałam dotyk bydlaka na swojej skórze.
Zerknęłam na zegarek. Do pierwszych zajęć zostały mi trzy godziny, ale nie miałam pojęcia, jak wyglądał plan zajęcia Ridge'a. Postanowiłam obudzić go zaraz po tym, jak wezmę prysznic. Drzwi do pokoju Paige pozostawały otwarte, co oznaczało, że przyjaciółka nie wróciła na noc do domu. Podejrzewałam, że po zakrapianej imprezie w domu hokeistów, przenocowała u Camerona.
Gorąca woda zmywała ze mnie brud. Opuszką palca wodziłam po zarysie wielkiego siniaka. Ogromna, fioletowo-niebieska plama szpeciła bok, ale postanowiłam kurczowo trzymać się pozytywów. W tym wypadku owym było to, że żadne z żeber nie zostało złamane, w innym wypadku miałabym problemy z oddychaniem. Podczas ataku miałam wrażenie, że się duszę. Zrozumiałam, że to musiał być atak paniki. Dziś chodzenie sprawiało mi pewien dyskomfort, ale zawsze mogło być gorzej, więc nie chciałam narzekać.
Przymknęłam powieki. Pragnęłam, żeby szum wody zagłuszył niepokojące wspomnienia, myśli, wszystko. Czułam potrzebę wyłączyć umysł, ale na moje nieszczęśnie, nie istniał żaden magiczny guzik, który by mi na to pozwolił. Musiałam ponownie stawić czoła problemom, a nie miałam pojęcia, czy byłam na to gotowa.
Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk skrzypiących zawiasów. Natychmiast uchyliłam powieki, ale oddech uspokoił się, kiedy dojrzałam w niewielkim, zaparowanym pomieszczeniu twarz Ridge'a. Chociaż utrzymywał zmarszczone brwi i zatroskany wyraz twarzy, wzrok miał spokojny, kiedy skanował moją nagą sylwetkę. Nie powiedziałam ani słowa, on także nie kwapił się do wygłoszenia jakiejś mowy.
Po chwili spojrzał mi prosto w oczy i nie odrywając wzroku, ściągnął swoje bokserki i wszedł pod prysznic. Swoimi gabarytami zajął większość wolnego miejsca. W obecności chłopaka temperatura jakby wzrosła o kolejne stopnie. Przycisnęłam się plecami do chłodnych kafelków, ale nawet one nie dawały mi potrzebnego ukojenia.
Niebieskie oczy Ridge'a pozostawały jednak na pewien sposób chłodne. Tonęłam w odmętach błękitnej barwy, nie potrafiłam oderwać od niego wzroku. Z każdą mijającą sekundą, hipnotyzował mnie coraz bardziej.
Bez słowa wziął do rąk butelkę z żelem i wylał trochę gęstego płynu na dłoń. Namydlał moje ciało, a zapach fig i wanilii dotarł do moich nozdrzy, zazwyczaj mnie uspokajał, ale dziś odnosiłam wrażenie, że nic nie zmieni mojego niespokojnego nastroju.
Ridge wodził szorstkimi opuszkami po każdym skrawku skóry, patrzył na mnie z lubością wypisaną w oczach. Kiedy wchodził w pole siniaka, zwalniał ruchy, zmniejszał nacisk dotyku, ale za to zacisnął mocniej szczękę.
Mogłam tylko domyślać się, jakie myśli czaiły się w jego umyśle. Postawiłabym milion dolarów na to, że chce dorwać tego dupka w swoje łapy, przecież już wcześniej za mną stawał, bronił mnie. Byłam pewna, że tym razem nic się nie zmieniło i znów chciał wziąć na barki cały problem, ale nie pozwoliłabym mu na to. Sprawę z byłym chłopakiem zgłosiłam na policję głównie ze względu na chęć zadbania o własną psychikę. Wiedziałam też, że Ridge nie puściłbym mu tego płazem, a przecież musiał skupić się na nauce i karierze. Na pierwszy rzut oka widać było, że do kwestii hokeja podchodzi bardzo poważnie.
Dłoń chłopaka zaczęła zjeżdżać niżej, na biodro. Oparłam potylicę o ścianę i przymknęłam powieki. Uniosłam brodę, kiedy chwilę później zacisnął palce na moim pośladku. Czoło Ridge'a wylądowało na moim. Podniosłam nogę i owinęłam ją wokół ciała chłopaka.
Nasze szybkie oddechy mieszały się z parą wodną. Nagie piersi ocierały się o jego tors, przez co brodawki stwardniały. W podbrzuszu kotłowało się podniecenie, pragnęło znaleźć ujście. Nie miałam pojęcia, dlaczego w obliczu takich wydarzeń wciąż potrafiłam myśleć o seksie. Zwalałam to na chęć zapomnienia i zatopienia się w czymś przyjemnym.
Pozwoliłam więc ustom Ridge'a odnaleźć moje. Zderzyły się w namiętnym, dzikim pocałunku. Tak jak wcześniej starał się być delikatny, wolny, tak dziś sama narzucałam szybsze tempo. Nie potrafiłam tego zatrzymać, pozwoliłam sytuacji na zaognienie się, dałam ponieść się pierwotnemu pragnieniu.
Owinął moją talię ramieniem, zacisnął dłoń na wolnym od obrażeń boku. Gwałtownie we mnie wszedł i chociaż swój pierwszy raz miałam już za sobą, wciąż odczuwałam ból wymieszany z przyjemnością.
Nie mogłam zdecydować, które przebijało się na wierzch bardziej, ale żadne mi nie przeszkadzało. Spijałam z warg Ridge'a gardłowe jęki. Moje plecy ślizgały się po mokrej ścianie w górę i w dół z każdym mocniejszym uderzeniem bioder chłopaka o moje. Posiadanie w sobie jego męskości było bardzo intensywnym doznaniem. Oczy wywijały się do góry z przyjemności. Nie chciałam, żeby to się kiedykolwiek kończyło. Pragnęłam trwać w boskiej fazie rozkoszy, pozwalać ekstazie raz po raz wybuchać w moich żyłach.
Oderwałam usta od Ridge'a. Musiałam zaczerpnąć trochę powietrza, ponieważ zaczynało brakować mi tchu. Spojrzałam na niego, dopiero kiedy poczułam zbliżający się orgazm. Rozwarłam szeroko powieki, a on już na mnie patrzył.
W rozszerzonych źrenicach błyskało czyste pożądanie, niebieskie tęczówki niemal zanikły pod wpływem potężnych emocji. Gdy uderzył w najwrażliwszy punkt, o którym nie miałam pojęcia, że istnieje, ułożyłam usta w kształt literki o. Zaczęłam dyszeć i jęczeć w przestrzeń, nieświadomie wypowiadałam losowe słowo, ale przede wszystkim błagałam go, żeby nie przestawał. Zafundował mi oszałamiający i zarazem przytłaczający orgazm. Krzyczałam w przestrzeń imię Ridge'a, a po wykrzywionej w grymasie twarzy wiedziałam, że on także jest już blisko.
Dochodził, mocno zaciskając szczęki. Przygryzłam dolną wargę, bo widok rozpadającego się na moich oczach mężczyzny był czymś niesamowitym. Nie sądziłam, że można tak seksownie wyglądać i brzmieć podczas orgazmu.
I wtedy wszystko popsułam.
— Kocham cię — powiedziałam cicho, po czym sama otworzyłam szeroko oczy w szoku.
Mimo wszystko czekałam na reakcję, która nie nadeszła. Zdumienie malowało się na twarzy chłopaka. Rozumiałam, że zrzuciłam mu tę informację niczym bombę na stolicę państwa, ale on po prostu nic nie powiedział. Łzy zamajaczyły w kącikach moich oczu, ale zamrugałam kilka razy, żeby je odgonić. W końcu nie oczekiwałam od niego wielkich wyznań. A może jednak? Może chciałam być kochana i to usłyszeć?
Wysunął się ze mnie, a ja poczułam ogarniającą mnie pustkę. Nie tylko w swojej kobiecości, ale także w sercu. Noga zjechała w dół, aż dotknęłam stopą śliskiego podłoża. Ciężko było mi ustać o własnych siłach, kiedy Ridge zabrał ramię z mojej talii. Mięśnie bolały, przez co kończyny trzęsły się niekontrolowanie.
Chłopak nie odrywał ode mnie spojrzenia, przeszyło mnie przeraźliwe zimno. Wciągnęłam gwałtownie powietrze do ust, bo zdałam sobie sprawę, że nie powinnam była mu tego mówić. Nie dziś, nie teraz, nie jutro. Ridge być może sam chciał nasz związek nazwać oficjalnym, ale to nie znaczyło, że musiałam od razu prawić mu wyznania miłosne. Czułam się winna zaistniałemu między nami spięciu.
Powoli przesunął wzrokiem w dół i otworzył oczy jeszcze szerzej. Widziałam, jak porusza grdyką, kiedy przełykał ślinę. Powiodłam za jego spojrzeniem. Po udach spływały mi stróżki jego nasienia, mieszały się z kroplami wody. Doszła do mnie realność sytuacji.
Nie zabezpieczyliśmy się.
— Przepraszam — powiedział, a następnie przetarł twarz dłonią. Każdy jego ruch wydawał się chaotyczny. — Naprawdę cholernie cię przepraszam Bambi, poniosło mnie. — Miałam ochotę prychnąć w odpowiedzi, ale tylko zacisnęłam usta w wąską linię, co odebrał zupełnie odwrotnie. — Załatwię awaryjną antykoncepcję. Ubierz się, wrócę za kilka minut.
Wybiegł z łazienki, ubierał się w szybkim tempie. W ciągu kilku sekund zniknął z mojego pola widzenia, a trzask drzwi świadczył o tym, że wyszedł. I tak naprawdę nie miałam pewności, czy w ogóle wróci. Po tym, co się przed chwilą między nami wydarzyło, nie byłam już pewna niczego.
Spłukałam mleczną ciecz gorącą wodą, chociaż moje uda były już wystarczająco czerwone. Podczas seksu żadne z nas nie zmieniło jej temperatury, przez co na skórze widniały plamy. Ponownie umyłam wrażliwe miejsce oraz nogi. Niedługo później wyszłam z łazienki ubrana w luźne ciuchy. Usiadłam na kanapie i schowałam twarz w dłoniach. Stwierdziłam, że jeśli Ridge nie wróci za piętnaście minut, sama wyruszę do apteki.
Zastanawiałam się, jak do tego doszło, że zdobyłam się na wyznanie mu miłości i to w takim momencie. Nie mogłam jednak dłużej zaprzeczać sama przed sobą, że nic nie czułam.
Moje serce zawsze szybciej biło w jego obecności, dobrze mi się z nim rozmawiało, choć wciąż wiedziałam o nim niewiele, ale to mi nie przeszkadzało. W miłości, jak na wojnie — nie ma zasad. Uczucia to coś, nad czym nie da się zapanować, więc nie powinna winić się za zaistniałą sytuację i odrzucenie. Więc dlaczego tak właśnie było?
Wyjęłam telefon, a następnie odpaliłam przeglądarkę internetową. Wyszukałam CallonDoc, umówiłam wizytę online. Wiedziałam, że stawienie się tego dnia na zajęcia będzie już niemożliwe ze względu na głupotę, którą popełniliśmy. W tym z kolei Ridge nie mógł winić tylko siebie, bo przecież ja również brałam udział w stosunku. Mogłam pomyśleć, ale także tego nie zrobiłam. Oboje daliśmy ciała, dosłownie i w przenośni.
Dziesięć minut później miałam już wystawione zwolnienie lekarskie pod pretekstem przeziębienia. Październik zbliżał się nieubłaganie, więc nikt nawet nie będzie mnie podejrzewał o kłamstwo.
Podrygiwałam nerwowo nogą, kiedy Ridge nie wracał. Spuściłam ramiona, zdając sobie sprawę, że naprawdę mógł mnie zostawić. Nie miałam pojęcia, co w takiej sytuacji zrobić. Wpatrywałam się w wyłączony telewizor, zaczynało dopadać mnie dziwnego rodzaju otępienie, którego nie potrafiłam wyjaśnić.
Dopiero trzask drzwi wejściowych wyrwał mnie z letargu. Ridge wrócił do domu z małą reklamówką w dłoni.
— Przepraszam. — Zrzucił z ramion bluzę, a ja miałam ochotę wywrócić oczami na kolejne przeprosiny. — W aptece była kolejka, ale udało mi się dostać tabletkę „dzień po".
Kiwnęłam jedynie głową w odpowiedzi. Nie byłam w stanie wydusić z siebie nic więcej, zresztą bałam się, że znów powiem coś, czego nie chciał usłyszeć.
Usiadł obok mnie na kanapie i podał opakowanie. Wyciągnął z torby także butelkę wody. Wzięłam ją od niego, po czym popiłam pigułkę niewielką ilością cieczy.
Potem zapadła między nami cisza, przerywana jedynie odgłosami gniecionego przeze mnie plastiku w dłoniach, kiedy zakręcałam korek. Odchyliłam głowę na oparcie, mokre kosmyki zaczęły moczyć koszulkę na wysokości ramion.
— Zostanę z tobą. — Do moich uszu dotarł ochrypły głos Ridge'a, ale nie otworzyłam oczu, żeby na niego spojrzeć. Cholernie się wstydziłam. Nie dostał ode mnie żadnej odpowiedzi, więc po chwili dodał: — Tak w razie co, gdyby wystąpiły jakieś skutki uboczne. Trochę się o tym naczytałem i...
Przełknęłam w gardle gorycz odrzucenia, po czym przerwałam mu ten wywód:
— Opowiedz mi o czymś innym — poprosiłam cicho. Ostatnie, o czym chciałam słuchać to działanie tabletek z antykoncepcji awaryjnej.
Zapadła chwila ciszy. Chociaż nie widziałam jego miny, zdawałam sobie sprawę, że zastanawiał się, o czym ze mną porozmawiać. Finalnie wykrztusił:
— Wiesz, że na ostatnich dwóch meczach oglądali mnie skauci z Chicago Blackhawks? — Coś w tonie głosu chłopaka kazało mi na niego spojrzeć. Patrzył wprost na mnie, w źrenicach dostrzegłam podekscytowanie, ale także zmartwienie. — Są mną zainteresowani, trener mówi, że zapewne złożą mi propozycję kontraktu w ciągu najbliższych tygodni.
— Nie cieszysz się? — zapytałam, bo właśnie uśmiechu zadowolenia brakowało na jego twarzy.
— Cieszę, ale trochę się boję. Muszę teraz skupić się w stu procentach na grze — odparł, swobodniej rozsiadając się na kanapie.
Nie odpowiedziałam, bo doskonale wiedziałam, co to znaczy. Słowa chłopaka dziwnie łączyły się z dzisiejszymi wydarzeniami, a ja potrafiłam czytać między wierszami. Zdusiłam w sobie rozpacz na myśl, że Ridge ze mnie rezygnował, ale czy mogłam go za to winić? W życiu chłopaka istniało coś ważniejszego ode mnie; coś, czemu poświęcił większą część swojego życia.
Posłałam mu słaby uśmiech.
— Opowiedz mi więcej o hokeju.
Rozpogodził się na te słowa i zalał mnie lawiną słów. Słuchałam rozemocjonowanego głosu Ridge'a z myślą, że teraz między nami zmieniło się dosłownie wszystko.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro